Unia Europejska

Prowizorka po włosku, czyli chaos w podatkach i zaciskanie pasa

Włoski rząd niedawno zapowiedział nałożenie specjalnego, jednorazowego podatku od rekordowych zysków banków. Pomysł może i dobry, ale pod naciskiem sektora finansowego Meloni szybko zaczęła się wycofywać z pierwotnego planu. Całe zamieszanie jest typowe dla rządu, który w ekonomii opiera się na prowizorce i środkach doraźnych.

Skutki pandemii i wojny w Ukrainie boleśnie odczuwa cała Europa. Portfele pustoszeją, pensje nie nadążają za inflacją, a rosnące koszty życia stały się głównym tematem w polityce wielu krajów. Jednak nie wszyscy na tym kryzysie tracą – liczne korporacje osiągają rekordowe zyski, w tym koncerny energetyczne i paliwowe, ale również banki.

Te ostatnie korzystają między innymi z rosnącego oprocentowania kredytów. W zeszłym roku banki osiągnęły największe przychody od 15 lat i w efekcie zanotowały wielomiliardowe zyski. Stąd w kolejnych krajach pojawiają się pomysły nałożenia na sektor finansowy podatków od takich nadzwyczajnych zysków i przeznaczenia uzyskanych w ten sposób wpływów na pomoc obywatelom, którym coraz trudniej związać koniec z końcem. Czasem na pomysłach się nie kończy: Hiszpania, Czechy i Litwa stały się pionierami, dając przykład innym państwom. Być może to zainspirowało Włochy, gdzie rząd postanowił nałożyć na banki jednorazowy podatek o wysokości aż 40 proc.

Rząd łagodzi kontrowersje

Zgodnie z pierwotnymi planami ogłoszonymi przez rząd włoskie banki miały zapłacić podatek od zysków netto wynoszący 40 proc., dotyczący jedynie bieżącego roku, z płatnościami przewidzianymi na połowę 2024 roku. Według wstępnych szacunków przyniosłoby to państwowemu budżetowi blisko 5 dodatkowych miliardów euro, z których zamierzano sfinansować obniżenie podatków lub wsparcie dla najbardziej poszkodowanych kryzysem rodzin i przedsiębiorstw.

Od „żerowania na wojnie” do „windfall tax”

Projekt spotkał się jednak z zaciekłym oporem – nie tylko ze strony banków i instytucji finansowych, ale również wewnątrz koalicji rządowej. Politycy z osieroconej przez Berlusconiego Forza Italia zaprotestowali przeciwko pomysłom Meloni i Salviniego, zarzucając im brak konsultacji z partnerem koalicyjnym, niszczenie wiarygodności Włoch na rynkach finansowych oraz realizację lewicowej agendy. Pod naporem krytyki premierka rozpoczęła rozwadnianie początkowych założeń.

W złagodzonej wersji podatek ma objąć wyłącznie największe banki, a kwota do zapłaty wyniesie maksymalnie 0,1 proc. całości aktywów bankowych. Oznacza to, że prognozowane wpływy do budżetu zmaleją o połowę, do około 2,5 miliarda euro. Mimo to banki wciąż są niezadowolone, Europejski Bank Centralny pozostaje sceptyczny, a jednocześnie sam podatek niewiele zmieni w polityce gospodarczej i społecznej Włoch.

Doraźne podatki, doraźna pomoc

W innych krajach podatki od banków (lub koncernów energetycznych) również mają charakter wyjątkowy, ale raczej nie jednorazowy – ich zniesienie jest uzależnione od dalszego rozwoju sytuacji gospodarczej. We Włoszech będzie to czysto doraźny zastrzyk pieniędzy do budżetu państwa, co nie powinno dziwić, jeśli spojrzeć szerzej na politykę rządu Meloni. W dużej mierze opiera się ona właśnie na takiej prowizorce.

Widać to między innymi w działaniach mających pomóc Włochom w przetrwaniu obecnego kryzysu. Odpowiedzią rządu na rosnące koszty życia i stagnację płac jest wydanie najbiedniejszym rodzinom karty Dedicata a Te. W praktyce będzie to jednorazowy zasiłek w wysokości 380 euro, który można przeznaczyć na zakupy niezbędnych artykułów żywnościowych. Karty dostanie 1,3 miliona Włochów, a całkowity koszt programu wyniesie 500 milionów euro.

Wojna rządu Meloni z NGO-sami, rozbitkami i lewicą

W tym samym czasie Meloni zlikwidowała wprowadzony za rządów Ruchu Pięciu Gwiazd „dochód obywatelski”, zapewniający biednym gospodarstwom domowym od 780 do 1300 euro miesięcznie w zależności od liczby domowników, zastępując go zasiłkami, do których prawa nie będzie miała blisko połowa z odbiorców poprzedniego świadczenia. Dla państwa to oszczędność na poziomie blisko 3 miliardów, a dla kilkuset tysięcy obywateli drastyczne obniżenie poziomu życia. Rządząca prawica wychodzi jednak z założenia, że biedakom można dać tyle, ile potrzeba do przetrwania – i ani centa więcej.

Ekonomiczna prowizorka, czyli klasyka (włoskiego) neoliberalizmu?

Jak zwracają uwagę niektórzy komentatorzy, polityka społeczno-gospodarcza rządu Meloni jest godna największych neoliberalnych dinozaurów z lat 90. Karta Dedicata a Te to nowa wersja niemal identycznego rozwiązania wprowadzonego niegdyś przez Berlusconiego. Znów mówi się, że najważniejsze dla Włoch jest cięcie zasiłków i demontaż państwa opiekuńczego w celu redukcji zadłużenia. Powtarza się starą mantrę, że pomoc społeczna rozleniwia i trzeba ją ograniczyć, jeśli chce się redukcji bezrobocia. Co z tego, że wcześniej to ani trochę nie zadziałało?

Przez myśl prawicowej władzy nie przejdzie, że korzystne dla włoskiej gospodarki mogłoby być ucywilizowanie rynku pracy i wprowadzenie płacy minimalnej, która na poziomie państwowym wciąż we Włoszech nie istnieje. To sprzyja niskim zarobkom, pracy na czarno i zwiększa niepewność finansową Włochów, których dodatkowo pozbawia się takich bezpieczników jak dochód obywatelski. W miejsce powszechnych i stabilnych świadczeń społecznych władze Włoch proponują prowizoryczne jałmużny, a zamiast spójnej polityki podatkowej arbitralne decyzje, na mocy których rekordowe zyski zostaną opodatkowane w drodze wyjątku.

Warufakis: Niedobrze, kiedy biedni przestają być biedni

Polityka zaciskania pasa i naklejania plastrów na otwarte rany nie sprawdziła się w latach 90. i prawdopodobnie nie sprawdzi się teraz. Wzrost gospodarczy Włoch jest niższy od spodziewanego, a malejąca konsumpcja nie pomoże w rozruszaniu gospodarki. Mógłby to zrobić unijny plan odbudowy, ale tutaj też pojawia się przeszkoda: rząd ma problem z wydawaniem przyznanych mu 192 miliardów euro. Zaproponował UE wydanie części funduszy p… na nowe stadiony piłkarskie, co spotkało się ze sprzeciwem Brukseli.

Jeśli Meloni nie będzie w stanie dogadać się w sprawie efektywnego spożytkowania ogromnego unijnego wsparcia, to część pieniędzy po prostu przepadnie. Dla Włoch będzie to katastrofa i stracona szansa, jedna z wielu w ostatnich dekadach.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Doktorant UW, publicysta Krytyki Politycznej
Doktorant na Uniwersytecie Warszawskim, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij