Świat

Hiszpania społeczna

W Hiszpanii powstaje trzy razy więcej przedsiębiorstw społecznych niż w jakimkolwiek innym kraju z południa Europy.

Firmy społeczne rekompensują Hiszpanom te przywileje socjalne, które władze państwa zlikwidowały w ramach oszczędności. Czasem, poza dostarczaniem usług i tworzeniem miejsc pracy, nawołują do rewolucji.

W sektorze ekonomii społecznej w Hiszpanii funkcjonuje ponad 43 tysiące różnego rodzaju przedsiębiorstw społecznych. Pracuje w nich blisko 2,5 miliona osób, a ich łączny dochód wynosi ponad 76 miliardów euro rocznie. Tyle można dowiedzieć się ze strony internetowej CEPES (La Confederación Empresarial Española de Economía Social), organizacji reprezentującej przedsiębiorców społecznych w Hiszpanii.

Największa spółdzielnia świata

Aż 22 tysiące firm z celem społecznym to spółdzielnie. Tylko między styczniem i marcem 2013 w Hiszpanii powstały 223 kooperatywy. Popularność spółdzielni, w wywiadzie z dziennikiem „El Pais” tłumaczyła Ana Isabel Ceballo, szefowa UNCCUE (La Unión de Cooperativas de Consumidores y Usuarios de España), organizacji zrzeszającej 258 spółdzielni z całej Hiszpanii: – Kiedy skończyła się wojna domowa, w wielu hiszpańskich miasteczkach brakowało światła czy bieżącej wody, i ludzie organizowali spółdzielnie, żeby jakoś o siebie zadbać. Dziś ten model przedsiębiorczości znów wykorzystuje się, aby wyrównać braki w obszarach istotnych dla obywateli, ale zaniedbywanych przez państwo.

Najbardziej znanym przedsiębiorstwem społecznym w kraju jest baskijska Mondragon Cooperativa, szóste co do wielkości przedsiębiorstwo w Hiszpanii. Pracują w nim 83 tysiące osób, roczne obroty firmy przekraczają 15 miliardów euro. Mondragon zajmuje się bankowością, ubezpieczeniami, przetwórstwem, prowadzi nawet swój własny uniwersytet na którym studiuje 4 tysiące osób. Firma wystartowała w 1956 roku i na początku był to mały warsztat produkujący grzejniki olejowe.

Czas Momentum

Trzy, cztery lata temu rozwój przedsiębiorczości społecznej w Hiszpanii zaczął nabierać nowego tempa, w rytm pogłębiającego się kryzysu. W Madrycie powstał pierwszy w kraju Madrid HUB czyli miejsce, gdzie innowatorzy społeczni, przedsiębiorcy mogą spotykać się, pracować nad swoimi projektami, poznawać się i wymieniać doświadczeniami. W Barcelonie utworzono Upsocial, prężną organizację wspierającą przedsiębiorczość społeczną w Katalonii, grupa fundatorów tworzy powoli Barcelona HUB.

W internecie wystartowały blogi tematyczne, np. Cambio y Corto (Odbiór Bez Odbioru) – blog Josepa Miro, antropologa i przedsiębiorcy, czy Cerillas en la oscuridad (Zapałki w ciemności) Alfonso Carlosa Moralesa, profesora Uniwersytetu w Kordobie. Na rosnące zainteresowanie ekonomią społeczną odpowiedziało także środowisko akademickie. Kierunki z nią związane oferuje Kataloński Uniwersytet Otwarty, w jego ślady idą Uniwersytet w Barcelonie czy elitarna szkoła biznesowa IESE.

W 2011 roku prestiżową Nagrodę Księcia Asturii, zwaną Hiszpańskim Noblem, otrzymał Bill Drayton, twórca fundacji Ashoka zajmującej się wspieraniem przedsiębiorczości społecznej. – To nie przypadek. Hiszpańskie władze powoli zaczynają doceniać potencjał ekonomii społecznej w rozwiązywaniu problemów kraju – tłumaczy Britanny Koteles, przedstawicielka AshokaU i jedna z założycielek Barcelona HUB.

W tym samym 2011 roku powstał jeszcze jeden projekt, który ma duży wpływ na popularyzację i rozwój firm społecznych. Momentum Project jest inicjatywą Instytutu na rzecz Innowacji Społecznej działającego przy znanej szkole biznesowej ESADE oraz banku BBVA. Jego celem jest promocja i wspieranie i dofinansowanie najbardziej obiecujących przedsiębiorstw społecznych.  Momentum Project wyłania co roku 10 najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw w Hiszpanii. Przez kolejny rok ich przedstawiciele poddawani są intensywnym szkoleniom biznesowym, szczegółowo obmyślają strategie rozwoju firmy.

Najlepsi z najlepszych

Najbardziej innowacyjne według Momentum Project przedsiębiorstwa społeczne w Hiszpanii wywodzą się z Katalonii, Madrytu i okolic, Kraju Basków, pojedyncze firmy z Andaluzji, Galicji i Kastylii La Mancha. Większość z nich oferuje zatrudnienie w rolnictwie, gastronomii czy handlu osobom wykluczonym z rynku pracy – kobietom, które doświadczyły przemocy i odchodzą od swoich oprawców (Catering Solidario), osobom bez wykształcenia i po 50. roku życia (Gran Vallès Assistencial), osobom chorym lub zaburzonym psychicznie, niepełnosprawnym (La Tavella, DAU, Moltacte Hornos, Lamastelle, Teixidors) czy po prostu młodym ludziom, potomkom emigrantów, którzy przez długi czas byli bezrobotni (Roba Amiga).

Ale nie tylko. Firma Naturix zajmuje się organiczną hodowlą ryb słodkowodnych i morskich dla potrzeb przemysłu rolniczego oraz na rzecz odbudowy zasobów rybnych w hiszpańskich rzekach. Baskijska Txita to rowerowa firma transportowa wykorzystująca rowery trzykołowe. Stowarzyszenie Sostre Civic z Katalonii tworzy nowego rodzaju spółdzielnie mieszkaniowe dla rodzin zagrożonych bezdomnością.

Kooperatywa ratuje „białego słonia”

Obok firm docenianych przez wzgląd na swoją innowacyjność w mediach często opisywanesą także przedsiębiorstwa, które budują coś nowego na gruzach przeszłości. Jest wśród nich czteroosobowa kooperatywa z Gereny, która reaktywowała jednego z licznych hiszpańskich „białych słoni” – Aquasport w Sevilli. Budynek był jedną z drogich, architektonicznie wysublimowanych inwestycji publicznych, które z powodu braku środków na ich utrzymanie zamykano natychmiast po zakończeniu budowy. Wiele tego rodzaju obiektów stoi pustych i niszczeje, ale nie Aquasport. Dzięki spółdzielni Aquasport jest centrum sportowym, areną dla lokalnych uroczystości i inicjatyw społecznych, lekcji tańca i zajęć dla dzieci.

Być może podobny los spotka starą, przemysłową dzielnicę Barcelony Can Batllo, według jej mieszkańców niedoinwestowaną. Poruszeni brakiem zainteresowania historyczną wartością tego rejonu miasta, mieszkańcy Can Batllo zajęli zabytkowe budynki przemysłowe i tworzą kooperatywę, która zajmie się ich zagospodarowaniem.

Pieniądze albo życie

– Małe przedsiębiorstwa społeczne są istotne, ale ich wpływ jest stosunkowo niewielki – uważa natomiast Patricia Saez, analityczka biznesu, autorka książki Capitalismo 2.0, wykładowczyni na Katalońskim Uniwersytecie Otwartym. – Według mnie najciekawszy jest obszar przedsiębiorczości społecznej na styku z klasyczną ekonomią, skupioną na zysku finansowym. Mówię o firmach, które udostępniają społeczeństwu narzędzia, dzięki którym rozwiązuje się ważny problem społeczny. Skala pozytywnego wpływu w tym wypadku jest nieograniczona i dlatego wpieranie rozwoju tego rodzaju przedsiębiorczości wydaje mi się wyjątkowo ważne. Ale to trudne. Choćby dlatego, że w Hiszpanii nie istnieje tzw. social venture capital, trudno zdobyć pieniądze na inwestycje w innowacje technologiczne – mówi Saez.

Jako przykład technologii wartych inwestowania podaje barcelońską firmę DBS Screening (Dried Blood Spot Screening), która opracowała prostą metodę przechowywania i transportowania próbek krwi „na sucho”. Nie wymaga ona pobierania krwi z żył, wystarczy małe nakłucie palca. DBS upraszcza znacząco profilaktykę, diagnostykę i leczenie chorób (np. żółtaczki) wszędzie tam, gdzie trudno dotrzeć z tradycyjnym laboratorium. – Przyszłość ekonomii społecznej w Hiszpanii rozstrzygnie się w ciągu najbliższych kilku lat i zależy przede wszystkim od inwestorów – uważa Saez.

Nowy model – czy to już rewolucja?

Istnieje jednak alternatywa. Cooperativa Integral Catalana to przedsięwzięcie nieco rewolucyjne – a jednak jak pokazuje rzeczywistość – w sytuacji kryzysu tradycyjnego modelu gospodarki – praktyczne. Głównymi założeniami spółdzielni jest rezygnacja z konsumpcjonizmu i gromadzenia kapitału na rzecz relacji z ludźmi opartych na wzajemności.

Kooperatywa ma swoje przedstawicielstwa w całej Hiszpanii, w ramach jej działalności opracowywany jest nowy system edukacyjny, mieszkaniowy, zdrowotny, finansowy, transportowy, komunikacyjny – jej „integralność” polega na tzw. podejściu całościowym. Wśród realizowanych przez CIC projektów jest m.in. system EcoXarxa, czyli sieć farm z naturalną, zdrową żywnością, SHA (Salud Holistica Autogestionada), czyli system opieki zdrowotnej, albo Aurea Social – społeczność skupiona na obmyślaniu i budowaniu kolejnych rozwiązań zgodnych z założeniami kooperatywy.

Siedziba Aurea Social mieści się w jednym z najbardziej atrakcyjnych turystycznie punktów miasta, tuż obok Sagrada Familia. Społeczność tworzą katalońscy wolnomyśliciele, osoby rozczarowane lub zawiedzione tradycyjnym porządkiem lub po prostu pasjonaci projektu. Budynek należał niegdyś do jednej z bogatych katalońskich rodzin, która prowadziła w nim centrum rekreacyjno-sportowe. Firma zbankrutowała, a dzięki współpracy właścicieli i prawników z Aurea Social udało się go wynająć kooperatywie za symboliczną kwotę i w ten sposób zdecydowanie odroczyć zajęcie przez bank.

– Działalność CIC jest jak najbardziej legalna i pozbawiona jakichkolwiek elementów „przeciwko”. Realizujemy po prostu ważne dla nas wartości i tyle. Co ważne – my nikomu nie pomagamy i nie jesteśmy organizacją, która pomaga. Każdy, kto chce żyć w ramach spółdzielni, pracuje dla niej, wnosi swój wkład. Mamy naszą wewnętrzną walutę, eco, i rozliczamy się także przy jej użyciu – tłumaczy Carolina Zerpa, odpowiedzialna w Aurea Social ze kontakty z mediami.

Wsparcie z zewnątrz

Hiszpanię odwiedza co roku więcej turystów, niż kraj ma mieszkańców. Część z nich wraca tu regularnie, inni zostają na dłużej. Cudzoziemcy mają swój wkład w naprawianie hiszpańskiej gospodarki. Przywożą ze sobą nie tylko pieniądze, ale także pomysły i doświadczenia.

Jedną z takich osób jest Christina Rebel z Wielkiej Brytanii, twórczyni projektu 2Pueblo. Biorą w nim udział młodzi ludzie z Fuente Alamo, małego miasteczka w prowincji Albacete w regionie Kastylia La Mancha. W ramach projektu sprzedają lokalną, tradycyjną hiszpańską żywność, np. ser manchego z rozmarynem, do Wielkiej Brytanii.

Brittany Koteles z USA, jedna z fundatorek Barcelona HUB i przedstawicielka AshokaU, trafiła do Barcelony, prowadząc badania na temat hiszpańskiej przedsiębiorczości społecznej. – Pasjonuje mnie idea dzielenia się doświadczeniami i wiedzą. W wypadku tradycyjnych przedsiębiorstw, które działają na szeroką skalę, jest to niemożliwe z uwagi na ich potencjalną konkurencyjność. Ale przedsiębiorstwa społeczne działają lokalnie i dlatego nie ma żadnych przeciwwskazań, by wymieniały się dobrymi praktykami – mówi Britanny.

I rzeczywiście. Zainspirowane irlandzkim projektem changenation.org, wykorzystując potencjał serwisu City Mart, organizacja UpSocial, Generalitat de Catalunya i władze miasta organizują w Barcelonie swoistą wymianę know-how. Miasto przedstawiło cztery problemy społeczne, przedsiębiorcy społeczni z całego świata proponują swoje rozwiązania. UpSocial wertuje pomysły i wybiera te najciekawsze z punktu widzenia mieszkańców Barcelony.

Wyzwania, przed którymi stoi Barcelona to: zatrudnienie dla osób niepełnosprawnych, zatrudnienie dla młodych ludzi, szanse dla samotnych rodziców, lepsze zarządzanie turystyką w mieście. Za pośrednictwem City Mart swoje rozwiązania w każdym z czterech obszarów zgłosiło około 100 organizacji. UpSocial wybrało te najbardziej interesujące, z których kilka zapraszanych jest na publiczne prezentacje swoich doświadczeń.

Sektor ekonomi społecznej w Hiszpanii niewątpliwie się rozwija. Czas pokaże, która z jego form przetrwa, a która nie. Fakt, że Hiszpanie testują rozmaite modele współpracy na rzecz rozwoju społecznego, jest niezwykle pozytywnym zjawiskiem, bo jak mówi przysłowie – kto sieje, ten zbiera.

Tekst pochodzi z portalu ekonomiaspoleczna.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij