Świat

Zabijać to my, ale nie nas. Na nieludzkie czyny korporacji nie ma paragrafów

Przez większość dziejów ludzkości zabicie kogoś w celu odebrania mu własności było przestępstwem, ale już dokręcanie śruby pracownikom tak, że czasem maszyna parowa urwała komuś rękę albo że praca w magazynie bez klimatyzacji wywołała śmiertelny udar cieplny – nie. W tej kwestii niewiele się zmieniło.

Rankiem 4 grudnia 2024 Brian Thompson, prezes amerykańskiej firmy ubezpieczeniowej UnitedHealthcare, został zastrzelony na chodniku, gdy zmierzał na zebranie udziałowców korporacji, do której ta należy. UnitedHealthcare to obecnie trzynasta pod względem wyceny firma Stanów Zjednoczonych, warta ponad 500 miliardów dolarów, więcej niż Exxon Mobil czy Coca-Cola.

W wielu amerykańskich domach wybuchła radość, a internet obrodził w memy, wpisy i komentarze szydzące ze śmierci Thompsona i gloryfikujące zabójcę. Media zareagowały konsternacją. Jedne skupiły się na potępieniu sprawcy i ludowej Schadenfreude z jego czynu; inne dostrzegały uzasadnioną frustrację ludzi, którym firmy ubezpieczeniowe arbitralnie odmówiły pokrycia kosztów leczenia, wciąż jednak pilnując, by morderca został przedstawiony jako osoba jednoznacznie zła i zdegenerowana.

Wieczorkiewicz: Czy Luigi Mangione jest bohaterem klasy robotniczej?

Stany Zjednoczone to kraj pełen przemocy, w którym szkolne czy uliczne strzelaniny nikogo już nie zaskakują. Tego samego dnia, kiedy zginął Thompson, w Kalifornii pewien 56-latek postrzelił dwóch przedszkolaków, a następnie popełnił samobójstwo. To zdarzenie nie nabrało rozgłosu, bo uwaga skupiła się na śmierci milionera.

Tylko w 2022 roku dokonano w USA 19 651 zabójstw przy użyciu broni palnej, w roku kolejnym – 13 529 (nie uwzględniając samobójstw, postrzeleń nieumyślnych oraz tych dokonanych przez policjantów). W wielu amerykańskich szkołach wdrożono programy mające przygotować uczniów i pedagogów na ewentualny atak uzbrojonego szaleńca, część sal lekcyjnych przerabia się na kuloodporne schrony. Co jakiś czas wybuchają społeczne protesty ludzi, którzy domagają się od państwa zadbania o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci, a politycy powtarzają jak zaklęcie: „thoughts and prayers” – pamiętamy o ofiarach i ich bliskich w naszych modlitwach.

Kiedy zabójstwo jest uzasadnione?

Gdyby limuzyna wioząca Władimira Putina została wysadzona w powietrze przez ładunek wybuchowy umieszczony w studzience kanalizacyjnej i gdyby w tym zamachu zginęli na miejscu dyktator Rosji, jego kierowca i ochroniarze, Europa zareagowałaby dziką euforią, zaś mieszkańcy Afryki, Azji i Ameryki Południowej pytaliby zniesmaczeni: dlaczego ludzie świętują czyjąś śmierć? Dlaczego wychwalają sprawców zamachu, terrorystów?

Jasne, co innego zbrodniarz wojenny (którego bezpośrednie decyzje odpowiadają za śmierć dziesiątków czy setek tysięcy ludzi), a co innego korporacyjny biurokrata. Motywy zamachu na przywódcę ludobójczego państwa, takiego jak Putin, byłyby dla nas całkowicie zrozumiałe. Rozumiemy także, dlaczego w Norymberdze alianci zdecydowali się na powieszenie nazistowskich polityków i generałów – nawet jeśli dziś nie godzimy się na karę śmierci.

Oprócz nazistowskich decydentów sądzono też zwykłych biurokratów, takich jak Adolf Eichmann. Eichmann nie uśmiercił żadnego Żyda ani nie wydał rozkazu zamordowania kogokolwiek. Dbał tylko o to, by pociągi jeździły na czas – pociągi do obozów zagłady. Dlatego Mossad go poszukiwał. Eichmann został odnaleziony w Argentynie, porwany, osądzony i skazany na śmierć. Skandalu to nie wywołało.

Większość z nas potrafi wyobrazić sobie jakąś sytuację, w której morderstwo jest uzasadnione. Ktoś powie, że policjant może w ostateczności zastrzelić uciekającego przestępcę czy podejrzanego o popełnienie przestępstwa – chroni go też prawo. Kobieta, która zabiła swojego gwałciciela, prawdopodobnie odpowie karnie, ale wiele, jeśli nie większość z nas, uzna jej czyn za moralnie usprawiedliwiony. Zabijanie żołnierzy wrogiego państwa na wojnie może przynieść nie tylko zrozumienie, ale i chwałę. To samo dotyczy powstań czy rewolucji, do dziś przez różne środowiska upamiętnianych. Relatywizowanie morderstwa jest zasadniczo złe – uznajemy jednak wyjątki od tej reguły, a nasze oceny są stopniowalne i zależą od kontekstu, w jakim dany czyn zostaje umieszczony.

Brian Thompson, pan życia i śmierci

Brian Thompson był tylko biznesmenem. Własnymi rękoma nikogo nie zabił ani nie próbował zabić. On tylko w majestacie prawa okradał ludzi ubezpieczonych w korporacji, którą zarządzał – reszta była efektem ubocznym. Jego decyzje doprowadziły do śmierci setek, jeżeli nie tysięcy osób. Polityka firmy UnitedHealthcare i innych prywatnych ubezpieczycieli w USA nadal zabija i zabijać będzie. Dla elit jest to akceptowalne, nawet wskazane, bo dzięki ludziom takim jak Thompson rosną kursy akcji i majątki inwestorów.

Zanim w 2021 roku Brian Thompson został prezesem UnitedHealthcare, firma odpowiadała odmownie na co dwunasty wniosek o pokrycie kosztów leczenia. Nowy szef sprawił, że zaczęto je odrzucać coraz częściej – najpierw co piąty, potem co trzeci – najwięcej spośród dużych firm ubezpieczeniowych. Zyski UnitedHealthcare oraz wycena giełdowa spółki wystrzeliły w górę.

Było i jest to w pełni legalne. Większość klientów firmy Thompsona była „zaledwie” okradana z oszczędności całego życia. Niektórzy nie byli w stanie zapłacić za leczenie z własnej kieszeni i umierali, chociaż można ich było wyleczyć, gdyby ubezpieczyciel, któremu przez lata płacili składki, wywiązał się z umowy.

Amerykanie to rozumieją, bo prawie każdy doświadczył chciwości i okrucieństwa firm ubezpieczeniowych lub zna kogoś, kto padł ich ofiarą. Dlatego tysiące komentujących twierdzi, że zabójstwo Thompsona było usprawiedliwione („justified homicide”), tak jak zabicie męża przez żonę, nad którą ten przez lata się znęcał. Niektórzy mówią nawet o samoobronie.

Radość ze śmierci Thompsona przekracza podziały polityczne. Sam zatrzymany i oskarżony o zabójstwo Luigi Mangione ma trudne do zaszufladkowania poglądy, bliższe Peterowi Thielowi niż Berniemu Sandersowi, raczej libertariańsko-konserwatywne niż lewicowe. Wygląda na to, że jest zdolnym młodym człowiekiem z zamożnej rodziny, którego zradykalizował ciężki uraz kręgosłupa i życie z chronicznym bólem, połączone z typowo amerykańską akceptacją przemocy jako elementu życia codziennego.

Peter Thiel: dyktator z Krzemowej Doliny

czytaj także

W tym wszystkim najmniej zadziwiająca jest reakcja mainstreamowych mediów w USA. Są one własnością oligarchicznej klasy posiadającej – wielu spośród ich właścicieli dorobiło się, wyzyskując swoich pracowników czy ignorując normy BHP, a i kumpli Thompsona zapewne w tym gronie nie brakuje. Jeff Bezos, jeden z najbogatszych ludzi świata i właściciel „The Washington Post”, fortunę zawdzięcza między innymi temu, że w magazynach Amazona poziom wypadków przy pracy jest dwa razy wyższy niż w magazynach innych firm. Miliarder odpowiedzialny za niezliczone ludzkie dramaty fetowany jest jako człowiek sukcesu, podczas gdy osoby, które zabiły bądź raniły kogoś w afekcie, siedzą w więzieniach.

Widły poszły w ruch

Przez większość dziejów ludzkości zabicie kogoś w celu zabrania mu pieniędzy lub innej własności było przestępstwem, ale już dokręcanie śruby pracownikom tak, że czasem maszyna parowa urwała komuś rękę albo że praca w magazynie bez klimatyzacji wywołała śmiertelny udar cieplny – nie. W tej kwestii niewiele się zmieniło. Legalne jest również odmawianie klientom firmy ubezpieczeniowej pokrycia kosztów leczenia, którego potrzebują, by przeżyć.

Tymczasem zabójca prezesa wielkiej korporacji został właśnie w USA bohaterem ludowym.

Zamknij oczy i policz do dwustu miliardów

czytaj także

Dziesięć lat temu amerykański miliarder Nick Hanauer opublikował artykuł pt. Koledzy plutokraci, przyjdzie po nas tłum z widłami. Potem stworzył podcast Ekonomia wideł, w którym nazywa amerykański system ochrony zdrowia „największą zmową cenową świata” i omawia swoje propozycje reform, których nie powstydziłaby się partia Razem. Dzień po zamordowaniu Thompsona wrzucił na Bluesky wspomniany tekst z komentarzem: „a nie mówiłem?”.

Prawa człowieka należą się każdemu, również prezesom wielkich korporacji i zbrodniarzom wojennym. W sprawiedliwym świecie nie istniałaby kara śmierci (i chwała Europie, że chociaż ten jeden krok uczyniła). Nasz świat nie jest jednak sprawiedliwy, a mieszkańcy USA, kraju brutalnego i pełnego przemocy, zwłaszcza wobec słabszych, są tego świadomi. Czy można się dziwić, że cieszą się z samosądu, który odbierają jako sprawiedliwy? Nie było ani cienia szansy, by Brian Thompson odpowiedział za swoje czyny w inny, bardziej humanitarny sposób. Amerykanie doskonale o tym wiedzą.

Ciemne Oświecenie i mafia z PayPala, czyli za co płaci Elon Musk

Na takich jak on po prostu nie ma paragrafów – co nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że prawo kształtowane jest przez elity. Zwłaszcza w Stanach, gdzie korupcja, dla niepoznaki nazywana lobbingiem, jest w pełni legalna, a świat biznesu i polityki – nierozdzielny. Dotyczy to w podobnym stopniu Partii Demokratycznej, co Partii Republikańskiej, zaś mniejsze ugrupowania polityczne nie mają realnych szans na przebicie się. Nie sponsorują ich miliarderzy, a gdyby jakaś w najmniejszym choćby stopniu zagroziła status quo, ci, którym zależy na jego utrzymaniu, ukręciliby jej łeb przy samej szyi.

Dość powiedzieć, że wszyscy prezydenci w historii USA byli związani z demokratami bądź republikanami (a wcześniej z ich poprzednikami – Partią Federalistów, Partią Demokratyczno-Republikańską lub Partią Wigów), z wyjątkiem niezrzeszonego George’a Washingtona, rządzącego w latach 1789–1797.

Nie podskakuj, terrorystko

Wielka ława przysięgłych w Nowym Jorku zatwierdziła wniosek prokuratora Alvina Bragga o oskarżenie Luigiego Mangione o zabójstwo pierwszego stopnia. W Nowym Jorku większość morderców oskarża się o zabójstwo stopnia drugiego lub trzeciego. Żeby zaklasyfikować zbrodnię jako zabójstwo pierwszego stopnia, za które można zostać ukaranym dożywotnim więzieniem bez możliwości zwolnienia warunkowego (w Nowym Jorku od 2004 roku nie skazuje się na karę śmierci), konieczne są dodatkowe warunki obciążające, takie jak zabicie policjanta, strażaka, świadka w postępowaniu sądowym czy sędziego – albo, jak w przypadku Mangione, oskarżenie o terroryzm.

Na wypadek gdyby któryś z ławników nie był przekonany do terrorystycznego charakteru czynu 26-latka, rzucono w niego całym Kodeksem karnym, oskarżając również o zabójstwo drugiego stopnia w celu siania terroryzmu oraz zwyczajne zabójstwo drugiego stopnia.

Przed sądem stanie również Briana Boston, 42-letnia kobieta z Lakeland na Florydzie, aresztowana 10 grudnia – niecały tydzień po zabiciu Briana Thompsona – za grożenie dokonaniem masowej strzelaniny lub aktu terroru. Podczas rozmowy telefonicznej z przedstawicielem firmy ubezpieczeniowej Blue Cross Blue Shield kobieta miała powiedzieć: „Opóźniajcie, odrzucajcie, ciągajcie nas po sądach – będziecie następni”, nawiązując do słów zapisanych na łuskach pocisków, od których zginął Johnson (delay, deny, depose). Ustalono kaucję w wysokości 100 tys. dolarów, co w przypadku osoby wcześniej niekaranej jest rzadkością, a w sytuacji, gdy nie doszło do aktu przemocy – precedensem.

Boston wyraziła skruchę i zapewniła, że nie posiada broni palnej, a jej mąż zbiera w sieci pieniądze na kaucję. Kobiecie grozi do 15 lat więzienia, a do czasu rozstrzygnięcia podlegać będzie aresztowi domowemu.

Wasza śmierć to poświęcenie, na które kapitalizm jest gotowy

Tymczasem firmy ubezpieczeniowe inwestują w dodatkową ochronę dla członków swoich zarządów i dalej kombinują, jak optymalizować strategię zarabiania na tragediach zwykłych Amerykanów. Na poświęconym finansom osobistym portalu ValuePenguin można się było zapoznać z wynikami badań, zgodnie z którymi w ostatnich latach firma UnitedHealthcare rażąco zwiększyła odsetek odrzucanych wniosków o pokrycie kosztów leczenia. Dziś widnieje tam informacja: „z uwagi na ostatnie wydarzenia, na żądanie organów ścigania usunęliśmy część danych z tego tekstu”. Biedacy szczekają, pancerne limuzyny jadą dalej.

**
Leszek Karlik – tłumacz pracujący m.in. dla sektora energetyki, członek partii Razem i inicjatywy Fota4Climate.

Patrycja Wieczorkiewicz – dziennikarka, feministka, redaktorka prowadząca w KrytykaPolityczna.pl. Absolwentka dziennikarstwa na Collegium Civitas i Polskiej Szkoły Reportażu. Współautorka książek Gwałt polski (z Mają Staśko) oraz Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności (z Aleksandrą Herzyk).

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij