Nauka

Koty mogą jeść wegańsko. Pogódźcie się z tym

Powody, żeby karmić zwierzęta domowe wegańsko, są liczne. Kryzys klimatyczny, gigantyczny obciążający wpływ na środowisko, powody etyczne i zdrowotne. Coraz więcej psów i kotów jest uczulonych na białko pochodzenia zwierzęcego i nie może go jeść. Dieta roślinna wzbogacona o składniki syntetyczne i mineralne pozwala im wrócić do zdrowia.

„Koty mogą żyć na diecie roślinnej, ponieważ składniki odżywcze, których potrzebują, mogą być wytwarzane syntetycznie lub pozyskiwane z nowatorskich składników” – wynika z nowego stanowiska brytyjskiego stowarzyszenia producentów karmy dla zwierząt domowych.

Portal Ukpetfood, na którym stanowisko zostało opublikowane, przybliża konsumentom branżę petfood zrzeszoną na Wyspach w organizacji PFMA. Europejską organizacją zrzeszającą i regulującą działania producentów jest FEDIAF, który w Polsce reprezentuje Polkarma. Kiedy takie stanowisko opublikuje polskie stowarzyszenie?

Raczej nieprędko. Spróbujcie powiedzieć przeciętnemu opiekunowi mruczusia, że może on żyć na karmie wege, to zagryzie was szybciej niż mój pies brokuła. Wegańskie koty? To się w pale nie mieści. Za wrzucenie linka do artykułu omawiającego stanowisko Petfood UK, zostałem zablokowany na grupie „Co jedzą polscy wegetarianie?”.

Oczywiście musiałem dodać złośliwe pytanie, czy koty wegetarian ciągle jedzą martwe zwierzęta, ale i tak nie rozumiem, czemu nie można na ten temat dyskutować. Jeszcze bardziej wrażliwi okazali się admini i członkowie grupy „Dzień dobry, żyjemy w kapitalistycznej dystopii”, gdzie mój post cytujący wytyczne z komentarzem „Czy Brytole to zwyrole? Czy Brytania to utopia?” stał się przyczynkiem nie tylko do zbanowania mnie, ale również publicznego linczu.

Transport przegranych. Czy zwierzęta naprawdę cierpią w czasie przewozu?

„Ej, tu jest dystopia, ale nie aż taka, żeby szurom pokroju Jasia dawać mikrofon”, napisała adminka, a na post zareagowano setkami serduszek, lajków i komentarzy. Żyjemy w kapitalistycznej dystopii, ale trochę jednak się boimy, że ktoś podważy nasze utarte schematy myślowe, więc lepiej go wyrzućmy i wyśmiejmy.

Poczułem się jak kobieta w spodniach niecałe 300 lat temu. Ukamienować! Co prawda ja, jak wiadomo, jestem pierdolonym kwiatem lotosu płynącym spokojnie po oceanie gówna, ale jednak mnie bawi, że są granice dystopijnego kapitalizmu, których przekraczać nie wolno. Wegańskie koty żyją poza tymi granicami, a ja razem z nimi. Nie będę płakał, choć płakać przecież lubię. Co nie zmienia faktu, że wegańskie koty żyją i mają się dobrze. Podobnie jak ja. Czemu ludzi tak bardzo to boli?

Być może wciąż za mało się mówi, że badania ankietowe tysięcy angielskojęzycznych opiekunów psów i kotów wskazały, że 1,6 proc. z nich decyduje się na podawanie diety opartej na roślinach, co daje niebagatelną liczbę setek milionów zwierząt. Oczywiście ta liczba jest wyższa w przypadku psów, które z natury są bardziej wszystkożerne, a niższa w stosunku do kotów, które określane są jako „drapieżniki” i „obligatoryjni mięsożercy”.

Warto jednak pamiętać, że to tylko nazwy taksonomiczne. Do rzędu zwierząt drapieżnych należą zarówno moje ukochane szopy pracze, które są wszystkożerne, jak i pandy, będące roślinożercami od przeszło dwóch milionów lat.

Zwierzęta do prawidłowego funkcjonowania potrzebują określonych składników pokarmowych, a nie konkretnych pokarmów. Dieta może być deficytowa w niezbędne składniki odżywcze, także gdy będzie zawierała wszystkie jej naturalne elementy. Wszystko zależy od porcji i proporcji. Nazywanie kotów mięsożernymi oznacza wyłącznie to, że potrzebują składników odżywczych, które zwyczajowo czerpały z mięsa, a przecież zjadają całą ofiarę, na której mięsa mięśniowego jest często nie więcej niż 30 proc. Co oczywiście nie znaczy, że przy obecnej technologii i wiedzy nie można im zapewnić zbilansowanej diety roślinnej wzbogaconej o mineralne i syntetycznie wytworzone substancje odżywcze w odpowiednich ilościach. Czy tak naprawdę trudno się z tym pogodzić?

Obawy, że koty z powodu zbyt krótkiego przewodu pokarmowego nie będą trawić roślinnego pożywienia, również wydają się mocno na wyrost. Przecież wystarczy jedzenie ugotować lub zblendować, żeby znacząco poprawić jego strawność. Mimo wszystko nie polecam samodzielnego komponowania domowej karmy dla kotów bez konsultacji z dietetykiem zwierzęcym, stanowisko brytyjskie też to odradza. Bezpieczniejsze wydają się gotowe karmy, ale również w ich przypadku warto kotom robić regularne badania, bo każde zwierzę jest inne i może inaczej reagować.

Być może wielu opiekunów i opiekunek kotów nie zdaje sobie sprawy, że już w tym momencie karmią swoje mięsożerne drapieżniki składnikami syntetycznymi. Częsta wydaje się obawa, że koty na diecie wegańskiej będą miały niedobory tauryny. Ale fakty są takie, że niedobory tauryny zaobserwowano już dawno także u kotów żywiących się konwencjonalnie. Wynikało to z faktu, że podczas obróbki cieplnej mięsa tauryna ginęła.

Zaczęto więc do karm dodawać syntetyczną taurynę, już po koniecznej obróbce termicznej – obowiązkowo w latach 80., ale niektórzy producenci zaczęli już 20 lat wcześniej (i też ich wyśmiewano). Większość gotowych karm mięsnych zawiera taurynę wyprodukowaną sztucznie. Dodanie jej do karm wegańskich to również żaden problem. Wiedzą to dobrze producenci energy drinków. Pół kilo tauryny można kupić za 30 złotych. Tak oto odwieczny argument braku dostępności substancji występujących naturalnie głównie w mięsie został także definitywnie obalony.

My wszyscy, niepełnosprawne zwierzęta

czytaj także

Czy to naprawdę jakaś wiedza zakazana, o której nie można mówić, żeby nie zostać zwyzywanym od szurów? Czy naprawdę cytowanie nowego stanowiska stowarzyszenia producentów karmy jest fanatyzmem i szaleństwem, na które nie ma miejsca w debacie publicznej? Czy Petfood UK zostało przekupione przez potężnych wegan? Czy może jedynie zauważyło to, co może dostrzec każdy zainteresowany tematem?

Z wcześniej przytaczanej ankiety wynika, że pośród 3673 anglojęzycznych opiekunów psów i kotów aż 599 osób (trzy razy więcej, niż brało udział w badaniu wegan) wyrażało zainteresowanie podjęciem diety roślinnej, z czego 45 proc. pragnie otrzymać więcej danych potwierdzających adekwatność takich diet dla ich zwierząt.

Przygotowanie wegańskim kotom zbilansowanej karmy wymaga trochę wysiłku i wiedzy, ale jest możliwe. Nie ma żadnych dowodów, żeby koty niejedzące mięsa miały jakieś problemy zdrowotne, o ile otrzymują odpowiednio zbilansowaną dietę zawierającą suplementy i lub zamienniki. Wręcz przeciwnie, wszystkie obserwacje porównawcze pokazują, że wegańskie koty są zdrowsze.

Mają też mniej zaburzeń żołądkowych i problemów z wątrobą. Opiekunowie uważają, że ich wegańskie koty mają lepszą kondycję i proporcje ciała niż ich odpowiedniki żywiące się mięsem. Czy kogoś, kto wie choć trochę o tym, jak wygląda współcześnie przemysłowa hodowla zwierząt, naprawdę to dziwi? Zwierzęta hodowane na mięso w masakrycznych warunkach chorują i cierpią na wszystkie możliwe sposoby. Jak można być zdrowym i szczupłym, jedząc coś takiego?

Może jestem szurem. Na pewno umiarkowanie przejmuję się tym, że ludzie tak o mnie myślą. Ale ja sobie tego nie wymyśliłem, że można i należy karmić zwierzęta towarzyszące roślinnie. Po prostu nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań. Tak działa biologia. Że brak długofalowych badań populacyjnych? To je sobie zróbcie, zamiast się obrażać i oburzać. Masa kotów na dietach mięsnych, czy to surowych, czy to puszkowych, i tak żyje nie dłużej niż 12 lat. A wiemy, że koty mogą żyć zdrowo nawet 20 lat.

Czy każda nowa dieta jest najpierw badana przez populacje, zanim zostanie wprowadzona na rynek? Czy są długofalowe badania populacyjne na temat żywienia kotów wołowiną, tuńczykiem, sarnami, krewetkami czy homarami? Przecież w naturze kot nie upolowałby żadnego z tych zwierząt. Skąd wiemy, że ich spożywanie im nie zaszkodzi? Czy uznajemy to za naturalne, bo to padlina? W naturze koty nie jedzą padliny. Mięso to tylko zestaw składników odżywczych. Nawet soja ma lepszy skład aminokwasowy niż niektóre rodzaje produktów pochodzenia zwierzęcego.

Powody, żeby karmić zwierzęta domowe wegańsko, są liczne. Kryzys klimatyczny, gigantyczny obciążający wpływ na środowisko, powody etyczne i zdrowotne. Coraz więcej psów i kotów jest uczulonych na białko pochodzenia zwierzęcego i nie może go jeść. Dieta roślinna wzbogacona o składniki syntetyczne i mineralne pozwala im wrócić do zdrowia.

Produkcja karmy dla zwierząt odpowiada za 25, a może nawet 30 proc. wpływu branży mięsnej na środowisku. Gdy słyszę wegan, którzy chcą mi prawić morały, że swoim zwierzętom kupują tylko mięso od etycznego rzeźnika, który płakał, jak zabijał szczęśliwe krowy swojego kumpla – etycznego hodowcy, to mam ochotę wysłać ich na prace reedukacyjne do ubojni. Być może są osoby, które stać, żeby zapewnić swoim ukochanym tylko mięso premium z najlepszego pastwiska. Ale czy nie są one w stanie spojrzeć dalej niż czubek nosa swojego kota?

Już wkrótce nastąpi nieuchronny upadek przemysłowej produkcji zwierząt

Szczęśliwe pastwiska nie mogą stać się normą, gdyż ich wpływ na środowisko jest jeszcze gorszy niż hodowli intensywnej, której koszmar dobrze znamy. Karmienie kotów BARF-em nie jest rozwiązaniem, które może stać się zjawiskiem powszechnym. Już bez tego zmierzamy prosto do zagłady. Czy naprawdę katastrofa klimatyczna będzie wam lepiej wyglądać, bo wasze koty będą jadły szczęśliwe homary? Czy dieta wysokomięsna waszego kota jest dla was ważniejsza niż wycinane lasy, ludzie tracący domy przez ekstremalne zjawiska pogodowe i przyszłość cywilizacji?

Aaa, kot to drapieżnik i mięsożerca. Nie możemy ingerować w jego naturę.

Litości. Istnienie kotów jest ingerencją w naturę. Koty są zjawiskiem antropogenicznym, a do tego owszem, drapieżnym i dla natury niszczącym. Każdego roku miliony ptaków i gadów padają ofiarami beztroski kocich opiekunów, którzy nie chcą tłumić ich zwierzęcej natury, więc pozwalają, żeby wywierały morderczą presję na tę przyrodę, której człowiek całkiem jeszcze nie zniszczył.

Często zresztą nie chodzi o szczęście kota, tylko o to, by w domu nie było kuwety. Niestety, przyczyna wypuszczania kotów, które z tego powodu żyją krócej, ulegając licznym wypadkom i chorobom, dotyczy głównie wygody opiekuna, któremu nie chce się zapewnić w domu odpowiedniego dobrostanu. Udomawiając koty, staliśmy się za nie odpowiedzialni. Kto, jeśli nie my, ma decydować o ich diecie? Samozwańczy eksperci od dietetyki, jak Janusz Kowalski, Sławomir Mentzen czy Agnieszka Cholewiak-Góralczyk?

Osobiście proponowałbym raczej posłuchać profesora weterynarii Andrew Knighta, który nie ma wątpliwości, że psy i koty powinny przejść na weganizm. Możecie posłuchać też drę weterynarii Sarah Dodd, która sama była zaskoczona, że jej badania wegańskich kotów okazały się tak optymistyczne. Spodziewano się, że mogą mieć jakieś deficyty, okazały się zdrowsze od tych mięsożernych. Tak, badania są ankietowane, weganie na pewno nakłamali. Bezczelni złośliwcy twierdzą nawet, że dieta wegańska smakuje ich podopiecznym.

Kłamczuszki, co tylko udają, że chodzi im o minimalizowanie cierpienia zwierząt, a znęcają się nad własnymi – pokażcie mi badania, które pokazują, że koty na zbilansowanej diecie wegańskiej cierpią lub chorują. Co? Nie ma? To zróbcie. Na razie mamy badania, że karmienie dietą surową stwarza liczne zagrożenia dla zdrowia psów i kotów, a nawet ludzi, ale jakoś nikt o tym tak nie grzmi.

Zamiast dalej wierzyć, że historyczne nazwy i mity powinny decydować o tym, co jest najlepsze dla przyszłości rozwoju cywilizacji, pogódźcie się z faktem, że abyśmy mogli uratować świat, musimy zmienić dietę. Również naszych mruczków.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij