Kraj

Upokarzając Dudę, opozycja się pogrążyła

Upokarzanie przeciwnika to zły wybór strategiczny, który dziś może się poważnie zemścić.

„Notariusz”, „marionetka”. „Le pen”. Długopis. Podpisywacz. No i „Adrian” (to jedno z imion, jakim nazywany jest bohater wzorowany na prezydencie, bo jego prawdziwego imienia nie sposób zapamiętać) – najpopularniejsze. „Najbardziej skompromitowany polityk”, „zdrajca”, „nikt go nie traktuje poważnie”, „trzecia liga”. Słaby. Nie zachowuje się jak prezydent. Nic nie umie. Nic nie robi. Chłopiec na posyłki. Od dwóch lat politycy i dziennikarze związani z liberalnymi mediami upokarzają prezydenta. Ci sami, którzy dziś pytają: „Gdzie jest prezydent?”. W telewizji i tekstach posługują się argumentacją rodem z komentarzy na Twitterze. A agresja i satysfakcja obecne w tych komentarzach, przypominają to, co znamy ze szkolnych korytarzy, kiedy dziesięciu chłopców napada na jednego i doprowadza go nawet nie do bólu, ale do łez.

Ziobro dorzyna watahę, czyli rozpoznanie bojem

Przesadzam? Bo prezydent dużego europejskiego kraju to nie nękany przez silniejszych dzieciak? Bo na krytykę zasłużył sobie jak mało kto? To prawda. Grzechy Andrzeja Dudy przeciwko demokracji i państwu prawa zaczynają się, gdy nie odebrał ślubowania od sędziów wybranych przez Sejm 8 października 2015. Po drodze jest przyzwalanie na łamanie prawa przez rządzący PiS, kompromitacja konstytucyjnego zapisu, że prezydent stoi na straży konstytucji. I grzeszki pomniejsze: ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, posługiwanie się zasadą odpowiedzialności rodzinnej (dzieci namiestników sowieckich), ślepota na krzywdę kobiet. Moja redakcja, OKO.press, systematycznie to dokumentuje, zgromadziliśmy też dziesiątki wypowiedzi, w których Andrzej Duda manipuluje i mówi nieprawdę.

Jednak czy to usprawiedliwia wyzywanie od „Adrianów” i „Le Penów”? Intensywność ataków na Dudę jest porównywalna chyba tylko z tym, jak kiedyś upokarzano Jarosława Kaczyńskiego.

Strategia upokarzania nie działa. Upokarzanie hoduje tylko nienawiść. Po obu stronach zresztą. Upokarzany pielęgnuje w sobie pragnienie zemsty na tych, którzy najbardziej okrutnie go traktowali. A co byłoby piękniejszą zemstą niż zwodzenie do ostatniej chwili, utrzymywanie opozycji w przekonaniu, że może jednak, że a nuż – i ostateczne podpisanie sądowych ustaw?

Ktoś powie, że tu idzie o sprawy wagi państwowej, a ja psychologizuję. Kto tak mówi, zapomina, że sprawami wagi państwowej zajmują się ludzie – ze swoimi emocjami, pamięcią, kompleksami.

Weto do ustawy o RIO było sprytną grą – piszą niektórzy. Ale Duda to przecież były samorządowiec (radny Krakowa) i syn samorządowca (radnego sejmiku). Może obudziły się sentymenty, których nie mają Ziobro czy Kaczyński. Może przywiązanie do tej najbardziej obywatelskiej – w założeniu – władzy.

Czy prezydent Duda zawetuje ustawy o sądach i KRS? Minister Andrzej Dera już powiedział, że weta się nie spodziewa. Być może jednak prezydent znajdzie argumenty i dość siły. To nie jest nieprawdopodobne, bo jest przecież kwestia kalkulacji wyborczych Dudy. Wyłącznie z poparciem twardego elektoratu PiS-u kolejnych wyborów nie wygra. Potrzebuje wyborców, którzy chcieli zmienić to, co było, choć niekoniecznie na to, co jest. Tylko że dziś w oczach umiarkowanych widzi obelgi i „Adriana”. Zdobycie się na przejście na drugą stronę, jest łatwiejsze, gdy wiesz, że ktoś za tobą stanie. Że możesz liczyć na poparcie, a przynajmniej przychylność. Że mimo wszystko nie zostaniesz sam. A przecież Andrzej Duda ostatecznie zostanie sam. Może liczyć co najwyżej na schadenfreude, a nie na szacunek.

Strategia upokarzania jest nieskuteczna. Upokarzanie przeciwnika to zły wybór strategiczny, który dziś może się poważnie zemścić.

Są sygnały, że Andrzej Duda był upokarzany nie tylko przez opozycję, ale też przez swój własny obóz. Kaczyński nie podał ręki, Macierewicz zlekceważył. Podobno określenie „marionetka” krąży nie tylko wśród opozycji. Być może decyzja o ewentualnym zawetowaniu najważniejszych ustaw ustrojowych zależy od tego, kto prezydenta upokarzał mniej.

Duda upokarza się sam

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak
Redaktorka OKO.press
Publicystka, redaktorka OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Doktorantka w ISNS UW. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe.
Zamknij