Unia Europejska

Umowa z grupą Mercosur to gwóźdź do trumny klimatu i praw zwierząt

Unia Europejska najpierw ograniczyła import produktów, których powstanie wiąże się z dewastacją lasów, a zaraz potem podpisała traktat handlowy z krajami produkującymi tanią wołowinę i soję, który o jedną czwartą przyspieszy wylesianie (w tym wycinkę Amazonii). Rolnicy są wściekli, podobnie jak organizacje i ruchy ekologiczne z obu kontynentów.

„Dziś zawarliśmy historyczne porozumienie, które tworzy największą na świecie strefę wolnego handlu” – mówiła 6 grudnia 2024 Kaja Kallas, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. Strefa ma objąć 750 milionów ludzi i ok. 20 proc. światowej gospodarki.

Na pierwszy rzut oka umowa wydaje się bez zarzutu. Ma przynieść obu stronom ożywienie gospodarki przy jednoczesnym przestrzeganiu wyśrubowanych norm unijnych w zakresie bezpieczeństwa żywności i walki na rzecz klimatu.

W imieniu drugiej strony umowę podpisali przywódcy czterech państw Ameryki Łacińskiej zrzeszonych w unii gospodarczej Mercosur. To Lula da Silva, Javier Milei, Santiago Peña i Luis Lacalle Pou, czyli kolejno prezydenci Brazylii, Argentyny, Paragwaju i Urugwaju. (W 2024 roku do grupy Mercosur przystąpiła Boliwia, jednak nie brała udziału w negocjacjach i nie jest stroną porozumienia).

Warufakis: Zachód jeszcze nie umarł, ale usilnie nad tym pracuje

Głównym założeniem porozumienia jest zniesienie ceł oraz innych barier handlowych między dwoma blokami, dzięki czemu mają zyskać lepszy dostęp do wzajemnych rynków. To z kolei ma sprzyjać wzrostowi wymiany handlowej, inwestycjom oraz współpracy gospodarczej.

Pierwsze negocjacje zostały zakończone jeszcze w 2019 roku, gdy Unia Europejska i Mercosur zgodziły się co do stricte handlowych elementów umowy. Do grudnia ubiegłego roku trwały zaś prace nad kwestią zrównoważonego rozwoju. I mimo zapewnień Komisji Europejskiej, że produkty sprowadzane do Europy muszą spełniać unijne normy, krytycy nie mają wątpliwości, że to puste obietnice.

A to tylko jeden z długiej listy zarzutów, które wysuwają resorty rolnictwa Polski i Francji, a także zjednoczeni jak nigdy dotąd rolnicy i działacze na rzecz środowiska.

Rolnicy mówią „nie”

Dla KE umowa ma znaczenie strategiczne: w obliczu niepewnych relacji z Chinami, jednym z głównych graczy na światowym rynku, Europa potrzebuje rozwinąć współpracę gospodarczą z innym, „bezpieczniejszym” regionem. Eksperci Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przekonywali w ubiegłym roku, że „zakończenie negocjacji dokumentu […] ma być sygnałem sprzeciwu wobec tendencji protekcjonistycznych na świecie, zwłaszcza w związku z obawami, że nasili je polityka przyszłej administracji Donalda Trumpa”.

Poza tym kraje Ameryki Łacińskiej będą wdzięcznym rynkiem zbytu dla samochodów, maszyn, sprzętu IT, ale też tekstyliów, alkoholu, leków i pestycydów – również tych, które w UE zostały zakazane. Europejscy rolnicy przekonują jednak, że to właśnie oni zapłacą najwyższą cenę. Najgłośniejszy sprzeciw słychać ze strony rolników i hodowców bydła we Francji, którzy cieszą się poparciem prezydenta i parlamentu. Wtóruje im Polska:

„Nie będzie polskiej zgody na niszczenie rolnictwa ani w Polsce, ani w Europie, na sprowadzanie do Europy i do Polski produktów, o których nie wiemy, jaki jest proces produkcji” – mówił na początku stycznia 2025 szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapewnił, że partia PSL dąży do blokady umowy i zachęca do tego inne kraje Wspólnoty. Działania te popiera premier Donald Tusk.

Na czym miałoby polegać „niszczenie rolnictwa w Europie”? Produkcja mięsa w krajach Mercosur jest nawet o 40 proc. tańsza niż w krajach unijnych. Rolnicy w UE muszą liczyć się z wyższymi kosztami produkcji drobiu, wieprzowiny czy wołowiny m.in. z uwagi na wspomniane już obowiązujące normy. Obawiają się więc, że tańsze alternatywy zza oceanu wypchną ich z rynku.

I trudno się dziwić – sama Brazylia produkuje więcej wołowiny niż cała UE. W 2023 roku głównym towarem eksportowym Mercosuru do Unii była właśnie żywność (w tym cukier i soja) i żywy inwentarz, a w drugiej kolejności surowce mineralne, konieczne do rozwoju OZE oraz produkcji baterii do smartfonów czy laptopów.

Fakty i mity na temat protestów rolników

W listopadzie 2024 roku francuscy rolnicy zorganizowali kilkadziesiąt protestów w całym kraju, wspieranych przez Coordination Rurale (CR), radykalny, prawicowy związek zawodowy rolników. Blokady stanęły m.in. na autostradzie łączącej Hiszpanię z resztą Europy. „Chcemy wywołać chaos i niedobory żywności” – mówił Serge Bousquet-Cassagne, przedstawiciel CR, z którym na ulice wyszli członkowie również innych, mniej radykalnych związków.

Po stronie rolników przy poparciu francuskiego parlamentu stanął prezydent Emmanuel Macron, nazywając umowę „nieakceptowalną”. Być może z uwagi na rodzimy sektor rolniczy, a być może ze strachu, że protesty wyeskalują do rozmiarów takich jak na początku 2024 roku.

Kto jest za?

Jednak nie wszystkie kraje Wspólnoty podzielają stanowisko Polski i Francji. Największe poparcie dla porozumienia wyraził kanclerz Niemiec Olaf Scholz. „Umowa z Mercosurem to przełom w zakresie dywersyfikacji i wzmocnienia odporności naszej gospodarki” – mówił, zachęcając do jak najszybszego przyjęcia projektu.

Rzeczywiście, dla Niemiec to układ doskonały – już teraz królują bowiem pod względem eksportu towarów do krajów Mercosuru, którego wartość sięga ponad 15 mld euro rocznie. Niemcy mają nadzieję, że umowa przyniesie jeszcze większe zyski.

„Już teraz mamy dobre stosunki z Mercosurem, ale brakuje nam prawdziwej dynamiki. Częściowo wynika to z faktu, że kraje Mercosuru nakładają cła w wysokości 25–30 proc. na typowe niemieckie produkty eksportowe takie jak samochody, ale także elektronika czy towary poddane obróbce mechanicznej” – uważa Volker Treier, szef handlu zagranicznego w Niemieckiej Izbie Przemysłowo-Handlowej (DIHK).

Niemiec już nie ma? Nie mamy powodów, by się z tego cieszyć

Co ciekawe, na drugim miejscu pod względem zysków z handlu z Mercosurem za Niemcami uplasowała się Francja. Obydwa państwa przodują w Europie pod względem rozwoju sektora rolniczego i produkcji wołowiny, jednak rząd Olafa Scholza zdaje się dostrzegać większe korzyści z eksportu towarów przemysłowych na amerykański rynek. Eksperci wskazują, że to właśnie branża motoryzacyjna w bloku europejskim odniesie największe korzyści z porozumienia – najwyższe cła w krajach grupy Mercosur nałożone są bowiem na samochody i części do nich.

Układ popierają też władze Hiszpanii mimo protestów rolników i hodowców bydła. Minister rolnictwa Luis Planas przekonywał, że to „wielka szansa dla Hiszpanii i Unii Europejskiej”. Z kolei premier Pedro Sánchez komentował: „Otwartość handlowa z naszymi latynoamerykańskimi przyjaciółmi sprawi, że będziemy wzrastać i staniemy się bardziej niezależni”.

Entuzjastyczne są także kraje Mercosuru. Prezydent Luiz Inácio Lula da Silva miał nadzieję na ostateczne dopięcie umowy jeszcze w zeszłym roku – to właśnie Brazylia odgrywa kluczową rolę w negocjacjach i potencjalnym funkcjonowaniu strefy wolnego handlu.

Tymczasem nie tak dawno temu, bo w 2023 roku w trakcie kampanii wyborczej, stosunek Luli do porozumienia był dużo bardziej krytyczny: „Nie zgodzimy się na umowę, która sprowadza nas do roli podwykonawców” – mówił, wskazując, że w jedną stronę płynęłaby żywność, a w drugą produkty wysoko rozwiniętego przemysłu.

Ostatecznie jednak negocjacje przyniosły efekty. Brazylijscy dyplomaci podkreślają, że poczyniono postępy m.in. w zakresie zapisów dotyczących ochrony środowiska. Te – przynajmniej oficjalnie – mają dla Luli duże znaczenie, w przeciwieństwie do jego poprzednika, Jaira Bolsonaro.

Tymczasem organizacje pozarządowe po obu stronach Atlantyku wskazują, że umowa niesie ze sobą fatalne skutki zarówno dla ludzi, jak i planety.

Ucierpią zwierzęta

Aktywiści i aktywistki oraz lokalne i międzynarodowe organizacje pozarządowe od lat walczą przeciwko zawarciu porozumienia. Ponad 400 organizacji z Europy i Ameryki Łacińskiej podpisało list otwarty, w którym krytykują umowę UE-Mercosur. Podkreślają m.in. to, jak poważne konsekwencje poniosą zwierzęta hodowlane.

– Umowa dwóch bloków podtrzymuje unijne przepisy dotyczące bezpieczeństwa żywności czy zdrowia ludzi, zwierząt i roślin, ale nie te dotyczące dobrostanu zwierząt. Wytyczne co do tego ostatniego są w krajach Mercosuru generalnie niższe niż w Unii – komentuje dla Krytyki Politycznej Małgorzata Szadkowska, prezeska polskiego oddziału Compassion in World Farming (CIWF Polska).

Przykład? Kurniki bateryjne, czyli te najmniejsze, gdzie kury nioski są trzymane w rzędach klatek ustawionych jedna na drugiej, zostały wycofane z UE w 2012 roku (choć to nie znaczy, że hodowla tych zwierząt jest już wolna od okrucieństwa).

W krajach Mercosuru nie ma żadnych podobnych zakazów takiej hodowli ani spodziewanej nowej legislacji. Do tego dochodzą jeszcze mniej restrykcyjne i ogólnikowe przepisy rynku południowoamerykańskiego dotyczące transportowania i uboju zwierząt.

Mięso kosztuje nas o wiele więcej, niż sądzicie

czytaj także

Szadkowska przypomina, że największy potencjalny eksporter mięsa, czyli Brazylia, słynie nie tylko z produkcji wołowiny, ale jest również liderem w produkcji mięsa drobiowego, przy niskich normach dotyczących warunków życia drobiu. – Brazylia wciąż nie zakazała stosowania antybiotyków jako stymulatorów wzrostu. Złe warunki na fermach, na przykład intensywny chów i zbyt duże zagęszczenie, które sprzyjają rozwojowi bakterii i ich mutacji, najczęściej maskuje się właśnie nadużywaniem antybiotyków – tłumaczy.

Prezeska CIWF Polska, podobnie jak inne organizacje pozarządowe, obawia się też, że umowa może zamrozić wszelki postęp w unijnych przepisach i próby poprawienia dobrostanu zwierząt w całej Wspólnocie Europejskiej.

Niedawno wybrany został nowy komisarz UE ds. rolnictwa i żywności, Christophe Hansen. Dzięki temu powróciła dyskusja na temat rewizji dotychczasowych przepisów dotyczących zwierząt hodowlanych, bo większość tych regulacji ma co najmniej 20 lat i nie przystaje do rzeczywistości. Nadal nie ma też obiecanego zakazu hodowli klatkowej różnych gatunków zwierząt, który działałby w całej Unii. Zamiast dążyć w tym kierunku, UE, za sprawą porozumienia z Mercosurem, zrobi teraz duży krok wstecz.

– Nie dziwię się, że europejscy rolnicy obawiają się tańszej konkurencji zza oceanu. Możemy też spekulować, że będą zdemotywowani do wprowadzania na swoich fermach kolejnych, wyższych standardów dobrostanu, hodowania ras wolnostojących czy niestosowania klatek w hodowli – mówi Szadkowska.

Ucierpi klimat

Przeciwników umowy niepokoi, w jaki sposób wpłynie ona na kryzys klimatyczny. Nie uspokaja ich fakt, że porozumienie zobowiązuje obie strony do przestrzegania ustaleń porozumienia paryskiego, a także ma stawiać walkę ze zmianą klimatu w centrum stosunków handlowych. Wątpliwości wzbudza również to, że jednym z sygnatariuszy jest prezydent Argentyny Javier Milei, klimatyczny negacjonista, który aktualnie przewodniczy rotacyjnej prezydencji bloku Mercosur.

– To jest cały czas dyskusja na temat teoretycznych zapewnień, a nie praktycznych rozwiązań – uważa prezeska CIWF Polska. Wtórują jej autorzy i autorki listu otwartego wspomnianych 400 organizacji pozarządowych:

„Umowa promuje destrukcyjne modele rolnictwa, które wypierają drobnych rolników i społeczności tubylcze, jednocześnie napędzając unijny eksport toksycznych agrochemikaliów, nawet tych zakazanych w UE […] Żaden załącznik dotyczący ochrony środowiska nie jest w stanie złagodzić długoterminowych szkód, jakie wyrządzi ta umowa. To zwykły greenwashing” – piszą.

Argentyna szuka ratunku w szaleństwie anarchokapitalisty

Jeśli strefa wolnego handlu rzeczywiście usunie z gry małych i średnich rolników oraz hodowców, to istnieje poważne ryzyko, że kolejne połacie lasów deszczowych zostaną wycięte pod pastwiska i uprawy rozrastającego się biznesu wielkich graczy. Tymczasem już teraz kraje europejskie odpowiadają za ponad jedną trzecią światowej wycinki lasów związanej z handlem produktami rolnymi.

Jak wynika z badań, porozumienie przyspieszy wylesianie krajów Mercosur o 25 proc. rocznie (i to tylko w związku ze zwiększoną produkcją wołowiny). Nijak ma się to do przyjętego w 2023 roku przez Parlament Europejski rozporządzenia EUDR, które wprowadza ograniczenie obrotu towarami, jeżeli ich produkcja wiąże się z wylesianiem i degradacją lasów.

W praktyce jednak – znów, pomimo nacisków organizacji pozarządowych – Parlament Europejski odłożył w czasie wejście w życie części jego zapisów. Dla Brazylii i tak nie ma to większego znaczenia, bo tamtejsze władze już przekonały unijnych decydentów, by dla ich towarów zrobić wyjątek.

Klimat: gorący kartofel, który mają zjeść dzieci?

Zdaniem Szadkowskiej umowa w obecnej formie powinna zostać odrzucona przez wszystkie państwa członkowskie UE i Parlament Europejski. – Innym rozwiązaniem jest znacząca zmiana tej umowy, tak aby umożliwić krajom unijnym odmowę importu żywności produkowanej z niższymi standardami dobrostanu zwierząt i ochrony środowiska – uważa.

Teraz ratyfikacja

Ostateczne przyjęcie porozumienia jest blisko jak nigdy dotąd, chociaż nadal pozostaje wiele niewiadomych. W kolejnych miesiącach porozumienie przejdzie weryfikację prawną, co ma umożliwić przygotowanie ostatecznej wersji tekstu i jego tłumaczenie. Nie wiadomo jednak, jak długo to potrwa.

Pod znakiem zapytania stoi też ratyfikacja, która nastąpi w drugiej kolejności. KE zdecydowała, że część handlowa porozumienia będzie procedowana oddzielnie. Oznacza to, że do jej zaakceptowania potrzebna będzie większość kwalifikowana w Radzie UE (15 z 27 państw członkowskich, o ile reprezentują co najmniej 65 proc. ludności UE) i zwykła w Parlamencie Europejskim.

Głosowanie w Radzie UE, w skład której wchodzą ministrowie państw członkowskich, może skomplikować sprzeciw Francji przy wsparciu Polski, Holandii i Irlandii. „Jeżeli zablokowanie umowy w Radzie się nie powiedzie, część handlowa zacznie obowiązywać tymczasowo. Pozostałe części będą wymagały ratyfikacji w poszczególnych państwach UE” – tłumaczą badacze z PISM.

Czy zielona transformacja Europy jest jeszcze możliwa?

Z kolei w przypadku Mercosuru decyzja o przyszłości porozumienia należy do parlamentów krajowych. I chociaż wszystkie cztery rządy opowiadają się za jego ratyfikacją, to niekoniecznie przełoży się to na poparcie podzielonych parlamentów.

Mimo wszystkich kontrowersji szefowa Komisji Europejskiej brnie jeszcze dalej. 17 stycznia ogłosiła podpisanie umowy o wolnym handlu z innym krajem Ameryki Łacińskiej – Meksykiem. Niewykluczone, że to tylko zaogni sprzeciw rolników i kraje Unii, które już teraz czują, że ich sektor rolniczy stoi nad przepaścią.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Anna Mikulska
Anna Mikulska
Reporterka
Reporterka, z wykształcenia antropolożka kultury. Pisze o migracjach, prawach człowieka, globalnej polityce i odpowiedzialnej turystyce. Jako reporterka pracowała m.in. na Białorusi, w Hiszpanii, na Lampedusie i w irackim Kurdystanie. Współpracuje z krakowską „Gazetą Wyborczą”, publikowała m.in. na łamach „OKO.Press”, „Onetu”, „Pisma" i „Kontynentów".
Zamknij