Czy we Wrocławiu pojawi się ekspert, który chce leczyć coś, czego leczyć się po prostu nie da?
W czwartek w Tok Fm usłyszałem reklamę. Otóż we Wrocławiu w ten weekend odbywa się Kongres Społeczny w ramach Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Ładna była reklama, mówiła o wartościach. Na kongres zapraszało też Narodowe Centrum Kultury. Tylko czemu nie powiedzieli, że będzie występował tam facet zajmujący się leczeniem z homoseksualizmu?
Nie ma też tej informacji na stronie festiwalu: kulturawartosci.pl, choć dałbym głowę, że jeszcze parę dni temu w biogramie holenderskiego psychologa Gerarda van den Aardwega pośród opublikowanych przez niego w Polsce książek widniała pozycja Walka o normalność: Przewodnik do autoterapii homoseksualizmu. Czyżby organizatorzy się zawstydzili? Najwyraźniej. Najwyraźniej jednak nie na tyle, żeby odwołać spotkanie z człowiekiem, który wbrew wszelkim ustaleniom naukowym i faktom, chce leczyć coś, czego leczyć się po prostu nie da. Rozumiem jednak, że w świetle kultury wartości, które promuje Narodowe Centrum Kultury oraz miasto Wrocław, jest zupełnie inaczej. Według różnych smutnych panów, którzy przedkładają ideologię nad naukę, homoseksualizm „jest zakorzeniony w problemie psychicznym, który można z powodzeniem leczyć”. Wystarczy dużo się modlić. Tak przynajmniej twierdzi pan Aardwega w swojej innej książce pt. Homoseksualizm i nadzieja: psycholog opowiada o leczeniu i przemianie, w której „nakreśla, ilustrowany analizami przypadków, tryb leczenia, który dla większości okazał się skuteczny. Leczenie wymaga poważnego zaangażowania czasu i energii, a szczególnie cierpliwości i ciężkiej pracy ze strony samego homoseksualisty. Lecz w wielu przypadkach okazało się, że prowadzi on homoseksualistę do pełnej orientacji heteroseksualnej.” Taa, jasne. Ciekawe, czy leczy też delfiny? Aardwega nie wierzy, że homoseksualizm jest uwarunkowany genetycznie, według niego jest wynikiem światowego spisku bogatych organizacji, feministek oraz mediów, które poprzez propagowanie tej idei mają na celu destrukcje rodziny.
Nic więc dziwnego, że w anglojęzycznej Wikipedii poświęcone mu są zaledwie dwa zdania. Wierząc w takie brednie można być ekspertem tylko w takich prowincjonalnych krajach jak Polska.
Jednak nawet tutaj jest dziwne, że tego typu idee i rozważania są wspierane przez miasto Wrocław. O ile pamiętam, we wrocławskiej aplikacji na ESK, nie było nic o tym, że miasto będzie promować leczenie homoseksualistów. I raczej nic takiego nie było, bo Unia by nie dała pieniędzy. Rozumiem, że nastąpiła w naszym kraju pewna polityczna zmiana, ale jednak wciąż jesteśmy w UE, a homoseksualizm nigdy nie był i nie będzie chorobą, nawet jeśli nasz rząd wyznający inne wartość niż wierność faktom i nauce, ogłosi inaczej. Ale może jednak Wrocław powinien oddać pieniądze? Albo przynajmniej zrezygnować z występu kontrowersyjnego eksperta, który powinien się raczej zająć własną autoterapią, zamiast wkręcać nastolatkom jakieś chore teorie. Jak pisze jeden z czytelników poradnika: „Współczuję osobie homoseksualnej, która nie akceptuje swojej orientacji i przeczyta tę beznadziejną lekturę – dopiero wtedy opisywane w książce stany depresyjne ogarną tym czytelnikiem”. Holenderki ekspert w ramach leczenia zaleca między innymi elektrowstrząsy… Czyżby bicie nie wystarczyło? Według autora na kształtowanie się orientacji ma wpływ wychowanie i model rodziny. Jakby dziecku dobrze przyłożyć, to z pewnością wybiłoby mu z głowy takie fanaberie. No, ale jak się samemu nie ma dość pary, to zawsze można wysłać na leczenie do holenderskiego psychologa, który zapoda dziecku elektrowstrząsy.
Na podstronie Idea Kongresu czytamy, że Europa jest w kryzysie, a ludzie nie chcą być dorośli. Trudno się nie zgodzić. Mam 32 lat i nie chcę być dorosłym w kraju, gdzie dorośli ludzie zapraszają do poważnej debaty ekspertów od leczenie homoseksualizmu.
Na podstronie Idea Kongresu czytamy, że Europa jest w kryzysie, a ludzie nie chcą być dorośli. Trudno się nie zgodzić. Mam 32 lat i nie chcę być dorosłym w kraju, gdzie dorośli ludzie zapraszają do poważnej debaty ekspertów od leczenie homoseksualizmu. W tym samym tekście jego autor Grzegorz Górny narzeka, że ludzie: „żyją więc w wolnych związkach, późno zawierają małżeństwa, unikają potomstwa, odkładają jak najpóźniej posiadanie dzieci”. Jak osoba, która żyje w wolnych związkach, nie chce mieć potomstwa, ani zawierać małżeństwa, czuję się w obowiązku powiedzieć, że to nie dlatego, że jestem gejem. I podejrzewam, że nie dlatego w Polsce mamy jeden z najniższych przyrostów naturalnych na świecie, gdyż kraj ogarnął szał na gejostwo. Nie, kochani. To nie z homoseksualistami mamy problem, ale z wami; ludźmi, którzy mówią nam, jak mamy żyć i że mamy płodzić na potęgę, chociaż już dziś na świecie 800 milionów ludzi nie ma co do garnka włożyć. Czy kultura wartości nie mówi, że należałoby się podzielić trochę naszym bogactwem z tymi, którzy nic nie mają? To byłoby jednak pożyteczniejsze, niż leczenie homoseksualistów.
**Dziennik Opinii nr 330/2016 (1530)