Mój wymarzony scenariusz to ewolucja Ukrainy w stronę „narodu uniwersalnego”. I wiem, że piszę o utopii.
Nowy skład rządu ukraińskiego ciekawy, choć tylko tymczasowy. Istota nie w personaliach, choć te oczywiście dla ludzi mają znaczenie, a w jego zdolności do przebudowy głęboko zdegenerowanego i skorumpowanego systemu. Kultura chabaru, czyli łapówki, miała na Ukrainie charakter systemowy i przenikała wszystkie sfery życia, od milicji po szkolnictwo wyższe. Dziś część milicjantów nie stawia się do pracy, bo boją się samosądów, inni – bo chabar już nie przejdzie, a z pensji żyć się nie da. Tetiana Czornowoł, odpowiadająca w nowym rządzie za walkę z korupcją, ma więc nie lada wyzwanie. To jednak tylko jeden spośród rozlicznych problemów, za które Ukraińcy biorą się z zapałem.
Podczas ich rozwiązywania popełnią zapewne wiele błędów; wiele tematów rewolucyjna euforia nie dopuszcza, by nie psuły atmosfery karnawału. Sztuką będzie udane zakończenie karnawału i przejście do realnej polityki, a ta jest, zgodnie z definicją Johna Jaya Chapmana, „zorganizowaną nienawiścią, wyrażającą jedność”. W oczywisty sposób w strukturę ukraińskiego społeczeństwa, jak każdego realnego bytu społecznego, wpisane są konflikty, wynikające ze sprzeczności interesów. Jednym z aspektów tej realności jest kapitalizm, jako forma organizacji życia gospodarczego. Kapitalizm oparty na własnej klasie oligarchów, którzy, jak stwierdził dziś podczas debaty w Fundacji Batorego Josyf Zisels, są, jacy są, i innych nie mamy. A w przeciwieństwie do roku 1917 opcja socjalistyczna nie wchodzi w rachubę.
Realne będzie o sobie przypominać w ciągu najbliższych tygodni. Pytanie, na ile Majdan, efektywne narzędzie koordynacji walki, zdoła się przekształcić w równie efektywne narzędzie budowy nowej kultury politycznej, akceptującej konflikt i jednocześnie opartej na wspólnej wizji społeczeństwa oraz dzielonych przez większość wartości.
Czy więcej wolności, czy równości? Czy więcej tolerancji dla różnorodności, nie tylko etnicznej, lecz również kulturowej, czy tradycjonalizm i patriarchalizm, jaki dał o sobie znać podczas walki z wystawą „Ukraińskie ciało” w 2012 r. i wypędzenia z kraju aktywistek Femenu?
Czy te zdarzenia były jedynie skutkiem rządów Janukowycza, czy też odpowiadały dominującym nastrojom społecznym?
Ukraińcy sami muszą rozwiązać swoje problemy. Pewno bliższe ich obecnemu doświadczeniu jest doświadczenie Tunezyjczyków, którzy zdołali po trzech latach od wybuchu rewolucji wypracować wizję społeczeństwa i system władzy oparty na nowoczesnej konstytucji, chroniącej zarówno tradycyjne wartości, jak i prawa podstawowe kobiet i mężczyzn. Bo nasze transformacyjne doświadczenie jest ze względów historycznych nieadekwatne. A bieżąca polityka, zwłaszcza obecne rozgrywki wokół Ukrainy i przekonywanie przez Jarosława Kaczyńskiego, że Radosław Sikorski stał po tej samej stronie co Berkut, potwierdza raczej stereotyp, że Lachy to naród swarliwy, a panująca w ich polityce nienawiść nie ma zorganizowanego charakteru ani też nie wyraża jedności.
Co więc będzie z Ukrainą? Mój wymarzony scenariusz to ewolucja rewolucji i ukraińskiego społeczeństwa w stronę „narodu uniwersalnego”, w sensie, w jakim narodem uniwersalnym stali się Francuzi po 1789 r., wymyślając modelowe rozwiązania polityczne dla nowego, postfeudalnego społeczeństwa.
Zgoda, Francja była wówczas centrum świata, Ukraina znajduje się na jego peryferiach. Być może jednak w dzisiejszym świecie to zaleta, a nie wada, i Ukraina znajdzie sposób na ożywienie demokracji. Zdaję sobie sprawę, że piszę o utopii, pilnie dziś jednak utopii potrzebujemy. Jej realizacja jest mało prawdopodobna, podobnie zresztą, jak zupełnie nieprawdopodobny wydawał się jeszcze na początku listopada ubiegłego roku Majdan. Bo jak przekonuje francuski filozof Jean-Pierre Dupuy, pewne jest to, co niemożliwe.
Tekst ukazał się na blogu Antymatrix.