Świat

Jak odbierano Palestyńczykom Palestynę [explainer]

Deklaracja Balfoura określiła arabską większość – ludność o unikalnej kulturze i kształtującej się narodowej odrębności – jako po prostu „ludność nieżydowską”. Zaznaczyła jedynie, że powinna ona cieszyć się prawami osobistymi i religijnymi. Ludność ta nie została przy tym uznana za podmiot polityczny mający prawo do samostanowienia, co wpisywało się w pokutującą do dziś agendę, zgodnie z którą „nie ma i nie było kogoś takiego, jak Palestyńczycy”.

Prawo międzynarodowe powstawało jako „prawo narodów cywilizowanych” i służyło ochronie interesów kolonialnych potęg, m.in. narzucając umowy nierównoprawne państwom na Bliskim i Dalekim Wschodzie, które dawały Europejczykom jednostronne przywileje w dziedzinie handlu i osiedlania się. Dzięki niemu sankcjonowano brutalne podboje, a kolonizowanej ludności w ogóle nie uważano za podmioty, z których opinią należy się w jakimkolwiek stopniu liczyć. Mając to na uwadze, łatwiej zrozumieć, co wydarzyło się w pierwszej połowie XX wieku na terenie Palestyny.

Obserwując głośną aferę Dreyfusa w 1894 roku, która stała się ważną cezurą w historii europejskiego antysemityzmu, Teodor Herzl napisał Państwo żydowskie. W tej przełomowej książce twierdził, że jedynym sposobem, by uciec przed antysemityzmem, jest budowa żydowskiego państwa. Powstały wówczas ruch syjonistyczny obiecywał Żydom bezpieczeństwo, a Europejczykom rozwiązanie „problemu”, jaki ci pierwsi stanowić mieli na kontynencie.

Wołanie o litość dla Gazy to antysemityzm, czyli narracja o wojnie w USA

Palestyna była tylko jednym z rozważanych miejsc. W grę wchodziła także Uganda i Półwysep Synaj. W eseju Herzl proponował również Argentynę, płodną krainę o niewielkiej populacji i przyjemnym klimacie. W jego przekonaniu Republika Argentyny wyniosłaby  korzyści z przekazania Żydom części swojego terytorium. Jednak względy historyczne przemawiać miały w większym stopniu za Palestyną, gdzie, jak pisze Herzl, państwo żydowskie mogłoby zostać europejską barierą przeciwko Azji, przyczółkiem „cywilizacji przeciwko barbarzyństwu”. Kolonialna retoryka, jaką posługiwał się ruch, nie była wówczas tak krytykowana, jak dzisiaj, więc bez skrępowania działać mogły organizacje takie jak Palestine Jewish Colonization Association. Herzl szukał sojuszników wśród takich osób, jak niesławny Cecil Rhodes, a jeden z liderów ruchu syjonistycznego, Żabotyński, pisał w 1923 roku z rozbrajającą szczerością, że „każda rdzenna populacja opiera się kolonizatorom (…). To właśnie robią Arabowie w Palestynie i nie przestaną tego robić, jak długo pozostaje iskra nadziei, że powstrzymają transformację Palestyny w Izrael”. Prawdziwość tej opinii uderza po stu latach.

Czy Anglicy obiecali Palestynę Arabom?

Pogłębiające się sprzeczności pomiędzy mocarstwami doprowadziły w 1914 roku do wybuchu I wojny światowej, w wyniku której klęskę poniosło Imperium Osmańskie. Należące do niego tereny na Bliskim Wschodzie zostały jeszcze przed upadkiem „chorego człowieka Europy” podzielone między Wielką Brytanię i Francję na podstawie umowy Sykesa-Picota. Zanim jednak podpisano tajne francusko-angielskie porozumienie, rozpoczęła się korespondencja pomiędzy Husseinem bin Alim, jednym z arabskich liderów, a sir Henrym McMahonem, który w imieniu Wielkiej Brytanii obiecał Arabom niepodległość w zamian za wzniecenie rebelii przeciwko Imperium Osmańskiemu. Korespondencja ta do dzisiaj jest obiektem kontrowersji, gdyż zawiera się w niej odpowiedź na pytanie, czy Anglicy obiecali tereny historycznej Palestyny Arabom za pomoc w walce. Niestety, jak się okaże, odpowiedź ta udzielona jest na tyle niejednoznacznie, że interpretacja tego wątku w korespondencji zmieniała się w zależności od dominującego politycznego klimatu.

Czy to możliwe, że „postępowe” państwo dokonuje ludobójstwa?

Trzon umowy stanowiły tereny, które miały zostać oddane Arabom, tak nakreślone przez Husseina bin Aliego: na północy sięgające miast Mersin, Adana, Urfa i Midiat (dzisiejsze południe Turcji). Na wschodzie – granicy z Persją, aż do miejscowości Basrah w dzisiejszym Iraku. Na południu granicę stanowić miał Ocean Indyjski (z wyłączeniem okolic miasta Aden). Na zachodzie niepodległe arabskie państwo sięgać miało Morza Czerwonego, aż po Morze Śródziemne.

Przyszłe państwo Arabskie nakreślone przez Hussainiego
Brytyjska mapa z 1918 pokazująca zobowiązania wobec Arabów. Od mapy pokazującej żądania Hussainiego różni ją wykluczenie terenów wskazanych przez McMahona.

McMahon z grubsza zgodził się na ten układ, poczynił jednak istotne zastrzeżenia. Wyłączył z obiecanych Arabom terytoriów Mersin i Aleksandrettę, a także „części Syrii leżące na zachód od dystryktów Damaszku, Homs, Hamy i Aleppo”, co uzasadnił niemożnością działania na szkodę sojusznika, jakim była Francja, dodając również, że terenów tych nie można nazwać „czysto arabskimi”. Jak pisze historyk William M. Mathew, wyłączone ziemie leżały na zachód od linii łączącej Aleppo i Damaszek, pokrywając się z terenami dzisiejszego Libanu i północno-zachodniej Syrii. Istotnie, zamieszkiwała je liczna ludność niearabska, a swoje imperialne interesy realizowała tam Francja.

Unia Europejska wobec Izraela. Czy prezydencja Węgier coś zmieni?

W ujęciu, które dominowało w pierwszych latach debaty nad tym, jakich terenów dokładnie dotyczyła korespondencja, Palestyna znaleźć się miała w granicach zapowiadanego arabskiego państwa. Z pewnością tak obietnicę rozumieli arabscy liderzy, którzy w czerwcu 1916 roku rozpoczęli zapowiedzianą rebelię (do której wzywać miały m.in. ulotki rozrzucane na terenie Palestyny, obiecujące niepodległość), ale nie tylko. Arnold Toynbee, delegat Wielkiej Brytanii na pokojową konferencję paryską, pracujący w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, pisał: „W odniesieniu do Palestyny, rząd Jego Królewskiej Mości jest zobligowany poprzez list McMahona do [Hussainiego] z 24 października 1915 do jej włączenia w granice arabskiej niepodległości”. Podobne oświadczenia padały ze strony Lorda Curzona i innych brytyjskich oficjeli. Jednak polityka dotycząca tych terenów znacząco zmieniła się w związku z dokumentem nazywanym Deklaracją Balfoura.

Deklaracja Balfoura, „ludność nieżydowska” i geograficzne manipulacje

Jedną z przyczyn wydania deklaracji obiecującej „narodowy dom” dla Żydów w Palestynie miała być chęć utrzymania Rosji jako sojuszniczki w wojnie przeciwko Niemcom, czemu stała na przeszkodzie niechętna wojnie liczna rosyjska społeczność żydowska. Zakładano też, że zrobi to dobre wrażenie na opinii publicznej w Stanach Zjednoczonych. Sam premier Arthur Balfour poparł ruch syjonistyczny, ale nie z uwagi na swoją sympatię do Żydów – to jego rząd stał za ustawą z 1905 roku, zamykającą granice przed uchodźcami, którym udało się uciec przed pogromami na wschodzie. Jak wielu antysemitów przed nim i po nim, Balfour Żydów chętnie widział poza Europą. Izraelski historyk Ilan Pappe napisał kiedyś trafnie, że dla Europejczyków wyzwolenie Żydów nie polegało na akceptacji ich na kontynencie, ale na pozwoleniu na kolonizację Palestyny, aby zbudowali tam swoją własną Europę.

Nie jesteśmy niewinni w sprawie Holocaustu. To wymaga przemyślenia antysemityzmu

Deklaracja Balfoura nonszalancko określiła 90-procentową arabską większość, ludność o unikalnej kulturze i kształtującej się narodowej odrębności, jako po prostu „ludność nieżydowską” i zaznaczyła jedynie, że powinna ona cieszyć się prawami osobistymi i religijnymi. Ludność ta nie została przy tym uznana za podmiot polityczny mający prawo do samostanowienia, co wpisywało się w pokutującą do dziś agendę (powtarzaną nawet przez polityczkę polskiej Lewicy), zgodnie z którą „nie ma i nie było kogoś takiego, jak Palestyńczycy”.

Deklaracja spowodowała poruszenie wśród Palestyńczyków, którzy słusznie obawiali się, że mocarstwo zamierza uczynić z nich ludność drugiej kategorii na ich własnej ziemi. W 1919 roku w Jerozolimie po raz pierwszy zebrał się Palestyński Arabski Kongres Narodowy, na który delegacje wysłały wszystkie duże miasta regionu. Rozważano różne formy potencjalnej palestyńskiej państwowości. Jednak arabska niepodległość nie była po myśli Wielkiej Brytanii, chcącej zabezpieczyć szlaki handlowe na Bliskim Wschodzie i ograniczyć wpływy francuskie. Program syjonistyczny i związane z nim osadnictwo miało w tym pomóc, ponieważ uzasadniało obecność mocarstwa na tym terenie i wówczas jeszcze nie oznaczało pełnej niepodległości żydowskiego państwa. W 1919 roku Balfour napisał w liście do premiera: „(…) odmawiamy uznania zasady samostanowienia w stosunku do Palestyny (…), uważamy ją za absolutnie wyjątkową z powodu kwestii żydowskiej (…), mającej światowe znaczenie”. Oczekiwania mieszkańców regionu okazały się nie mieć w oczach mocarstw żadnego znaczenia.

Wojna w Gazie może wywołać społeczny wybuch w całym regionie

W tym okresie też pojawiały się argumenty mające dowodzić, że Palestyna wyłączona była z terenów obiecanych Arabom od samego początku, czyli od korespondencji Hussainiego i McMahona. Pierwszy raz rządowy dokument podniósł to w 1920 roku. Pojawiła się interpretacja, zgodnie z którą nieistniejące w podziale administracyjnym Imperium Osmańskiego „dystrykty” to nie bezpośrednie okolice, jak początkowo to rozumiano, ale jednostki zwane „vilayet”. W takim wypadku vilayet Damaszku oznaczałby jednostkę terytorialną, której stolicą jest Damaszek, czyli vilayet Syrii. W tym ujęciu Palestyna znajdowała się wśród terenów, które McMahon wyłączył w 1915 ze swoich obietnic. Tę interpretację potwierdził Churchill w 1922 roku.

Mapa obrazująca interpretację korespondencji McMahona zgodnie z którą Palestyna weszłaby w skład arabskiego państwa.
Mapa interpretująca korespondencję McMahona jako wykluczającą Palestynę z arabskiego państwa.

Liga Narodów, Mandat Palestyny i prawo silniejszego

Po I wojnie światowej zwycięskie państwa powołały do życia Ligę Narodów, mającą chronić porządek międzynarodowy, ale przede wszystkim stojącą na straży ich interesów. System mandatowy wprowadzony w 1919 roku stanowił rozwiązanie, które pozwoliło pogodzić prawo do samostanowienia, jakiego domagały się społeczności żyjące w byłych koloniach, z obecnością mocarstw w regionie. Artykuł 22. Paktu Ligi Narodów nakładał na „kraje rozwinięte”, pod których „opieką” znalazły się terytoria mandatowe, obowiązek poprowadzenia ich niczym pasterze do niepodległości, dbając o rozwój i dobrobyt mieszkańców.

Byłe kolonie uporządkowano pod kątem tego, jak bardzo przypominały zachodnie społeczeństwa i tym samym jak blisko były możliwości zarządzania samodzielnie swoimi sprawami na wzór Europy. Palestyna, która ostatecznie stała się brytyjskim terytorium mandatowym, znalazła się wśród mandatów typu A, wraz z innymi częściami byłego Imperium Osmańskiego. Terytoria te uważano za najbardziej „cywilizowane” wśród byłych kolonii. W odniesieniu do nich Liga Narodów wskazywała jako główną zasadę branie pod uwagę życzeń ich mieszkańców. Jest to ważny zapis, na który Palestyńczycy będą raz po raz powoływać się (bezskutecznie), kiedy Wielka Brytania wprowadzać będzie kluczowe dla regionu zmiany ponad ich głowami.

Komisja Kinga-Crane’a z 1919 roku, której zadaniem było zorientowanie się w nastrojach mieszkańców Bliskiego Wschodu, zanotowała, że Palestyńczycy jednoznacznie domagają się odrzucenia programu syjonistycznego, czując coraz większe naciski ze strony nowo przybyłych europejskich osadników. Tym samym, zaznaczając swoją sympatię dla „sprawy żydowskiej”, autorzy raportu komisji doradzali zarzucenie planu ustanowienia w Palestynie „narodowego domu” dla Żydów. Raport nigdy nie został wzięty pod uwagę i opublikowano go dopiero w 1922 roku, kiedy nowa rzeczywistość na dobre zawitała na ziemie byłego Imperium Osmańskiego.

Izraelsko-palestyńska wojna na dezinformację

Wielka Brytania nie zamierzała wprowadzać w życie planu Ligi Narodów w Palestynie, wskazując na potrzebę zrealizowania programu syjonistów oraz niezwykły charakter regionu, wyjątkowego dla trzech wielkich monoteistycznych religii. Już w 1920 roku traktat z Sèvres potraktował Palestynę inaczej, niż inne terytoria mandatowe na byłych ziemiach Imperium Osmańskiego, powtarzając założenia Deklaracji Balfoura i odmawiając Palestyńczykom nawet tymczasowej niepodległości. Kiedy palestyńscy Arabowie zaprotestowali, wskazując, że zapisy traktatu z Sèvres naruszają artykuł 22. Paktu Ligi Narodów, nakazujący w pierwszej kolejności konsultacje z mieszkańcami, odpowiedziano im, że nie ma powodu, aby traktować ich jako mniej zaawansowanych od ich sąsiadów z Iraku czy Syrii (których tymczasową niepodległość uznano), jednak rząd Jego Królewskiej Mości związany jest umowami, które poprzedzają Pakt Ligi Narodów. Palestyńczycy podnosili argument, że artykuł paktu będącego aktem nadrzędnym explicite znosi wszystkie niezgodne z nim wcześniejsze zobowiązania (w tym poczynione w Deklaracji Balfoura i na jej podstawie), ale na próżno.

Brytyjska propozycja palestyńskiego rządu zakładała, że jedynie 10 lub 11 z 27 jego członków będzie Palestyńczykami – biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość mieszkańców sprzeciwiała się rozwiązaniom zawartym w Deklaracji Balfoura, oddanie im władzy nie było po myśli Anglików. Palestyńska delegacja oczywiście oprotestowała to rozwiązanie, znowu powołując się na Pakt Ligi Narodów (czyli próbując walczyć za pomocą środków, które oferowało tworzone na potrzeby imperialnych interesów mocarstw prawo międzynarodowe). Bezskutecznie.

Noura Erakat, palestyńsko-amerykańska ekspertka z zakresu prawa międzynarodowego, nazwała Mandat Palestyny, ustanowiony ostatecznie w 1922 roku, mandatem sui generis (swojego własnego rodzaju), którego reżim znacząco różnił się od innych mandatów typu A. Do treści ustanawiającego go dokumentu włączono założenia Deklaracji Balfoura. Sześć razy wspomniane w nim są narodowe prawa i „narodowy dom” Żydów. Prawo Palestyńczyków do samostanowienia nie pada ani razu, jakby byli obcym (choć stanowiącym przytłaczającą większość) elementem, który – w przeciwieństwie do nowo przybyłych z Europy osadników – nie ma narodowych praw do swojej ziemi ani historycznych powiązań z nią. Treść dokumentu Baruch Kimmerling, izraelski socjolog, określił jako politicide (polityczną eradykację zastanej palestyńskiej populacji). Balfour w jednym z tajnych dokumentów przyznał, że wbrew artykułowi 22. Paktu Ligi Narodów nie odbędą się konsultacje z Palestyńczykami, ponieważ syjonizm „jest zakorzeniony w wieloletniej tradycji, w obecnych potrzebach, w przyszłych nadziejach o bez porównania większym znaczeniu, niż pragnienia i uprzedzenia 700 tysięcy Arabów (…)”.

Palestyńczycy odmówili zaakceptowania treści specjalnego Mandatu, który wymazywał ich jako naród, więc – inaczej, niż w innych mandatach klasy A – w Palestynie nie powstało równoległe ciało rządzące złożone z autochtonicznych mieszkańców, natomiast Wielka Brytania uznała i wspierała Agencję Żydowską, syjonistyczne ciało administrujące o międzynarodowym dyplomatycznym statusie, reprezentujące interesy ruchu syjonistycznego przed Ligą Narodów i innymi podmiotami. Jak pisze historyk Rashid Khalidi, podobna władza nigdy nie znalazła się w rękach Palestyńczyków stanowiących większość mieszkańców Mandatu.

Jak wojna w Gazie dzieli lewicę i polaryzuje zachodnie demokracje

Artykuł 7. dokumentu ustanawiającego Mandat zezwalał na uzyskanie palestyńskiego obywatelstwa przez migrujących do regionu Żydów (jednak nie zapewniał ich Palestyńczykom, którzy wyjechali w czasach Imperium Osmańskiego i pragnęli wrócić – sytuacja podobna do obecnej). Na próżno Palestyńczycy wskazywali na artykuł 22. Paktu Ligi Narodów i na słynne 14 Punktów Wilsona, domagając się prawa do samostanowienia. Bardzo dobrze grali przy tym w grę polegającą na upodobnieniu się do społeczeństw Europy — podkreślali wyjątkowo niski wśród nich poziom analfabetyzmu oraz dużą liczbę inżynierów i absolwentów medycyny czy prawa. Wnieśli nawet skargę do Stałej Komisji Mandatowej. Działania te nie przyniosły efektów, a Palestyńczycy nie pierwszy i nie ostatni raz przekonali się, że prawo międzynarodowe często bywa w rzeczywistości po prostu prawem silniejszego.

Walka zbrojna wobec bezsilności

W 1936 roku Palestyńczycy rozpoczęli powstanie przeciwko Wielkiej Brytanii oraz jej planom ustanowienia państwa żydowskiego w Palestynie. Nastroje dodatkowo podgrzała w 1937 roku brytyjska propozycja podziału Palestyny i oddania 17 proc. ziem (wśród nich najbardziej płodnych[1]) żydowskim osadnikom, zapowiadając jednocześnie czystkę etniczną (nazywaną eufemistycznie „transferem”) 225 tysięcy Arabów z tego regionu. Palestyńczycy, którzy wówczas nie mogli przewidywać , że przyszłość przyniesie im o wiele gorsze warunki i czystkę o wiele większych rozmiarów, byli oburzeni tym rozwiązaniem. Brytyjski plan zakładał, że Jerozolima znajdzie się poza terenem pozostawionym Palestyńczykom, którzy i tak nie będą cieszyć się niepodległością – liczyć mogli najwyżej na oddanie ich pod władzę króla Transjordanii.

Powstanie rozpoczęte w 1936 zostało krwawo stłumione przez Brytyjczyków. Uświadomiło im ono, że podziału Palestyny nie przeprowadzi się inaczej, niż siłą. Zbliżająca się II wojna światowa nakazała im poczynić koncesje na rzecz mieszkańców Bliskiego Wschodu i w 1939 roku w dokumencie zwanym White Paper odrzucić proponowany podział oraz ograniczyć migrację żydowskich osadników. Ci, którzy dzisiaj w Palestynie głoszą konieczność zbrojnej walki z okupantem, powołują się na powstanie z lat 1936-1939 jako skuteczniejsze w walce z administracją kolonialną, niż poprzedzające je 20 lat jałowych prawniczych dysput. Jednak po doświadczeniach nazistowskich zbrodni w Europie, a także wobec niechęci państw takich jak Wielka Brytania i USA do przyjmowania zbyt wielu żydowskich uchodźców, po wojnie zrealizowano założenia programu syjonistycznego.

Warufakis: A gdyby państwo palestyńskie powstało?

W  międzyczasie ogromną szkodę palestyńskiej sprawie uczynił współpracujący z nazistami mufti Al-Husayni, który do dzisiaj przywoływany jest jako dowód, że Palestyńczykami od zawsze powodowały nie narodowowyzwoleńcze ambicje, ale niewiadomego pochodzenia nienawiść do Żydów. Dla Izraelczyków powstanie Izraela to święto. Dla Palestyńczyków 1948 to rok katastrofy, czystki etnicznej, która pozbawiła domów 800 tysięcy z nich, przy akompaniamencie masakr w miejscowosciach takich jak Tantura, Lydda czy Deir Jassin, co konieczne było dla ustanowienia jednolitego etnicznie żydowskiego państwa na ziemiach zamieszkanych w przytłaczającej większości przez ludność arabską. Rozpoczęła się wówczas Nakba trwająca do dzisiaj.

**

Przygotowując artykuł korzystałam z książek: The Hundred Years’ War on Palestine. A History of Settler Colonial Conquest and Resistance (R. Khalidi); Prawo publiczne międzynarodowe w zarysie (W. Góralczyk, K. Karski, S. Sawicki); The Iron Wall: We and the Arabs (V. Jabotinsky); The Statehood of Palestine (J. Quigley); The Idea of Israel ( I. Pappé); Justice for Some.

Law and the Question of Palestine (N. Erakat); The Arabs: A History (E. Rogan).

[1] Rogan, E., The Arabs: A History, Penguin. 257

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Aleksandra Herzyk
Aleksandra Herzyk
Ilustratorka, autorka komiksów i książek
Absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ilustratorka i autorka komiksów. Jako Herzyk od lat publikuje swoje rysunki w sieci. W 2022 roku zadebiutowała powieścią graficzną „Wolność albo Śmierć”. Z Patrycją Wieczorkiewicz napisała książkę „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”.
Zamknij