Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Polityczny ranking Galopującego Majora: wygrani i przegrani 2025 roku

Zawsze gdy myślisz, że niżej upaść nie można, zjawia się Leszek Miller.

ObserwujObserwujesz

Wygrany roku: Karol Nawrocki. Z nołnejma z gdańskich siłowni na nejma do siłowni w pałacu. Rzekomo tak bardzo zależny od Kaczyńskiego, że aż składający hołd lenny Mentzenowi. Trochę Dyzma, trochę „Golden”. Radzi sobie nad wyraz dobrze, ale trzecia część weto-Furiozy skończy się wtedy, gdy będzie musiał cokolwiek wetować swoim politycznym patronom. Póki co jednak dolce vita i jak każdy prezydent – wieczne wakacje.

Przegryw roku: Szymon Hołownia. Kompletnie załamana kariera polityczna, która staje się memento dla każdego polityka zbyt zakochanego w swoim głosie i dowcipie. Miał być Sejmflix, jest przykry Hołoexit. Nawet posadki w ONZ z tego nie będzie.

Powrót roku: Donald Tusk. Gdy wszyscy wsadzali go do grobu, ten jak Feniks z prawackiego popiołu znowu się odradza. Broniąc przed faszyzmem, coraz bardziej się do niego zbliża. Broniąc praworządności, coraz bardziej jest niepraworządny. Ale co to dla autora 100 obietnic na 100 pierwszych dni? Wyborcy i tak to łykną.

Pyrrus roku: Jarosław Kaczyński. Niby znowu wsadził „swojego” kandydata na prezydenta, po czym się okazało, że to kandydat „nie swój”, a za plecami, gdzie zwykle miała być tylko ściana, są już nie jedna, a dwie partie prawicowe, które łącznie mają ponad 20 proc. poparcia. Słowem – koszmar powoli go dopada, las kamratów się zbliża.

Szczęściarz roku: Rafał Trzaskowski. Luz, dystans, a nawet niewymuszony uśmiech – wszystko to ma Trzaskowski, odkąd nic już nie musi i nikt od niego niczego nie żąda. Dorzuci trochę budynków i zieleni do Warszawy, a potem bonjour, s’il vous plaît, europarlament. Na koniec au revoir i spokojna emeryturka. Tak wygląda facet, co odzyskał życie. Swoje własne.

Debiut roku: Grzegorz Braun. Do tej pory na obrzeżach polityki, teraz powoli w jej głównym nurcie. Charyzmatyczny magnes zbierający opiłki szurskiego żelaza. Wygodny dla wszystkich i dający Tuskowi nadzieję na wygraną przez mobilizację przerażonego libkowego elektoratu. Facet, który dla propagandy Izraela o wiecznym i powszechnym polskim antysemityzmie zrobił więcej, niż Izrael mógł sobie wymarzyć. Netanjahu powinien mu dać medal.

Tchórz roku: Zbigniew Ziobro. Tyle było pyskowania o „fujarach”, o tym, że ho ho, stawiajcie przed Trybunałem Stanu, a gdy przyszło proste sprawdzam, to płakusianie z Węgier. Wszyscy na prawicy to bohaterowie wyklęci, a jak przyjdzie co do czego, to dej pan ułaskawienie albo chociaż trochę azylu.

Słuchaj podcastu:

Upadek roku: Leszek Miller. Od moskiewskiej pożyczki przez aferę Rywina, koniunkturalne członkostwo w Samoobronie, utopienie lewicy w sojuszu z Palikotem (co dało samodzielną większość PiS), przez czapkowanie Tuskowi u niego na liście po jechanie onucową propagandą. Zawsze, gdy myślisz, że niżej nie można upaść, zjawia się Leszek Miller.

Rozwód roku: wyrzucenie Pauliny Matysiak z partii Razem. Powrót na pole startu w połowie planszówki. Niby nic nowego, ale ile można?

Orzeczenie roku: wyrok TSUE dotyczący transkrypcji aktów małżeństw. Prawicowy rząd, broniący przed jeszcze bardziej prawicową opozycją, która broni przed najbardziej prawicową kamracką opozycją, ma zgryz. Ale na pewno zrobi wszystko, by parom LGBT jeszcze bardziej dokopać. Wszyscy liczą tu pewnie na Kosiniaka-rozwodnika-Kamysza, bo upokarzanie osób nieheteroseksualnych to jedyne, co ten polityk robi w tym rządzie.

Czytaj także Czerwony dywan dla rasistowskiego mordercy w Kanale Zero Artur Troost

Przedsiębiorca roku: Krzysztof Stanowski. Zaczynał w kampanii jako Stańczyk-wujek z „Familiady”, a skończył jak medialny magnat, do którego drzwiami i oknami walili wszyscy kandydaci na prezydenta – od Maciaka po Trzaskowskiego. Zrobił swoje i lada moment to on zacznie rozdawać karty na prawicy. O ile już nie rozdaje.

Kradzież roku: patelnia Berkowicza. Człowiek, który chce zmieniać ordynację podatkową, a nie radzi sobie z obsługą kasy samoobsługowej, jest być może najlepszym symbolem intelektualnych zdolności polskiej prawicy.

Film roku: Dom dobry – jeszcze jeden dowód na to, że Polacy lubują się w pornografii przemocy. Filmy roku zwykle dzielą się na filmy ważne lub filmy dobre. Smarzowski zrobił to pierwsze. Może to i lepiej. Kogo, poza krytykami, obchodzą dobre filmy?

Czytaj także W „Domu dobrym” widać słabości późnego Smarzowskiego, ale to film dobry i ważny Jakub Majmurek

Książka roku: Prawdziwy, biografia Roberta Lewandowskiego autorstwa Sebastiana Staszewskiego. Lud dostał wreszcie historię swojego drugiego Małysza bez lukru i retuszu. Może wreszcie zrozumie, że nawet jak ktoś dobrze kopie piłkę, to niekoniecznie jest człowiekiem, który nie powinien być mocno opodatkowany.

Wydarzenie roku: samowolne patrole obywatelskie na granicy z Niemcami. Trwały krócej niż przemycenie uchodźców przez białoruską granicę. Jedno i drugie przypadkiem robiły często te same środowiska.

Sondaż roku: tylko 17 proc. w dół w ratingach poparcia dla Donalda Trumpa. Rzekomo „niepopularny” Biden miał na tym etapie „aż” minus 10. Gość jest tak skuteczny w realizowaniu obietnic, że po raz pierwszy w historii w Nowym Jorku wygrał muzułmanin-socjalista. Czego i Polsce w nowym roku życzę.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie