Unia Europejska

Pół wieku po rewolucji goździków Portugalię może sparaliżować sukces skrajnej prawicy

Już 10 marca Portugalczycy zagłosują w przedterminowych wyborach, do których doprowadziły skandale korupcyjne wewnątrz rządzącej Partii Socjalistycznej. Centrolewicowe ugrupowanie pod nowym kierownictwem walczy o utrzymanie władzy, ale oprócz tradycyjnej centroprawicy zagrażają mu również rosnący w siłę nacjonaliści.

Mimo zdobycia w 2022 roku samodzielnej większości parlamentarnej Partia Socjalistyczna (PS) została zmuszona do oddania władzy po zaledwie dwóch latach. Pogrążyły ją afery korupcyjne i zarzuty malwersacji środków publicznych, a pełniący urząd premiera António Costa podał się do dymisji, gdy w stan oskarżenia postawiono również szefa jego sztabu. Stery w partii przejął reprezentujący jej lewe skrzydło Pedro Nuno Santos, podejmując się próby ratowania trwających od 2015 roku rządów socjalistów.

Słabość rządu Sáncheza obnażona. Hiszpański parlament odrzucił amnestię dla katalońskich separatystów

Naprzeciwko PS w wyborach zaplanowanych na 10 marca stanie centroprawicowy Sojusz Demokratyczny, którego kandydatem na premiera jest Luís Montenegro, lider Partii Socjaldemokratycznej (PSD) – wbrew nazwie to ugrupowanie konserwatywno-liberalne, kojarzone z polityką austerity. Sondaże przewidują uzyskanie przez oba obozy po ok. 30 proc. głosów, co oznaczałoby konieczność znalezienia partnerów koalicyjnych, a to będzie wyjątkowo skomplikowane, ponieważ spodziewany jest mocny rezultat skrajnej prawicy.

Wybory w cieniu skandali korupcyjnych

Ze względu na okoliczności upadku rządu António Costy do głównych tematów kampanii wyborczej należy problem korupcji. Costa wciąż nie usłyszał żadnych zarzutów, ale wielu jego ministrów musiało tłumaczyć się przed prokuraturą, podobnie jak poprzedni premier z ramienia PS. Sprawujący urząd w latach 2005–2011 José Sócrates został oskarżony o zdefraudowanie kilkudziesięciu milionów euro.

To wszystko nie ułatwia pracy Santosowi, ale pocieszeniem mogą być dla niego podobne problemy wśród głównych rywali. Chociaż PSD oparła swoją kampanię między innymi na krytyce skorumpowania partii rządzącej, to niedawno na jaw wyszły nadużycia polityków centroprawicy rządzących na szczeblu regionalnym. Ironii sytuacji dodaje fakt, że tego samego dnia, gdy wybuchł skandal, w Lizbonie z inicjatywy PSD odsłonięto antykorupcyjny billboard z hasłem „tak dalej być nie może”.

Portugalia: zamiast kar za narkotyki pomoc dla uzależnionych

Oprócz przepychanek wokół tego, która z dwóch głównych partii ma więcej na sumieniu, trwają spory dotyczące dalszej polityki państwowej. PS broni swoich dokonań z ostatnich lat, wskazując m.in. na rozwój gospodarczy i zmniejszenie bezrobocia przy jednoczesnym podwyższaniu płacy minimalnej. Krytycy z PSD (i nie tylko) odpowiadają, zarzucając partii rządzącej, że podobnego wzrostu nie widać w średniej pensji (co wiąże się ze wzrostem zatrudnienia głównie w słabo płatnym sektorze turystycznym).

Jeszcze więcej dyskusji dotyczy jednak tego, kto będzie partnerem koalicyjnym ewentualnego zwycięzcy. O ile w przypadku Santosa sprawa jest jasna – albo lewica uzbiera dość dużo poparcia, albo będzie musiał zapomnieć o premierostwie – o tyle Montenegro stanie przed trudniejszym dylematem.

W półwiecze demokratycznej rewolucji skrajna prawica z rekordowym poparciem

25 kwietnia 2024 roku minie pięćdziesiąt lat od wybuchu rewolucji goździków, która obaliła reżim stworzony przez António Salazara i zapoczątkowała demokratyczne zmiany w Portugalii. Nieco ponad dwa miesiące przed rocznicą skrajna prawica osiągnie swój najlepszy wynik wyborczy od czasów transformacji. Mowa o partii Chega (po polsku „dosyć”), która pod wodzą André Ventury (niegdyś członka PSD) w 2019 roku weszła do parlamentu z wynikiem na poziomie 1,3 proc. Teraz może liczyć na przynajmniej dziesięć razy tyle.

Hiszpania bez prawicowej fali. Radykałowie zostali podrzędnymi partnerami starych wyjadaczy

W szeregach Chegi oraz jej młodzieżówki znajdziemy fanów Salazara, białych suprematystów, a nawet neonazistów. Niektórzy pełnią ważne funkcje partyjne. Przyciągnął ich mocno antyimigrancki program, wymierzony zwłaszcza w społeczność romską. Mimo to Ventura i jego najbliżsi współpracownicy dotychczas skutecznie odcinali się od poglądów najbardziej radykalnych członków partii, przekonując wielu Portugalczyków, że stanowią przede wszystkim jedyną realną alternatywę wobec skorumpowanego establishmentu.

Kolejne afery z udziałem polityków obu głównych partii napędzają wzrost popularności Chegi, zbierającej obecnie głosy protestu w większym stopniu niż chociażby radykalna lewica, której krytykę PS osłabia to, że przez kilka lat wspierała ona António Costę na stanowisku premiera. Chega wciąż jest nowością na portugalskiej scenie politycznej i sprawny medialnie Ventura wykorzystuje ten fakt w kampanii przeciwko „globalistycznym” elitom, którym zarzuca ignorowanie „milczącej większości”. Jednocześnie lider skrajnej prawicy nie zamyka się na współpracę z PSD, mimo niechęci tej ostatniej.

Wróżenie z fusów

Przewodzący centroprawicy Luís Montenegro podczas debaty z Venturą jasno zadeklarował, że nigdy nie zawrze porozumienia z kimś mającym ksenofobiczny, rasistowski i demagogiczny program polityczny. Lider Chegi w odpowiedzi nazwał Montenegro „pożytecznym idiotą” i stwierdził, że nie będzie on w stanie rządzić bez jego poparcia. To jednak nie musi być prawdą, na co wskazują deklaracje lewicy.

„Czerwona dama” kieruje rebrandingiem hiszpańskiej lewicy

Santos zapowiedział, że w przypadku wygranej PSD nie zablokuje powstania centroprawicowego rządu mniejszościowego, domagając się przy tym podobnej obietnicy ze strony Montenegro. Ten stwierdził tylko, że jego celem jest uzyskanie samodzielnej większości (ewentualnie razem z bliską politycznie Inicjatywą Liberalną), a w razie nieuzyskania wystarczającej liczby mandatów rozważy stworzenie rządu mniejszościowego pod swoim przewodnictwem.

To zapowiada patową sytuację w przypadku skromnej wygranej Santosa, gdyby poparcie rozdrobnionej lewicy (socjalistów, komunistów, partii ekologicznych) nie wystarczyło mu do zdobycia parlamentarnego wotum zaufania. Czy PS i PSD byłyby gotowe na zawiązanie wielkiej koalicji? Czy Montenegro mimo przedwyborczych zapowiedzi szukałby porozumienia z Chegą?

W Portugalii nie da się wykluczyć żadnej z tych opcji, zwłaszcza że na ostatniej prostej jeszcze sporo może się zmienić w poziomie poparcia poszczególnych partii, chociażby z powodu głosowania taktycznego.

W każdym scenariuszu samodzielna większość którejś z głównych partii jest mało prawdopodobna, a im lepszy rezultat uzyska Chega, tym większe będą trudności ze stworzeniem stabilnej koalicji rządowej. Portugalia może więc dołączyć do listy krajów, które w ostatnim czasie po wyborach doświadczyły wielomiesięcznych negocjacji koalicyjnych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Student UW, publicysta Krytyki Politycznej
Student historii i socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij