W wieku 94 lat zmarła autorka „Złotego notesu”, laureatka literackiego Nobla. Przypominamy tekst Kingi Dunin o jednym z tomów jej opowiadań.
Wśród czterech opowiadań składający się na tom Dwie kobiety Doris Lessing najsłabsze należy do gatunku, w którym autorka chyba nie czuje się najlepiej. To przypowieść w stylu fantasy z łopatologicznym i naiwnym morałem. Spisana u kresu życia przez starego mędrca historia jego kraju: burzliwych początków, rozkwitu i upadku – kultury, cywilizacji, obyczajów. (Rozkwit następuje oczywiście pod władaniem kobiety, która rozumie, że nie ma rozwoju gospodarki bez rozwoju kultury i edukacji).
Narzekam, bo autorce, którą cenię, udało się mnie nabrać. Przypuszczałam, że poza pewnego rodzaju społeczna utopią jest to psychologiczna opowieść, w końcu w tym właśnie Lessing jest najlepsza, o starczym konserwatyzmie, o takim momencie w życiu, kiedy wydaje się nam, że kiedyś wszystko było lepsze, młodzież nie zepsuta, kultura nie zglobalizowana i wysoka, gospodarka harmonijna… Okazało się to jednak – nie zdradzając szczegółów – szkolnym pouczeniem w sprawie demokracji. Pozostawmy więc Przyczynę, bo taki tytuł nosi to opowiadanie, by zająć się kolejnymi, które są warte grzechu i lektury. Z grzechem szczególnie związane jest opowiadanie tytułowe.
Gdyby taki temat na warsztat wziął jakiś „Wprost” lub inny „Fakt”, mielibyśmy skandal i pornografię. Jednak elegancka i chłodna wrażliwość Lessing broni tej historii przed takimi pokusami, jednocześnie uprawdopodobniając psychologicznie coś, co jest bardzo mało prawdopodobne. Również dlatego, że to chyba nie jest o tym, o czym wydaje się być. Oto dwie kobiety przyjaźniące się ze sobą od najwcześniejszego dzieciństwa, a później żyjące w sąsiednich domach, w tym samym czasie zakładające rodziny i rodzące synów. Chłopcy są jak bracia, lecz w sensie ścisłym nie dochodzi do kazirodztwa, gdy kobiety jednocześnie zaczynają sypiać z nie swoimi synami.
W istocie jest to tylko pretekst dla drobiazgowej analizy kilku problemów. Potencjalnie lesbijskiej relacji, dla której brakuje miejsca w kulturze. Zamykaniu się rodzin tak, że poza wybranymi dla nikogo już nie ma miejsca. Seksualności, starzenia się. Niekompatybilności między seksem a rodziną. Dystans autorki wobec opisywanego świata każe szukać przekornej paraboli, jednak wnikliwość opisów i obserwacji dają wrażenie pełnego realizmu. Takie połączenie sprawia, że raczej oglądamy, niż oceniamy, a sensy pojawiają się nienachalnie, w rozmaitych szczelinach tekstu.
Kolejne opowiadanie, Wiktoria i Staveneyowie, jest bardziej konwencjonalne. Najkrócej mówiąc, zajmuje się psychologią społeczeństwa klasowego. Wiktoria i Tom Staveney poznają się jako dzieci. Ona jest czarna, on biały. Ona pochodzi z klasy niższej, z wszelkimi tego konsekwencjami dotyczącymi stylów życia, funkcjonowania rodziny, aspiracji. On z kolei jest synem bogatych, postępowych liberałów. Łatwo się domyślić, że znajomość ta ma niewielkie szanse na rozwinięcie się, bo przepaść klasowa to coś dużo więcej niż pieniądze, a wszystkie antyrasistowskie i równościowe deklaracje mogą jedynie ją zamaskować. Jednocześnie nie jest to prosta opowieść o hipokryzji klas wyższych, raczej o klasowym determinizmie, o eksploatacji na najbardziej intymnym poziomie, której nie da się uniknąć.
Chyba najważniejsze pytanie dotyczy tu możliwości pokonania barier klasowych: jak bardzo fałszywy jest mit o drożności kanałów awansu społecznego? W końcu nie jest to społeczeństwo kastowe i wciąż słyszymy, jak wiele zależy od jednostki. Lessing pokazuje uwikłania społeczne także od strony psychologicznej, we wszelkich tego typu rozważaniach bagatelizowanej. Ostatecznie okazuje się, że najlepszą receptą na sukces jest urodzenie się, a przynajmniej wychowanie, we właściwym miejscu. Polska struktura klasowa jest dużo bardziej rozmyta, ale nie wydaje mi się, żeby opisane tu mechanizmy była nam zupełnie obce.
Sięgając po kolejne książki Doris Lessing, czasem zadaję sobie pytanie: czy aby już się nie zestarzała? Głupie pytanie, biorąc pod uwagę, że autorka dobija setki.
Złoty notes, książka kiedyś dla mnie bardzo ważna, dziś wydaje mi się anachroniczna. Elegancja klasycznej powieści psychologicznej zdaje się nie pasować do dzisiejszych czasów, jednak raz za razem trafia w aktualne problemy.
Doris Lessing, Dwie kobiety, przeł. Bohdan Maliborski, Wielka Litera 2013