Największym sukcesem Kremla jest to, że nikt już na serio nie stawia pytania o to, jak w ogóle doszło do organizacji mundialu w tym zamordystycznym państwie.
Ceremonia otwarcia mistrzostw świata w piłce nożnej w Rosji przypadła na 32 dzień strajku głodowego ukraińskiego reżysera Ołeha Sencowa, nielegalnie utrzymywanego w rosyjskim obozie więziennym.
Do 15 czerwca można podpisać petycję w obronie Ołeha Sencowa, skazanego na 20 lat łagru ukraińskiego reżysera, a także…
Opublikowany przez Gazeta Wyborcza 1 czerwca 2018
Strajk Sencowa od początku był wymierzony w mundial – ten największy wizerunkowy projekt Rosji od wybuchu wojny w Ukrainie. Już na samym początku mistrzostw widać jednak, że strajk głodowy Sencowa, który ten osadzony na 20 lat łagrów reżyser może przypłacić życiem, niestety nie przyniesie zamierzonego efektu. W obecnej atmosferze nie ma nawet pewności, czy ewentualna śmierć Sencowa w rosyjskim więzieniu w ogóle zepsuje Putinowi wizerunkowy tryumf, jakim są futbolowe mistrzostwa w Rosji.
Typowe rosyjskie podwórko
Jeszcze parę lat temu, szczególnie po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga we wsi Hrabowe w obwodzie donieckim na Ukrainie, dosyć żywo omawiano na świecie bojkot rosyjskich mistrzostw. Dziś faktycznie o tym zapomniano – mówią o nim już co najwyżej ukraińscy kibice piłki nożnej oraz sygnatariusze listu otwartego, namawiający światowych liderów do rezygnacji z przyjazdu na piłkarskie mistrzostwa świata w Rosji. Jak na razie list ten przypomina to wołanie w puszczy – jak dotąd z wizyty w Rosji zrezygnowali wyłącznie przywódcy Wielkiej Brytanii.
Na otwarciu mistrzostw zabrakło wielkich graczy politycznych – ale przede wszystkim dlatego, że planują swoje wizyty na późniejszy czas, bo liczą na sukces swoich reprezentacji w rozgrywkach. Emmanuel Macron stwierdził, że przyjedzie na finał, bo tam jego zdaniem ma zagrać Francja. Nawet kanclerz Merkel nie wyklucza, że wpadnie do Rosji na mecz piłkarski, by przy okazji pogadać z Putinem o Ukrainie i innych sprawach.
Tymczasem ceremonia otwarcia turnieju stała się okazją do tradycyjnych postradzieckich gierek politycznych. Przy tej okazji mieli na przykład po raz pierwszy spotkać się prezydent Azerbejdżanu Ilcham Alijew i nowy premier Armenii Nikol Paszynian, który objął władzę bo niedawnym obaleniu rządu poprzez protesty uliczne.
Jednak największym sukcesem Kremla jest to, że nikt już na serio nie stawia pytania o to, jak w ogóle doszło do organizacji rosyjskiego mundialu. Jak doszło do tego, że te mistrzostwa odbywają się w kraju, gdzie przewodnicząca Komisji ds. Rodziny, Kobiet i Dzieci Tamara Pletniewa publicznie namawia Rosjanki, aby podczas turnieju nie uprawiały seksu z przedstawicielami innych ras? W kraju, który od czterech lat prowadzi niewypowiedzianą wojnę na terytorium sąsiedniego państwa? Który nielegalnie utrzymuje w swoich więzieniach co najmniej 60 więźniów politycznych z tego samego, sąsiedniego kraju?
czytaj także
Jasne, że te pytanie nie są stawiane, bo byłyby natychmiast odrzucone jako naiwne. Mistrzostwa świata w Rosji są możliwe, bo ten kraj tak naprawdę nie jest żadną światową anomalią – być może jest po prostu liderem w tym szalonym wyścigu w dół, w który uwikłane są już niemal wszystkie zachodnie demokracje.
Owszem – korupcja, państwowa przemoc i militaryzm są w Rosji dużo bardziej zaawansowane niż gdzie indziej, ale nie są konsekwencją jakiegoś mistycznego dziedzictwa komunizmu lub tajemnic rosyjskiej duszy. Są rezultatem rosyjskich prób dostosowania się za wszelką cenę do świata zachodniego – drogą kopiowania jego najgorszych praktyk i doprowadzenia ich do absurdu. Jedną z takich praktyk niewątpliwie jest działalność FIFA – jednej z tych zachodnich organizacji, których poziom skorumpowania pozbawia oponentów Rosji wszelkich wyższościowych etycznych argumentów. To, co jeszcze niedawno było możliwe tylko w Rosji, powoli staje się normą na całym świecie.
czytaj także
Na kilka dni przed początkiem mundialu w Niemczech wybuchł mini-skandal. Lufthansa musiała odwołać swój spot reklamowy z okazji mistrzostw świata, gdy ujawniono, że sceny przedstawiające Rosję w tym filmiku były kręcone w Kijowie z powodu niższych kosztów. Natychmiast okazało się, że spot reklamowy mundialu w reżyserii Guy’a Ritchie’go ma dokładnie ten sam problem:
W tym to spocie poznajemy Andreya, „przyszłość rosyjskiej piłki”, który zmierza się z twardą rzeczywistością rosyjskiego podwórka – sfilmowanego, co widać gołym okiem, na podwórku kijowskim. Autorzy tego filmiku niechcący złapali sens tego, co obecnie dzieje się dookoła nas – jeśli w tym świecie coś zasadniczo się nie zmieni, to naszą jedyną przyszłością faktycznie będzie przyszłość rosyjskiej piłki.
Vladimir Putin (President Russia): "I hope Columbia will lose the next match against Argentina. I've said it before, and…
Opublikowany przez Troll Football India 13 listopada 2016