Unia Europejska

Włochy: rząd wypowiada wojnę rave’om, a faszyści świętują bez przeszkód

Jedną z pierwszych decyzji nowego rządu Włoch jest delegalizacja imprez znanych jako rave’y. Ich organizatorom będą grozić lata więzienia. Zdaniem opozycji nowe prawo nie tylko może uderzyć w bawiącą się młodzież, ale stanowi również potencjalną broń przeciwko protestom i strajkom. W tym samym czasie włoscy faszyści obchodzili stulecie marszu na Rzym. W ich manifestacjach władza Georgii Meloni już żadnego problemu nie widziała.

Dla kilku tysięcy ludzi halloweenowa zabawa skończyła się znacznie wcześniej, niż planowano. Do opuszczonego magazynu koło Modeny wkroczyła policja, aby przerwać mający tam miejsce rave (nocna impreza z muzyką elektroniczną). Funkcjonariusze dokonali aresztowań i zarekwirowali sprzęt audio o wartości ponad 150 tysięcy euro.

O interwencji zadecydował sam minister spraw wewnętrznych, rozpoczynając tym samym rządową ofensywę przeciwko rave’om. Prawicowy rząd przedstawia je jako zagrożenie dla porządku publicznego oraz moralności i dąży do całkowitego wyeliminowania niezarejestrowanych imprez tego typu.

7 kłamstw rządu Meloni na temat imigrantów [korespondencja z Włoch]

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy policja dzielnie odsyłała młodzież do domów (lub komisariatów), w niedalekim Predappio bez żadnych przeszkód odbyły się huczne obchody setnej rocznicy marszu na Rzym.

Świętowanie w mieście Mussoliniego

W Predappio urodził się i jest pochowany Benito Mussolini, przywódca faszystowskich Włoch. W 1922 roku razem ze swoimi „czarnymi koszulami” dokonał on marszu na stolicę, przejmując w ten sposób władzę. Nie oddał jej aż do 1945 roku, zbudowawszy w międzyczasie brutalną dyktaturę, która sprzymierzyła się z nazistowskimi Niemcami i doprowadziła kraj do ruiny.

Mimo wielu zbrodni i fatalnego bilansu faszyzm wciąż ma we Włoszech zwolenników. Dwa tysiące z nich 30 października przemaszerowało przez Predappio, wznosząc okrzyki na cześć Duce i składając hołd przed grobem Mussoliniego. Kilka dni wcześniej w okolicach rzymskiego Koloseum zawisł baner z napisem „100 lat później marsz idzie dalej”. Faszyści mają powody do optymizmu, ponieważ ich pozycja od dawna nie była tak silna.

Sklep z pamiątkami w Predappio. Fot. Claude MARCHAND/flickr.com

Gdy w 1945 roku antyfaszystowscy partyzanci rozstrzelali Mussoliniego, główne siły polityczne Włoch (chadecy, socjaliści i komuniści) postawiły sobie za cel uniemożliwienie jego pogrobowcom przywrócenia dyktatury. Przygotowano demokratyczną i opartą na ideałach antyfaszystowskich konstytucję, a prężnie rozwijające się powojenne Włochy trzymały neofaszystów na marginesie życia publicznego. W ostatnich dekadach doszło jednak do ekspansji skrajnej prawicy i jej zadomowienia się na politycznych salonach.

Władza, która faszyzmu nie widzi

Już w latach 90. Berlusconi rządził w koalicji z postfaszystami i spadkobiercami MSI, ale teraz po raz pierwszy premierką jest ich reprezentantka. Giorgia Meloni, zwyciężczyni niedawnych wyborów, wiele robi dla przekonania rodaków o tym, że jest tylko umiarkowaną konserwatystką. Potępiła niedawno antysemickie ustawy rasowe Mussoliniego, nazywając je „najniższym punktem w historii Włoch”. Meloni wolałaby zapomnieć o tym, że sama niegdyś często chwaliła faszystowskiego przywódcę, uznając go za „dobrego polityka”.

Na pewno Bracia Włosi chcą, żeby o wątpliwej przeszłości zapomniała opinia publiczna, ale nie pomaga im chociażby fakt, że w swoim logo wciąż mają neofaszystowski symbol. W dodatku w ich szafie jest wiele trupów i co jakiś czas któryś z niej wypada. Przed wyborami głośno zrobiło się o lokalnym działaczu FdI, porównującym Meloni do Hitlera i uważającym to za komplement. Natomiast ostatnio wyszły na jaw zdjęcia nowego wiceministra infrastruktury, który uśmiechnięty pozował ze swastyką na ramieniu, stojąc obok kolegi z symboliką SS.

Strategią Meloni i jej kolegów jest odcinanie się od podobnych wybryków i twierdzenie, że faszyzm we współczesnych Włoszech nie istnieje, a przynajmniej nie stanowi żadnego problemu. Tymczasem nowy przewodniczący Senatu z dumą pokazuje swoją kolekcję memorabiliów z Mussolinim, a na początku pandemii „żartobliwie” proponował zastąpienie uścisku dłoni salutem rzymskim.

Uczestnicy faszystowskiego pochodu w Predappio co prawda krytykowali Meloni za zbytnie umiarkowanie, ale ogólnie wyrażali się o niej pozytywnie i świętowali również sukces Braci Włochów. Władze natomiast zadeklarowały, że nie zamierzają wyciągać konsekwencji wobec organizatorów marszu ani zakazywać go w przyszłości, mimo obecności zakazanych symboli i głoszenia nielegalnych poglądów. Wina leży jednak również po stronie obecnej opozycji, która będąc u władzy, niewiele zrobiła dla zwalczenia faszystowskich organizacji, i to mimo występków takich jak zaatakowanie i zdewastowanie siedziby CGIL (największego związku zawodowego) przez działaczy Forza Nuova przy okazji demonstracji antyszczepionkowej rok temu. Swoją drogą mowa o wielkich przyjaciołach organizatorów Marszu Niepodległości

Marsz Niepodległości 2022: Rozrost przez podział grzybni

Rave’y: wróg publiczny numer 1

O ile faszyści są dla rządu Włoch niewidoczni, nawet ci z nimi powiązani (a może zwłaszcza oni), o tyle młodzieżowe imprezy stały się jego naczelnym wrogiem. Salvini zapowiada „koniec zabawy”, a Meloni ostro atakuje rave’y za obecność alkoholu i narkotyków. Zdaniem prawicowych polityków stanowią one siedliska demoralizacji, przestępczości i wielu innych groźnych „dewiacji” trapiących włoską młodzież.

Jak rząd chce wyeliminować te wylęgarnie wszelkiego zła? Według nowego prawa organizatorom rave’ów będą groziły kary pieniężne do 10 tysięcy euro i więzienia od trzech do sześciu lat. Dotyczy to zgromadzeń ponad 50 osób, które bez pozwolenia wkroczyły na teren należący do innych ludzi. Rave’y często są organizowane w opuszczonych fabrykach, magazynach lub innych pustostanach, więc władze dążą do uniemożliwienia, a przynajmniej maksymalnego utrudnienia ich organizacji.

Co zwycięstwo skrajnej prawicy przyniesie Włochom i Europie

Opozycja zwraca jednak uwagę na to, że ustawa jest bardzo nieprecyzyjna i w praktyce może posłużyć do zdelegalizowania protestów politycznych lub wystąpień pracowniczych. Kto zagwarantuje, że nie spróbuje się osądzić według nowych przepisów, np. związkowców prowadzących strajk na terenie zakładu lub przywódców demonstracji, która wejdzie do budynku którejś instytucji? Teoretycznie prawa konstytucyjne powinny ich ochronić, ale nie jest wykluczone, że w przyszłości ustawa „antyrave’owa” dotknie nie tylko imprezy młodzieżowe.

Bezpiecznie we Włoszech mogą się jednak czuć faszyści. Oni nie są żadnym problemem dla nowego, prawicowego rządu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Doktorant UW, publicysta Krytyki Politycznej
Doktorant na Uniwersytecie Warszawskim, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij