W teatralnej Warszawie stan jak zawsze wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że Dramatyczny, Studio i Lalka zostały oblężone przez strefę kibica i że do Teatru Szóste Piętro aż do 1 lipca „wejście jest możliwe wyłącznie od ulicy Emilii Plater”. Swoją drogą, wszystkie te sceny mieszczą się w Pałacu Kultury, ale tylko jedna – prywatna – może być otwarta podczas Euro 2012. Trzem publicznym instytucjom ratusz kazał na czas mistrzostw się zamknąć. Do Rady Miasta Warszawy zresztą też można dostać się obecnie wyłącznie od Emilii Plater. Można było być konsekwentnym i przekazać mandaty radnych UEFA. Przynajmniej na czas Euro.
Sytuacja musi być wyjątkowa, bo przecież tylko w wyjątkowych sytuacjach ustawa o prowadzeniu działalności kulturalnej pozwala na odstąpienie od konkursu przy wyborze nowego dyrektora instytucji kultury. A chwilowo oblężony Teatr Dramatyczny nowy sezon rozpocznie z nowym kierownictwem, wybranym właśnie w ten sposób. Tadeusz Słobodzianek już wkrótce zostanie dyrektorem trzech warszawskich teatrów jednocześnie – i szefem jednego z najważniejszych festiwali teatralnych.
Tu następuje sztubacki dowcip: jeśli jedna nagroda NIKE upoważnia do zajmowania czterech dyrektorskich foteli, to czy Wiesław Myśliwski – dwukrotny laureat – powinien dostać ich osiem? (zadanie zaczerpnięte z podręcznika: Kultura się liczy. Propedeutyka sztuki i przedsiębiorczości dla gimnazjalistów, WSiP, Warszawa 2013. Przedmową opatrzył M. Boni).
Bądźmy poważni – nie chodzi o to, jakim Słobodzianek jest artystą. Mało kto podważa jego znaczenie dla polskiej kultury. Tym bardziej trudno zrozumieć, dlaczego tak ważna postać firmuje swoim nazwiskiem tak kontrowersyjną decyzję warszawskich samorządowców. Wyjątkowe sytuacje się zdarzają. Tym razem odstępstwo od konkursu jest jednak wyjątkowo nie na miejscu.
W marcu, podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych, odbył się głośny protest ludzi teatru. Przeszło cztery tysiące osób wyraziło swój sprzeciw nie tylko dla komercjalizacji publicznych scen, ale także wobec złych praktyk samorządów – nieprzejrzystych procedur, lekceważenia konsultacji społecznych, naginania przepisów. Protestowano także przeciwko sytuacji w Teatrze Dramatycznym. Chwilę przed rozpoczęciem nowego sezonu ciągle nie było wiadomo, kto przejmie scenę po odchodzącym dyrektorze, a władza wysyłała sprzeczne sygnały i prowadziła zakulisowe rozmowy z zespołem. Taki stan rzeczy praktycznie uniemożliwił planowanie pracy w kolejnym sezonie artystycznym i jest przejawem wybitnie niesprawnego zarządzania.
Gdy sprawa jakiejś instytucji budzi tyle kontrowersji, wątpliwości, gdy wywołuje tyle krytycznych wypowiedzi – demokratyczna władza powinna dołożyć wszelkich starań, by jej decyzje były transparentne i zapadały przy poszanowaniu głosu strony społecznej. Chwilowo nie ma w polskim prawie lepszego mechanizmu, by to osiągnąć, niż konkurs, w którym głos mają stowarzyszenia i związki. Choć nie jest to mechanizm doskonały, to przynajmniej nie sprowadza się do arbitralnej decyzji jednego urzędnika – wybiera komisja.
By powołać nowego dyrektora w nadzwyczajnym, pozakonkursowym trybie, potrzebna jest zgoda ministra kultury. To do niego m.in. zwracali się przed dwoma miesiącami protestujący. Gdy ostatnio politykę kulturalną warszawskiego samorządu ostro skrytykowała nawet tak sprzyjająca do niedawna partii rządzącej artystka jak Agnieszka Holland, niejeden przecierał oczy ze zdumienia. Minister stoi zatem przed trudną decyzją. Na jednej szali ma głos czterech tysięcy obywateli: artystów, widzów, krytyków. Na drugiej: wolę prezydent Warszawy, swojej partyjnej przełożonej, wiceprzewodniczącej PO. Kogo posłucha Bogdan Zdrojewski?
Można by tym dramatycznym pytaniem zakończyć, ale jest jeszcze jedna sprawa. Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (art. 15) każe prezydent Warszawy przeprowadzić w sytuacji powoływania dyrektora bez konkursu konsultacje społeczne – zapytać o zdanie związków zawodowych i stowarzyszeń twórczych. Jak słychać, nikt ich przedstawicieli o nominację nie zapytał. Orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego (z dnia 1 czerwca 2010 r., II OSK 598/2010) jasno wskazało, że od takiego ustawowego obowiązku prezydent nie może się uchylać ani np. przekazać jego wykonania ministrowi czy komukolwiek innemu. Czy resort kultury weźmie to pod uwagę? Kolejne dramatyczne pytanie.
Felieton ukazał się na portalu e-teatr.