W Łodzi często wieje wiatr z północnego zachodu. Na północny zachód od Łodzi jest Chełmno nad Nerem. „Kulmhof, Kulmhof an der Nehr – obóz zagłady założony przez Niemców”.
„Muzeum Kanału mieści się pod placem Wolności, w zabytkowym owalnym zbiorniku na wodę deszczową, wybudowanym w 1926 roku z myślą o płukaniu sieci kanalizacyjnej w centrum miasta”.
To o łódzkiej Dętce.
W Łodzi często wieje wiatr z północnego zachodu.
Na północny zachód od Łodzi jest Chełmno nad Nerem.
„Kulmhof, Kulmhof an der Nehr – obóz zagłady założony przez Niemców”.
Tam palili ludzi z kraju Warty i Łodzi.
To z Wikipedii.
„Chmura z ludźmi nad krajem szła.
Z dużej chmury mały deszcz, jedna łza”.
To Szymborska.
Natan, wróciłeś do swego miasta?
Natan, jesteś tu?
Jak zgaszę światło w Dętce, to słyszę, coś kręci się, wiruje.
Bączek? Dreidel? Nic? Wszystko? Halb? Sztell?
Nic!
Tramwaj skrzypi, jadąc dookoła placu, normalne odgłosy miasta.
Dźwięk w Dętce krąży dookoła, takie echo.
Ciemno.
Natan, no powiedz coś.
***
Ghetto Litzmannstadt istniało w okupowanej Łodzi od lutego 1940 do sierpnia 1944 roku. Było największym gettem na terenie Rzeszy Niemieckiej i drugim co do liczby zamkniętych w nim ludzi na ziemiach polskich. W przeciwieństwie do getta warszawskiego nie wybuchło w nim powstanie – do końca jego więźniowie wierzyli, że swoją pracą będą w stanie wykupić życie. Dla tej wiary byli w stanie oddać wszystko, co najcenniejsze, łącznie ze swoimi dziećmi, bo i takiej daniny od nich zażądano.
Gdy z Łodzi odjeżdżały ostatnie wagony w stronę obozów zagłady, w Warszawie wciąż trwało jeszcze powstanie. 200 tysięcy Żydów z Łodzi, okolicznych miast, a także z krajów zachodniej Europy odeszło w dzwoniącej w uszach ciszy – i w zapomnieniu. Odizolowani całkowicie od świata (teren getta nie był skanalizowany, więc nie był możliwy kontakt z resztą miasta tą drogą), stłoczeni we własnym mikroświecie za drutami odeszli, zostawiając po sobie puste domy i puste ulice. Dopiero od niedawna poznajemy szerzej ich historię, choć nadal wiedza o gettcie w Litzmannstadt jest niewielka i ograniczona praktycznie do samej Łodzi. Będąc dziedzicami tego, co po sobie zostawili, jesteśmy im winni pamięć i słowa, takie jak te.
Jarosław Ogrodowski
Czytaj też: