W grudniu minionego roku, w wieku 97 lat, odszedł jeden z najbardziej nieortodoksyjnych amerykańskich historyków. Arno Mayer uciekł z Europy przed nazistami, aby rozpocząć karierę naukową w USA, poświęcając się badaniu z pozycji marksistowskich kryzysów, które ukształtowały dzieje nowoczesności.
Rewolucje francuska i rosyjska, I wojna światowa, Holocaust, konferencja wersalska oraz powstanie Izraela… Na pierwszy rzut oka większość z wymienionych wydarzeń ma ze sobą niewiele wspólnego, ale Arno Mayer badał je wszystkie, nie wychodząc przy tym poza swoją specjalizację – był bowiem historykiem nowoczesności w jej europejskim wydaniu, skupiał się na przemocy politycznej, masowych mobilizacjach oraz kryjących się za nimi konfliktach społecznych. Jego celem zawsze pozostawało wykroczenie poza prostą historię wydarzeniową i zrozumienie procesów kształtujących najbardziej burzliwe dekady w dziejach ludzkości.
czytaj także
Zmarły przed paroma tygodniami profesor przez kilkadziesiąt lat wykładał na uniwersytecie w Princeton, wcześniej zdobywając doświadczenie na Harvardzie i Yale. Kariery nie ułatwiły mu poglądy polityczne i naukowe – miewał problemy ze względu na krytykę działań USA oraz zaangażowanie w protesty antywojenne, a zadeklarowany marksizm stawiał go na pozycji outsidera wśród amerykańskich historyków. Takie usytuowanie sprzyjało jednak badaniu przeszłości w sposób ponadnarodowy i nieortodoksyjny, nawet gdy była to przeszłość bardzo bliska Mayerowi.
Od ucieczki przed Holocaustem po oskarżenia o antysemityzm
Urodzony w 1926 roku w Luksemburgu, nastoletni Arno Mayer w ostatniej chwili uciekł przed Wehrmachtem i przedostał się do Stanów Zjednoczonych, ale wielu członków jego rodziny nie miało tyle szczęścia, trafiając do nazistowskich obozów zagłady. Pod koniec wojny, jako mówiący po niemiecku żołnierz amerykański (w międzyczasie uzyskał obywatelstwo i zaciągnął się do armii), asystował w ujęciu i przesłuchaniach czołowych naukowców III Rzeszy. Zetknął się między innymi z Wernerem von Braunem, wynalazcą rakiet V2, późniejszym dyrektorem NASA i architektem misji Apollo.
W podjętej po wojnie pracy badawczej jego specjalizacją była początkowo historia dyplomacji w XX wieku, jej poświęcił kilka pierwszych publikacji, ale ze względu na osobiste doświadczenia temat Holocaustu nie przestawał go nurtować i w końcu Mayer postanowił przyjrzeć się naukowo nazistowskiemu ludobójstwu. Efektem jego pracy była wydana w 1988 roku Why Did the Heavens Not Darken? The „Final Solution” in History, prawdopodobnie najgłośniejsza i najbardziej kontrowersyjna z książek wykładającego na Princeton profesora.
Grabowski: Prezydentura Komorowskiego była próbą wybielenia polskiej historii
czytaj także
Sprzeciw wywołała teza, jakoby antysemityzm nie był fundamentem ideologii nazistowskiej. Zdaniem Mayera w centrum hitlerowskiego projektu stały raczej odrzucenie nowoczesności i krucjata antykomunistyczna, a nienawiść do Żydów stanowiła bardziej pochodną reakcyjnego światopoglądu niż jego konstytutywną część. Unikał on też terminu „Holocaust”, preferując „żydobójstwo” (Judeocide), co łączyło się z chęcią demitologizacji eksterminacji Żydów, przedstawianej często jako wydarzenie ponadhistoryczne i bezprecedensowe. Mayer był w pełni świadomy wielkiego tragizmu Zagłady, ale odrzucał powstałą wokół niej aurę wyjątkowości. Takie postawienie sprawy ściągnęło na Mayera gniew niektórych organizacji żydowskich, zarzucających mu relatywizowanie Holocaustu lub wręcz antysemityzm.
Niezrażony krytyką, Mayer powrócił do podobnej tematyki w ostatniej ze swoich prac (Plowshares Into Swords: From Zionism to Israel), analizując tym razem powstanie Izraela i atakując państwo żydowskie za zdradę ideałów, które niegdyś sam podzielał. Historyk jako (wówczas) lewicowy syjonista spędził w młodości pewien czas w kibucu, ale rozczarowało go przerodzenie się Izraela w zmilitaryzowane państwo apartheidu, zdominowane przez nacjonalistów i radykałów religijnych. Mayer uznał za swój obowiązek rozłożyć ten proces na czynniki pierwsze, zgodnie ze sformułowanymi przez samego siebie regułami badawczymi.
Jak badać przeszłość?
Definiując własną metodologię, Mayer wymienił kilka podstawowych zasad, którymi kierował się w pracy naukowej: jednym z nich była kontekstualizacja. Za tym pojęciem kryje się dążenie do umieszczenia każdego wydarzenia lub idei w ramach historycznej struktury społecznej, wraz z jej intelektualną nadbudową. Można zrelacjonować eksterminację Żydów, ale bez poznania kontekstu, dotarcia chociażby do korzeni ideologii nazistowskiej i źródeł jej popularności, będzie to bardzo powierzchowne. Gdy już przyjrzymy się genezie danego zjawiska oraz przeanalizujemy jego środowisko społeczne, kolejnym krokiem jest wyciągnięcie wniosków i ich zinterpretowanie – konceptualizacja. Mayer nie poprzestawał na opowiedzeniu historii, starał się odnaleźć w niej potwierdzenie (lub zanegowanie) istnienia bardziej uniwersalnych mechanizmów społecznych.
Czy Instytut Zachodni zatrudnił Davida Engelsa zgodnie ze standardami?
czytaj także
W tym sensie Mayera można uznać za przedstawiciela makrohistorii, którego najbardziej interesowały procesy wykraczające poza granice poszczególnych krajów i rozciągnięte na wiele dekad, jeśli nie stuleci, ale nigdy nie uwiódł go determinizm, negacja sprawczości indywidualnych aktorów lub wagi konkretnych wydarzeń. Te ostatnie mogą zaprzeczyć historycznej tendencji, tak jak Holocaust zerwał z postępującą emancypacją ludności żydowskiej. Amerykański badacz uznawał przygodność za jedną z podstawowych cech historii i coś, co umożliwia przeforsowanie gwałtownej zmiany społecznej poprzez działanie zbiorowe – z lepszymi lub gorszymi skutkami.
W jednej ze swoich ostatnich książek (The Furies: Violence and Terror in the French and Russian Revolutions) Mayer porównał rewolucyjną przemoc i terror w jakobińskiej Francji oraz bolszewickiej Rosji. Autorzy prac zestawiających w tym aspekcie obie rewolucje często czynią to z odgórnym zamiarem ich potępienia, myląc zawody historyka i inkwizytora – tym bardziej wartościowa jest publikacja, w której zamiast jałowej wyliczanki zbrodni odnajdziemy dogłębnie prześledzony proces brutalizacji rewolucji. W ujęciu Mayera przemoc nie rodziła się w próżni ze względu na ideologię rewolucjonistów, lecz była efektem istniejących napięć społecznych i relacji z kontrrewolucją – terrory „czerwone” i „białe” wzajemnie się napędzały, przyjmując odmienne kształty we Francji oraz Rosji, w zależności od lokalnych uwarunkowań.
Przywołanie dwóch różnych rewolucji wynika z kolejnej z zasad, zakładającej stosowanie analizy porównawczej – pozwala ona lepiej zweryfikować wybrane koncepty i ich adekwatność w różnych kontekstach społecznych. Metoda Mayera sytuowała się gdzieś w przestrzeni pomiędzy wielkimi generalizującymi teoriami a szczegółowymi studiami przypadków, balansując między tymi tendencjami. Czy znalazł złoty środek? Trudno stwierdzić, ale na pewno doszedł tym sposobem do oryginalnych wniosków.
Wykraczając poza szablony
Mayer ze względu na swoje poglądy był siłą rzeczy krytyczny wobec narracji historycznych głównego nurtu, ale wyróżniał się również na tle historiografii marksistowskiej, wchodząc w polemikę z jej bardziej klasycznymi przedstawicielami, do których można zaliczyć np. Erica Hobsbawma. Znalazło to swój wyraz zwłaszcza w książce The Persistence of the Old Regime: Europe to the Great War, stanowiącej analizę sytuacji w Europie przed „drugą wojną trzydziestoletnią”, jak Mayer czasem nazywał okres dwóch wojen światowych i interludium między nimi.
Zdaniem amerykańskiego historyka Europie z początków XX wieku daleko było do zdominowania przez liberalną burżuazję. Władzę ekonomiczną i polityczną wciąż dzierżyły stare elity arystokratyczne, przeważała produkcja rolna, a kapitalizm pozostawał we wczesnym stadium swojego rozwoju. Jednak powoli ulegało to zmianie i wraz z coraz mocniejszą kontestacją tradycyjnego porządku przez zyskujące na znaczeniu klasy, rosły napięcia wewnątrz państw europejskich. Stare elity, szukając sposobów na powstrzymanie transformacji społecznej, spory wewnętrzne próbowały zastąpić zewnętrznymi, sprzyjającymi konsolidacji władzy.
„Wielka Wojna” stanowiła w ten sposób rodzaj nieudanej prewencyjnej kontrrewolucji, a trzy dekady wstrząsów, starć zbrojnych, okrutnych zbrodni i rewolt poskutkowały finalnie złożeniem do grobu starego porządku, który ze wszystkich sił próbował temu zapobiec i tonąc, chwytał się różnych brzytew. Źródłem całej gehenny był więc konflikt społeczny, nawet jeśli nie zawsze wysuwał się on na pierwszy plan. Mayer powiedziałby, że zadaniem historyka jest dokopanie się do tego fundamentu historii, czy tym bardziej unaocznienie, w jaki sposób starcia między grupami oraz klasami warunkowały i kształtowały poszczególne wydarzenia.
czytaj także
Wiele z tez Mayera można uznać za dyskusyjne, ale celem zmarłego historyka nigdy nie było podążanie utartymi schematami. Swoją nieortodoksyjnością naraził się na polemiki ze strony kolegów po fachu, ale też zyskał szacunek wielu z nich. Czytelnikom zaproponował z kolei wciągające opowieści o procesach dziejowych, których złożoność i niejednoznaczność może czasem oszałamiać – tym bardziej potrzeba historyków do ich rozpakowania tak jak Mayer łączących ideowe zaangażowanie z rzetelnością badawczą.