Nie musi mu w tym pomagać ani Jarosław Kaczyński, ani opozycja, ani „Ucho prezesa”.
Andrzej Duda jest upokarzany przez internetowy serial satyryczny, gdzie przedstawiono go jako stojącego wiecznie pod drzwiami prezesa petenta kolesia, którego imię ciągle jest przekręcane. Upokarzany jest przez sprzyjającego mu (chyba?) burmistrza miasta i gminy Kępno, który też przekręcił jego imię. Jest upokarzany memami, komentarzami politycznymi, rysunkami (pamiętacie państwo rysunek Plawgo i Pyrki o Andrzejku, który pisze list do św. Mikołaja?). Jest obśmiewany jako marionetka. To wszystko prawda, Agata ma rację. Ale czy serio mamy nad tym tak bardzo ubolewać? Być może powinniśmy, gdyby krytykowany był bezpodstawnie. Gdyby był poniżany. Kłopot jednak w tym, że Andrzej Duda dokonuje co i rusz koncertowego samoupokorzenia, odkąd nie zaprzysiągł legalnie wybranych sędziów TK i ułaskawił Mariusza Kamińskiego.
czytaj także
Jeśli Andrzej Duda chce być traktowany jak poważny polityk, niech zachowa się jak poważny polityk. Jeśli nie chce być traktowany, jak popychadło prezesa, niech udowodni, że nim nie jest, że samodzielnie podejmuje decyzje i że wie, co robi.
Nie będę płakać nad Andrzejem Dudą. Nie wydaje mi się też słuszne posypywanie głowy popiołem i bicie we własne piersi, że oto opozycja powinna się wzbić ponad wszystkie urazy i ludzkim głosem do Dudy przemówić, a wtedy może Duda wstanie z kolan, wyrzuci z ręki długopis i stanie się samodzielnym, niezależnym politykiem. Jeśli ma się takim stać, to zrobić to powinien bez względu na seriale satyryczne czy inne śmieszki.
Jak by się nad tym zastanowić, to wychodzi, że prezydenta Dudę upokarzają chyba wszyscy, a i tak ufa mu ponad 60 proc. Polaków. Więc chyba to upokarzanie jakoś po nim spływa.
Po tym, jak prezydent zawetował ustawę o regionalnych izbach obrachunkowych, po raz kolejny publicyści zaczęli się zastanawiać, czy może właśnie Duda wybija się na niepodległość. Podobnie zastanawialiśmy się w grudniu zeszłego roku, kiedy prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o zgromadzeniach. Niby wiadomo, że TK był już sparaliżowany, ale mimo to taki „odważny gest” PAD-a wiele osób zadziwił. Serio? Czy powoli zbliżamy się do sytuacji, że będziemy omawiać przetasowania w obozie władzy, analizując takie „odważne gesty”, niczym wytrawni sowietolodzy pozycję tego i tego sekretarza na kremlowskiej trybunie podczas pierwszomajowej parady? Prezydent Duda niestety nie jest samodzielnym politykiem. Wie, komu zawdzięcza zwycięstwo w wyborach i dzięki komu, może liczyć na reelekcję.
Oczywiście istnieje pokusa, żeby zawalczyć o to, żeby się prezydent Duda wyemancypował. Opozycja parlamentarna jest bezradna, opozycja uliczna chwilowo posypana (choć ostatnie wydarzenia w Sejmie na pewno pomogą ją odbudować, poziom wkurwienia znowu rośnie) – zostają instytucje międzynarodowe (stąd radość, że Komisja Europejska złożyła do Trybunału wniosek o zatrzymanie cięć w Puszczy Białowieskiej) i płonna nadzieja, że prezydent niekonstytucyjną ustawę zawetuje.
czytaj także
Mam taką nadzieję, ale nie spodziewam się tego. Wolałabym, żeby Andrzej Duda nie był marionetką, bo wtedy może byłaby szansa na zatrzymanie części niedobrych reform PiSu, ale tego też się raczej nie spodziewam.
Zgadzam się z Agatą, że pisanie najpierw, że prezydent to „notariusz” prezesa, a teraz pytanie: „Gdzie jest prezydent, gdy łamana jest konstytucja?” to bezsens. Ludzie! Zdecydujcie się! Konsekwentniej byłoby zapytać: „Dlaczego prezydent «le pen» jeszcze nie podpisał ustawy? Co to za ociąganie się?”.
Prezydencie, potraktuj sam siebie poważnie, to może i inni ciebie poważnie potraktują
Agata pisze, że upokarzanie nie działa, bo upokarzany hoduje w sobie nienawiść. Tak, to prawda. Ale to silniejszy upokarza słabszego, a czy opozycja jest taka silna? Może być tak, że najważniejsze jest to, kto prezydenta upokarzał mniej. Tylko jak to zmierzymy? Ilością odsłon „Ucha prezesa” na YT? My tu rozmawiamy o prezydencie. O jednym z najważniejszych urzędników w państwie. Może zamiast zastanawiać się, jak by tu prezydenta przypadkiem nie urazić (mam nadzieję, że na demonstracji partii Razem pod kancelarią prezydenta nie będzie przemawiał Adrian Zandberg, bo zaraz zaczną się śmiechy, że mówi Adrian do „Adriana”…), zacznijmy go traktować poważnie – jak prezydenta właśnie. Jeśli robi coś głupiego, obśmiejmy, jeśli mądrego – pochwalmy.
Prezydent na razie sam się pogrążył i sam musi pokazać (jeśli oczywiście chce, bo nie ma co go zmuszać), że jest poważnym politykiem. Parafrazując znaną maksymę „lekarzu ulecz się sam”, można powiedzieć: „Prezydencie, potraktuj sam siebie poważnie, to może i inni ciebie poważnie potraktują”.