Wczorajsza prezentacja ustaleń komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich to już drugi w ostatnich dniach cios w Antoniego Macierewicza, po raporcie na temat nadużyć i kłamstw powstałych przy okazji prac podkomisji do spraw zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
„Macierewicz, prokuratura, zdrada” – tak zapowiadał premier Donald Tusk wczorajszą konferencję, na której generał Jarosław Stróżyk, przewodniczący komisji ds. badania wpływów rosyjskich przedstawił to, co z pierwszego raportu może zostać podane do publicznej wiadomości.
Zebrane dokumenty, dotyczące przestępstw przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, zostaną przekazane prokuraturze. Zaprezentowane wczoraj ustalenia to pierwszy z raportów częściowych, kolejny, dotyczący dezinformacji, ma zostać zaprezentowany jeszcze w tym roku, następne zaś w styczniu i w marcu. Po pierwszych miesiącach wiadomo już, że najtrudniejszy do zbadania jest obszar gospodarczy, a komisja powinna zostać rozbudowana, by móc prowadzić prace na poziomie rządowym, samorządowym i biznesowym.
Zdrada dyplomatyczna bez żadnego trybu
Główne zarzuty formułowane na podstawie dotychczasowych prac to zdrada dyplomatyczna, zaniechanie modernizacji polskich sił zbrojnych, niszczenie potencjału polskich służb specjalnych, finansowanie wpływów rosyjskich w USA i brak działań rządu wobec wiarygodnych informacji o szykowanej agresji Rosji na Ukrainę.
Nie da się ukryć, że to już drugi w ostatnich dniach cios w Antoniego Macierewicza, po raporcie na temat nadużyć i kłamstw powstałych przy okazji prac podkomisji do spraw zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Od dawna znane są informacje o tym, że Macierewicz zerwał wstępną umowę na francuskie caracale. Mniej powszechna jest świadomość tego, że zakupione w czasach rządów Macierewicza w MON myśliwce F-16 mają osłabione zdolności bojowe, bo nie ma w Polsce systemu, który umożliwiłby im tankowanie w powietrzu. To decyzja Macierewicza, „arbitralna i zaskakująca, bez żadnego trybu” – jak mówił gen. Stróżyk.
Do osłabiania służb specjalnych miało dochodzić za sprawą oskarżania dowódców o szpiegostwo, odebrania emerytur funkcjonariuszom wszelkich służb, którzy choćby jeden dzień przepracowali za czasów PRL, zlikwidowania o 24–50 proc. kadr delegatur służb w poszczególnych miastach czy rezygnacji w 2015 roku z jednostki bezpieczeństwa cybernetycznego ABW.
Kolejny zarzut dotyczy braku działań przygotowawczych wobec ataku Rosji na Ukrainę, choć rząd został ostrzeżony przez wywiad amerykański o planach Moskwy jeszcze w listopadzie 2021 roku.
Elegia dla najbardziej szkodliwego środowiska politycznego w Polsce XXI wieku
czytaj także
„Nie znaleźliśmy śladu dyskusji na ten temat w gremiach zajmujących się bezpieczeństwem. Pierwszy pochodzi z 24 lutego 2022” – mówił szef SKW. Wskazał także na wywiad z ambasadorem Rosji Siergiejem Andriejewem, opublikowany w tygodniku „Sieci” 1 marca 2022 roku, czyli tydzień po agresji na Ukrainę, w którym ambasadorowi pozwolono wygłaszać dezinformujące kłamstwa. Tuż zaś po rozpoczęciu wojny, w marcu 2022 roku, PiS zniósł całkowicie obronę cywilną ustawą o obronie ojczyzny.
Kolejne ustalenia komisji obejmują m.in. informację o opłacaniu z naszych podatków podmiotów w USA, by mogły reprezentować rosyjskie interesy. Pieniądze na ten cel szły od rozmaitych podmiotów, m.in. Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Orlenu czy BGK, a trafiały m.in. do Polish Chamber of Commerce in the US, której Polska Agencja Inwestycji i Handlu przekazała milion dolarów. Komórka zamknęła działalność 30 października 2023 roku i jak usłyszeliśmy wczoraj, „nie ma śladów jej działalności na rzecz Polski”.
Z inną firmą współpracował oficer GRU, kolejna należała do jawnego przeciwnika wejścia Polski do NATO, jeszcze kolejna lobbowała na rzecz spółek Gazpromu, Nord Stream czy byłego prezesa banku w Moskwie. Inne zarzuty to m.in. eskalowanie sporów polsko-ukraińskich, zakupy rosyjskich surowców, uleganie wpływom rosyjskim i białoruskim w polityce zagranicznej.
Tak, to dziwne
„Tak, to dziwne, to podejrzane, ale może nie ma co przesadzać, nie ma co szerzyć teorii spiskowych” – takie słowa padały przez całe lata, nawet wtedy, kiedy dziennikarze śledczy wygrywali przed sądami procesy z pozwów o zniesławienie; kiedy Grzegorz Rzeczkowski, autor właśnie wydanych Szpiegów Putina, odchodził z „Polityki”. Nie z własnej woli, ale – jak przyznał w czasie spotkania wokół książki – na skutek nacisków na redakcję.
Teraz alarmistyczne doniesienia dziennikarzy przekazywane są publicznie, przez szefa SKW, przewodniczącego komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich na rządy PiS.
Traczyk: Sporo się musi zmienić, by zostało tak, jak jest [rozmowa]
czytaj także
Przypomnijmy, że w nowej formie komisja wznowiła prace w maju, po ucieczce do Białorusi byłego sędziego Szmydta, zaangażowanego w aferę hejterską. Wtedy Donald Tusk nazwał polityków PiS „płatnymi zdrajcami, pachołkami Rosji”. Najwyraźniej powoli będziemy się dowiadywać, co się za tymi słowami kryje.
Warto pytać, czemu państwo potrzebuje licznych komisji do połączenia kropek, czemu nie wystarczą służby, system immunologiczny państwa, wywiad i kontrwywiad. W maju Donald Tusk mówił: „Skrawki prawdy, gdy tylko się pokazywały – natychmiast «z woli politycznej» były przykrywane, śledztwa wstrzymywane”. A służby „zachowywały się pod rządami PiS jak sparaliżowane”.
Czy to dobrze, że tak publicznie rozmawiamy o tym, że służby nie działają? Że państwo jest tak bardzo osłabione? Może trzeba głośno powiedzieć, z czego to wynika i kto za to odpowiada. Rosja nie czeka przecież, aż nasze służby się odbudują, a komisja może niejako torować im drogę, posłużyć jako fasada, za którą będą się odbudowywać upolitycznione, zdziesiątkowane i obezwładniane przez władze PiS instytucje, które mają co robić. Płonące hale handlowe, wysypiska śmieci, dywersje, dezinformacja – to nie są nieszczęśliwe wypadki.
Również w środę konferencję zorganizował Antoni Macierewicz. Posadził za stołem dwóch starszych panów, których przedstawił jak „najwybitniejszych” specjalistów: prof. Nowaczyka, zajmującego się wybuchami, oraz eksperta ds. samolotu Tu-154, kpt. Janusza Więckowskiego.
Konferencja była odpowiedzią na zeszłotygodniową konferencję Cezarego Tomczyka i Władysława Kosiniaka-Kamysza, na której ogłoszono skierowanie 24 wniosków do prokuratury dotyczących Macierewicza i 10 dotyczących Mariusza Błaszczaka. Podczas niej powtórzono wszystko, co wcześniej, o wybuchach, znacznikach, trotylu. Kto do tej pory nie wierzył w zamach, tego konferencja nie mogła przekonać.
Kaczyński: „Nie płakać, konsolidować się”, czyli PiS zwiera szeregi i pośladki
czytaj także
Gorzej, jeśli wiara nie stopnieje, nawet jeśli Antoniego Macierewicza uda się wreszcie postawić przed sądem. Wszak wyborcy PiS-u mają swojego prokuratora i swoje sądy. Mają też swojego prezydenta, który nie chce współpracować z komisją, a doniesienia do prokuratury w sprawie działań podkomisji smoleńskiej skwitował frazą o tym, że premier Tusk „obściskiwał się z Putinem”.
Gen. Stróżyk opowiedział, iż został zachęcony, by skierować pismo do prezydenta, który mógłby podzielić się wiedzą o zaniechaniach modernizacyjnych polskiej armii. Komisja pismo wysłała, ale odpowiedź dostała odmowną. Od razu zareagował szef BBN Jacek Siewiera, który stwierdził, że forma zadania pytania była nie do zaakceptowania, była ogólna i nie dotyczyła konkretnej strony konkretnego dokumentu. Poza tym, jeśli chodzi o zaniedbania, to nic nie wie, bo – jak stwierdził – za czasów jego obecności w BBN takie analizy nie były prowadzone. Jednocześnie Siewiera zapewnił, że prezydent nie ma zamiaru chronić Macierewicza ani żadnego innego urzędnika czy funkcjonariusza.
No, może tylko skazanych Wąsika i Kamińskiego.
Finlandyzacja
Pomysł, iż Polska mogłaby być trochę na Zachodzie, ale jednak bardziej na Wschodzie, nie jest nowy. To przekonanie pielęgnowało wiele pokoleń Polaków aż po Dmowskiego. Bo „najpierw być, a potem jak być!”. Ta strategia mogła i może wydawać się racjonalna. Politykę grania na dwa imperia prowadziła Finlandia, Litwa, prowadzą Węgry czy Turcja. Teraz, jeśli na czele amerykańskiego imperium stanie Donald Trump, strach może podpowiadać politykom, że może lepiej nie ma co tych szpiegów Putina tak tropić, wtedy może mniej hal i wysypisk będzie płonąć. Może lepiej zgodzić się na logikę przemocy i poddaństwa.
Alternatywą jest trzymać się mocno z Europą, z całych sił wspierać wejście do UE Ukrainy. Zgoda na finlandyzację, która wszak korumpuje, zniewala i demoralizuje, może być racjonalna dla państwa, które jest słabe, osamotnione i nie ma zdolności koalicyjnych. My nie jesteśmy na to skazani.
W tym kontekście powstanie komisji to też znak dla naszych sojuszników, że nie będziemy dalej odwracać wzroku, udawać, że nic się nie dzieje.