Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Miasta oszustw. Cyberniewolnicy w Azji Południowo-Wschodniej

W Laosie, Birmie i Kambodży powstają ufortyfikowane „miasta oszustw”. Reporterzy opisują, jak działa cyberniewolnictwo i kto na nim zarabia miliardy.

Reportaż
Kontekst

📤 W Laosie, Birmie i Kambodży powstają „miasta oszustw”, gdzie tysiące ludzi są więzieni i zmuszani do pracy przy internetowych scamach pod pozorem legalnego zatrudnienia.

💸 Dawne rejony handlu opium stały się centrami cyberprzestępczości, gdzie mafie i dyktatury zarabiają miliardy na kryptowalutowych oszustwach.

🆘 Organizacje humanitarne ratują ofiary mimo gróźb, a lokalne władze przymykają oko na współpracę z mafiami.

Duszne popołudnie w okolicach Zwrotnika Raka. Wabi nas muzyka: wygładzony afrobeat, cyfrowy jazz, koreański pop wpleciony w niskie tony, ścieżka dźwiękowa nowej klasy średniej w lekkich okularach, z ambicją wszytą w ubrania. Śmieją się cicho, rytmicznie unosząc ramiona. Rozpoznajemy techniki tańca Etiopczyków. Niektórzy mają krzyż Salomona na szyi, inni – muzułmański różaniec na nadgarstku. Pośrodku zasłoniętych straganów z wciąż chłodnymi rurami do pole dance i nieruchomymi nastoletnimi Azjatkami wewnątrz, czekającymi na noc, muzykę, spojrzenia – oni. Złota młodzież Afryki w Azji pozłacanych Buddów.

To chłopcy i dziewczyny, Oromowie i Amharowie. Ktoś studiował informatykę w Chinach, ktoś inny zajmował się importem-eksportem. Absolwenci uniwersytetów Addis Abeby, Kampali, Pekinu. Wystarczająco podpici i wyluzowani, jak po chwili i my, by nie zadawać więcej pytań i unikać zwierzeń. Potrzebują porozmawiać. O muzyce, sufizmie, filozofii.

Nocą pytania wyłaniają się powoli jak kamyki z rozbieranej mozaiki. Aż zostaje jedno: co oni tu robią? Już znamy odpowiedź. I właśnie dlatego musimy wrócić.

Następnego dnia bar znów wypełniają dziesiątki Afrykańczyków, znajome już twarze. Właściciel wybiega i ciągnie nas za róg, żeby nie było widać.

– Wiecie, kim są cyberoszuści? – pyta bez ogródek.

– Słyszeliśmy, że to miasto nie ma dobrej reputacji. Ci twoi znajomi, z którymi wczoraj piliśmy piwo, to scamerzy?

– Wynoście się stąd i to jak najszybciej. Są niebezpieczni. Wiedzą już, kim jesteście i jutro po was przyjdą.

W Special Econonomic Zone Bokeo (Laos), wśród kamer z systemami rozpoznawania twarzy i kiczowatej architektury, jak grzyby po deszczu wyrastają  kolejne wieżowce. W Zonie więzieni są młodzi pracownicy IT, którzy zostali zwerbowani, a następnie siłą przekształceni w internetowych oszustów. Niektórzy robią to dobrowolnie.

Zona Bokeo w Laosie – centrum cyberniewolnictwa i hazardu

Zona znajduje się na wyłączonym poza państwową jurysdykcję skrawku Laosu o powierzchni stu kilometrów kwadratowych, w osławionym Trójkącie heroiny między Tajlandią i Birmą. To strefa zamknięta, o dźwięcznej nazwie Bokeo, wydzierżawiona na 99 lat przez rząd Wietnamu chińskiemu biznesmenowi Zhao Wei, który zarządza nią jak prywatnym folwarkiem. Objęty sankcjami USA i Wielkiej Brytanii Zhao Wei uznany jest za szefa sieci Transnational Criminal Organisation (TCO) i oskarżony jest o handel narkotykami, ludźmi, chronioną fauną i pranie brudnych pieniędzy.

Z Tajlandii łatwo się tu dostać. Wystarczy przepłynąć łódką Mekong, załatwić formalności wizowe w opustoszałym punkcie granicznym pod napisem „Złoty Trójkąt”. Wewnątrz Zony laotańskie państwo, policja, prawo nie istnieją. Wydaje się, że jesteśmy w Chinach – płaci się juanami, szyldy i reklamy są po chińsku, a półoficjalnym językiem jest mandaryński.

Czytaj także Battle-tested, czyli sprawdzone w Gazie. Jak aktywiści sprzeciwili się izraelskim koncernom w Kielcach Paweł Jędral

Centrum Zony to nowoczesne miasto nad rzeką, wyposażone w międzynarodowe lotnisko, nad którą dominuje King’s Roman Casino w kształcie złotego lotosu, z zielonymi stołami, uzbrojonymi dresiarzami, sześciometrowymi limuzynami i dziewczynami z ostrym makijażem. Pliki juanów wielkości cegły przechodzą z rąk do rąk, uzbrojeni goryle w czerni śledzą każdy gest, nie wolno fotografować. Obowiązuje chuligański dress code: spoceni, niewyspani klienci w klapkach i gaciach. A to podniecają się, a to wpadają w przygnębienie naprzeciw kruchych, ślicznych krupierek o nieruchomych spojrzeniach.

Obok błyszczącego kasyna – Wenecja z gondolami, buddyjskie świątynie, Kreml w miniaturze, wiedeńskie pałace, lazurowe domki jak z greckich wysp i rzesze gestykulujących grecko-rzymskich posągów. Są puste w środku – można w nie postukać albo wydłubać palcem dziurę. Jeśli nie liczyć przemęczonych birmańskich robotników budowlanych, aleje Zony zieją pustką. Nie wygląda na to, by Zhao Wei miał rację, gdy przechwalał się w folderze reklamowym Zony, że turystyka i sport zastąpiły w Złotym Trójkącie plagę opium i prostytucji.

Tania siła robocza w Specjalnej Strefie Ekonomicznej Bokeo opiera się na uchodźcach z wojny w Birmie.

Złoty Trójkąt i nowe oszustwa internetowe

Dawny Złoty Trójkąt, obszar produkcji opium i jego pochodnych, którego wierzchołek znajdował się w Birmie, a podstawa podzielona była między Laos i Tajlandię, w nowej przestępczej geometrii Azji został odwrócony. Czubek nowego Trójkąta Oszustw jest teraz tak bardzo rozciągnięty na południe, że sięga aż po Singapur i Dżakartę. Kluczowymi państwami w dzisiejszym Trójkącie Oszustw są nadal Birma (Mjanma), Laos i Tajlandia, z dodatkiem Kambodży. Ale ich wpływy i strefy rekrutacji są znacznie rozleglejsze. Ale to głównie w tych trzech krajach, od około pięciu lat, ma miejsce nowy biznes, wizytówka ewolucji technologiczno-przestępczych innowacji: oszustwa cybernetyczne.

W naszej podróży przemierzyliśmy wszystkie obszary trójkąta: miejsca, w których wojna (Mjanma), mętne dyktatury (Kambodża), bieda (Laos) otaczają punkt wyjścia, którym jest Bangkok, stolica Tajlandii. To tam rozpoczęliśmy naszą obserwację mafijnych konszachtów, skorumpowanej policji, uległych rządów, biznesu i dużych pieniędzy

Kim są cyberniewolnicy zamknięci w azjatyckich „miastach oszustw”?

Działalność gospodarcza ma miejsce w „centrach” (compound), czyli przepastnych biurowcach, a także w blokach mieszkalnych lub osiedlach, które z czasem zamieniają się w ufortyfikowane miasta. Są strzeżone nie po to, by pilnować wejścia, lecz by uniemożliwić zamkniętym w nich mieszkańcom wydostanie się na wolność. W tych miastach-więzieniach, jak podaje ONZ, ubezwłasnowolniono setki tysięcy cyberniewolników.

To młodzi informatycy – kobiety i mężczyźni około trzydziestu narodowości – złowieni na obietnicę bajecznych zarobków. Potrafią obsługiwać komputer i smartfon, znają języki – przede wszystkim chiński i angielski. Po miesiącach rozmów na Zoomie i podpisaniu kontraktu zwabiani są do Bangkoku, gdzie na lotnisku czeka na nich kierowca z ich nazwiskiem. Stamtąd przemycani są wzdłuż porowatych granic do centrów w Laosie, Birmie i Kambodży. Tam ich paszporty i smartfony są konfiskowane. Mężczyźni, kobiety i nieletni zmuszani są do ekspresowego szkolenia, jak manipulować przez telefon: starszymi ludźmi, którzy bywają odklejeni od rzeczywistości, młodymi, którzy chcą zarobić łatwe pieniądze, urzędnikami lub robotnikami mającymi nadzieję na podwojenie swoich pensji. Kto odmawia, jest rażony prądem, bity, gwałcony.

W Bokeo działają co najmniej cztery aktywne centra oszustw, po raz pierwszy zgłoszone dwa lata temu przez International Crisis Group. To właśnie tutaj spotykamy oszustów swobodnie poruszających się w czasie godzin wolnych od „pracy”.

Mamy tu więc podwójne ofiary: cyberniewolników zmuszonych podstępem i torturami do oszustw i tych, którzy wpadają w ich sidła.

Ofiary oszustw wabione są telefonicznie do świata kryptowalut za pomocą złożonego systemu kont internetowych, gdzie można wpłacać wygrane z gier finansowych. Wygrywa się dwa, trzy razy. Gdy tylko w ten sposób zdobywa się zaufanie „świni” – tak w mafijnym slangu określa się naiwną ofiarę – doradca, znany w swoim środowisku jako „rzeźnik świń”, z finezją nakłania ją do zainwestowania pokaźnej sumy. Wkrótce potem wspólne konto znika bez śladu.

Czytaj także Syn Lwa Pandższiru: Jeśli Zachód nie chce nam pomóc, niech przynajmniej nie wspiera talibów [reportaż] Beata Błaszczyk

Za każdym z oszustów – przybierających często postać uroczej Chinki wygenerowanej przez AI – stoi zorganizowana grupa przestępcza. Gdy tylko gra zaczyna wyglądać obiecująco, ekipa przechodzi do kolejnego zadania o wyższą stawkę.

System ten wywodzi się z wielu birmańskich, kambodżańskich i laotańskich Las Vegas, które powstawały na przestrzeni lat na granicach królestwa Tajlandii: z domami hazardu, prostytutkami i narkotykami. Miejsca stworzone, aby przyciągnąć tajskich i zachodnich turystów, a przede wszystkim Chińczyków, bo u nich hazard jest zakazany. Ale w 2019 roku nadchodzi covid i azjatyckie Las Vegas muszą zamknąć swoje podwoje. Chińskie triady powiązane z lokalnymi mafiami wymyślają nowy biznes: za pośrednictwem sieci.

Shwe Kokko w Mjanmie – stolica cyberprzestępczości

Podróż samolotem z Bangkoku do Mae Sot trwa godzinę. I o ile w Bokeo zauważyliśmy tylko cztery budynki o klasycznych cechach „centrum” (kraty w oknach, wysokie mury zwieńczone drutem żyletkowym, kilkudziesięciu uzbrojonych goryli przy wejściach), centra oszustw w Birmie są najprawdziwszymi miastami.

Z Mae Sot można obserwować je z bliska. To tajskie miasto na granicy z Birmą i birmańskie domy hazardu dzieli tylko rzeka Moei. Można się przez nią nielegalnie przeprawić, a w suchej porze – po prostu ją przejść. Po birmańskiej stronie widać dziesiątki małych miast, które wyrosły wokół dawnych miniaturowych Las Vegas. Stały się prawdziwymi aglomeracjami dla oszustów internetowych. Tajlandia jeszcze kilka miesięcy temu zapewniała im światło, Internet i handel detaliczny.

Niektóre wyglądają po prostu jak zagłębia kasyn. Ale w innych wyraźnie widać wysokie mury, skrywające budynki bez okien lub z kratami w oknach. Przy ich drzwiach stoją uzbrojeni bojówkarze lojalni wobec birmańskiej junty. Według ONZ w całej Azji Południowo-Wschodniej jest ponad 200 000 cyberniewolników, ale według Chin, pierwszej ofiary cyberoszustw, jest ich co najmniej 300 000. Pod wpływem chińskich nacisków birmańska junta uwolniła kilka tysięcy z nich na początku tego roku i repatriowała: m.in. do Chin, Egiptu, Indii czy Etiopii.

Shwe Kokko – miasto oszustów w Birmie widziane z Tajlandii. Wiosną 2025 roku Chiny wywarły presję na Tajlandię, by odcięła im prąd, internet i paliwo.
Birmańscy uchodźcy żyją i pracują jako budowlańcy w Bokeo w skrajnie niepewnych warunkach.

Pomoc dla ofiar cyberniewolnictwa

– Nawet nie zdają sobie sprawy, że przekroczyli birmańską granicę – opowiada nam w Mae Sot Mechelle Moore, dyrektorka generalna organizacji Global Alms, która pomaga ofiarom handlu ludźmi zmuszanym do działalności przestępczej.

Zespół Global Alms prowadzi całodobową infolinię i zespół interwencyjny, współpracując z policją lokalną i międzynarodową, służbami imigracyjnymi, ambasadami i pomocą społeczną. To niebezpieczna praca: Mechelle otrzymuje groźby, obcy wtargnęli do jej domu, boi się o swoje dziecko.

– Po birmańskiej stronie znajduje się ponad 60 ufortyfikowanych centrów oszustw ukrytych w większych aglomeracjach albo zbudowanych na środku pól – opowiada Mechelle. Nie sposób z nich uciec. – Czasem znajdujemy tych, którym udało się zbiec, ze złamanymi nogami – mówi nam inna osoba w Shwe Kokko, która prosi o anonimowość.

Jednym z takich centrów jest owiany złą sławą Gate 25, który widać zza granicznej rzeki Moei. Strzegą go birmańscy pogranicznicy, którzy, jak się przypuszcza, dostają w zamian za te usługi łapówki. – Teraz założyli czarną siatkę, żeby zakryć ogrodzenie – opowiada Mechelle. – Wcześniej można było zobaczyć na wewnętrznym dziedzińcu, jak wymierzano kary: ludzie byli zmuszani do biegania w słońcu, bici kijami, dopóki się nie podnieśli.

Karenki – uchodźczynie z wojny w Birmie – naprawiają tajski wał przeciwpowodziowy wzdłuż granicznej rzeki Moei. Po drugiej stronie brzegu Gate25 – jedno z centrów oszustw po birmańskiej stronie. Czarna osłona, która niedawno pojawiła się na ogrodzeniu, zasłania torturowanych cyberniewolników na podwórzu, by nie widziano ich z drugiego brzegu.

Jeśli ofiary mają szczęście, trafiają do szpitala. – Pomagaliśmy chłopakowi ze złamaną miednicą i nogą, z siniakami, ranami i trwałym uszkodzeniem kręgosłupa – wspomina Mechelle. – Został przewieziony do szpitala w Tajlandii, gdzie spędził osiem miesięcy na rehabilitacji. Mieliśmy też Kenijkę, która trafiła do nas nieprzytomna po nieudanej operacji przeprowadzonej wewnątrz centrum. Była w śpiączce przez dziewięć dni, nie przeżyła.

– Kiedy ofiary uciekają z miast-więzień, możemy je przechwycić, zabrać w bezpieczne miejsce, zapewnić leczenie, poinformować o ich prawach i towarzyszyć w procesie zgłoszenia sprawy tajskim władzom – wylicza Mechelle. – Współpracujemy z funkcjonariuszami z wydziału podlegającego Ministerstwu Sprawiedliwości. Prowadzą oni dochodzenia w sprawach handlu ludźmi i skorumpowanych urzędników. Przesłuchują ofiary, by namierzyć handlarzy i rekruterów na całym świecie. W ten sposób staramy się rozwiązać problem u źródła.

Czy wszyscy cyberoszuści to ofiary?

Przed opuszczeniem Mae Sot przekraczamy wpław rzekę Moei. W Birmie czeka na nas samochód z zaufanym kierowcą, który zna się na rzeczy. Zabiera nas do serca Shwe Kokko, najsłynniejszego miasta oszustów w Birmie. Zostajemy jednak tylko na kilka godzin, fotografując i filmując z półprzymkniętych okien, gdy samochód przejeżdża przez birmańskie miasto pełne ultranowoczesnych budynków, sklepów z chińskimi szyldami i dziesiątek osiedli. Udaje nam się przeprowadzić wywiad z trzema chińskimi oszustami, którzy zostali wypuszczeni z kompleksu, bo zachorowali.

Są małomówni i początkowo starają się unikać tematu. Wreszcie przyznają się do pracy w centrach oszustw. Ten najbardziej chory chce wracać do Chin, do domu, inni wolą zostać. – Jak tylko wyzdrowieję, wrócę do pracy, bo świetnie zarabiam – wyjaśnia jeden z nich świetnym angielskim. – Pracujemy w pokojach z dziesiątkami innych osób, cały dzień przy telefonie lub komputerze, nawet przez dwanaście godzin. Zaczynam pracę o północy i kończę o dwunastej następnego dnia. Moja działka to Stany Zjednoczone.

Przychodzą nam na myśl etiopscy chłopcy i dziewczyny z Bokeo.

Yang (pseudonim) to jeden z trzech oszustów, z którymi przeprowadziliśmy wywiad. „Pracowałem dwanaście godzin dziennie. Od dwunastej do północy” – czyli wtedy, gdy budzą się Stany Zjednoczone. Był bardzo chory i następnego dnia został odesłany do kraju. Yang jest jednym z 7 000 oszustów, którzy zostali uwolnieni i wracają do swoich ojczyzn.

Miliardy z cyberoszustw

Dochodzenie „The Economist” przytacza szacunki FBI, wedle których straty z oszustw finansowych w Stanach Zjednoczonych wzrosły w 2023 roku o 22 proc., czyli do 12,5 miliarda dolarów. Badacze z University of Texas w Austin szacują z kolei, że brudne giełdy kryptowalut „w ciągu cztery lat przelały co najmniej 75,3 miliarda dolarów na podejrzane rachunki depozytów walutowych. Nasze wyniki pokazują, w jaki sposób »renomowana« branża kryptowalut zapewnia gateway i wspólne punkty wypłat dla ogromnych przepływów kapitału przestępczego”.

Sekretarz generalny Interpolu Jurgen Stock stwierdził w 2024 roku, że organizacje przestępcze, które pochodzą z Azji Południowo-Wschodniej, zwiększają światowe obroty mafii w tym sektorze do około trzech bilionów dolarów rocznie. ONZ uważa, że ta sieć pokrywa obecnie również Europę, utrzymując kontakty nawet z włoską mafią, ekspertem w praniu pieniędzy. Europejczycy również są ofiarami.

Sihanoukville – miasto kasyn i cyberniewolników

Jesteśmy w Kambodży. Nowa autostrada zbudowana za chińskie pieniądze prowadzi nas do Sihanukville, miasta poświęconego Norodomowi Sihanoukowi, „czerwonemu księciu”. To ekscentryczny polityk, który przeplatał dyplomację z kinem i tańcem. Monarcha, który zrezygnował ze stanowiska króla, by stawić opór Amerykanom, stał się więźniem, a następnie sojusznikiem Czerwonych Khmerów. Zmarł w 2021 roku w Chinach, u swojego wielkiego sojusznika.

W dwumilionowym Phnom Penh, stolicy Kambodży, centra oszustw nikną w gąszczu metropolii. A Sihanukville nie ukrywa swojego przestępczego powołania. To kambodżański port, który rozwinął się z małego kurortu dla turystów w duże morskie centrum handlowego podczas ekonomicznego boomu. Centra oszustw można tu napotkać praktycznie wszędzie.

Sihanoukville w Kambodży – miasto, w którym 50 kasyn skrywa ośrodki z okratowanymi oknami i uwięzionymi cyberniewolnikami.

Większość z tych na poły więziennych budynków połączona jest z kasynami. Od frontu – błyszczące wejścia do sal hazardowych. Panuje w nich tłok, śmierdzi. Za nimi wyłaniają się sześcio- i siedmiopiętrowe budynki z zakratowanymi oknami i strażnikami przed wysokimi murami ozdobionymi drutem kolczastym.

Kasyn jest Sihanoukville około pięćdziesiąt. Centrów oszustw – znacznie więcej. Znajdujemy je na przykład na tyłach rodzinnych świątyń, gdzie Kambodżanie ucztują z duchami przodków składając im w ofierze głowę świni. W centrum miasta, przy głównym rondzie. Ale i na jego obrzeżach, niedaleko buddyjskiego monastyru pełnego ogolonych dzieci w pomarańczowych tunikach. Współpraca mafiosów z lokalnymi władzami jest dość oczywista, pomimo sporadycznych nalotów. Gdy się zdarzają, centra oszustw zieją pustką. Ktoś w porę ostrzegł o przybyciu policji.

Reportaż powstał przy wsparciu Journalismfund Europe.

Fotografie: © Monika Bulaj, wszelkie prawa zastrzeżone.

**

Emanuele Giordana – włoski dziennikarz i pisarz. Współautor, z Massimo Morello, książki Asia criminale, rezultatu trzyletnich badań nad „miastami oszustw”. Jest jednym z założycieli agencji Lettera22 oraz współredaktorem portalu atlanteguerre.it. Napisał kilka esejów na temat Indonezji oraz wojny w Afganistanie. Współpracuje stale z „Il Manifesto”.

Monika Bulaj – polska reporterka i fotografka. Mieszka w Trieście. Jej zdjęcia o zagrożonych mniejszościach, nomadach, religiach pograniczy i wspólnych przestrzeniach sacrum publikowane były m.in. w „National Geographic”, „The Guardian”, „The New York Times Lens”, „TIME”, „La Repubblica”, „Corriere della Sera”. Jej ostatnie książki to Geografie sommerse oraz Where Gods Whisper. W Polsce opublikowała Nur. Zapiski afgańskie i Boży ludzie. Podróż po kres Europy. www.monikabulaj.com

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie