Władze Warszawy zasłaniają się dzisiaj statystykami, wskazując, że miasto jest stosunkowo bezpieczne w porównaniu z pozostałymi stolicami europejskimi. To jest oczywiście prawda, ale jednocześnie osiadanie na laurach, które nie ma znaczenia w sytuacji, gdy w samym centrum zginęła kobieta – mówi kandydatka na prezydentkę Warszawy Magdalena Biejat.
Nie każdy mężczyzna jest Dorianem S., ale każda kobieta mogła być na miejscu 25-letniej Lizy, która 1 marca 2024 zmarła w wyniku gwałtu. Zbrodni, która według polskiego prawa jest tylko występkiem i nad którą dziś płaczemy, a jutro możemy gładko przejść do patriarchalnego porządku dziennego. Co zrobić, by temu zapobiec? Domagać się zmian systemowych i zdeterminowanej walki z kulturą gwałtu.
To nie wydarzy się bez udziału polityczek i polityków, którym będę regularnie przypominać o śmierci Lizy, pytając, co zamierzają zrobić, by z rąk gwałciciela nie zginęła już żadna kobieta, a hasło „ani jednej więcej” stało się rzeczywistością. Śledźcie deklaracje osób decydenckich z rządu i władz lokalnych w cotygodniowym cyklu Nie damy wam zapomnieć. Stop kobietobójstwu!
czytaj także
Paulina Januszewska: W jaki sposób zamierza pani jako kandydatka na prezydentkę Warszawy zadbać o bezpieczeństwo kobiet?
Magdalena Biejat: Pierwsza sprawa to oczywiście zwiększenie patroli i zmniejszenie wakatów w straży miejskiej i w policji. Wprawdzie zdaję sobie sprawę z tego, że policja nie podlega ratuszowi, tylko Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, ale jej problemy są palące także w Warszawie. Mam tu na myśli nie tylko niskie płace, ale i inne warunki umożliwiające utrzymanie się.
Związkowcy wielokrotnie mówili o tym, że mieszkania służbowe byłyby ważnym elementem zachęcających obywateli i obywatelki do wstępowania do policji. Chcemy wyjść naprzeciw tym potrzebom i w ramach inwestowania w budowę mieszkań na wynajem chcielibyśmy przeznaczyć 10 proc. tych nieruchomości na mieszkania służbowe, w tym dla policjantów i strażników miejskich, ale także nauczycieli i pracowników innych usług publicznych świadczonych w Warszawie.
A co z kobietami?
Wiemy, że wiele z nich boi się wieczorami, zwłaszcza w weekendy, wracać do domu, dlatego potrzebujemy zmian w zakresie indywidualnego przewozu osób. Mam tu na myśli platformowe taksówki, których działalność jest zbyt mało regulowana i w których dochodziło do wykorzystania seksualnego pasażerek.
Nie wszyscy chcą i muszą jednak korzystać z tych usług, dlatego chcemy przywrócić kursowanie metra przez całą noc w weekendy i wprowadzić również noce kursy tramwajów na głównych trasach po to, by kobiety miały wybór pomiędzy transportem publicznym a prywatnym i by w tych środkach komunikacji mogły czuć się bardziej bezpieczne.
Czy kobiety są bezpieczne w Płocku? „Wypełniamy obowiązki ekstraklasowo”
czytaj także
Kolejną ważną dla nas sprawą jest ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu najpierw w Śródmieściu, potem w całej Warszawie. Tam gdzie alkohol sprzedaje się całodobowo, mieszkańcy okolic czują się zagrożeni, skarżą się na awantury oraz zaśmiecenie szkłem i czekają na rozwiązania.
Oprawca Lizy, która zmarła w wyniku gwałtu i napaści, nie był kierowcą Ubera i w momencie dokonywania swojej zbrodni nie znajdował się pod wpływem alkoholu. Jakimi działaniami prewencyjnymi odpowiedziałaby pani na ten konkretny przypadek?
Tak jak wspomniałam na początku, konieczne jest tu zwiększenie obsady straży miejskiej i policji. Patrole są potrzebne zarówno Śródmieściu, jak i reszcie Warszawy. Nie może być tak, że miasto reaguje, dopiero gdy się wydarzy tragedia. Podobną sytuację mieliśmy przecież na Nowym Świecie, gdzie zmarł mężczyzna ugodzony nożem.
Pamiętam, bo tamta zbrodnia wydarzyła się obok mojego mieszkania i pisałam o sprawie bezpieczeństwa w centrum miasta.
Patrole regularne pojawiły się tam dopiero po śmierci mężczyzny. Władze Warszawy zasłaniają się dzisiaj statystykami, wskazując, że miasto jest stosunkowo bezpieczne w porównaniu z pozostałymi stolicami europejskimi. To jest oczywiście prawda, ale jednocześnie osiadanie na laurach.
Słuchaj podcastu autorki tekstu:
W sytuacji, gdy w centrum miasta zginęła teraz kobieta, nie wydaje mi się właściwą taktyką powoływanie się na dotychczasowe wskaźniki bezpieczeństwa, bo to bezpieczeństwo zostało poważnie naruszone.
Uważam też, że powinniśmy zastanowić się również nad doświetleniem niektórych części miasta. Po śmierci Lizy internet zalała fala opowieści kobiet o tym, że wracają ciemnymi ulicami do domu. To wszystko są potrzeby, które trzeba brać na poważnie i na nie po prostu odpowiadać.
A jak odpowiedziałaby pani na argument, że policja i straż miejska są częścią kultury gwałtu i mizoginii?
Zgadzam się, że seksizm jest tu wielkim problemem, dlatego gdy dowiedzieliśmy się o tragedii na Żurawiej i gdy już wtedy mówiłam o zwiększeniu patroli, wskazywałam też, że oprócz zwiększenia obsady w policji i w straży miejskiej konieczne są porządne i skuteczne szkolenia i kursy antydyskryminacyjne. Takie, które będą regularnie powtarzane dotąd, aż policja zdoła adekwatnie reagować na przypadki przemocy wobec kobiet, ale także członków społeczności LGBT+, bo mamy mnóstwo udokumentowanych przez media przypadków napaści na osoby nieheteroseksualne w Warszawie.
Tu również drugą stroną monety jest nieprzygotowanie policji i straży miejskiej, nieumiejętność rozpoznawania przemocy, zrozumienia, na czym ona polega, oraz brak szacunku wobec tych, którzy padają jej ofiarami. To się musi zmienić. Miasto – przynajmniej częściowo – ma narzędzia, by to zmienić nie tylko jako podmiot zatrudniający strażników miejskich, ale także jako władza pozostająca w dialogu z Komendą Stołeczną Policji.
Co robią władze Warszawy, by zapobiegać przemocy wobec kobiet? [rozmowa]
czytaj także
Mówimy dużo o bezpieczeństwie kobiet, o tym, jak o nie dbać, ale co zrobić, żeby mężczyźni przestali gwałcić?
Tutaj musimy stawiać przede wszystkim na edukację prowadzoną od najmłodszych lat, kładącą nacisk na naukę szacunku i empatii do innych, w tym dziewcząt i kobiet, nieprzemocowego rozwiązywania konfliktów, postaw antydyskryminacyjnych. Powinno się to dziać zarówno w ramach edukacji seksualnej, jak i lekcji wychowawczych. Programy nauczania muszą odejść od budowania w dziewczynkach przekonania, że muszą pozostawać cały czas w stanie gotowości na zagrożenie. To nie oznacza, że nie mają się uczyć podstaw dbałości o bezpieczeństwo. Wraz z nim musi iść jednak wzmacniane zwłaszcza wśród chłopców przekonania, że nie można przekraczać niczyich granic.
Przede wszystkim chodzi o to, żeby niezależnie od płci dzieci nie chłonęły szkodliwych dla wszystkich patriarchalnych wzorców. Musimy ten trend zmienić. Nie ma lepszego sposobu, niż zrobić to właśnie poprzez szkołę, przy czym należy to zarówno do zadań Ministerstwa Edukacji decydującego o kształcie podstaw programowych, jak i samorządów organizujących zajęcia chociażby w świetlicach.
**
Magdalena Biejat – posłanka na Sejm IX kadencji, senatorka XI kadencji, od 2022 współprzewodnicząca partii Lewica Razem, od 2023 wicemarszałkini Senatu XI kadencji. Kandydatka na prezydentkę Warszawy w wyborach samorządowych 2024.
**
Finansowane przez Unię Europejską. Poglądy i opinie wyrażone są poglądami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Dyrekcji Generalnej ds. Sieci Komunikacyjnych, Treści i Technologii. Ani Unia Europejska, ani organ przyznający finansowanie nie ponoszą za nie odpowiedzialności.