Zachód bez przerwy knuje, jak zaszkodzić Polsce. Dlatego zapraszani lub wysyłani są ciągle nowi wrogowie.
Jarosław Kaczyński w Grudziądzu odegrał rolę trotuarowego transfoba. Stwierdził: „Ktoś przychodzi do pracy i mówi: ja nie jestem Władysław, ja jestem Zosia. […] Dlaczego jestem Zosia? Nie wiem, może jutro znów będę Władysław, ale dziś jestem Zosia”. Publiczność zareagowała entuzjastycznie. Gdy Kaczyński szuka nowego wroga, kampanię wyborczą można uznać za rozpoczętą.
Chętnie wytłumaczę panu Kaczyńskiemu, jak naprawdę działa transpłciowość. Wytłumaczyłam moim głęboko religijnym dziadkom i nie mieli z tym problemu, może i ten dziad coś pojmie.
Żartuję, wiadomo. Skrajna prawica nie chce naprawdę nic wiedzieć, bo na niewiedzy buduje poparcie.
— Maja Heban (@HebanMaja) June 25, 2022
Kaczyński dobrze wie, że ludzie lubią melodię, którą już znają, ale jednocześnie trzeba ją zawsze jakoś przerobić, żeby się nie nudziła. Polska jest ostoją normalności i zdrowego rozsądku. Rodziny są zdrowe i żyją, jak pan Bóg przykazał. Komuś jednak ten raj się nie podoba i chce go zniszczyć. Zachód bez przerwy knuje, jak zaszkodzić Polsce. Dlatego zapraszani lub wysyłani są ciągle nowi wrogowie. W 2015 uchodźcy, w 2019 geje, dziś – osoby trans.
Nie ma znaczenia, że osób transpłciowych jest niewiele. Jeśli potrafią zakwestionować normalność, muszą być silne lub mieć potężnych protektorów. „Zmieniając płeć”, uderzają przede wszystkim w nas i nasze przekonania. Musimy dostosowywać się do ich wyboru, nie możemy używać dawnego imienia, nie możemy zaufać swoim oczom. Czy możemy czuć się bezpiecznie w toaletach? Czy nasze dzieci będą umiały rozróżniać kobietę i mężczyznę, jeśli pozwolimy osobom trans na epatowanie sobą?
Kaczyński rozgrywa tę grę na chłodno. Robił to już tyle razy i przynosiło to dobre efekty. Niestety, zawsze przynosiło też prawdziwe ofiary. Ludzi, którym nie udzielono pomocy. Ludzi, którzy uciekali z Polski ze strachu o własne życie. Ludzi wpadających w depresję w poczuciu, że nic i nikt nie może im już pomóc. Ludzi, którzy odbierali sobie życie, bo nie radzili sobie z polityczną nagonką.
Dlatego dobrą odpowiedzią nie jest mówienie, że te ataki to tylko poszukiwanie tematu zastępczego. Kaczyński mówi o inwestycjach, o kredytach, o wojnie w Ukrainie i jednocześnie szuka wroga, który pomoże mu zmobilizować wyborców w poczuciu mocy i radości płynącej z narzucania innym swojej woli. Będziemy nazywać ludzi tak, jak nam się podoba – mówi – a nie jak podoba się „zmieniającym płeć”. To nasza władza i nie damy jej sobie odebrać.
Gevisser: Represje wobec osób queer to represje wobec wszystkich ludzi
czytaj także
Choć Kaczyński cynicznie rozgrywa konflikty, to w realny sposób zmienia to Polskę w kraj nienawiści. W miejsce, gdzie ludzi niepasujących do normy wyznaczanej przez Kaczyńskiego i jego zwolenników wyklucza się i marginalizuje. Dziś przeciwstawienie się mu przy ataku na osoby transpłciowe ma znaczenie nie tylko dla tych osób, ale także dla tego, w jakim kraju będziemy żyć. Czy Polska będzie krajem szacunku, czy pogardy? To zupełnie fundamentalna sprawa.
Osoby transpłciowe mają swoje życie i swoje doświadczenia. Musimy ich wysłuchać, zamiast mówić, że ważniejsza jest inflacja. Jeśli nie będziemy zainteresowani człowiekiem, który jest dziś przedmiotem kpin i ataków, to Kaczyński osiągnie swój cel. Stworzy osoby trans jako sztuczną grupę zagrażającą Polsce i będzie mógł rozgrywać tę kwestię do swoich celów. Dlatego szukajmy wiedzy o osobach transpłciowych i przeciwstawiajmy ją chochołom tworzonym na polityczny użytek. Bądźmy solidarni z prawdziwymi ludźmi, nie szukajmy cynicznej odpowiedzi na cyniczną grę.
czytaj także
Łatwo jest mówić o tym, że nie można pozostawać obojętnym, gdy dotyczy to dawno minionej przeszłości. Ciężej jednak to zrobić, gdy wyjść trzeba poza sferę własnego komfortu i stanąć obok ludzi poniżanych i nieakceptowanych. Nie powinniśmy się jednak wahać.