Komunikat wizualny jest jasny – ambicja, zwłaszcza aktorska, wystawia dziewczynę na seksualną przemoc. Ma szczęście, jeśli skończy się „tylko” upokorzeniem.
Tym razem nietypowo – filmowy przerywnik i mało mojej narracji. Chcę Wam tylko coś pokazać. Chodzi o Kariokę i jej mamę.
W powieści Adama Bahdaja Stawiam na Tolka Banana (1967) postać Karioki jest mało rozbudowana. Dziewczyna się wdzięczy, zostaje za to zganiona i stroi fochy, bo Tolek jest odporny na jej nieodpartą dotąd urodę.
Bahdaj nadrobił to jako autor scenariusza serialu w reżyserii Stanisława Jędryki (1973). Karioką, jedyną dziewczyną między chłopakami, była Agata Siecińska, która zagrała przywódczynię dzierżącą i tracącą raczej kruchą władzę. Trochę przy tym lolitkę, usiłującą grać w najtrudniejszą z gier swoją zalążkową kobiecością. Dubbingowała ją Joanna Jędryka, mówiąca egzaltowanym, na poły histerycznym tonem, z tłumioną agresją i nietłumioną wzgardą. Karioka była irytująca, ale czy dziewczyna w takich okolicznościach może nie być irytująca?
W mamę Karioki wcieliła się Anna Ciepielewska, która w kilku minutach filmu stworzyła pełnowymiarową, zapadającą w oko rolę.
Członków bandy Karioki charakteryzuje ich otoczenie – pochodzą z różnych rodzin i środowisk, mieszkają w różnych domach. Karioka, którą poznajemy bliżej w drugim odcinku, przywódczyni dzieci ulicy, zbierających się w poprzemysłowych ceglanych ruinach, okazuje się mieszkanką sterylnie nowoczesnego osiedla, świadczącego o średnim statusie społecznym. Cegiełka ucieka z domu z powodu ojca alkoholika. Dlaczego ucieka Karioka? Bo jej matka jest samodzielna i pracuje zawodowo.
Scena z matką jest bardzo wymowna, nie trzeba jej specjalnie komentować. Modernistyczna architektura występuje jako trzecia aktorka. Dużo się dzieje wizualnie. Warto to prześledzić. Ja się w każdym razie zapatrzyłam.
Przypomnijmy: rzekomy Tolek Banan odbiera Karioce władzę nad jej własną mafią. Przegrawszy ostatnią bitwę i odrzuciwszy łaskawą propozycję objęcia wiceszefostwa, zdetronizowana szefowa zgnębiona wraca do domu. Wybrała strategię „twardsza niż facet w tej samej roli” i właśnie się przekonała, że to działa, dopóki nie pojawi się prawdziwy samiec alfa. Po drodze z lekceważeniem odtrąca jedyną kandydatkę na przyjaciółkę. Wiadomo – w chłopackim świecie dziewczyńska przyjaźń nie może być alternatywnym źródłem uznania.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_11-31_2013-10-03_17-13-50.jpg)
Taki ma widok z okna:
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_11-48_2013-10-03_17-15-43.jpg)
W mieszkaniu słychać chyba Bemibek (albo coś w tym stylu, pomóżcie zidentyfikować!), obok adapteru leży m.in. płyta Sarah Vaughan. Karioka podkręca głośniej muzykę. Ekspresyjnie tańczy, gnie się, wyrzuca ręce, miota włosami, odrywa stopy od ziemi.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_11-54_2013-10-03_17-16-39.jpg)
Pojawia się mama, która ścisza muzykę.
– Nie można trochę ciszej, Krysiu?
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_12-13_2013-10-03_17-17-33.jpg)
(bierze do ręki fantazyjny kapelusz córki)
– Co to znaczy?
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_12-22_2013-10-03_17-20-03.jpg)
– Mama znowu wyjeżdża?
– A co? Przecież wiesz, że mam kurs do Kołobrzegu.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_12-32_2013-10-03_17-21-24.jpg)
W trakcie rozmowy muzyka dalej gra, córka tańczy, a matka szykuje się do wyjścia. Tłem jest funkcjonalnie umeblowany i skromnie ozdobiony pokój, który nosi ślady heterogenicznych dziewczęcych marzeń – na półce stoi magazyn „Chic”, na szafie i ścianach wiszą plakaty z westernów i suszone kwiatki.
– Czy mama nie może rzucić tych okropnych wagonów restauracyjnych?
– Co się z tobą dzisiaj dzieje, córeczko?
– Bo mama nic, tylko jeździ i jeździ. Czy to tak rozkosznie tłuc się po całej Polsce i usługiwać byle komu?
– Znajdź mi inną posadę, dobrze?
– Ja bym się tak nie męczyła.
– Oczywiście, oczywiście, teraz z ciebie wielka dama. Tylko byś się ubierała, tańczyła, słuchała tej hałaśliwej muzyki i zbijała bąki.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_12-53_2013-10-03_17-24-12.jpg)
(W tym momencie Karioka przestaje tańczyć. Wcześniej nie zareagowała na odczarowujące słowo „Krysiu”, teraz wypada z ostrej roli, łagodnieje, traci formę, milknie.)
– Pewnie, matka wszystko kupi, załatwi, upierze, posprząta, łatwo żyć. Oj, łatwo!…
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_13-11_2013-10-03_17-26-01.jpg)
– Dom to cię w ogóle nie obchodzi, nic a nic. Zupełnie jak twój kochany ojczulek – zjawia się raz na pół roku, przywozi ci bombonierkę, ale grosza na ciebie nie daje, a ja haruję i haruję…
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_13-25_2013-10-03_17-27-34.jpg)
(połyka łzy)
– Nie gniewaj się! Czy dzisiaj nie mógłby cię ktoś zastąpić?…
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_13-54_2013-10-03_17-32-04.jpg)
(Karioka kładzie głowę na maminym ramieniu)
– Co się stało?
– Nic, mam zły dzień, smutno mi…
– To szkoda, że nie powiedziałaś mi o tym wcześniej, może dałoby się to jakoś urządzić… Co tobie?!
– Nic… Już mi przeszło.
Matka wychodzi, Karioka wygląda przez okno
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_14-16_2013-10-03_17-34-10.jpg)
i widzi oddalającą się figurkę mamy:
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_14-23_2013-10-03_17-34-26.jpg)
Następuje kilka przeciwujęć, sugerujących ostateczne pożegnanie:
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_14-27_2013-10-03_17-34-36.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_14-29_2013-10-03_17-34-45.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_14-32_2013-10-03_17-35-23.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_14-36_2013-10-03_17-35-33.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_14-39_2013-10-03_17-35-39.jpg)
Karioka zostaje sama, podchodzi do wiszącego na ścianie ślubnego zdjęcia rodziców, ściąga je, ogląda chwilę i wrzuca za tapczan. Siada, bierze gitarę
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_15-01_2013-10-03_17-36-19.jpg)
i gra.
Dalej robi się coraz bardziej przykro. Karioka chce pokazać chłopakom, że nie potrzebuje niczyjej łaski, żeby być kimś. Zamierza zostać gwiazdą filmową i pakuje się w tarapaty. Daje się oszukać i wykorzystać szajce Smutnego Mundka, która co prawda tylko okrada podmiejską willę, ale przez ładnych parę minut sprawia wrażenie handlarzy żywym towarem, względnie pedofilów.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_17-57_2013-10-04_16-03-39.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_20-52_2013-10-04_16-07-43.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_20-53_2013-10-04_16-07-49.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_21-10_2013-10-04_16-08-16.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_21-17_2013-10-04_16-08-28.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_21-22_2013-10-04_16-08-59.jpg)
Komunikat wizualny jest jasny – ambicja, zwłaszcza aktorska, wystawia dziewczynę na seksualną przemoc. Ma szczęście, jeśli skończy się „tylko” upokorzeniem. Karioka wychodzi na idiotkę. Na koniec płaczliwie błaga o przyjęcie do paczki.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_33-39_2013-10-04_16-24-48.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_34-05_2013-10-04_16-25-24.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_34-06_2013-10-04_16-25-31.jpg)
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2013/10/dvd_snapshot_34-36_2013-10-04_16-26-08.jpg)
Odtąd, pod nieobecność matki, będzie wychowywana przez swoją byłą bandę i harcerza podszywającego się pod legendarnego watażkę.
Ta fabuła zdecydowanie mi się nie podoba, mimo że zawiera moje ulubione wątki – przede wszystkim wątek pozarodzinnej grupy wsparcia i socjalizacji ponad podziałami klasowymi. Edukacja rozpoczyna się bowiem od poniżenia dumnej dziewczyny. Kariokę zastępuje jej potulny sobowtór.
Scena z matką – atak córki, która chce zranić, dopiec do żywego, wylew matczynej goryczy, zamilknięcie córki i wycofanie roszczeń, gorąca, ale chwilowa troska matki – oraz przejawiające się w tej scenie okrucieństwo, czułość i rezygnacja sprawiają wrażenie części dłuższej historii. Zaprzepaszczony tu został jakiś potencjał, przekreślona ważna sprawa. Międzypokoleniowy konflikt mimo analogicznych doświadczeń.
Matkę zatrzaśniętą w połowicznej emancypacji, jej mało prestiżową pracę i blokowisko należałoby jakoś odzyskać. Twórcy tego nie zrobili, choć inteligentnie przedstawili problem Karioki i jej mamy. Robili filmy o czym innym.
Duży wkład w najlepszą scenę serialu miały aktorki. A może akurat tę scenę kręciły współpracowniczki reżysera, zwłaszcza ta, która była wieczną asystentką?
Wietrzę tu kryptokino kobiet, które przegrało z konwencją chłopięcej przygody.
Tekst ukazał się na blogu Elizy Szybowicz nietylkomusierowicz.wordpress.com