Mam nadzieję, że jeśli ustawa o in vitro przejdzie przez Sejm, to każdy podatnik będzie pamiętać o przywoływanej podczas prac nad nią wspólnocie. Pan płaci, pani płaci – po to, żebyśmy wszyscy mogli godnie żyć.
Sejm nowej kadencji zaczął pracę nad ustawami od zajęcia się obywatelskim projektem ustawy o finansowaniu in vitro z budżetu. Symboliczny wymiar tej ustawy jest oczywisty – projekt jest obywatelski, a więc procedowanie go jest oddaniem szacunku tym, które i którzy zebrali pod nim pół miliona podpisów. Jeśli większości, która chce budować rząd pod przewodnictwem Donalda Tuska, uda się go przegłosować, to będzie to pierwsze z sukcesem przeprowadzone głosowanie nad ustawą w nowym Sejmie.
W tym procesie jest też pewna pułapka. Projekt jest odpowiedzią na działania rządu Zjednoczonej Prawicy – tamci zabrali kasę na in vitro, nowi dadzą. Ale w czasie dyskusji sejmowej, mówiąc o in vitro, nie raz wspomniano o kobietach, o „godności kobiet” mówiła nawet posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z Nowej Lewicy. A to niestety przykrywa inne sprawy kobiet, którymi ten Sejm musi się zająć.
Wiecie, że mówię o prawie do aborcji. Ale też o prawie kobiet do ślubu z kobietą (i mężczyzn z mężczyzną).
Nie jest za wcześnie, by zacząć odliczanie do legalnej aborcji i związków partnerskich
czytaj także
Ale zamiast narzekać, może warto pomyśleć, że jest kilka powodów do radości, a w trwającej debacie można dostrzec zalety.
„Sprawa decyzji” a „bogaty, to mógł”
Władysław Kosiniak-Kamysz mówi o in vitro: „To jest sprawa rodziny, sprawa ich decyzji, ale [rodzina] musi mieć wybór” i dodaje, że zlikwidowanie finansowania in vitro z budżetu było wymierzone w biedniejszych. „Okrutne było to, że ich na to nie stać, bo jak ktoś jest bogaty, to mógł z tego [in vitro] korzystać”.
Gdybyśmy zastąpili „in vitro” słowem „aborcja”, okazałoby się, że to również jest sprawa decyzji – w pierwszym przypadku rodziny, a w kwestii aborcji kobiety, lub jeśli chce, to kobiety i jej rodziny. Okrutne jest to, że jeśli kobiety nie stać na wyjazd za granicę, jeśli nie ma takiej sieci kontaktów, która pomoże jej w zdobyciu środków na aborcję, a czasem po prostu nie dotrze do tabletki aborcyjnej, to nie ma szans na wybór. A bogata kobieta sobie poradzi. Dokładnie jak mówili Kosiniak-Kamysz czy Cezary Tomczyk z PO.
„Mamy tą siłę, mamy moc” – dodał pod koniec sejmowego wystąpienia Kosiniak-Kamysz. Brzmi niemal jak piosenka z Krainy lodu albo jak pieśń Majki Jeżowskiej Mamy moc, zachęcająca do pójścia na ostatnie wybory w ramach kampanii profrekwencyjnej Krytyki Politycznej.
„Dług wobec kobiet”
Agnieszka Kłopotek z PSL podczas wystąpienia sejmowego mówiła, że jest szczęśliwa, dumna jako osoba, która pracowała na rzecz kobiet i namawiała je do głosowania. „Tym, że przyjmiemy ustawę o in vitro, spłacamy dług zaciągnięty wobec kobiet, które nam zaufały” – mówiła posłanka.
I znów można zastąpić słowo „in vitro” słowem „aborcja” – to też będzie spłacenie długu wobec kobiet.
W tym miejscu polecam tekst Michała Sutowskiego, który w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśnia, czemu dzisiejsza większość przegra wybory prezydenckie, jeśli nie zajmie się na serio ustawą o dostępie do aborcji.
Najpierw aborcja, potem prezydentura. Jak przejść od jednego do drugiego?
czytaj także
„Państwo jest umową obywatelską”
Małgorzata Rozenek-Majdan, celebrytka, która jest zaangażowana w projekt obywatelskiej ustawy, w programie Tak jest w TVN24 mówiła, że docenia sygnał wysłany z Sejmu mówiący: „Wasz głos ma znaczenie”.
Ciekawsze jest to, co mówiła o środkach, które trzeba przeznaczyć na finansowanie procedury in vitro. No bo czemu całe społeczeństwo ma się składać na procedurę, z której skorzystają nieliczni? Rozenek wyjaśniała, że „państwo jest umową obywatelską i każdy z nas, odprowadzając podatki do budżetu państwa, wie, że nie zachoruje na wszystkie choroby, które NFZ ma w swoim zakresie świadczeń, ale umawiamy się trochę dosłownie, że ja zapłacę za twoją chorobę, ty zapłacisz za moją chorobę”.
No i tak to w sprawie podatków i składek do NFZ wygląda, że jesteśmy wspólnotą i na działania tej wspólnoty się wspólnie zrzucamy. Mam więc nadzieję, że jeśli ustawa o in vitro przejdzie przez Sejm, to o tej wspólnocie każdy podatnik będzie pamiętać. Pan płaci, pani płaci – po to, żebyśmy wszyscy mogli godnie żyć.
„Kobiety mają różne potrzeby”
Kobiety to nie jest wór, w którym są osoby identyczne, o takich samych potrzebach. Posłanka Wanda Nowicka trafnie w swoim wystąpieniu w sejmie powiedziała, że „kobieta raz potrzebuje antykoncepcji i rząd ma obowiązek ją zapewnić, innym razem kobieta ma potrzebę przerwania ciąży z różnych powodów i też to jest obowiązek państwa, którego to za PiS-u nie można było zrealizować i kobiety czasem umierały z tego powodu, ale to jest psi obowiązek państwa, żeby kobietom pomóc w tej sytuacji. Czasem kobiety potrzebują in vitro, bo chcą zajść w ciążę”. Nie ma w tym sprzeczności, jest różnorodność potrzeb.
Nowicka dodała, że „kobiety mają różne potrzeby związane ze swoim zdrowiem reprodukcyjnym, a państwo ma obowiązek, żeby je zapewniać”.
Trzymam kciuki za wszystkie kobiety i ich najbliższych, którzy chcą mieć dzieci i potrzebują wsparcia państwa i wspólnoty, żeby je otrzymali. Trzymam też kciuki za każdą kobietę, która nie chce mieć dzieci, a zaszła w niechcianą ciążę i potrzebuje wsparcia państwa i wspólnoty, żeby ją dostała.