Świat

Ikonowicz: Dzieją się rzeczy, które jeszcze niedawno nie mieściły się w głowie

Ludobójstwo w Gazie pokazuje, że ludzkie życie bardzo staniało. Jeśli zgodzimy się na strzelanie do migrantów i zatapianie ich łodzi, stanieje jeszcze bardziej. A wtedy i nasze życie będzie niewiele warte.

Kiedyś marzyliśmy o otwartych granicach. Dziś w obawie przed napływem „obcych” wolimy zrezygnować z Europy bez granic, przymierzając się coraz śmielej do zniesienia strefy Schengen. Wolny handel zastępują bariery celne przywracane bez ładu i składu przez Donalda Trumpa. Idea swobodnego przepływu osób i towarów odchodzi w przeszłość. Bogate kraje Północy zatrzaskują granice i zbroją się po zęby. Tzw. wolny świat nie reaguje na ludobójstwo w Gazie. Przeciwnie, prezydent USA wzywa premiera Netanjahu, by doprowadził robotę do końca, i zapowiada, że Gaza po dokończeniu czystki etnicznej stanie się popularnym kurortem.

Wszyscy się cieszą, że prezydenta Nawrockiego dobrze przyjęto w Waszyngtonie, tymczasem ludobójca Putin został przyjęty po stokroć lepiej, czerwonym dywanem i oklaskami Trumpa. Ściganego listem gończym przez Międzynarodowy Trybunał Karny zbrodniarza Amerykanie zaprosili na polityczne salony. To wstęp do wznowienia interesów po staremu jak gdyby nigdy nic.

Czy poparcie Trumpa to polityczny pocałunek śmierci?

Jednym z nieskrywanych celów Trumpa jest rozbicie Unii Europejskiej jako zbyt silnego konkurenta USA na rynkach światowych. Stąd dopieszczanie „eurosceptycznych” europejskich polityków, takich jak Orbán, Nawrocki czy Meloni.

Po II wojnie światowej zwycięzcy próbowali uzgodnić i egzekwować pewien katalog praw i wartości. Chodziło o to, żeby przerażające zbrodnie tej wojny więcej się nie powtórzyły. Żołnierze izraelscy, strzelając do głodnych ludzi stojących w kolejce po pomoc humanitarną, dowiedli, że jako ludzkość ponosimy klęskę. Że działając pod osłoną i ze wsparciem USA Izrael może dokonać każdej zbrodni, nawet bezkarnie eksterminować ludność innego kraju.

Do rangi symbolu urosło zniszczenie Karty Narodów Zjednoczonych na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ przez ambasadora Izraela. Ten gest pokazał, że prawa człowieka to mrzonka.

Nie myślcie, że was to nie dotyczy. Skoro społeczność międzynarodowa nie reaguje na systematyczne ludobójstwo w Gazie, to znak, że ludobójstwo zostało właśnie usankcjonowane. Oczywiście, o ile ci, którzy go dokonują, mają wsparcie jednego z wpływowych mocarstw.

Gaza: laboratorium eksterminacji

czytaj także

By się dowiedzieć, w którą stronę zmierza świat i Polska, wystarczy przyjrzeć się temu, co wyprawia Trump w USA. Polowanie na imigrantów oraz ich masowe uwięzienia i ekstradycje to wzór, z którego zamierza skorzystać także nasz nowy prezydent: Nawrocki oświadczył niedawno, że zamiast centrów integracji potrzebujemy ośrodków deportacji.

O tym, jaka w USA panuje praworządność, najdosadniej świadczy fakt, że Donald Trump zagroził odebraniem obywatelstwa aktorce, z którą od lat prowadzi publiczne spory. Przedkładanie argumentu siły nad siłę argumentu oznacza, że nawet amerykańska świętość, wolność słowa, jest już zagrożona.

Dążenie do jedynowładztwa jest aż nadto widoczne w coraz większej grupie państw. Zwołując wciąż radę gabinetową, Karol Nawrocki robi wszystko, aby prezydent, któremu konstytucja przyznaje dość ograniczone kompetencje, stał się alternatywnym wobec rządu ośrodkiem władzy. Dopóki konstytucja nie zostanie zmieniona, próba wzorowania się na nadużywającym władzy Trumpie będzie trudna, gdy jednak narodowa prawica przejmie władzę, droga do dyktatury à la Trump będzie otwarta.

Kiedy już przy milczącym przyzwoleniu USA Ukraina zostanie starta z mapy Europy albo zmieniona w rosyjski protektorat, przyjdzie kolej na następne kraje. Pretekstem do zajęcia państw bałtyckich będzie złamana obietnica Zachodu, że państwa te nie wejdą do NATO.

Prawo międzynarodowe przestało praktycznie istnieć. To tylko retoryka w ONZ, z którą Ameryka się nie liczy. A mający stać na straży światowego pokoju stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, to najwięksi na świecie handlarze bronią.

To, co dziś się dzieje, kiedyś nie mieściło się w głowie. Bo demokracja oznaczała przecież nie tylko wolne wybory, ale także kierowanie się pewnymi zasadami. Dziś przywiązanie do tych zasad, do praw człowieka i humanitaryzmu, niknie na naszych oczach.

Socjaldemokracji już nie będzie. Ten gmach wali się na naszych oczach

Nacjonalizmy zawsze prowadziły do dyktatury i do wojny. Zaczęło się od polowania bojówek Bąkiewicza na imigrantów, ale narodowcy już zaczynają nawoływać do atakowania ośrodków dla azylantów wzorem swoich niemieckich przyjaciół z AfD. Zdecydowana większość imigrantów w Polsce przebywa u nas legalnie i pracuje, tych „nielegalnych” jest garstka. Ale zaczepki, przejawy wrogości i akty przemocy uderzają we wszystkich.

Rozmawiam często z imigrantami z Azji Środkowej. Wcześniej opracowali w Rosji, gdzie zarabiali nieporównanie więcej, ale przyjechali do Polski, bo w Rosji rasizm nasilił się do tego stopnia, że musieli uciekać. Trudno widzieć ich przyszłość optymistycznie, skoro za sprawą narracji prawicy i nowego prezydenta w szybkim tempie zbliżamy się teraz do standardów rosyjskich.

Prawica przeciwstawia się układowi o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej zrzeszonymi w pakcie Mercosur. Nasz rząd też się mu sprzeciwia, bo rzeczywiście mogłoby ucierpieć na tym nasze rolnictwo i klimat. Jednak szansa, że uda się to zablokować, jest niewielka. Jeżeli się okaże, że Europy zacznie napływać żywność niespełniającą naszych norm i po rażąco dumpingowych cenach, powstanie kolejny argument za wyjściem Polski z Unii.

Z drugiej strony warto zauważyć, że właśnie z krajów grupy Mercosur przybywa imigrantów zarobkowych. Otwarcie się na handel z tym regionem mogłoby przyczynić się do poprawy standardu życia i zmniejszenie presji migracyjnej.

Co najlepiej skupia naród wokół władzy? Strach. Tym strachem rządzi głównie skrajna prawica, budując silną władzę i próbując skupić jak najwięcej tej władzy w rękach silnego przywódcy. Łukaszenka, podrzucając nam uchodźców, uruchamia mechanizmy, które wkrótce sprawią, że reżim w Warszawie niewiele się będzie różnił od reżimu w Mińsku.

Jednak wędrówka ludów jest faktem. Wojny, prześladowania religijne i polityczne, klęski żywiołowe związane ze zmianą klimatu, głód i zwykła nędza powodują, że ludzie z globalnego Południa wyruszają w niebezpieczną podróż na bogatą Północ. A my, Europejczycy, nie jesteśmy gotowi podzielić się naszym dobrobytem. Zwłaszcza że wobec narastającego rozwarstwienia rośnie liczba biednych nawet w krajach bogatej Północy.

Kto patrzy na morze, widzi Europę [listy o demokracji]

Stąd coraz więcej głosów, że trzeba pomagać biednym krajom tak, by zmniejszyć liczbę ludzi decydujących się na emigrację. To też jest forma dzielenia się, ale mniej kosztowna i sensowniejsza. W przeciwnym razie presja migracyjna stanie się tak wielka, że nasze społeczeństwo pogodzi się z zatrzymywaniem przybyszów za wszelką cenę – a więc za cenę ludobójstwa.

Przykład Gazy oznacza, że ludzkie życie bardzo staniało. Jeśli zgodzimy się na strzelanie do migrantów i zatapianie ich łodzi, stanieje jeszcze bardziej. A wtedy i nasze życie będzie niewiele warte. Protestujących można uciszyć nie tylko odebraniem im obywatelstwa.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Ikonowicz
Piotr Ikonowicz
Działacz społeczny, polityk
Działacz społeczny, polityk, dziennikarz, poseł na Sejm II i III kadencji. Przewodniczący Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Zamknij