Jako przedstawiciele, świadkowie albo ofiary zrywu społecznego Ukraińcy mogą patrzeć na Kurdów ze szczerą zazdrością.
Dzięki obrońcom Syryjskiego Kurdystanu mamy wreszcie słuszną sprawę, którą można wspierać bez większych lewicowych wątpliwości. Możemy wyprowadzić paralele z Republiką Hiszpańską, Brygadami Międzynarodowymi i Wolnymi Kobietami. Oto zderzają się siły postępu z siłami zacofania, obskurantyzmu i fanatyzmu.
Nie należy zakłócać tego pięknego obrazu, przedstawianego przez Dawida Graebera et consortes, nawet jeśli nie do końca odpowiada rzeczywistości. Szczególnie gdy inne zrywy społeczne ostatnich lat skończyły albo w błocie niekończących się gestów o zerowym wpływie na rzeczywistość, albo w rowach jakiejś kolejnej wojny, o której nie wiadomo na pewno, czy jest wojną domową, czy też światową.
Co jednak będzie z tą całą solidarnością wobec Kurdów, gdy ich rewolucja straci znamiona słuszności? A przecież straci je, i to nie dlatego, że Kurdowie jakoś zawiodą. Straci, bo każda rewolucja przejmuje cechy porządku, przeciwko któremu jest wymierzona.
Jako przedstawiciele, świadkowie albo ofiary zrywu społecznego Ukraińcy mogą patrzeć na Kurdów ze szczerą zazdrością. Mamy u siebie przecież sytuację tak cholernie niesłuszną, że można w najlepszym wypadku nam współczuć: opowiadanie się po którejś ze stron wydaje się coraz mniej możliwe dla ideowo niezaangażowanych obserwatorów z zewnątrz. A po tym, jak temat wojny na Ukrainie ostatecznie zniknie z czołowych mediów (w Polsce już prawie zniknął), będziemy zdani na litość redaktorów niszowych portali, którzy specjalizują się w zrywach, powstaniach i rewolucjach, ale coraz częściej nie dają sobie rady z rozróżnieniem stron konfliktu.
W przypadku Ukrainy te strony naprawdę bywają trudne do rozróżnienia. Jeden z portali, który specjalizuje się w tropieniu zbrodni „kijowskich faszystów” przeciwko autentycznej rewolucji proletariackiej na Donbasie, właśnie puścił w świat informację, że w Ługańskiej Republice Ludowej zakazano homoseksualizmu – za związek mężczyzny z mężczyzną grozi teraz od 2 do 5 lat więzienia. Wiadomość ta zostaje opatrzona komentarzem: „Oto legalizacja faszyzmu na Ukrainie”. Tak więc za ługański ludowy faszyzm też zostaniemy rozliczeni. W końcu Ługańsk to tak naprawdę Ukraina, nawet jeśli redaktorzy niszowego portalu szczerze uważają go za część nowej wspaniałej Noworosji.
Trudno opowiadać się po którejś ze stron w wojnie, gdzie po obu stronach mamy – wśród całej reszty – fanatyków, fundamentalistów i faszystów. Wolałbym spokojnie współczuć Syryjskiemu Kurdystanowi.
Niesłuszność naszej rewolucji od początku polegała na wyborze mniejszego zła. Mniejsze zło zmienia kształty, rośnie, rozbudowuje się – ale to większe zło (a może po prostu pochodzące z większego państwa) wygrywa.
Dopóki tak będzie, przy tym mniejszym złu pozostaniemy.