Demoniczny naukowiec, cyniczny biznesmen, rosyjskie granty, pieniądze od wojska czy służb specjalych. W głównonurtowej dyskusji medialnej Cambridge Analytica prezentowana jest jako firma bez precedensu, jakby wczoraj spadła z nieba. A nic tak nie uspokaja sumień liberałów i turbokapitalistów jak kolejny dowód na to, że to nie ich polityka, lecz spisek mrocznych sił na Facebooku doprowadził do politycznej katastrofy. Komentarz Piotra Szostaka.
Najpierw wybory dla Trumpa mieli wygrać hakerzy, boty, trolle i reklamy na Facebooku finansowane z Kremla, a teraz w centrum uwagi znalazła się firma Cambridge Analytica, specjalizująca się w Big Data i marketingu politycznym. Przy pomocy demonicznego naukowca dr Aleksandra Kogana, urodzonego w Mołdawii eksperta od psychometrii, który zataił rosyjskie granty rządowe w swoim CV, Cambridge Analytica miała nielegalnie wypompować z Facebooka dane osobowe 50 milionów obywateli USA. Wykorzystała je później, żeby wyprać wyborcom mózgi. Czy to nadal świat, w którym żyjemy, czy fragmenty niepublikowanej powieści Thomasa Pynchona?
Publiczna panika moralna
Zanim dołączymy do chóru, zadajmy to pytanie: czy reklamy polityczne precyzyjnie dopasowane do profili psychologicznych, które miała preparować Cambridge Analytica, skuteczniej manipulowały umysłami Amerykanów niż propaganda Fox News? Na razie brakuje danych, żeby to rozstrzygnąć… Czy demoniczna firma mogła nie tylko namieszać w amerykańskich wyborach prezydenckich i Brexicie, ale też wynieść do władzy Andrzeja Dudę? Nikt przecież nie wygrałby z Komorowskim bez wyrafinowanych technologii, które zawładnęły mózgami Polaków…
W głównej dyskusji medialnej Cambridge Analytica prezentowana jest jako firma bez precedensu, jakby spadła z nieba. Miała wziąć się z ostatnich osiągnięć technologii Big Data i przełomowych badań dr Michała Kosińskiego z zakresu psychologii behawioralnej. Naukowiec (który odmówił współpracy z CA) odkrył, że z aktywności ludzi w mediach społecznościowych można wydedukować ich typ osobowości i preferencje polityczne. Znając 300 lajków użytkownika można „poznać go na wylot”. Wycelować w niego spersonalizowany komunikat polityczny. W tym sensie metody manipulacji firmy Cambridge Analytica mają źródło m.in. w odkryciu, że lajkujący Hello Kitty są bardziej otwarci i tolerancyjni, a konsumenci kosmetyków Sephory mają wyższy iloraz inteligencji.
Ale kontrowersja związana z Cambridge Analytica ma trochę szerszy kontekst.
Cambridge Analytica ma rodowód w kontraktach rządowych i militarnych z ostatnich dwóch dekad. CA to spółka córka brytyjskiej SCL Group, wcześniej Strategic Communication Laboratories, założonej przez Nigela Oakes’a, absolwenta prestiżowego Eton. Wśród jej inwestorów są m.in. lordowie z Partii Konserwatywnej. Firma, jak sama twierdzi, od 1994 r. brała udział w ponad 25 kampaniach politycznych. Według sygnalisty Christophera Wylie firma manipulowała opinią publiczną podczas ponad 200 demokratycznych wyborów na świecie – głównie w krajach rozwijających się. Jej specjalizacją są „psychologiczne operacje”: dezinformacja, perswazja, rozsiewanie pogłosek. „Informacyjna dominacja”, wspieranie przewrotów.
'To fundamentally change society, you have to break it’: Cambridge Analytica whistleblower
Whistleblower Christopher Wylie describes the inner workings of Cambridge Analytica and its use of targeted political advertising on Facebook that could be used to influence people's opinions
Opublikowany przez The Guardian Sobota, 17 marca 2018
SCL była kontraktorem rządu USA już za administracji Obamy, prowadząc operacje na Bliskim Wschodzie. Przez ostatnie 25 lat pracowała dla rządów i organizacji na całym świecie, w tym: Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii i NATO. Wikipedia podaje – za stroną SCL – że firma wpływała na wybory we Włoszech, na Litwie, Ukrainie, Albanii, Rumunii, RPA, Nigerii, Kenii, na Mauritiusie, w Indiach, Indonezji, Tajwanie, Kolumbii… lista ciągnie się dalej.
SCL wyrosło na publicznych pieniądzach i dopóki firma zajmowała się propagandą poza domem – wszystko było okej. Można było to nawet nazwać „Dyplomacją 2.0”. To rządy stworzyły okazję biznesową i zapotrzebowanie na firmy w rodzaju SCL – gdyby ta konkretna firma nie powstała, należałoby ją wymyślić.
Umarła Analytica, niech żyje Hulk Hogan
Cambridge Analyticę ostatecznie pogrąża nagranie Channel 4. Ex-CEO firmy Alexander Nix (kolega z Eton Nigela Oakes’a) mówi na nim o metodach działania firmy: wyszukiwaniu kompromitujących informacji o politycznych rywalach, prowokacjach korupcyjnych nagrywanych kamerą, tworzeniu pułapek przy udziale prostytutek i szantażowaniu nimi. Pytanie, czy w innym kontekście te proponowane działania byłyby takim skandalem? Na przykład w ramach operacji CIA w Ameryce Południowej czy na Bliskim Wschodzie, w „słusznej” walce o demokrację i wolny rynek?
Cambridge Analytica jest skończona. Jak na firmę z branży pracującej w cieniu, jest o niej o wiele za głośno. Reklamy mają to do siebie, że przyciągają uwagę. Nikt nie będzie chciał więcej z CA pracować – w więc ten biznes musi zostać złożony w ofierze. Pytanie, czy pociągnie za sobą firmę matkę, czy SCL w jakiejś formie przetrwa? Czy pomogą jej związki z torysami, którzy zainwestowali w firmę? Pomogą dotychczasowi wpływowi zleceniodawcy? W razie czego zawsze są inni, więksi gracze, którzy pracują z rządami i wojskiem, zbierają i analizują dużo więcej danych. Na przykład Palantir.
Palantir to firma Petera Thiela – słynnego przedsiębiorcy, libertarianina i inwestora w sektorze nowych technologii. W firmę, która „przeniosła technologie Big Data tam, gdzie nikt nie odważył się iść”, na etapie startupu zainwestował m.in. fundusz In-Q-tel kontrolowany przez CIA. Palantir finansują podobne do Cambridge Analytica kontrakty rządowe: firma przez lata pracowała dla NSA, wśród jej klientów jest wojsko i FBI.
Sam Peter Thiel jest też w zarządzie Facebooka. Dopiero w tym kontekście trzeba zapytać, na ile celowo Facebook nie zabezpieczał danych użytkowników, do których dostęp uzyskała też Cambridge Analytica i – zgodnie z doniesieniami byłego pracownika Facebooka Sandy’ego Parakilasa – wiele innych prywatnych firm (ile z nich pracowało dla wojska i służb?).
Poza tym, że przyjaźni się ze Stevem Bannonem, byłym wiceprezesem Cambridge Analytica i ex-doradcą Trumpa, Peter Thiel przyjaźni się też z Robertem Mercerem, przedsiębiorcą, republikaninem i udziałowcem Cambridge Analytica. Na organizowanej przez niego ostatnio wigilii Thiel przyszedł przebrany za… Hulka Hogana (któremu kiedyś sponsorował zresztą proces sądowy, który doprowadził do zniszczenia Gawker Media).
Produkowanie zgody
Cambridge Analytica zostanie poświęcona, Facebook może i wzmocni ochronę prywatności na platformie (w końcu oddaliśmy mu już wystarczająco dużo swojej uwagi i danych), ale większy projekt będzie po prostu kontynuowany przez Palantir i inne firmy.
czytaj także
Afera Cambridge Analytica przypomniała Facebookowi jego grzech założycielski: Facemash. Podobnie jak Cambridge Analytica nielegalnie weszła w posiadanie informacji o użytkownikach Facebooka, tak Mark Zuckerberg kiedyś w nieuprawniony sposób pobrał dane o studentach Harvardu do swojej pierwszej aplikacji oceniającej atrakcyjność studentek. Jednak sprowadzając dyskusję tylko do ochrony prywatności, nie widzimy szerszego problemu: nawet jeśli reklamy polityczne targetowane przez Cambridge Analyticę na razie nie były tak skuteczne i efektywne jak wielu komentatorom się wydaje, to dzięki płynącym ciągle pieniądzom z wojskowych kontraktów kiedyś będą (na razie służą bardziej jako wyparcie liberałów, którzy nie mogą przyznać, że swoją polityką stworzyli warunki, żeby do amerykańskiej prezydentury doszedł niestabilny krezus-celebryta z reality show). Technologie rozpoznawania twarzy 20 lat temu też były nieskuteczne, ale dzięki funduszom rządowym dzisiaj służą do prewencji przestępstw i walki z terroryzmem.
Pamela Anderson, aktorka i aktywistka ekologiczna, która ostatnio odwiedza Juliana Assange’a, napisała ostatnio na swoim blogu, że skandal Facebook-Cambridge Analytica pokazuje nie tylko, że jedna firma zebrała dane o milionach użytkowników i użyła jej do masowej manipulacji, ale odkrywa też strukturę władzy, jaka za tym stoi. Anderson dalej pisze: „Wyobraź sobie świat, w który wszystko, co robisz w swoim życiu online, twoje sny i pragnienia (…) używane są do tego, co Noam Chomsky nazywał produkowaniem zgody, nie tylko do wpływania na wybory polityczne, ale też do programowania i przeprogramowywania twoich zachowań, twoich snów i twoich pragnień”.
Takiej właśnie technologicznej i politycznej dystopii nie możemy tracić z pola widzenia.
"Imagine a world where everything you do in your online life, your dreams and desires, are not only harvested by the…
Opublikowany przez Diem25.official Poniedziałek, 19 marca 2018
Nowa generacja rentierów. Evgeny Morozov o cyfrowym kapitalizmie, danych i smart cities [WYWIAD]