Pierwsze 55 miliardów trzeba ukraść
Za nami pierwsze przesłuchania w sprawie tzw. afery cum-ex, nazywanej przez media na Zachodzie „największą kradzieżą w historii Europy”.
Światem rzadzą pieniądze, ale gospodarka nie jest po to, żeby nieliczni mogli się bogacić, ale żeby wszyscy mieli co jeść.
Za nami pierwsze przesłuchania w sprawie tzw. afery cum-ex, nazywanej przez media na Zachodzie „największą kradzieżą w historii Europy”.
Czy ekonomia to poważna nauka? Czasami mam wątpliwości. Na przykład gdy czytam stanowisko Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich w kwestii zmian klimatu.
Wiadomo, że na krótką metę automatyzacja powoduje bezrobocie. Nie ma za to jasności co do jej długofalowych konsekwencji.
Amerykański sen tak długo działał na kredyt, aż się wyczerpał. Dziś możliwości awansu społecznego drastycznie się skurczyły.
Utrzymanie pełnego zatrudnienia jest jednym z głównych zadań współczesnego państwa.
Udawanie, że jesteśmy w stanie precyzyjnie modelować krótko-, średnio- i długofalowe skutki zmiany klimatu, jest groźnym urojeniem.
Jeden procent najbogatszych zgarnia w Polsce 12,5 proc. krajowych dochodów.
Amerykańska gospodarka miała być „great”. Wystarczy jednak poskrobać paznokciem z wierzchu i od razu ujawnia się wiele powodów do niepokoju.
Elizabeth Warren chce chronić amerykańskie interesy handlowe przed skutkami globalnych umów o wolnym handlu – po to, by chronić miejsca pracy, społeczności lokalne i środowisko.
Skrajna bieda będzie istnieć tak długo, jak długo będą się pogłębiać nierówności dochodowe i majątkowe. Ale nierówności nie są nieuniknione.