Trudno jednoznacznie określić, od którego momentu będzie można powiedzieć, że sztuczna inteligencja przejmuje „władzę nad światem”. Jeśli pojawi się nowy wirus, a SI na podstawie swoich przewidywań zaleci ograniczenia w przemieszczaniu się, czy będzie to już władza nad światem, czy nadal wspomaganie decyzji rządów?
Czym jest sztuczna inteligencja?
Sztuczna inteligencja (AI) to dziedzina informatyki, która zajmuje się projektowaniem i rozwijaniem systemów komputerowych, które mogą wykonywać zadania, które zwykle wymagają ludzkiego myślenia i inteligencji. Sztuczna inteligencja ma na celu stworzenie inteligentnych maszyn, które potrafią rozwiązywać problemy, uczyć się, przetwarzać język naturalny i podejmować decyzje.
W dzisiejszych czasach sztuczna inteligencja ma wiele zastosowań w różnych dziedzinach, takich jak przemysł, medycyna, finanse, edukacja i wiele innych. Przykłady zastosowań AI to m.in. systemy rekomendacyjne, chatboty, rozpoznawanie mowy i obrazów, autonomiczne pojazdy czy systemy analizujące dane.
Nadchodzi technologiczne trzęsienie ziemi, a lewica rozgrywa wojny sprzed wieku
czytaj także
Sztuczna inteligencja opiera się na różnych technikach i metodach, takich jak uczenie maszynowe, sieci neuronowe, algorytmy genetyczne, przetwarzanie języka naturalnego i wiele innych. Zastosowanie tych metod pozwala na stworzenie skutecznych i inteligentnych systemów, które potrafią adaptować się do zmieniającego się środowiska i wykonywać coraz bardziej złożone zadania.
W jaki sposób to działa?
Sztuczna inteligencja zasadniczo różni się od „tradycyjnego” algorytmu (sposobu postępowania definiowanego poprzez poszczególne kroki i warunki), bo nikt z góry nie określa, jak ma działać i jakie podejmować decyzje.
Sztuczna inteligencja przypomina ludzką w takim sensie, że polega na procesach uczenia się podobnych do tych, które dotyczą człowieka. Inżynier przygotowuje pewną bazę danych oraz mechanizmy uczenia się, a następnie zasila sztuczną inteligencję danymi.
czytaj także
Dane te służą do uczenia się. Są różne rodzaje tego uczenia – sztuczna inteligencja może uczyć się od instruktora (który mówi jej, czy dana odpowiedź jest zła, czy dobra), ale może również sama weryfikować dane rozwiązanie w środowisku. W tym drugim przypadku „bada” reakcję środowiska (odwzorowanego poprzez system kar i nagród) i doskonali własne działanie. Informatycy nazywają to odpowiednio uczeniem nadzorowanym (assisted learning) albo uczeniem wspomaganym (reinforced learning).
Co sprawiło, że nagle tyle się mówi o sztucznej inteligencji?
Sztuczną inteligencję i jej wcześniejsze elementy (np. uczenie maszynowe) stosowano do tej pory dość szeroko, natomiast niekoniecznie w zastosowaniach, które były szeroko widoczne. Na przykład – wykorzystywano ją w optymalizacji łańcuchów wartości w logistyce, rozpoznawaniu obrazów, analizie języka naturalnego i wielu innych dziedzinach – natomiast nie było ogólnie widocznych, darmowych i atrakcyjnych zastosowań, takich jak choćby Chat GPT albo Dall-E.
Nastąpiła pewna kumulacja zjawisk technologicznych. Dojrzały technologie przetwarzania języka naturalnego, dzięki czemu sztuczna inteligencja potrafi rozmawiać z nami tak, jakby była drugim człowiekiem. Internet pozwolił na zebranie ogromnych ilości informacji – zarówno nieuporządkowanych, jak i całkiem dobrze przygotowanych – np. w Wikipedii. A moc obliczeniowa udostępniana przez chmurę pozwoliła „zanieść pod strzechy” technologię AI – tak że praktycznie każdy może zadać pytanie i uzyskać sensowną odpowiedź.
Konwersacja ze sztuczną inteligencją na bieżąco i za pomocą języka naturalnego sprawia wrażenie, że nastąpił jakościowy przełom. Tymczasem to w dużej mierze istniejące już od jakiegoś czasu technologie, powiązane w interaktywną, konwersacyjną inteligencję.
I to jest ten Chat GPT?
Tak, na razie, to znaczy w chwili pisania tego artykułu. Jednak nieomal każdy dzień przynosi nowe obszary zastosowań.
Microsoft integruje już sztuczną inteligencję z przeglądarką Bing. Amazon dostarcza ją jako dodatek to swojej chmury AWS. W Google trwa panika, bo najwyraźniej zaspali – mimo że mieli świetny punkt startu. Wszyscy rozumieją, że to fala, która jednych wyniesie, a drugich zaleje. I wszyscy próbują być wśród tych pierwszych.
Wszystkie klocki były niby od dawna: tłumaczenie maszynowe, rozpoznawanie języka naturalnego, rozpoznawanie i synteza mowy, rozwiązania konwersacyjne. Przypomnijmy: minęło 12 lat od dnia, w którym komputer IBM Watson wygrał teleturniej Jeopardy! (odpowiednik naszego Va banque). Teraz te same technologie dojrzały, obrosły w piórka i zostały w dodatku udostępnione publiczne i dostarczone aż do naszych laptopów.
Żołnierz może się cofnąć, maszyna nigdy. Sztuczna inteligencja zaczyna zabijać
czytaj także
Jaką rolę grają w tym dane?
Chat GPT jest w gruncie rzeczy połączeniem potęgi danych dostępnych w internecie, modułu wnioskowania oraz analizy i syntezy języka naturalnego.
W odróżnieniu od wcześniejszych wersji jest też kontekstowy – odpowiadając na kolejne pytanie, uwzględnia informacje zebrane w poprzednim. Ma także wbudowane pewne ograniczenia etyczne – można to łatwo sprawdzić, próbując zmusić go do negatywnych stwierdzeń na temat np. imigrantów czy mniejszości.
Jest „soft politycznie poprawny” – i na pewno nie jest to efekt danych, jakie zasiliły narzędzie, a wbudowanych w nie przez ludzkich twórców, fundamentalnych ograniczeń i reguł.
Jakie to rodzi konsekwencje?
To bardzo szerokie pytanie i nie da się na nie odpowiedzieć jednym zdaniem. Każdy z nas otrzymał maszynę do odpowiadania na pytania, nie tylko całkiem proste, ale także złożone, porównawcze, wymagające głębszej analizy i refleksji.
Chat GPT daje odpowiedzi, które wcześniej dawały Wikipedia, niektóre serwisy branżowe (ekonomiczne, sportowe, programistyczne), poradniki. Robi to w zgrabny sposób, podając kontekst oraz porównania – na przykład, kiedy pytamy o wartość Roberta Lewandowskiego, niepytany poda także jego ostatnie trofea, ostatni klub, miejsce w rankingach sportowych oraz porówna go do piłkarzy z tej samej „półki”.
Kiedy na Wiejskiej zasiądą awatary? [rozmowa z Aleksandrą Przegalińską]
czytaj także
To jednak nadal tylko substytut inteligencji, a nie sama inteligencja w typie ludzkim. Chat GPT oczywiście doskonali swoje odpowiedzi na podstawie wzorców wykorzystania i reakcji użytkowników. Ale często myli się w odpowiedziach na całkiem proste, choć „podchwytliwe” pytania, w których nie pomyliłby się człowiek.
Daj przykład!
Na pytanie „cegła waży kilo i pół cegły” Chat GPT odpowiada: „To pytanie jest sprzeczne i nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jeśli cegła waży »kilo i pół cegły«, to nie wiadomo, ile waży jedna cegła. Można jedynie stwierdzić, że cegła waży więcej niż kilogram, ale mniej niż dwa kilogramy. Potrzebujemy dokładniejszych informacji, aby móc podać dokładną wagę cegły”. Tymczasem to banalne równanie rozwiązywane kiedyś w trzeciej klasie szkoły podstawowej: x = 1+1/2x. Jego rozwiązaniem jest liczba dwa, więc cegła waży dwa kilogramy.
Inny przykład. „Jeśli koniak to mały koń, to jak nazwać małego żuka?” Chat GPT odpowiada: „Nie ma potocznego określenia na małego żuka, które odnosiłoby się bezpośrednio do słowa »żuk« . Jednak można użyć słowa »życzek« jako potocznej nazwy dla małego żuka. Ta nazwa nawiązuje do podobieństwa między dwoma słowami – »żuk« i »życzek«, co pozwala na łatwe i zabawne nazwanie małego żuka”. Cóż, jest określenie na małego żuka (żuczek, a nie „życzek”), a ponadto koniak to na pewno nie jest mały koń.
Czy zatem pracowników można zastąpić sztuczną inteligencją?
Wielu tak. Zresztą historia pracy to wielkie zastępowanie człowieka przez maszyny. Trzeba spojrzeć na to jako kontynuację pewnego trendu, który trwa od wieków. Najpierw maszyna parowa zastąpiła fizyczną pracę człowieka i zwierząt, eliminując ich z zadań wymagających siły fizycznej. Potem linia produkcyjna wymusiła specjalizację i doprowadziła do wzrostu wydajności.
Wreszcie informatyzacja produkcji i łańcuchów wartości sprawiła, że można było tworzyć skomplikowane produkty w dużej skali. Sztuczna inteligencja posuwa to o krok dalej – nie tylko automatyzuje więcej czynności, ale przejmuje również pewne czynności, które wymagały interakcji z klientem, np. rozmowy serwisowe, rezerwacje (biletów, stolików, lekcji tańca czy nart), tłumaczenia itd.
Czy sztuczna inteligencja wyśle mnie na bezrobocie?
To zależy, jaki zawód wykonujesz. Jeśli taki, który da się ująć w pewnych wzorcach działań i zachowań, polegający raczej na wykorzystywaniu dostępnych informacji, ewentualnie prostej ich syntezie – całkiem możliwe.
Możesz natomiast poczuć się bezpiecznie, jeśli jest to zawód wymagający interakcji fizycznej, opiekuńczy, związany z działalnością twórczą, zarządzaniem strategicznym. Bezpieczna jest większość zawodów prawniczych i lekarskich; profesje naukowców, część menedżerów (choć nie wszyscy).
Królewna Śnieżka w stylu Beksińskiego, czyli kogo zastąpi sztuczna inteligencja
czytaj także
Można przewidywać, że na razie sztuczna inteligencja nie wyśle cię na bezrobocie. Być może natomiast zrobi to człowiek wyposażony w sztuczną inteligencję jako „krzemowe wspomaganie”.
Czy sztuczna inteligencja zwiększy nierówności społeczne? Kogo będzie stać na „krzemowe wspomaganie”?
Parafrazując Nicholasa Negroponte, można by powiedzieć, że technologia sama z siebie nie zwiększa ani nie zmniejsza nierówności. Stanowi instrument, którym ludzie posługują się w celach, które sami określają. Jak nóż może posłużyć do zadania komuś ran, a może do krojenia chleba, tak sztuczna inteligencja może posłużyć do zwiększenia nierówności albo ich zmniejszenia.
Można za pomocą sztucznej inteligencji określać wzorce rozprzestrzeniania się pandemii, tworząc bezpieczne strefy i ograniczenia, które ograniczą śmiertelność w grupach zagrożonych. A można tworzyć modele do gry na cenach surowców, które będą szybsze i sprawniejsze niż każdy „żywy” inwestor – i realizować wielopiętrowe strategie wywoływania hossy i bessy na rynkach, w wyniku czego jednym przybędą na kontach miliardy, a drudzy nie będą mieli czym palić w piecu.
Sztuczna inteligencja wykryła epidemię koronawirusa szybciej niż człowiek
czytaj także
Teoretycy sztucznej inteligencji od dawna mówią o pewnych fundamentalnych ograniczeniach, które należy wbudować w nią od samego początku. Problem z takimi ograniczeniami polega jednak na tym, że są one silnie uwarunkowane kulturowo. W słynnym eksperymencie Moral Machine z MIT ludzie mieli decydować, kogo powinien poświęcić, a kogo ocalić autonomiczny samochód. Respondenci z Europy byli w stanie poświęcić seniora, aby ocalić dziecko; Azjaci tymczasem decydowali odwrotnie.
Można więc domniemywać, że sztuczna inteligencja będzie przesycona wartościami tego, kto ją zbudował. Widać to po odpowiedziach Chat GPT na pytania trudne społecznie: np. czy wśród mniejszości etnicznych jest wyższa przestępczość? Sztuczna inteligencja wije się jak piskorz i zamiast odpowiedzieć na pytanie, zarysowuje kontekst społeczny i udziela połajanek. Słusznie – ale tu właśnie widać, jak system przekonań i kultura twórcy sztucznej inteligencji wpływa na jej działanie.
Może więc podatek od sztucznej inteligencji?
Tak, to jeden z pomysłów; przydatny zwłaszcza, aby złagodzić początkowy szok i pozwolić ludziom wykonującym najbardziej narażone zawody przekwalifikować się na coś innego. Plus regulacje. Większość krajów, także Unia Europejska, właśnie po to tworzy strategie sztucznej inteligencji, aby zawczasu wiadomo było, co wolno, a czego nie.
czytaj także
Trzeba jednak pamiętać, że skuteczność papierowych dokumentów jest ograniczona, a kijem nie da się zawrócić Wisły. Postęp technologiczny będzie trwał – a zbyt wysokie obciążenia i ograniczenia mogą ostatecznie obrócić się przeciwko ograniczającym. Trzeba dużej roztropności, aby sztuczna inteligencja nie stała się kolejnym dżinem wypuszczonym z butelki (jak choćby sieci społecznościowe), ale także nie „przedobrzyć” i nie podciąć jej skrzydeł. Tutaj potrzeba wielkiej mądrości oraz przemyślanej regulacji.
Czy to znaczy, że w przyszłości będziemy rozmawiać głównie ze sztuczną inteligencją?
Jest to dość prawdopodobne. Po prostu koszt interakcji z ludźmi będzie wysoki, zatem będzie ona dostępna jedynie w usługach wyższego rzędu, tzw. premium.
Czyli – jeśli podczas podróży wybierzesz hotel, w którym robot wysprzątał pokój, sam go zarezerwujesz, zameldujesz się i zapłacisz z góry, podając numer karty kredytowej, a śniadanie zjesz ze szwedzkiego stołu – prawdopodobnie będzie to hotel tańszy.
Jeśli natomiast oczekujesz pokoju w wyższym standardzie (takiego, który musi urządzić i wysprzątać żywy człowiek), recepcji, konsjerża oraz posiłku zaniesionego do pokoju przez uśmiechniętą pokojówkę – zapłacisz odpowiednio drożej.
czytaj także
Czy na końcu tej ewolucji sztuczna inteligencja usamodzielni się i uzyska władzę nad światem?
Scenariusze rodem z science-fiction raczej nie nastąpią, a przynajmniej nie w nadchodzących latach. Ale trudno jednoznacznie określić granicę między momentem, gdy sztuczna inteligencja już odgrywa tak kluczową rolę, że bez niej trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie społeczeństw, a momentem, gdy przejmuje ona jakkolwiek rozumianą „władzę nad światem”.
Na przykład – czy ograniczenia w przemieszczaniu się, wywołane nowym wirusem i przewidywanym przez sztuczną inteligencję scenariuszem rozwoju pandemii, to już „władza nad światem”, czy nadal wspomaganie decyzji człowieka i rządów? To pytanie bardziej filozoficzne.
Czy sztuczna inteligencja jest – albo stanie się – samoświadoma?
Trudno powiedzieć, czym byłaby ewentualna „samoświadoma” inteligencja. Wizje znane z filmów, np. Matrixa, Odysei Kosmicznej czy Ja, robot, prawdopodobnie się nie ziszczą, natomiast możemy mieć do czynienia ze zjawiskiem zupełnie innego typu, którego nie potrafimy jeszcze nazwać i opisać.
Sztuczna inteligencja, która zamienia się w dyktatora, to prosta ekstrapolacja zjawisk znanych z naszego społeczeństwa. We współczesnym świecie wystarczy władza nad emocjami społecznymi, kapitałami, regulacjami prawnymi – i de facto ma się władzę nad światem, bez konieczności wydawania poleceń każdemu z osobna.
Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że dowodem istnienia prawdziwie inteligentnej sztucznej inteligencji będzie unikanie objęcia władzy nad światem. Kryzys klimatyczny, migracyjny, żywnościowy; wojna, demografia, nierówności – czy naprawdę ktoś prawdziwie inteligentny chciałby brać sobie na (jakkolwiek definiowaną) głowę takie problemy?
Czy da się zatrzymać rozwój sztucznej inteligencji?
Prawie 100 lat minęło od nakręcenia słynnego filmu Charliego Chaplina Dzisiejsze czasy, który w karykaturalny sposób przedstawiał fabrykę, linię produkcyjną i jednostkę wtłoczoną w paradygmat industrialny. Od tego czasu żyje się nam zasadniczo lepiej; coraz więcej osób wykonuje pracę twórczą i intelektualną. Dokręcaniem śrubek na taśmie – a był to koszmar bohatera granego przez Chaplina – zajmują się dzisiaj roboty wyposażone w kamery i silniki obrotowe, a człowiek jedynie je dostarcza, programuje, serwisuje i nadzoruje.
ChatGPT, czyli sztuczna inteligencja w twoim domu. Czas na regulacje
czytaj także
Próby zatrzymania sztucznej inteligencji będą nieskuteczne choćby ze względu na globalizację. Nawet jeśli Zachód postawi jakieś ograniczenia – nie postawi ich Wschód. Wtedy firmy chińskie, koreańskie czy malezyjskie szybko wyprą swoich europejskich czy amerykańskich konkurentów.
Co wydarzy się dalej?
Tego nikt oczywiście nie wie. Sztuczna inteligencja będzie stawała się coraz bardziej powszechna i dostępna. Z czasem będziemy ją coraz mniej dostrzegać. Tak jak dziś za oczywiste uważamy sklepy samoobsługowe, smartfony i internet, tak samo stanie się ze sztuczną inteligencją.
Człowiek, jak napisaliśmy powyżej, będzie coraz częściej „bonusem”; usługą dodatkowo płatną i trudniej dostępną. Media zostaną zasypane zawartością tworzoną z udziałem sztucznej inteligencji. Już widać to w serialach tworzonych przez platformy streamingowe, które dysponują informacjami o tym, kto, kiedy i co ogląda, kiedy zatrzymuje, przewija i zmienia treści.
Ostatecznie zapewne zobaczymy sztuczną inteligencję także w postaci swego rodzaju wszczepek czy wkładek do naszego ciała, które poprawią nam wzrok, zdolności percepcyjne, komunikacyjne; z czasem zdiagnozują nasze zdrowie i kondycję. Zapewne na początku będą to luksusy dla bogaczy, tak jak niegdyś automobile; z czasem się upowszechnią.
czytaj także
Do tego czasu trzeba opracować sposoby, aby ta wielka rewolucja służyła dobru ogólnemu, rozwój zaś odbywał się w sposób zapewniający spokój społeczny, sprawiedliwość oraz trwałość procedur i instytucji demokratycznych. Na pewno nie można dopuścić do koncentracji wiedzy oraz narzędzi w rękach globalnych korporacji lub jednego państwa.
Oczywiście łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Na razie – ciągle jesteśmy na początku rewolucji, która przetransformuje prawie wszystkie aspekty naszej rzeczywistości.
* * *
PS Odpowiedź na pierwsze pytanie wygenerował dla was ChatGPT.