Austria pokazuje, że w konserwatywnym kraju lewica może szukać dla siebie szansy w wyborach samorządowych. Jednak kluczowe będzie przeniesienie poparcia z poziomu lokalnego na krajowy przed jesiennymi wyborami do parlamentu.
Wybory samorządowe w Polsce będą trudnym sprawdzianem dla lewicy. Na poziomie wojewódzkim walczy poniekąd wbrew własnej woli, a w miastach uczestniczy w najróżniejszych koalicjach, mniej lub bardziej progresywnych, ale zazwyczaj z niewielkimi szansami na zdobycie ratusza. Sama obecność w drugiej turze będzie sukcesem.
czytaj także
Tymczasem w austriackim Salzburgu spore zaskoczenie wywołały wyniki głosowania na nowego burmistrza. O ile reprezentujący socjaldemokratów Bernhard Auinger był faworytem i jego obecność w drugiej turze (odbędzie się 24 marca) nikogo nie dziwi, o tyle spodziewano się raczej rywalizacji z reprezentantem dotychczas rządzącej miastem prawicy, a nie komunistą Kayem-Michaelem Danklem. Ten ostatni zdobył aż 28 proc. głosów, kilkanaście razy więcej niż w poprzednich wyborach. Znalazł się tuż za swoim centrolewicowym rywalem. Skąd taki rezultat Partii Komunistycznej (KPÖ)?
STADT SALZBURG | Wahlergebnis der Bürgermeisterwahl (mit Briefwahl)
Auinger (SPÖ): 29,4% (-1,3)
Dankl (KPÖ+): 28,0% (+25,7)
Kreibich (SVP): 21,6% (-19,7)
…Änderungen zu 2019 (nach Parteizugehörigkeit)
Auinger (SPÖ) und Dankl (KPÖ+) ziehen damit in die Stichwahl.#Salzburg pic.twitter.com/60nibqS4EQ
— Österreich Wählt (@Wahlen_AT) March 10, 2024
Samorządowy komunizm w wydaniu austriackim
Dla salzburskich komunistów przełomem były wybory regionalne z zeszłego roku, w wyniku których, po raz pierwszy od ponad sześćdziesięciu lat, wprowadzili swoich reprezentantów do lokalnego Landtagu. Cała czwórka zrzekła się znacznej części przysługujących im pensji, zadowalając się wynagrodzeniem na poziomie przeciętnego robotnika, a resztę przekazując na cele społeczne. Podążyli w tej kwestii za przykładem kolegów z Grazu, gdzie już wcześniej ukonstytuował się czerwony bastion wewnątrz konserwatywnego kraju.
Gdańsk. Lewicowo-prawicowa koalicja przeciwko obecnej prezydentce
czytaj także
Stolica Styrii i zarazem drugie co do wielkości miasto Austrii od 2021 roku jest rządzone przez Elke Kahr, komunistyczną burmistrzynię. Zastąpiła ona na stanowisku przedstawiciela prawicowej ÖVP i jak wskazały powyborcze analizy, sukces zawdzięczała nie tyle odebraniu części elektoratu socjaldemokratycznej SPÖ, ile przede wszystkim zmobilizowaniu dotychczas niegłosujących mieszkańców, a w pewnym stopniu również przyciągnięciu wyborców prawicy. Na podobnej zasadzie komuniści w Salzburgu zyskali poparcie kosztem wszystkich pozostałych sił politycznych. Osiągnęli to intensywną pracą u podstaw i sprawną kampanią, obracającą się wokół najpilniejszych potrzeb mieszkańców.
czytaj także
Pół żartem, pół serio, program samorządowy KPÖ można streścić słowami „mieszkania, mieszkania i jeszcze raz mieszkania”. Nieprzypadkowo do przełomu w Salzburgu doszło w momencie, w którym miasto odnotowuje rekordowe podwyżki czynszów. Gdy kolejne osiedle socjalne zostało skierowane do wyburzenia, komuniści otoczyli je żywym łańcuchem, a kandydujący na burmistrza Kay-Michael Dankl zapowiedział, że będzie dążył do zamrożenia czynszów i zablokuje każde posunięcie godzące w zasób tanich mieszkań dostępnych dla salzburczyków.
To konkrety, które przemówiły do wyborców, w przeciwieństwie do abstrakcyjnego straszenia populizmem oraz komunizmem, co stanowiło odpowiedź establishmentowych partii na rosnącą popularność Dankla, prywatnie łączącego funkcję miejskiego radnego z pracą przewodnika muzealnego.
Lokalne bastiony a polityka krajowa
W Grazie działania komunistycznego ratusza są, na razie, oceniane bardzo pozytywnie. Elke Kahr otrzymała nawet w jednym zestawieniu tytuł „najlepszej burmistrz świata”. Członkowie KPÖ swoją działalność opierają na stałym kontakcie z lokalną społecznością, robiąc ze swych biur partyjnych swego rodzaju punkty pomocy społecznej, gdzie mieszkańcy mogą szukać porad prawnych, administracyjnych, czy doraźnego wsparcia finansowego w kryzysowych sytuacjach. Taka strategia przynosi efekty w polityce lokalnej, ale nie musi gwarantować sukcesu krajowego.
Komunistów w austriackim parlamencie nie ma od lat 50. Wtedy była to zupełnie inna partia. W międzyczasie zerwali ze stalinizmem, przeszli na pozycje progresywne obyczajowo i nawiązali współpracę z ruchami ekologicznymi. KPÖ w nowym wydaniu ma pierwszą realną szansę przekroczenia progu wynoszącego 4 proc., w czym niewątpliwie pomógłby dobry wynik w Salzburgu lub innym mieście – po drodze do jesiennych wyborów krajowych odbędzie się między innymi głosowanie w Innsbrucku. Pytanie, czy kolejny postęp miejski wystarczy.
czytaj także
Jako historia ku przestrodze austriackim komunistom może posłużyć kariera polityczna lidera radykalnej lewicy w sąsiednich Włoszech. Luigi de Magistris w 2011 roku został burmistrzem Neapolu po kampanii opartej na postulatach antykorupcyjnych. Urząd pełnił przez dekadę, zachował dużą popularność, a następnie spróbował przenieść sukces lokalny na poziom polityki krajowej. Chociaż w międzyczasie wybory regionalne w Kalabrii przyniosły solidne 16 proc. głosów i dały powody ku umiarkowanemu optymizmowi, to kierowana przez niego Unia Ludowa zdobyła w ostatnich wyborach parlamentarnych poparcie zaledwie 1,5 proc. głosujących.
Perspektywy austriackiej lewicy
W wyborach, które odbędą się za kilka miesięcy, ważniejsza dla ogólnego rezultatu będzie postawa socjaldemokratów, którzy w zeszłym roku wybrali na lidera reprezentanta lewego skrzydła partii. Na ten moment SPÖ ma według sondaży trochę ponad 20 proc. poparcia, podobnie jak konserwatywna ÖVP, mniej niż skrajnie prawicowa FPÖ i wyraźnie więcej niż zieloni oraz liberałowie. Działalność centrolewicowej partii osłabiają obecnie wewnętrzne konflikty frakcyjne. Jeśli chcą wrócić do rządzenia, to zainspirowanie się taktyką komunistów może im pomóc.
Dotychczas miejskie sukcesy KPÖ skutecznie powstrzymywały lokalne wzrosty poparcia dla skrajnej prawicy, która ma niewiele do zaoferowania w kwestiach takich jak mieszkalnictwo. Chociaż FPÖ wykorzystuje rosnące koszty życia do uderzania w rząd, zrzucając winę między innymi na UE, politykę klimatyczną oraz imigrantów, to nie proponuje żadnych realnych rozwiązań. W Grazie czy Salzburgu komunistom udało się obnażyć iluzoryczność obietnic skrajnej prawicy, ale na poziomie krajowym jej narracja dalej dominuje.
Bez podważenia tez o zagrożeniu cywilizacyjnym ze strony imigrantów czy szkodliwości Zielonego Ładu austriacka lewica nie zapobiegnie prawdopodobnej koalicji FPÖ-ÖVP. Politykom samorządowym łatwiej nawiązać bezpośredni kontakt z wyborcami i skupić ich uwagę na kwestiach bytowych, co należy do źródeł postępów komunistów. Przykładowa polityka mieszkaniowa to jednak w dużej mierze prerogatywa państwowa – od uznania jej przez wyborców za priorytet zależy zwycięstwo SPÖ oraz wejście do parlamentu KPÖ, a więc również powstrzymanie skrajnej prawicy nie tylko w pojedynczych miastach, ale w całej Austrii.
**
Finansowane przez Unię Europejską. Poglądy i opinie wyrażone są poglądami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Dyrekcji Generalnej ds. Sieci Komunikacyjnych, Treści i Technologii. Ani Unia Europejska, ani organ przyznający finansowanie nie ponoszą za nie odpowiedzialności.