Pisano, że jej powieści są źle skonstruowane, szmirowate, niewiarygodna jest w nich psychologia postaci, że to naiwne bajki pisane bez znajomości realiów... Powieści przygodowe z polskiego far westu – tak twierdziła Irena Krzywicka. Kinga Dunin czyta biografię „Rodziewicz-ówna. Gorąca dusza” Emilii Padoł.
Emilia Padoł, Rodziewicz-ówna. Gorąca dusza, Wydawnictwo Literackie 2023
Państwo Henryk i Amelia Rodziewiczowie, trzydziestoparolatkowie zamieszkujący dwór na wsi Pieniuha w guberni grodzieńskiej Cesarstwa Rosyjskiego, na przełomie lat 1862 i 1863 planowali wyjazd za granicę – dla podratowania zdrowia, ma się rozumieć. Czekały na nich gorące źródła uzdrowiska Spa w Belgii, kasyno w Baden, bogate w minerały wody płynące w okolicy Evian-les-Bains we Francji, a może łaźnie Karlsbardu. Trafili jednak na Syberię.
Za pomoc w powstaniu styczniowym ich majątek został skonfiskowany, a oni skazani na zesłanie. Amelii, która była w ciąży, pozwolono jednak zostać w kraju do czasu urodzenia dziecka. Tym dzieckiem była właśnie Maria Rodziewicz – Rodziewiczówna tylko jako autorka książek, w innych sytuacjach nigdy sama tak się nie podpisywała. Najbardziej poczytna obok Sienkiewicza polska pisarka, jak pisała o niej w swoich dziennikach Maria Dąbrowska w 1948 roku.
Rodziewicz wówczas już nie żyła, zmarła w 1944 roku, tuż po powstaniu warszawskim, które przetrwała w Warszawie, ale właśnie wtedy przeniesiono jej ciało z cmentarza pod Skierniewicami do Alei Zasłużonych na Powązkach.
Można ją zobaczyć na miesiąc przed śmiercią w filmie Jana Komasy zmontowanym z kronik powstańczych. Niestety trudno zrozumieć sens jej wypowiedzi.
Mała Maria trafiła pod opiekę rodziny, a rodzice wrócili po siedmiu latach i przenieśli się do Warszawy, gdzie z trudem wiązali koniec z końcem. Uczyła się na zakonnej pensji z internatem sióstr niepokalanek. Los rodziny odmienił spadek – odziedziczyli majątek Hruszowa (dziś na terenach Białorusi). 1500 hektarów, chociaż większość stanowiły nieużytki. Po śmierci ojca w 1881 roku Maria zaczęła wdrażać się w jego prowadzenie, a ostatecznie przejęła go parę lat później, w złej kondycji, obciążony długami i z koniecznością spłaty matki i rodzeństwa.
Hruszowa stała się najważniejszym miejscem w jej życiu. Uciekała ze swego dworu, kiedy przechodziły tam fronty pierwszej i drugiej wojny, dwór był zajmowany, plądrowany przez wojsko albo chłopów, i zawsze do niego wracała. Ostatecznie spalili go chłopi albo wojska radzieckie, dowiedziała się o tym krótko przed śmiercią.
Nie mieszkała tam sama, czyli tylko ze służbą – towarzyszyły jej kobiety, z którymi wiązała życie. Najpierw Helena Weychert, a później Jadwiga Skirmunttówna. Kiedy Helena się wyprowadziła, kupiły mieszkanie w Warszawie i do końca dzieliła między nie czas – lato w majątku, zima w Warszawie. Te dwie panie, jak się domyślacie, szczerze się nie lubiły.
No tak, Maria była osobą nieheteronormatywną i było to widoczne, zwracał uwagę jej męski wygląd i było to też powodem różnych kpin. Nosiła co prawda spódnicę, ale poza tym krótkie włosy i męskie stroje. Nie wiemy, co sama myślała o swojej tożsamości płciowej i orientacji. Trudno powiedzieć, czy była lesbijką butch, a może osobą transpłciową? W każdym razie autorka biografii stara się tej kwestii dokładnie przyjrzeć.
czytaj także
Była ziemianką, ale nie arystokratką, zarządzanie majątkiem było pracą, a ona twierdziła, że pisanie jest tylko dodatkiem do niej, bo poza tym jest ornitologiem – ptaki były jej pasją. Chodziła po gospodarstwie w łapciach i miała wiele praktycznych umiejętności. Często jednak to dzięki pisaniu udawało jej się utrzymywać.
Jaką była panią? Konflikt między dworem i wsią zawsze istniał. Tu na konflikt ekonomiczny i klasowy nakładały się kwestie narodowościowe. Okoliczni mieszkańcy byli… Poleszukami? Prawosławnymi. Mówili „po tutejszemu”. Kiedyś została skazana na dwa tygodnie więzienia za pobicie pastucha, chłopi spalili jej zabudowania, ale też fetowali jej jubileusze, pomogli budować kaplicę, mieli o niej też dobre wspomnienia, Wanda Wasilewska pisała o niej jako o „dobrej pani”, w przeciwieństwie do innych właścicieli pobliskich majątków.
Była ważną działaczką Stowarzyszenia Ziemianek Polskich – ich celem była praca u podstaw, zakładały szkoły, biblioteki, tworzyły sklepy spółdzielcze, gdzie sprzedawano produkty rolne i chłopskie rękodzieło. Rodziewicz co tydzień sprowadzała lekarza, który udzielał porad miejscowym. Jednak wszystko to mieściło się w horyzoncie solidaryzmu społecznego, myślenia konserwatywnego i patriarchalnego o włościanach. A na Kresach ważnym celem była też ich polonizacja. O swoim dworze myślała jako o posterunku, placówce, którą trzeba utrzymać wśród obcego żywiołu.
czytaj także
Osiemdziesiąt lat życia od powstania do powstania! Pół wieku twórczości – debiutowała w 1882 roku, jej ostatnia powieść wyszła w roku 1931. Rola uznanej i fetowanej pisarki. I jednocześnie literatura popularna, prawie nikt z poważnych krytyków jednoznacznie jej nie cenił. Pisano, że jej powieści są źle skonstruowane, szmirowate, niewiarygodna jest w nich psychologia postaci, że to naiwne bajki pisane bez znajomości realiów… Powieści przygodowe z polskiego far westu – tak twierdziła Irena Krzywicka.
Ale z drugiej strony zauważano jej żywy talent, do którego powinna dołożyć więcej dyscypliny, oczytania i pracy – to z kolei Prus. No i mimo wszystko wzruszała. W dzieciństwie zaczytywał się nią Czesław Miłosz, zainteresował się nią po latach i napisał esej głównie o mankamentach jej twórczości, ale przyznawał też, że czytał teraz jej powieści jako bolesny powrót do przeszłości i na Kresy.
Jedyną książką, która przysporzyła jej sympatii krytyków i środowisk literackich, było Lato leśnych ludzi – pean na temat przyrody Polesia, prostego życia w głuszy, taki polski Walden. Tym razem pisała o tym, co znała i sama przeżyła, to zawsze były najlepsze fragmenty jej powieści. Rzeczywiście na prośbę Jadwigi kazała zbudować chatę w puszczy i spędzały tam w towarzystwie jeszcze jednej kobiety letni czas. Same i w dużej mierze samowystarczalne. W książce zamieniły się w mężczyzn, ale łatwo ustalić, który z nich jest którą. (Sięgnęłam po nią po przeczytaniu biografii, i naprawdę zachowała dużo wdzięku!)
Kowalska przeżyła z autorką „Nocy i dni” 22 lata i stworzyła z nią nierozerwalny związek
czytaj także
Co jeszcze Rodziewicz miała do zaoferowania? Bogoojczyźniany patriotyzm, romantyczny i nacjonalistyczny, katolicki i antysemicki. Z czasem coraz bardziej anachroniczny. Była antysemitką, Żydzi w jej książkach są obrzydliwi, chociaż zdarzało się, że byli jedynymi pozytywnymi bohaterami. Ale też odbudowała cheder w pobliskim Antopolu. W czasie okupacji zbliżyła się z Zofią Kossak-Szczucką, która przecież też była antysemitką, ale bardziej została zapamiętana z pomocy Żydom.
Na zorganizowany w roku 1911 przez Towarzystwo Ziemianek jubileusz jej twórczości swoją laudację nadesłał Henryk Sienkiewicz. Pisał: „Służba Twa była zawsze wierna Ojczyźnie, a zarazem jasna i przezroczysta jak ruczaj litewski. Twój wielki talent wiodły nie tylko wyobraźnia, ale i sumienie, więc był on jak dzwon, którego głos brzmiał tak doraźnie i czysto, że w spiż okręgu biło w nim hartowane i uczciwe serce Polski”.
Jednocześnie referat o twórczości Rodziewiczówny wygłosiła Julia Kisielewska, działaczka społeczna na rzecz równouprawnienia kobiet. Chwaliła ją za to, że staje po stronie prawa kobiet do wykształcenia, do wolności w wyborze własnej drogi, piętnuje nadużycia wobec nich. Niewątpliwie Rodziewicz była samodzielną i wyemancypowaną kobietą, ale nie nazwałaby się feministką. W kwestiach obyczajowo-moralnych miała, a może głosiła?, poglądy dość tradycyjne.
Odpowiedzialna pani domu, przebojowa rewolucjonistka. A ty, którą z patronek 2023 jesteś?
czytaj także
W II RP stała się „narodowym świątkiem”.
Na kolejny jubileusz jej twórczości, w 1927 roku, przybyli wszyscy – marszałkowie sejmu i senatu, prymas, biskupi, delegacje ze sztandarami, uczniowie szkół, chóry, gospodynie wiejskie, dzieci recytowały wierszyki, prezydent Mościcki przysłał depeszę.
Politycznie najpierw związała się z chrześcijańską demokracją, a potem szła coraz bardziej w prawo, ku bliskiej jej orientacji narodowo-katolickiej. Wstąpiła nawet do Obozu Zjednoczenia Narodowego, a potem z niego wystąpiła. Chyba była trochę naiwną idealistką, jej patriotyzm, bez względu na to, co dziś o nim myślimy, był jednak szczery. W jednym z wywiadów mówiła: „Nie lubię polityki i nic się na tem nie znam”.
W literaturze polskiej przypisywana jej przez znawców pozycja była i jest podrzędna. Innego zdania byli czytelnicy. Po wojnie wyszło kilka jej książek, ale większość z jej trzydziestu czterech powieści została zakazana przez cenzurę. Nadal jednak znajdowały się w domowych biblioteczkach, tych dozwolonych poszukiwano w bibliotekach. Czytano ją na emigracji, w 1960 roku w Bibliotece Polskiej w Londynie najchętniej czytani byli Kraszewski i Rodziewiczówna.
W Polsce, po odwilży, ukazuje się kilka jej książek, ale na pewno zapotrzebowanie jest większe, skoro w 1972 roku badania czytelników pokazują, że wciąż jest w pierwszej dziesiątce (dziewiąta) wymienianych pisarzy. Po roku 1980 zaczyna się tych książek ukazywać coraz więcej. Taki na przykład Wrzos (o ile pamiętam, ckliwy melodramat) ma nakład 500 tysięcy plus dodruk 300, powstaje serial Lato leśnych ludzi, na ekrany wchodzi film Między ustami a brzegiem pucharu.
Tuż po zniesieniu cenzury ukazuje się kilkadziesiąt nowych wydań jej powieści, pod względem liczby wydań (195) wciąż wyprzedza wszystkich polskich pisarzy. W 1992 roku w badaniach czytelnictwa Biblioteki Narodowej znajduje się na drugim miejscu najchętniej czytanych autorów, przegrywa o jeden procent z Sienkiewiczem. W 2015 roku jest dziewiąta – tak podaje autorka biografii i tak jest w raporcie z tego roku, ale w późniejszych raportach, choćby najnowszym 2021/2022, gdzie prezentowane są dane porównawcze, w 2015 roku jest na dwudziestym miejscu, a potem znika.
Aż dziwne, że tak długo przetrwała, zastąpił ją Remigiusz Mróz. Jednak w 2022 roku ukazują się nowe wydania czterech jej powieści. Wzrasta też zainteresowanie jej postacią – nadal może liczyć na prawicę, na przykład na portalu wPolityce zachwala ją Marzena Nykiel (ta od zwalczania „genderu”). Z drugiej strony „Replika”, dwumiesięcznik LGBTIA, dołącza do numerów z 2021 roku magnes z jej podobizną, kolejny z kolekcji przedstawiającej ważne dla tego środowiska postacie, wcześniej Krzysztof Tomasik poświęcił jej rozdział w swoich Homobiografiach.
W 2023 dostajemy biografię pióra Emilii Padoł – niezwykle ciekawą, żywo napisaną, wciągającą i nowoczesną.