Oburza was sprawa Zdzisława Kurskiego? Mnie bardzo. Ale oburza mnie też to, że w tym kraju gwałciciele i pedofile po prostu unikają kar. Nieważne, czy nazywają się Kurski, czy Kowalski (choć tym pierwszym, powtórzmy, z pewnością jest łatwiej).
Czytam tekst Żanety Gotowalskiej i Piotra Głuchowskiego w „Gazecie Wyborczej” i – jak zapewne większość z was – jestem wstrząśnięta. Reportaż na pierwszej stronie wydania z 21 lipca opowiada historię wykorzystywania seksualnego nieletniej Magdy przez Zdzisława, starszego od niej syna kolegi jej ojca. Kolegą (i przez pewien czas pracodawcą) tego ojca jest Jacek Kurski, były prezes TVP. A raczej był, bo panowie kilka lat temu zerwali kontakt. W 2015 roku, kiedy sprawa molestowania wychodzi na jaw, prokuratura wszczyna śledztwo, a Magda zostaje przesłuchana. Dwa lata później śledztwo zostaje umorzone. W 2018 wznowiono je, żeby w 2019 znów umorzyć. W tym roku Magda zdecydowała się opowiedzieć o sprawie mediom.
Tekst nosi tytuł „Syn Jacka Kurskiego zaczął mnie krzywdzić, gdy miałam dziewięć lat”. Czy dwukrotnie umarzane śledztwa były rzetelne? i opatrzony jest zdjęciem Jacka Kurskiego. W opowieści przewija się on wielokrotnie. Jego syn Zdzisław i Magda mają okazję – na nieszczęście dziewczyny – widywać się dosyć często, bo ojciec Magdy pracuje dla Kurskiego, a rodziny spędzają wspólnie wakacje. W toku opowieści dowiadujemy się, że rodzicie Magdy, poznawszy prawdę o krzywdzie córki, zrywają kontakty z Kurskimi, ale też, że wysoka pozycja polityczna samego Kurskiego pomaga jego synowi uniknąć ponoszenia odpowiedzialności za to, że wykorzystywał seksualnie dziecko – jak twierdzą autorzy tekstu.
Czesław Małkowski i gwałtafera w olsztyńskim urzędzie miasta
czytaj także
Od momentu publikacji o reportażu jest głośno, głównie w kontekście politycznym. Jacek Kurski to ważna persona w obozie rządzącym, a kierowana przez niego de facto TVP to potężne narzędzie propagandowe władzy. Ostatnio wykorzystane do maksimum w trakcie kampanii przed wyborami prezydenckimi.
Mało kto jednak pisze o fragmencie, który na mnie zrobił chyba największe wrażenie, i o wątku, którego w tekście mnie wyraźnie zabrakło.
Przede wszystkim, dzieci szych po prostu mają łatwiej. „Gdańsk nie krzywdzi swoich?” – pada w śródtytule tekstu. Dalej czytamy: „Pobłażliwość pomorskich organów ścigania, kontroli i części sądów wobec wpływowych czy bogatych mieszkańców Trójmiasta – a także wyjątkowe traktowanie ich dzieci – nie jest niczym nowym”. I tu zaczyna się wyliczanka pokazująca, jak to urodzenie się w odpowiednio wpływowej rodzinie pomaga między innymi dostać się na studia. Czy tak jest tylko w Gdańsku? Obawiam się, że nie. Dlatego czytając tekst w GW, myślałam sobie, że owszem, synowi Kurskiego się upiecze, choćby nie wiem co zrobił. Ale ilu innym dzieciom ważniaków też się upiecze tylko dlatego, że ich ojcowie są ważniakami? I czy wynika to z jego osobistej interwencji, czy wystarczy samo nazwisko, by organa ścigania zachowywały się odpowiednio życzliwie?
czytaj także
Druga rzecz nie mogła mi ulecieć z głowy nie tylko w trakcie lektury tekstu, ale i długo po niej. Szczególnie kiedy czytałam komentarze oburzonych tym, że oto państwo PiS chroni pedofila. No cóż. Z tekstu wynika, że jest to oczywiście prawda – sprawa wyszła na jaw w roku 2015, wtedy mniej więcej zaczęła się „dobra zmiana”. Tylko że autorzy nie wspominają o tym, że oskarżenia o pedofilię, zwłaszcza w bliskim kręgu znajomych i przyjaciół, a także o gwałt naprawdę rzadko trafiają na wokandę, nie mówiąc o posłaniu sprawcy do więzienia. I to się nie zaczęło w 2015. Przykro mi.
Jak powinna się zachowywać ofiara gwałtu, żeby jej uwierzono?
czytaj także
W tym kraju gwałcicieli nie wsadza się masowo do więzień. Ich sprawy zazwyczaj nawet nie trafiają przed sąd. A pewnie jak się nazywasz Kurski, tym bardziej mieszkając na Wybrzeżu, to jest ci jeszcze łatwiej uniknąć kłopotów z prawem (patrz punkt: dzieci ważniaków). Ale powiedzmy sobie szczerze – nawet jak się nazywasz Kowalski, to będąc sprawcą, za bardzo się prokuratury i sądów nie musisz obawiać. Za to jak się nazywasz Kowalska i jesteś ofiarą, to masz przerąbane. Nie uwierzą ci. Oskarżą o konfabulacje. Przypiszą histerię, niezrównoważenie psychiczne lub po prostu cynizm i chęć zyskania poklasku. Lub kasy. Powiedzą, że sama prowokowałaś. A może i wszystko naraz.
Trzy lata temu „Forsal” pisał w cyklu tekstów o Polsce jako raju dla gwałcicieli. „Jak wynika z European Sourcebook of Crime and Criminal Justice Statistics, kompendium danych o przestępczości w Europie, tylko 13,2 proc. osób skazanych za gwałt dostaje w Polsce kary długoterminowe, czyli między 5 a 10 lat więzienia. Dla porównania w Czechach odsetek ten sięga 32 proc., na Węgrzech – 33,7 proc., w Niemczech – 24,6 proc., a we Francji – 31,9 proc. Średnia europejska wynosi 25,4 proc. Polskie sądy są statystycznie dwa razy łagodniejsze wobec gwałcicieli niż sądy w innych krajach europejskich” – mogliśmy wtedy przeczytać.
Myślicie, że to było trzy lata temu i teraz jest inaczej? A pamiętacie kobietę, która miała nagranie, na którym oskarżony przyznawał się do winy, a mimo to prokuratura umorzyła sprawę? A pamiętacie, że ta kobieta, która zgłosiła gwałt, sama została skazana na pozbawienie wolności za składanie fałszywych zeznań? W sprawie interweniował wtedy Rzecznik Praw Obywatelskich.
A pamiętacie raport Fundacji STER Przełamać tabu? Dokument badał sprawy o gwałt w roku 2014 i pierwszej połowie 2015 roku. W raporcie czytamy: „Szczególnie alarmująca jest skala umorzeń postępowań prokuratorskich w sprawach dotyczących przestępstwa zgwałcenia – umorzono 2561 spraw spośród 4172 wszczętych postępowań, czyli 61 proc. Jeśli zsumujemy odmowy wszczęcia postępowania i umorzenia […] to okazuje się, że 67 proc. spraw zostaje zakończonych w prokuraturze i nie trafia do sądu”.
czytaj także
Oburza was sprawa Zdzisława Kurskiego? Mnie bardzo. Ale oburza mnie też to, że w tym kraju gwałciciele i pedofile po prostu unikają kar. Nieważne, czy nazywają się Kurski, czy Kowalski (choć tym pierwszym, powtórzmy, z pewnością jest łatwiej). Najgorsze, że są mężczyznami w męskim świecie. Gdyby kobietom wierzono, a pedofilów i gwałcicieli ścigano, to żaden syn ważniaka by się nie mógł tak łatwo wywinąć.
Chcecie więc, żeby syn Jacka Kurskiego poniósł konsekwencje swoich czynów, stańcie po stronie praw kobiet – krzywdzonych, wykorzystywanych, gwałconych, tych, którym prokuratura nie wierzy, sąd nie wierzy. Chcecie odsunąć PiS od władzy, uwierzcie kobietom.