Można się zastanawiać, czy Ordo Iuris – organizacja znana ze swoich związków z ludźmi Władimira Putina – to najlepsza reprezentacja polskich interesów w Waszyngtonie. Ale relacje członków większości polskich partii z Opus Dei uniemożliwiają działania, które blokowałyby wdrażanie w Polsce nowego wspaniałego świata na wzór strategii Projekt 2025.
Rafał Brzeski, nazywający samego siebie „praktykiem wojny informacyjnej”, poinformował, że Ordo Iuris wraz z węgierskim Mathias Corvinus Collegium zaprezentuje ultrakonserwatywnemu, amerykańskiemu think tankowi Heritage Foundation pomysły na „nowy kształt Unii Europejskiej”. O pracy nad agendą na podstawie ustaleń serwisu VSquare napisał też Piotr Drabik z „Faktu”. W natłoku polsko-amerykańskich spotkań na szczycie ta informacja może przejść niezauważona. Ale nie powinniśmy bagatelizować jej znaczenia.
czytaj także
Heritage Foundation to bowiem twórcy radykalnego Projektu 2025, programu implementowanego przez administrację Donalda Trumpa po objęciu przez niego urzędu. W czasie kampanii wyborczej organizacja okazała się zbyt radykalna nawet jak na standardy tak niekonwencjonalnego polityka: po opublikowaniu w 2003 roku 922-stronicowego dokumentu, będącego fundamentem zachodzących właśnie w USA zmian, Trump mówił, że „nie ma pojęcia” o stojących za nim ludziach.
Trump mija się z prawdą właściwie codziennie – jak policzył „Washington Post” w czasach, gdy udawał poważne medium, tylko w pierwszej kadencji przytrafiło mu się to ponad 30 tys. razy – ale akurat nad tym kłamstwem warto się pochylić. Zrobiła to redakcja CNN, która policzyła, że co najmniej 140 nieznanych Trumpowi osób, mających wkład w powstanie Projektu 2025, pracowało dla niego po pierwszym zwycięstwie w 2016 roku.
50 dni konserwatywnego autorytaryzmu
Pierwsze 100 dni rządów stało się barometrem sprawczości nowego prezydenta po wyborze Franklina D. Roosevelta w 1933 roku, kiedy przechodzące kolejny spazm Wielkiego Kryzysu USA ratowały się nakładaniem ceł na import i wycofały się z roli gwaranta pokoju w Europie. Do drugiej prezydenckiej „studniówki” Trumpa 30 kwietnia zostało jeszcze sporo czasu, ale zważywszy na realizację 92 z 300 postulatów Projektu 2025, trzeba przyznać, że nowe władze pracują na pełnych obrotach.
Od zdolnego hakera do broligarchy. Jak Mark Zuckerberg niszczy internet i demokrację
czytaj także
Do tej pory Trump, zachwalany również na polskiej prawicy za swoją błyskawiczną rozporządzeniową ofensywę, wdrażał rozwiązania uszczuplające administrację państwową, doprowadził do wyjścia USA z wielu międzynarodowych organizacji oraz zatrzymał programy pomocowe w ramach USAID. Fundusze do tej pory przeznaczone m.in. na pomoc humanitarną mają trafiać priorytetowo do organizacji religijnych.
Organizacje działające w Afryce na rzecz osób zarażonych wirusem HIV szacują, że redukcja tych środków w ciągu najbliższej dekady przyczyni się do co najmniej 500 tys. zgonów w RPA. Ale to tylko jeden ze zdrowotnych „efektów ubocznych” oszczędnościowej polityki nowego prezydenta – jak wynika z narzędzia śledzącego postępy wdrażania ultrakonserwatywnej agendy – największe przeboje, takie jak zakaz stosowania komórek macierzystych czy delegalizacja antykoncepcyjnego mifepristonu, dopiero przed nami.
Antygenderowa międzynarodówka
Ordo Iuris nie będzie musiało stać w korytarzu, wyglądając łaskawej uwagi kogoś z Heritage Foundation, niczym podenerwowany Andrzej Duda czekający na audiencję u Trumpa. Obie organizacje łączą bliskie relacje, które w ubiegłym roku doprowadziły do powstania Międzynarodowej Koalicji Przeciwko Ideologii Gender. „Międzynarodowość” organizacji jest raczej naciągana – tworzą ją organizacje z zaledwie trzech krajów – ale nie trzeba znać na pamięć Kto się boi gender? Agnieszki Graff i Elżbiety Korolczuk, by dojść do wniosku, że radykalni katolicy z Polski i Węgier doradzający administracji Trumpa na tajnych warsztatach, jak powinna wyglądać przyszłość Europy, nie są jaskółką pozytywnych zmian.
„Czy będzie jeszcze można powiedzieć mama i tata?”, czyli czym straszy prawica
czytaj także
Jedną z rzeczy, które łączą Mathias Corvinus Collegium i Heritage Foundation są związki z Opus Dei. To właśnie na podstawie źródeł Ordo Iuris Viktor Orbán przyznał numerariuszowi „katolickiej mafii” Marcinowi Romanowskiemu azyl na Węgrzech. Tak jak pisałem w ubiegłym roku, do Opus Dei należą członkowie większości partii politycznych w Polsce, w tym tak wpływowi jak Roman Giertych. Szkoły Opus Dei wykształciły tak różnych intelektualistów jak Patryk Jaki czy dzieci Radosława Sikorskiego.
Nikt nie ma więc przesadnie interesu w nagłaśnianiu związków między Ordo Iuris, Opus Dei i polskimi politykami. A jednak niektórzy mogliby zastanawiać się, czy organizacja znana ze swoich powiązań z ludźmi Władimira Putina to najlepsza reprezentacja polskich interesów w Waszyngtonie. Postulaty rozwiązania Komisji Europejskiej i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz zmiana nazwy z Unii Europejskiej na Europejską Wspólnotę Narodów też nie wydają się zbieżne z potrzebą zacieśniania współpracy z porzucanymi właśnie przez USA europejskimi partnerami.
Nowy wspaniały świat
Rozliczanie pisowskich i ziobrowskich płotek przez obecny rząd ma swój urok – chudnący 10 kg w dwa dni więzień Dariusz Matecki wygląda jak farsa powtarzająca odwieczną tragedię polskiego patriotycznego bohaterstwa. Problem w tym, że to igrzyska dla ludu, który w „katolickiej Polsce” stojącej „po stronie rodziny” nie dostrzega głębszych systemowych powiązań między poszczególnymi bohaterami antypisowskiej wendety.
czytaj także
Polska jest obecnie areną strategicznego, konserwatywnego prania mózgów na wielką skalę. Jeśli myślicie, że w Warszawie przekreślono tradycyjną rodzinę na rzecz wychowania „psieci”, to pewnie też padliście jego ofiarą. Jednocześnie 85 proc. Polaków twierdzi, że nie ma alternatywnej opcji bezpieczeństwa dla naszego kraju niż imperium, w którym pierwsze skrzypce grają ultrakonserwatywni radykałowie. Ale dalsze działania operacyjne, mające zakwestionować sens zbliżenia z Niemcami czy Francją, posłużą nie tylko pokłonom składanym amerykańskiemu cielcowi przez polityków w czapkach MAGA, którzy będą domagać się dymisji każdego, kto nie będzie rozmawiał w pozycji klęczącej z nadużywającym leków i narkotyków Elonem Muskiem.
W pakiecie otrzymamy też nowy wspaniały świat, na który złożą się zmiany w tematach, które nasi politycy i polityczki uznali za nieinteresujące dla polskiego wyborcy – a zwłaszcza wyborczyni. Kobiety zatęsknią za Julią Przyłębską, osoby LGBTQ+ z rozrzewnieniem będą wspominać czasy, gdy przestępstw z nienawiści doświadczało „zaledwie” 53 proc. z nich. Ich rodacy najpierw dostaną eskalację przemocy wobec uchodźców na granicy, odchudzenie administracji publicznej i cięcie wydatków, więc będą na tyle zadowoleni, by nad „problemami pierwszego świata” przesadnie się nie rozczulać.