Kraj

Czy Ziobro odbierze partię Kaczyńskiemu?

Wiele się mówiło o tym, jak Kaczyński jest mściwy, potężny i że nie zapomina. Dziś okazało się, że tak naprawdę jest bezradny.

Ogary poszły w las. Niejaki Rybitzky – czyli Paweł Rybicki, asystent Beaty Szydło, współpracujący ze sztabem PiS w 2015 roku, zaatakował na Twitterze za nieudaną kampanię wyborczą Norberta Maliszewskiego, eksakademika, który porzucił średnio intratną posadę na uczelni dla stanowiska szefa pisowskiego Centrum Analiz. Rzecz jasna w ataku na Maliszewskiego nie chodzi o atak na samego Maliszewskiego, a na Mateusza Morawieckiego, który odebrał premierostwo Beacie Szydło. A być może także o bezpośredni atak na Jarosława Kaczyńskiego.

W przypadku Marcina Mastalerka o takiej subtelności nie może być mowy. Zapytany w Radiu Zet o to, czy Kaczyński powinien odejść na emeryturę, odpowiedział jednoznacznie, że tak. Owszem, Mastalerek jest skonfliktowany z Kaczyńskim od lat, bo ten wyrzucił go z partii, ale tym razem przyszedł do studia już w roli świeżo namaszczonego przedstawiciela kancelarii prezydenta Dudy, co też jest pewną wskazówką dotyczącą stanu gry w PiS po wyborczej klęsce.

Tymczasem w całym tym rozgardiaszu, wzajemnych pretensjach i nieco upokarzającym mizdrzeniu się do PSL okazuje się, że swój parlamentarny stan posiadania utrzymali ziobryści, którzy nadal mają 18 posłów. Tyle że dziś, gdy cała Zjednoczona Prawica ma 194, a nie 235 mandatów, waga tych 18 głosów jest większa niż dotychczas.

Okazuje się, że Kaczyński znowu nie potrafił pozbyć się Ziobry, który swoim uporem i groźbą wyjścia z koalicji zablokował 160 miliardów zł z Krajowego Planu Odbudowy. Gdyby te pieniądze dziś płynęły do Polski, kto wie, jak zakończyłyby się te wybory. Wiele się mówiło o tym, jak Kaczyński jest mściwy, potężny i że nie zapomina. Dziś okazało się, że tak naprawdę jest bezradny.

W wyborach w 2019 popełnił błąd i nie docenił uporu ziobrystów. Gryźli trawę, żeby wykręcić dobry wynik, i wykręcili – bez nich Zjednoczona Prawica nie mogłaby rządzić. Potrafili się oprzeć kuszeniu i groźbom ze strony PiS. Potrafili nawet wystawić własnego kandydata, Marcina Warchoła, w przedterminowych wyborach prezydenta Rzeszowa. W ostatniej kampanii rozdawali zaś lodówki i mikrofalówki na wsi z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości, co samo w sobie jest skandaliczne, a być może nawet karalne. Tylko czemu mieli się tym przejmować? Bezkarność załatwili sobie już w sierpniu nowelizacją uprawnień prokuratora krajowego, który będzie mógł niemal wszystko, a odwołać go można tylko za zgodą prezydenta.

I właśnie ów Fundusz i owa bezkarność sprawiają, że to Zbigniew Ziobro jest głównym pretendentem do objęcia schedy. Nikt nie zna skali rozdawania pieniędzy swoim przez ziobrystów, ale są to pewnie kwoty idące w miliony. A to oznacza, że osiemnastka posłów Ziobry jest finansowo zabezpieczona i nawet jeśli Kaczyński nie zechce podzielić się z nimi budżetowym zwrotem za kampanię, to i tak dadzą sobie radę.

Wieczorkiewicz: Porażka Mentzena nie oznacza wyrwania chłopaków ze szponów skrajnej prawicy

Mało tego – fakt, że owym prokuratorem krajowym jest Dariusz Barski, prywatnie świadek na ślubie Ziobry, najlepiej pokazuje, kto dziś w Zjednoczonej Prawicy ma największą władzę. To do Ziobry, a nie do Kaczyńskiego będą teraz przybiegać przestraszeni posłowie, gdy pojawią się kolejne zawiadomienia o przestępstwie. Bo w powszechnym odczuciu to człowiek Ziobry będzie decydował, a nie Kaczyński. A Ziobro wykorzysta to do maksimum. Nie zdziwię się, jeśli posłowie PiS będą szukali ucieczki nie tylko do KO, ale również pod skrzydło odchodzącego ministra sprawiedliwości.

Czy to oznacza, że już teraz Ziobro uderzy i zacznie walczyć o schedę w PiS? Moment jest dobry, PiS jest oszołomiony porażką. Beata Szydło – przez wiele lat sojuszniczka Ziobry – ostrzy sobie pewnie zęby na prezydenturę. W elektoracie PiS wciąż pamiętają ją jako tę, która dała 500+ i nie zamykała nikogo w domu z powodu pandemii. I nawet jeśli jej szanse wyborcze dziś wydają się niewielkie, to przecież nie znaczy to, że ona sama nie będzie chciała powalczyć o nominację.

Czy PiS ma szansę stworzyć rząd z Trzecią Drogą?

W duecie z Ziobrą ma na to wielkie szanse, bo po porażce wyborczej obóz Kaczyńskiego, Błaszczaka i Brudzińskiego wydaje się bardzo słaby. Z kolei Morawiecki jest przez pisowskich posłów powszechnie winiony za porażkę i malowanie trawy na zielono.

Na razie Ziobro ma rozważać własny odrębny klub i rzutem na taśmę wypłacić swoim kolejne 15 milionów z Funduszu Sprawiedliwości. Pochodzące z niego pieniądze miały być co prawda przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw, ale jak wiadomo, ofiary przestępstw są akurat tymi, którzy dla tego ministra zawsze byli na ostatnim miejscu. W końcu jeśli zostałaś zgwałcona albo ktoś cię okradł, to dlaczego masz dostać jakąkolwiek pomoc od państwa, skoro posłowie Ziobry mogą te pieniądze rozdać w formie garnków lojalnym kołom gospodyń wiejskich.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij