Tylko niewielki procent dzików przenosi ASF, a są one sanitariuszami lasu. Kiedy je wyniszczymy, będziemy mieć do czynienia z plagą much, kleszczy i innych owadów, które zaczną wyżerać uprawy leśne i uprawy rolne − mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo.
Katarzyna Przyborska: W kogo uderzy „lex Ardanowski”?
Ewa Zgrabczyńska: W tych, którzy korzystają z lasów dla rekreacji, zbierają grzyby czy jagody, uprawiają sporty. Myśliwi albo pseudomyśliwi, którzy akurat będą mieli ochotę przeprowadzić polowanie, będą mogli na te osoby, spacerowiczów, sprowadzić konsekwencje karne.
Czyli w tej ustawie chodzi o to, żeby nikt myśliwym nie przeszkadzał.
Na pewno nie chodzi o bezpieczeństwo osób postronnych w czasie polowań. Ustawa ma braki formalne związane z bezpieczeństwem publicznym, sposobem informowania o polowaniu, używaniem tłumików − zwykła osoba uprawiająca w lesie jogging ze słuchawkami na uszach może się nie zorientować, że weszła na teren objęty polowaniem.
Zgodnie z nowym prawem grozi za to kara? Jaka?
Nowe prawo mówi o karze pozbawienia wolności do trzech lat za przeszkadzanie w polowaniu i nie dookreśla, czy chodzi o odstrzał sanitarny czy jakiekolwiek polowanie.
czytaj także
Oficjalnym powodem przeprowadzenia ustawy jest walka z wirusem afrykańskiego pomoru świń.
Absurdem jest brak położenia w tej ustawie nacisku na bioasekurację gospodarstw, w których hodowane są świnie. Już wiemy, że główną przyczyną roznoszenia wirusa ASF jest człowiek. Właściwym postępowaniem w celu ograniczenia zasięgu tego wirusa jest bioasekuracja, o czym informował NIK w raporcie z 2017 roku. Polowania przeprowadzane tak jak dotychczas − w czasie których materiał biologiczny jest przenoszony z miejsca na miejsce, powodują właśnie rozprzestrzenianie się wirusa. Istnieje też coraz więcej danych naukowych potwierdzających, że za rozprzestrzenianie się wirusa odpowiedzialne są owady. Ich larwy są zjadane właśnie przez dziki.
Nawet jeśli dziki zostaną wybite co do nogi, wirus nie zostanie zatrzymany, tak? Wirus żyje nawet trzy lata dłużej niż dzik, który był jego nosicielem.
Wirus będzie się rozprzestrzeniał nawet szybciej, przez myśliwych. Przy braku bioasekuracji odstrzał nic nie da. Proszę zwrócić uwagę, że przed odstrzałami sanitarnymi dzików mieliśmy do czynienia tylko z kilkoma ogniskami tego wirusa. Kiedy rozpoczęły się masowe polowania, możemy mówić o kilkuset ogniskach. Intensyfikacja polowań ułatwia rozprzestrzenianie się wirusa.
czytaj także
Krążą też po sieci filmy pokazujące całkowity brak przestrzegania zasad bioasekuracji przez myśliwych. Patroszenie zwierząt na ściółce leśnej, przewożenie niezabezpieczonym pojazdem, krew wyciekająca z chłodni…
No właśnie. A należy skoncentrować się na zatrzymaniu wirusa, czyli: utylizacji zwierząt padłych, wprowadzeniu reżimów sanitarnych w gospodarstwach, zabezpieczaniu upraw płotami, pastuchami elektrycznymi. Chodzi o to, żeby trzymać dziki w lesie, nie wywabiać ich na pola, nie dokarmiać odpadkami. Bioasekuracja minimalizuje też obecność owadów, nawet zwykłych much, które na terenie gospodarstw mogą być wektorami wirusa ASF.
Francuzi i Niemcy strzelają do dzików.
Wprowadzono tam limity odstrzałów. Stosują też płoty i bioasekurację.
Jestem głęboko przeciwna odstrzałowi wszelkich zwierząt, nie tylko z przyczyn etycznych, ale przede wszystkim z przyczyn biologicznych, dlatego że ingerencja człowieka w ekosystem burzy stan równowagi biodynamicznej. Dziki, które są sanitariuszami lasu, radzą sobie z padliną, zżerają faunę edaficzną (glebową), sprzyjają procesom korzystnym dla gleby. Kiedy dzika nie będzie, będziemy mieć do czynienia z plagą much, kleszczy czy innych owadów uznawanych przez leśników i rolników za szkodniki.
czytaj także
Dochodzi do tego też oczywiście głos moralny − jakie mamy prawo do tak wielkiej antropopresji, że odstrzały zmienimy w hekatombę, powodując rzeź zwierząt?
Szymon Giżyński, pełnomocnik rządu ds. działań związanych z wystąpieniem ASF, wypowiadał się właśnie w tonie zagrożenia bezpieczeństwa, które uzasadniać ma wykorzystywanie do odstrzałów służb mundurowych.
Nie wyobrażam sobie, żeby w masowej rzezi jakiegokolwiek gatunku mogło uczestniczyć wojsko czy policjanci. Jestem przeciwna strzelaniu do zwierząt z tłumikiem, przez osoby niebędące myśliwymi, przez wojsko. Badania naukowe dowodzą, że w ten sposób z wirusem się nie uporamy. Co będzie, kiedy wszystkie dziki zostaną unicestwione albo tak przetrzebione, że będzie problem z odtworzeniem gatunku, a ASF będzie trwać? Dzików zarażonych ASF jest niewielki procent. Powinno się − zamiast polowań − zorganizować badania, które stwierdzą, co jest rzeczywistym wektorem wirusa i w których miejscach kraju należy zintensyfikować działania profilaktyczne.
Skąd wiadomo, że owady mogą przenosić ASF?
Wynika to z prognoz i hipotez wirusologów. Na przykład pana profesora Bogusława Szewczyka, wirusologa zatrudnionego przez gdański Uniwersytet Medyczny, kierownika katedry wirusologii molekularnej, który ogłosił list otwarty w tej sprawie. Uważa on, że rola dzika w usuwaniu larw ma olbrzymie znaczenie dla ekosystemu, a wybicie go przyniesie tylko szkody. Profesor zwraca też uwagę, że przy wybiciu olbrzymiej liczby dzików pojawi się nielegalna sprzedaż i nielegalna utylizacja mięsa, nawet przez gospodarstwa domowe, przez myśliwych czy pseudomyśliwych, i to jeszcze bardziej rozpowszechni wirusa.
czytaj także
Jeśli środowiska naukowe są przekonane o nieracjonalności tej ustawy, dlaczego jest w ten sposób forsowana?
Mówi się tu o kilku lobby, związanych między innymi z „pozyskiem” taniego dzikiego mięsa. Polski Związek Łowiecki jest również przeciwny wyrzynaniu populacji dzika, uważają, że te działania stoją w opozycji do etyki i zdrowego rozsądku, ale też do gospodarki łowieckiej. Jeśli nie podwyższymy standardów bioasekuracji, nadzoru weterynaryjnego przy hodowli trzody chlewnej, problemu nie rozwiążemy.
Czy leśnicy nie obawiają się o stan drzew, o szkody, których można się spodziewać, jeśli zabraknie dzików?
Leśnicy i myśliwi obawiają się, oczywiście, ilości larw, które bez obecności dzików się przepoczwarzą, dojdą do postaci dorosłej − że zaczną wyżerać las, uprawy leśne i uprawy rolne. Dziki, buchtując, nie tylko regulują procesy rozwoju fauny edaficznej, ale również roznoszą nasiona, odgrywają więc rolę w procesie odnowy lasu.
Chcemy mieć wodę, musimy mieć lasy górskie. Tymczasem Fundusz Leśny dopłaca do ich wycinki
czytaj także
Polskie Lasy Państwowe powinny być zatem sojusznikiem dzika.
Organizacje prozwierzęce wysyłają petycje docierające do różnych grup społecznych. Liczby podpisów są rekordowe, to pokazuje, jak bardzo opinia społeczna jest zbulwersowana masową rzezią dzika. Nie wyobrażam sobie, żeby tak wielki ruch społeczny mógł zostać zignorowany. Powinno się nie tylko odstąpić od wybijania dzika, ale wdrożyć alternatywne działania na bazie wiedzy ekspertów, badań naukowych, po to, żeby odkryć, udokumentować rzeczywisty mechanizm przenoszenia wirusa i przeprowadzić sprawną kontrolę i bioasekurację gospodarstw, żeby ocalić hodowle. Pamiętajmy też, że lekiem na pojawianie się jakiejkolwiek choroby zakaźnej nie jest rzeź. Choćby ze względu na ocieplenie klimatu przenoszone są gatunki organizmów oraz wirusy z południa w te rejony, w których dotychczas ich nie było. Jeśli pojawi się np. ptasia grypa, to czy będziemy wybijać wszystkie ptaki dziko żyjące, żeby likwidować ich populacje jako potencjalne wektory ptasiej grypy?
W czasie polowań na dziki ucierpią też inne zwierzęta.
Jeżeli nie mamy wyłączeń obszarów łowieckich na większych terenach, to mogę sobie wyobrazić, że pod pretekstem polowania na dziki będą zabijane inne zwierzęta. Będzie to też zezwolenie na to, że osoba posiadająca broń, identyfikująca się jako myśliwy, ale przecież nie tylko, będzie obejmowała las we władanie.
Czemu tylko myśliwi? Wpiszmy polskich szmalcowników na listę UNESCO!
czytaj także
Środowisko łowieckie jest podzielone.
Tak, ale w praktyce każdy, kto ma broń, będzie sobie mógł do zwierząt postrzelać. Do ilu wypadków z ludźmi będzie musiało dojść, żeby rządzący zdali sobie sprawę, jak zła, absurdalna i niebezpieczna jest ta ustawa?
**
Ewa Zgrabczyńska jest zoolożką, dyrektorką poznańskiego ogrodu zoologicznego. Sygnatariuszka petycji w sprawie dzików do prezydenta RP.