Trzeba rzec to otwarcie: Cezary Pazura dostał rykoszetem. Stał się niewinną ofiarą zmasowanego i perfidnego ataku na Kościół w Polsce. Kto za tym stoi?
Cezary Andrzej Pazura, najwybitniejszy aktor komediowy na całym basenie Morza Bałtyckiego (niektórzy specjaliści twierdzą, iż jego wybitność sięga już Morza Północnego, a planowane są także przerzuty na akweny słodkowodne, na początek Tanganika) został niewinnie zaatakowany. Atak został precyzyjnie zaplanowany i przeprowadzony, a także skoordynowany. Napastnicy zadali sobie sporo trudu, by ukryć fakt, iż to oni są napastnikami, a nawet że atak w ogóle miał miejsce. Z tego też względu rekonstrukcja zdarzeń budzi wątpliwości, pełno w niej białych plam, dziur, a w nich znaków zapytania w kształcie odwróconej litery „s”.
Poniżej rekapitulujemy to, co udało nam się ustalić, śledząc doniesienia w opiniotwórczych mediach, takich jak Pudelek oraz inne opiniotwórcze media, których nazwy wolimy nie wymieniać wprost.
W pierwszym uderzeniu z sierpnia zeszłego roku pierwsze skrzypce grała firma Eco-Vital, trudniąca się sprzedażą garnków za 13 tysięcy złotych. Firma zapraszała na pokaz kulinarny, a w nagrodę za cierpliwość obiecywała występ znanych i lubianych, takich jak Andrzej Grabowski, Jerzy Kryszak czy też Cezary Pazura. Niestety cenionych komików brakowało, za to przez dwie godziny wmuszano w ludzi garnki (puste), obiecując miejsca VIP-owskie w pierwszym rzędzie dla tych, którzy zdecydowaliby się nabyć garnki (puste). O dziwo znaleźli się tacy, zasiedli w pierwszym rzędzie z garnkami (z biletami), a gwiazd nadal brak, tylko złość wzbierała. Widzom VIP zabrano tedy ich VIP-bilety, aczkolwiek garnków już zabrać nie chciano, za to wręczono nowe bilety na następny dzień, kiedy to znani i lubiani mieli się rzeczywiście pojawić. Oczywiście pan Cezary nic nie miał wspólnego z garnkami, ich sprzedażą, dystrybucją ani reklamacjami (nieuznawanymi). Z perspektywy czasu widać wyraźnie, iż cała ta afera służyć miała stworzeniu w mediach wrażenia, iż coś z panem Cezarym jest nie tak, że uczciwość to niekoniecznie z panem Cezarym maszeruje pod ramię. Imię pana Cezarego zostało oczywiście oczyszczone z plam i zarzutów, ale – jak to się mówi – niesmak pozostał i garnki, niechby i mimowolnie, kojarzą się już z aktorem.
Nie będziemy szczegółowo relacjonować rozwoju zdarzeń, zdradzimy tylko, że w kolejnej odsłonie dramatu przenosimy się do restauracji na Woli z jedzącymi w niej ludźmi (czy jest to jakieś subtelne nawiązanie do afery z garnkami, nie udało nam się ustalić). Nagle do restauracji wpadają zamaskowani mężczyźni, obalają na ziemię innego mężczyznę (jedzącego), zaś bohater niniejszego artykułu wykrzykuje: „Widzisz, kurwa, co sobie myślałeś, kurwa!”. Przypomnijmy, iż krzyk i przekleństwa zostały wcześniej opanowane i przećwiczone solidnie w „Psach” Pasikowskiego. Dla wzmocnienia efektu pojawia się deus ex machina inna słynna postać w osobie Krzysztofa Rutkowskiego. Krzysztof Rutkowski jest rodzimą odmianą Stevena Seagala, wyhodowaną nad akwenem bałtyckim przy pomocy ziemniaków ze skwarkami. Po nich wpadają policjanci. Dochodzi do czynności, zwanej obywatelskim zatrzymaniem osobnika podejrzanego o popełnienie przestępstwa.
O co chodzi? – takie pytanie stawiała sobie cała Polska.
Otóż chodzi o szantaż aktora nagraniem z prywatnej imprezy, dokonany przez osobnika obywatelsko zatrzymanego. Było to podobno nagranie ze ślubu pana Cezarego, tylko że nie ze ślubną. Nagranie ze ślubu nazywa się w tym kontekście – sekstaśma. Wartość sekstaśmy na rynku nadbałtyckim wynosi 8 tysięcy złotych, płatne w dwóch ratach, między grudniem 2010 a styczniem 2011.
Okazuje się, że żona (nowa) Pazury nie wiedziała o nagraniu, a nawet zaprzeczyła, iż takie nagranie w ogóle powstało. Dodajmy, iż według pewnego powszechnie nieszanowanego tygodnika na nagraniu, które nie powstało, (nie)widoczny był pan Cezary wraz z dwiema kobietami i jednym mężczyzną z, jak wolno domniemywać, (nie)widocznym odzieniem. Okazało się następnie, iż płatność rozłożona na raty nie była ceną za ów film, lecz za prawo obejrzenia filmu. Podobno aktor pragnął zorientować się w kontencie nagrania. Tutaj i teraz znajdą się powątpiewający, czy ktoś zapłaciłby 8 tysięcy za prawo do obejrzenia filmu z sobą samym. Wątpiącym jednak przypomnieć się godzi, iż ludzie posiadają ogromne ego. No a poza tym 8 tysięcy to jak w promocji. Nawet gdyby na filmie aktor się nie pojawił, to i tak wyszłoby taniej niż na pokazie garnków za 13 tysięcy, na którym pan Cezary też się zresztą nie pojawił – 5 tysięcy do przodu, a jeszcze rozkładają na raty. Są też malkontenci twierdzący, że nie ma takich pieniędzy, których by nie zapłacili, żeby tylko nie oglądać pana Cezarego.
Nie trzeba chyba dodawać, iż pan Cezary został oczyszczony z plam, szantażysta zaś został prawomocnie skazany (w zawieszeniu).
Dlaczego to wszystko aktorowi się przytrafiło? Dlaczego sekstaśmy, szantaże? I czy rzeczywiście doszło do ataku na aktora, czy są to urojenia (nieleczone)?
Odpowiedzi udzielił aktor samodzielnie w jednym z wywiadów. Spisek został zawiązany, gdyż pan Cezary jest katolikiem i się tego nie wstydzi. W Polsce zaś nie ma miejsca dla wierzących celebrytów. Każdy pretekst – garnki i nagranie, którego być może w ogóle nie było – jest dobry, by ośmieszyć Kościół i Rodzinę.
Któż wątpi w katolicyzm i brak wstydu pana Cezarego? Przecież pan Cezary zdaje się być przykładnym dzieckiem swego Kościoła. Brzydzi go kocia łapa i inne konkubinaty, dlatego po prostu się rozwodzi i żeni.
I trzeba rzec to otwarcie: Cezary Pazura dostał rykoszetem. Stał się niewinną ofiarą zmasowanego i perfidnego ataku na Kościół w Polsce. Kto za tym stoi?
Dla ludzi inteligentnych jest jasne: Kinga Dunin, Kazimiera Szczuka, Katarzyna Bratkowska, Agnieszka Graff i legion innych, złych ludzi. Atak tęczowych pachołków genderu trwa.
Co będzie dalej? Czy widać jakąś szansę na normalizację, czy też Plac Zbawiciela po kres czasu będzie broczyć raną z tęczy, a rondo de Gaulle’a belką w oku z również plastikową palmą?
Nie; na szczęście na horyzoncie zaświtała nadzieja. Posłanka Beata Kempa ogłosiła powołanie zespołu parlamentarnego, którego niezwłocznie mianowała się przewodniczącą, a którego członkowie i członkinie zajmą się „wypracowaniem i przedstawieniem organom Sejmu i Senatu oraz Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej rozwiązań dotyczących możliwości zwalczania negatywnego wpływu ideologii gender na wychowanie dzieci”. Dyskusja w zespole ma być merytoryczna, pozbawiona uprzedzeń, zaś to, co zostanie wypracowane i przedstawione stosownym organom zawiera się już w nazwie zespołu: „STOP IDEOLOGII GENDER”.