Dlaczego polski rząd zablokował porozumienie, chociaż sami bylibyśmy jego beneficjentami i wzmacniałoby ono całą UE?
Najgorsze w polityce zagranicznej PiS jest przekonanie o własnym geniuszu. Negocjacje i kompromisy dobre są dla mięczaków. My będziemy sprytni i nieoczekiwanymi ruchami osiągniemy więcej niż inni.
Niestety po raz kolejny objawia się to w sprawie blokowania przez Polskę wprowadzania minimalnego globalnego podatku CIT dla korporacji.
czytaj także
Projekt od dłuższego już czasu przygotowywany w gremiach międzynarodowych jest odpowiedzią na destrukcyjną dla społeczeństw politykę wielkich korporacji i wyprowadzanie wielomiliardowych zysków do rajów podatkowych. Firmy korzystają z dobrodziejstw rozwiniętych krajów, takich jak wykształceni pracownicy, stabilny system gospodarczy czy bogaci konsumenci, ale nie chcą się dokładać do utrzymywania tych społeczeństw. Trudno nazwać to inaczej niż jazdą na gapę.
Sytuację pomogłaby uzdrowić minimalna 15-procentowa stawka podatku CIT. Czyli nieważne, na jaką rajską wyspę przeniesie swoją działalność wielka firma, i tak będzie musiała odprowadzić przyzwoite podatki od zysków. Ograniczy to drenowanie uczciwych krajów, takich jak Polska, które nie przyciągają z reguły wielkich firm podatkowymi bonusami.
Unia Europejska chce szybkiego wprowadzenia minimalnego podatku. I prawie się udało, ale na drodze stanęła Polska. Jako jedyny kraj w UE! Dlaczego polski rząd zablokował porozumienie, chociaż bylibyśmy jego beneficjentami i wzmacniałoby niewątpliwe całą UE?
Otóż na pewno w jakiejś przebiegłej głowie powstał plan wykorzystania nadarzającej się okazji do przeprowadzenia brawurowej dyplomatycznej szarży. Zablokujemy im podatki i wtedy od razu przybiegną do nas z walizkami pieniędzy z Funduszu Odbudowy i jeszcze będą prosić, żebyśmy wzięli. Kto wie, może uda się jeszcze coś uzyskać w sprawie zaostrzenia sankcji wobec Rosji?
Jeśli ktoś myśli, że to pierwszy raz, to niech sobie przypomni, jak sprawę kryzysu na granicy z Białorusią rząd PiS chciał wykorzystać, żeby odblokować pieniądze zamrożone w Brukseli ze względu na łamanie zasad państwa prawa w Polsce. Jakie były wówczas sukcesy tej strategii?
Wzmocnienie podejrzliwości wobec Polski i zero europejskich pieniędzy na kontach w Warszawie. W polityce międzynarodowej liczy się reputacja i współpraca. Dziś wobec agresji rosyjskiej i drugiej zimnej wojny liczą się one dwa razy bardziej.
W tej sytuacji rząd PiS wybiera politykę jednostronną. Jakie są jej efekty, przekonał się już Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Kijowie. Zgłosił, jak mu się wydawało, cwany pomysł misji pokojowej NATO w Ukrainie. Podstawi wszystkich pod ścianą i okaże się najodważniejszy w pokoju, tworząc przestrzeń dla rozwiązania konfliktu. Partnerzy z NATO postawili oczy w słup. Zełenski powiedział, że Ukraińcy nie czekają na żołnierzy NATO. Jedynym, który się ucieszył, był Siergiej Ławrow, który przyjął podanie od Kaczyńskiego i oznajmił, że Polacy chcą wkroczyć na zachodnią Ukrainę i zacząć jej okupację.
czytaj także
Mam dość cwanych pomysłów PiS i myśli strategicznej z bazaru. Zaczęli rządzić w spokojnych czasach i szybko zamienili je swoimi działaniami w czasy niespokojne. Obecnie, gdy zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, nie zauważyli nawet zmiany.
Europy nie stać na podziały, a Polski na osamotnienie. W kwestii podatków, klimatu, praw człowieka i bezpieczeństwa musimy mówić jednym głosem.