Na białoruskiej scenie politycznej pojawiła się kobieca twarz, a nawet trzy. Swiatłana Cichanouska, Maria Kalesnikawa (szefowa sztabu Wiktara Babaryki) i Weranika Capkała (szefowa sztabu Walerija Capkały, jego żona) połączyły w jeden trzy najsilniejsze opozycyjne sztaby prezydenckiego wyścigu. Jak mówią same kobiety, negocjacje sztabów trwały tylko 15 minut i skończyły się ustaleniem pięciu wspólnych celów.
14 lipca Centralna Komisja Wyborcza Białorusi zarejestrowała kandydatów na prezydenta. Wśród nich nie znalazły się dwie najpopularniejsze osoby pretendujące na ten urząd. Jednemu nie zaliczono połowy zebranych podpisów, a drugi już od miesiąca przebywa w więzieniu KGB z powodu sfabrykowanych spraw karnych.
Władze przyjęły jednak trzecią popularną kandydaturę – Swiatłanę Cichanouską, żonę blogera Siarhieja Cichanouskiego, którego nie dopuszczono do wyborów jeszcze przed zebraniem podpisów. Wtedy Swiatłana, matka dwojga dzieci i gospodyni domowa, zdecydowała, że złoży dokumenty na siebie.
Po ogłoszeniu decyzji CKW tysiące Białorusinów wyszło na ulice swoich miast. Wielu zostało pobitych przez milicję i aresztowanych. Następnego dnia przeciwnicy decyzji CKW stanęli w kilkukilometrowej kolejce, aby złożyć skargę. Wiadomo, co się z tymi papierkami stanie – nic. Ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy kolejka stała się symbolem milczącego protestu Białorusinów.
Ta kampania zostawi po sobie wiele różnych symboli. Od kolejek po nocne przemówienia znanego właściciela mińskich restauracji Wadzima Prakopjewa, który nagrywa filmiki dla Łukaszenki w stylu noir i ostrzega, że kiedy Łukaszenka odejdzie, w kraju „skończy się szampan”.
Ale najważniejsze jest to, że na białoruskiej scenie politycznej pojawiła się kobieca twarz, a nawet trzy. Swiatłana Cichanouska, Maria Kalesnikawa (szefowa sztabu Wiktara Babaryki) i Weranika Capkała (szefowa sztabu Walerija Capkały, jego żona) połączyły w jeden trzy sztaby najsilniejszych zespołów tego wyścigu. Jak twierdzą same kobiety, negocjacje sztabów trwały tylko 15 minut i skończyły się ustaleniem pięciu wspólnych celów:
1. Zachęcanie wyborców do udziału w wyborach w dniu 9 sierpnia 2020 roku i głosowania;
2. Uwolnienie więźniów politycznych, więźniów ekonomicznych i przyznanie im prawa do rewizji spraw w niezależnych i uczciwych sądach;
3. Przeprowadzenie powtórnych, uczciwych wyborów po 9 sierpnia 2020 roku;
4. Informowanie wyborców o konieczności obrony swojego głosu na wiele sposobów;
5. Zachęcanie do udziału w inicjatywach na rzecz uczciwych wyborów: Uczciwi ludzie, Prawo wyboru, Ruch Prawda i innych oraz do uczestnictwa w obserwacji wyborów.
Wiele osób mówiło, że Swiatłana jest słabą kandydatką, a ona na początku nie dawała powodów, by myśleć o niej inaczej. Ale teraz można zauważyć, jak z każdym dniem robi się pewniejsza. A wpływają na to dynamicznie zmieniające się okoliczności. Na etapie zbierania podpisów Swiatłana otrzymywała groźby, że zostaną jej odebrane dzieci. Kobieta jednak nie dała się zastraszyć i wywiozła je za granicę, żeby kontynuować kampanię.
Swiatłanie zarzucano również, że postępuje wbrew woli męża Siarhieja, który zachęcał ludzi do bojkotu. Odpowiedziała jednak, że zdecydowała się na inną strategię, ponieważ sztaby Capkały i Babaryki „mają mechanizmy, aby kontrolować głosowanie”. „Lepiej spróbować niż żałować” – tłumaczyła kandydatka na prezydentkę w wywiadzie dla RFE/RL.
Żadna z trzech kobiet nie uczestniczyła wcześniej aktywnie w życiu politycznym. Swiatłana z wykształcenia jest tłumaczką języka angielskiego, przed kampanią nie pracowała. Maria – z wykształcenia muzyczka, po studiach w Stuttgarcie prowadziła w Mińsku hub kulturalny (który powstał dzięki Wiktarowi Babaryce). Weranika jest menedżerką, bizneswoman z branży IT. Te trzy różne kobiety łączą wspólne cele. Chcą uczciwych wyborów i wolności dla więźniów politycznych. I jako pierwsze nie zwracają się tylko do potencjalnego elektoratu tradycyjnej opozycji, ale do wszystkich Białorusinów.
Jednocześnie namawiają do udziału w wyborach, co nie podoba się zwolennikom bojkotu. Ale jeśli ludzie zagłosują na Swiatłanę, to w przypadku udowodnionych fałszerstw będą mieli podstawy do tego, by protestować. Zjednoczony sztab trójki kobiet stawia bowiem na dużą liczbę obserwatorów w wyborach. Sztab Capkały prowadzi ponadto Hackaton, w ramach którego powstają mechanizmy zapobiegania fałszowaniu głosów z pomocą nowoczesnych technologii.
Jeszcze w maju Łukaszenka twierdził, że kobieta nie może zostać prezydentem, bo „białoruska konstytucja nie jest napisana pod kobietę” i że „ona [kobieta] się złamie, biedaczka”. Później zaproponował, aby kandydować na prezydenta mogli tylko ludzie, którzy odbyli służbę wojskową. Szefowa CKW podchwyciła tę myśl, dodając, że kobieta staje się kobietą dopiero wtedy, kiedy urodzi dziecko. Ale pomimo tych wszystkich, powiedzmy, niegrzecznych uwag ze strony władz kampania prezydencka pozwoliła białoruskim kobietom rozwinąć skrzydła. Po tym, jak ich mężowie, dzieci, bracia wylądowali w aresztach, dziewczyny wzięły sprawy w swoje ręce.
Łukaszenka terroryzuje opozycję przed wyborami, bo jest słaby jak nigdy dotąd
czytaj także
Warto zaznaczyć, że wcześniej na opozycyjnej scenie politycznej Białorusi kobiety udzielały się rzadko. W 2015 roku w wyborach prezydenckich startowała Tacciana Karatkiewicz, która była uznana za „kandydatkę-spojlerkę”. W Białorusi oznacza to osobę, która jest tylko pozornie opozycyjna, a w rzeczywistości współpracuje z władzą. Później do białoruskiego parlamentu – po raz pierwszy w czasach Łukaszenki – dostały się dwie opozycyjne kandydatki: Alena Anisim ze Stowarzyszenia języka białoruskiego i Anna Kanapackaja. Ta ostatnia została zarejestrowana na liście kandydatów na prezydenta 2020 właśnie jako „spojler”. Wcześniej dała się poznać jako zwolenniczka ustawy o zachowaniu wszystkich przywilejów prezydenta po zakończeniu urzędowania i obecnie nie ma zamiaru łączyć z nikim sił w kampanii.
W aparacie rządowym zaufane kobiety Łukaszenki można podzielić na dwa typy. Pierwszy typ to wierne kierowniczki typu radzieckiego, do których można zaliczyć np. Lidię Jarmoszynę, przewodniczącą CKW, która w 2010 zalecała kobietom gotować barszcz, zamiast wychodzić na protesty, czy Natalię Kaczanową, szefową administracji Łukaszenki i przewodniczącą Rady Republiki. Drugi typ to kobiety „ładne” i uczestniczki konkursów piękności, czyli swego rodzaju „ozdoby” władzy. Na przykład Natalia Ejsmont, rzeczniczka prasowa i główna propagandystka prezydenta, czy 23-letnia Maria Wasilewicz, Miss Białorusi 2018, która w tym samym roku otrzymała mandat poselski.
czytaj także
„Trójca” ze sztabów Cichanouskiej, Babaryki i Capkały to więc nowa jakość na politycznej scenie Białorusi. Daje to Swiatłanie możliwość zdobycia poparcia nie tylko twardego rdzenia białoruskiej opozycji.
19 lipca zjednoczony sztab zrobił furorę w parku na przedmieściach Mińska, gdzie władze pozwoliły na agitację wyborczą. Streamy niezależnych mediów były zagłuszane. Obywatele są gotowi na to, że rząd może 9 sierpnia wyłączyć Białorusinom internet.
Podczas spotkania z wyborcami Swiatłana zaczęła swoją przemowę od zdania, że nie jest politykiem i rozpoczęła kampanię wyborczą z powodu miłości. Przypomnijmy jeszcze raz: celem zjednoczonego sztabu po ewentualnym zwycięstwie jest przeprowadzenie nowych wyborów, bez udziału Łukaszenki, lecz z udziałem tych, którzy obecnie znajdują się w więzieniu.
**
Julia Aleksiejewa – reporterka i dokumentalistka.