Chwila odkrycia niechcianej ciąży to moment, kiedy kobieta z niezwykłą ostrością zdaje sobie sprawę, że w podejmowaniu najbardziej osobistych wyborów dotyczących jej własnego ciała zastąpili ją katoliccy księża i ulegli im politycy.
Doktor Bogdan Chazan, w 2014 roku dyrektor jednego z warszawskich szpitali, odmówił legalnej aborcji kobiecie, choć płód był ciężko i nieodwracalnie uszkodzony. Powołał się na klauzulę sumienia, którym bezprawnie objął cały kierowany przez siebie szpital. Nie wskazał też kobiecie, choć zobowiązywały go do tego przepisy, innego lekarza lub placówki, gdzie uzyskałaby pomoc. W ten sposób skazał na tortury zarówno rodziców, jak samo skazane na śmierć dziecko. „Gdy się obudziłam jeszcze na sali porodowej, to zapytałam tylko o jedno: czy dziecko żyje. Gdy usłyszałam, że tak, to wcale nie poczułam ulgi, tylko przerażenie, jak długo będzie umierało – mówiła matka dwa lata później w TVN. – Zamiast noska był po prostu niekształtny fałd skóry, nieprzypominający niczego zupełnie. Obok tego, co powinno być nosem, była kilkucentymetrowa szpara. Był to rozszczep twarzy. Oko było w prawie całkowitym wytrzeszczu, dziecko nie miało powiek, w związku z czym oczy były na wierzchu. Nie miało części czaszki. Był otwór w głowie, bezpośredni, z mózgiem. Nasze dziecko umierało w bólach dziesięć dni”.
Rodzice zdecydowali się opowiedzieć publicznie te drastyczne szczegóły, po tym kiedy usłyszeli wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego zapowiadającą zmuszanie innych kobiet do rodzenia nawet ciężko uszkodzonych płodów: „Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem – zapowiadał beztrosko szef PiS – by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.
czytaj także
Klauzuli sumienia służącej do torturowania kobiet nie chce większość społeczeństwa – inaczej niż wmawia nam fundamentalistyczna mniejszość i podlegli im politycy.
Polski Episkopat oficjalnie wystąpił w obronie tortur w stylu eksdyrektora Chazana, zmuszającego swoją pacjentkę do urodzenia dziecka niezdolnego do życia, które konało przez dziesięć dni. Zarówno dla samego Chazana, jak i dla Episkopatu jest jasne, że – wbrew obowiązującemu w tym kraju prawu – kobieta powinna była przestrzegać nakazów jego katolickiego sumienia.
Czy sumienie używane jako narzędzie tortur wobec innych osób ma coś wspólnego z filozofią Jezusa? Nic. Jego nauczanie wyraźnie mówiło o wolnej woli każdego człowieka i osobistej, niezapośredniczonej przez sumienie żadnego lekarza czy księdza odpowiedzialności za własne czyny. W kanonicznym nowotestamentowym ujęciu sumienie miało służyć wyłącznie do oceny i kontrolowania własnych zachowań w celu osiągnięcia zbawienia. Taka „samowładna” koncepcja nie bardzo się nadaje do rządzenia ludźmi, prawda? Dlatego Kościół poświęcił kilkaset lat na przedefiniowanie tych niewygodnych pojęć. W efekcie ewangelizacja przestała być niesieniem dobrej nowiny. Przynajmniej dla kobiet.
Jeśli jednak nie Jezus z Nazaretu, to kto jest patronem Kościoła tortur w imię sumienia? Stanowisko Episkopatu, uznające zwolnienie Chazana w 2014 roku za element „kultury śmierci”, wprost wskazuje na Jana Pawła II. Tego samego papieża, który zakazywał używania prezerwatyw w ogarniętej epidemią AIDS Afryce, bezlitośnie żądał też od zgwałconych w czasie wojny bałkańskich kobiet rodzenia dzieci z gwałtów. Nie dziwi zatem, że to z jego imieniem na ustach Episkopat pcha tradycję uprzedmiotawiania kobiet w nowe rejony.
Oznacza to chociażby, że w Polsce chwila odkrycia niechcianej ciąży to moment, w którym kobieta z niezwykłą ostrością zdaje sobie sprawę, że w podejmowaniu najbardziej osobistych wyborów dotyczących jej własnego ciała prawem kaduka zastąpili ją katoliccy księża i ulegli im politycy. Nie może usunąć zarodka w 4–5 tygodniu ciąży (mniej więcej wtedy większość kobiet zdaje sobie sprawę ze swojego stanu), legalnie i w gabinecie ginekologicznym, gdzie – jak w pozostałych krajach Unii – otrzymałaby fachową pomoc i informacje dotyczące najlepszych dla niej metod antykoncepcji. Na tym etapie zarodek to kilkumilimetrowy owalny zlepek komórek, a jednak już w tym momencie kobieta, która chciałaby przerwać ciążę, jest w Polsce morderczynią in spe, a nie klientką ochrony zdrowia.
czytaj także
I to mimo że dla ogromnej liczby kobiet w Polsce zarodek to po prostu zarodek, a nie „dziecko poczęte”, jak każe mówić katolicka forpoczta w wojnie o język. I ciąże przerywają. Według CBOS-u „w ciągu swojego życia ciążę przerwała nie mniej niż co czwarta, ale też nie więcej niż co trzecia dorosła Polka, czyli od 4,1 do 5,8 miliona kobiet”.
Zestawmy te wyniki ze statystykami Kościoła katolickiego, według których w niedzielnych mszach bierze udział tylko 39 proc. zobowiązanych ochrzczonych (czyli około 30 proc. wszystkich Polaków), a tylko 16 proc. przyjmuje komunię, czyli w pełni, na serio uczestniczy w liturgii. Na świeckość państwa wskazują zatem nie tylko zapisy w konstytucji, ale także potwierdzony w katolickich statystykach tryb życia Polaków, którzy w zdecydowanej większości odmawiają uczestnictwa w obowiązkowych dla katolików rytuałach. Te liczby pokazują, że hierarchia kościelna nie ma dla swojej kampanii „moralnej większości” żadnych twardych podstaw.
Warto dodać, że Kościół, uderzając w kobiety, atakuje swój historycznie i współcześnie najwierniejszy elektorat. To kobiety w większości wypełniają kościoły. To kobiety je sprzątają. Najczęściej to one, kiedy są już babciami, wymuszają na obojętnych członkach rodziny dopełnienie kościelnych rytuałów – śluby, chrzty, komunie, bierzmowania. Jak wiele osób przeszło tę drogę tylko po to, żeby nie wkurzać babci! A jednocześnie kobiety są grupą, która w ciągu ostatnich dziesięcioleci najliczniej opuszcza Kościół, bo zwyczajnie nie są w stanie znieść warunków narzucanych przez nieżyciową anachroniczną antykobiecą „naukę Kościoła”, która odmawiając im prawa do antykoncepcji, in vitro, rozstania z przemocowym, toksycznym partnerem odmawia im prawa do kontroli własnego życia. Kobiety, które z troski o siebie, swoje związki i własne dzieci nie chcą już słuchać tych absurdów i wychodzą z Kościoła, nie wrócą tu jako babcie naganiaczki uzupełniające Kościołowi zapasy wiernych, koniecznych do snucia fantazji o reprezentowaniu „większości”. Wydaje się jednak, że ogarnięci mizoginicznym inkwizytorskim szałem hierarchowie wciąż nie rozumieją, że atakując matki, tracą przyszłe babcie. I właściwie cieszy mnie ich zaślepienie.
Cierpienia, jakie zafundował rodzicom prof. Chazan, staną się normą
czytaj także
Oczywiście trudno się dziwić działaczom Kościoła katolickiego, że korzystają ze sprawdzonych taktyk stosowanych przez swoich poprzedników, organizujących krucjaty i podpalających stosy. Bo taką historyczną taktyką jest manipulacja znaczeniami podstawowych pojęć. Wolność światopoglądowa jako prawo do narzucania swojego światopoglądu poprzez drastyczne łamanie praw inaczej myślących, a sumienie jako narzędzie uprawniające do zadawania cierpienia to nie nowinki. Zawłaszczanie świeckiej przestrzeni i kolejnych obszarów, gdzie jedynym prawodawcą powinno być na mocy konstytucji świeckie państwo, to podchody znane od początku istnienia państwa. Tak jak rugowanie z tych obszarów świeckiej kontroli – dzięki czemu takie postaci jak siostra Bernadetta czy biskup Wesołowski mogą długo i bez przeszkód realizować swoją „katolicką misję”.
W każdym kraju znajdą się tacy, którzy nie przestrzegają prawa i nawołują do tego innych, kluczowa w tej sytuacji jest reakcja państwa i obywateli.
A zatem co na to wszystko minister zdrowia? Zlecił zbadanie sprawy Naczelnemu Rzecznikowi Odpowiedzialności Zawodowej Naczelnej Izby Lekarskiej – tej samej, która wcześniej złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją przepisów ustawy o zawodzie lekarza, ponieważ uznała, że sformułowanie nakazujące lekarzowi powołującemu się na klauzulę sumienia wskazać „realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym” może być niekonstytucyjne…
W tym kontekście decyzja znanej ze związków z Kościołem Hanny Gronkiewicz-Waltz o zwolnieniu dyrektora Chazana z funkcji to światełko w tunelu. Pani prezydent pokazuje, że można skutecznie oddzielić osobiste sympatie od etosu i obowiązków związanych z pełnioną funkcją. Chciałabym, żeby bez względu na pokrzykiwania fanatycznych biskupów inni rządzący przyjrzeli się teraz skrupulatnie pozostałym szpitalom i wyciągnęli zgodne z prawem konsekwencje wobec innych lekarzy bezprawnie torturujących kobiety swoim nabrzmiałym katolickim sumieniem.
Zwłaszcza że rezygnacji z tortur w imię sumienia domaga się rzeczywista, nie tylko wyobrażona „moralna” większość społeczeństwa.
***
Niestety, moje niepobożne życzenia się nie spełniły, Trybunał Konstytucyjny w 2015 roku uznał, że sumienie lekarza waży więcej niż prawa pacjentki i lekarze nie muszą wskazywać pacjentkom, którym odmawiają legalnej, przysługującej im pomocy, gdzie taką pomoc uzyskają. A 10 kwietnia 2018 roku doktor Chazan został decyzją świętokrzyskiej wojewody Agaty Wojtyszek z PiS powołany na stanowisko wojewódzkiego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa. Do jego obowiązków należy „wydawanie opinii o stosowanym postępowaniu diagnostycznym, leczniczym i pielęgnacyjnym w zakresie jego zgodności z aktualnym stanem wiedzy, z uwzględnieniem dostępności metod i środków”, a także między innymi „wydawanie opinii w zakresie wyrobów medycznych do diagnostyki in vitro” oraz „kontrola dostępności świadczeń zdrowotnych”.
czytaj także
Do konsultanta wojewódzkiego trafiają kobiety w najtrudniejszych, nierzadko dramatycznych sprawach. Jakiej pomocy może im udzielić lekarz, który dla wielu stał się symbolem braku profesjonalizmu, stawiania własnego religijnego światopoglądu ponad prawem i zwykłej wrogości wobec kobiet?
Czy doktor Chazan, sygnatariusz tak zwanej deklaracji wiary, który wbrew prawu i elementarnej etyce rozciągnął swoje osobiste ultrakatolickie sumienie na cały szpital, odcinając pacjentki od części gwarantowanych świadczeń zdrowotnych, może właściwie ocenić dostępność świadczeń zdrowotnych w jakimkolwiek szpitalu? Czy człowiek, który twierdzi publicznie, że „osoby o poglądach lewicowych częściej mają problemy z zajściem w ciążę”, a „kobieta stosująca antykoncepcję hormonalną, biorąca tabletki «po» lub używająca wkładki wewnątrzmacicznej dokonuje zamachu na życie swojego dziecka”, jest w stanie rzetelnie ocenić, czy jakieś postępowanie lecznicze jest zgodne z aktualnym stanem wiedzy medycznej? Czy wreszcie zdeklarowany przeciwnik in vitro wyda obiektywną opinię na temat sprzętu diagnostycznego przydatnego w diagnostyce in vitro w podległych mu szpitalach?
Najwyraźniej tych (w istocie retorycznych) pytań nie zadała sobie wojewoda świętokrzyska Agata Wojtyszek.
Niestety, dla urzędników obozu władzy suweren stracił cierpliwość do „biało-czerwonej drużyny”, której kolejne barbarzyńskie pomysły zagrażają życiu lub zdrowiu części społeczeństwa. Przeciwko skandalicznej i politycznej nominacji Chazana zaprotestowały liczne organizacje społeczne i partie: Stowarzyszenie Stop Stereotypom, świętokrzyskie Razem, SLD, PO, Nowoczesna, KOD, Inicjatywa Feministyczna, UED, Kongres Kobiet, OSA, OSK, Klub Sympatyków Lewicy, Obywatele RP, Kielecka Inicjatywa Kobiecym Okiem, Kongres Świeckości, Anarchistyczne Kielce, Dziewuchy kieleckie, Women for Life, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundacja im. Kazimierza Łyszczyńskiego.
„Nie mogę uwierzyć, w jak pojebanie antyaborcyjnym kraju żyjemy”
czytaj także
Swoje stanowisko wobec nominacji Chazana sformułowały i przesłały też 62 organizacje pozarządowe i ruchy społeczne pod przewodnictwem Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Apel do wojewody o odwołanie doktora Chazana ze stanowiska konsultanta uzasadniały w ten sposób:
„W pierwszej kolejności należy podkreślić, że prof. Chazan, piastując stanowisko dyrektora szpitala im. Świętej Rodziny, w sposób rażący złamał prawo na szkodę pacjentki, za co został dyscyplinarnie zwolniony. Osoba tak dalece nierespektująca obowiązujące w Polsce przepisy, nie może sprawować funkcji publicznych. Stoi to bowiem w sprzeczności z konstytucyjną zasadą praworządności. Ponadto obsadzenie stanowiska, które w założeniu ma poprawiać opiekę zdrowotną dla kobiet, przez osobę o skrajnie radykalnych, antykobiecych i nienaukowych poglądach jest absolutnie niezrozumiałe i wysoce niebezpieczne. Prof. Chazan znany jest z odmawiania kobietom należnych świadczeń gwarantowanych, jak też przyznanych przez konstytucję praw: do informacji, prywatności, decydowania o swoim życiu osobistym oraz niezbywalnej i przyrodzonej godności”.
W całej tej sprawie zastanawia mnie jeszcze jedno. Poglądy doktora Chazana są fundamentalistyczne nawet wśród fundamentalistów. Tak zwierzył się w programie „RzeczoPolityce” kilka miesięcy temu: „Jeżeli ktoś przekracza obowiązujące prawo, powinien być karany. Bez względu na to, czy to jest lekarz wykonujący niedozwoloną procedurę aborcji, położna czy taksówkarz, który wiezie matkę do procedury zabicia dziecka”. Doktor Chazan – w przeciwieństwie do wielu działaczy anti-choice, którzy przynajmniej publicznie się do tego nie przyznają – nie ma wątpliwości, że ukarana powinna być także kobieta dokonująca aborcji. I tu pojawia się pewien zgrzyt. Doktor Chazan przecież nie ukrywa, że w przeszłości dokonał kilkuset zabiegów przerwania ciąży, czyli używając jego nomenklatury, zamordował kilkaset dzieci poczętych. Czy taka zbrodnia może ulec przedawnieniu tylko dlatego, że sprawca zmienił poglądy? Nawet jeśli, to zmiana poglądów nie zwalnia przecież z odpowiedzialności za ciężkie grzechy i ciężkie przestępstwa!
czytaj także
Choć polskie prawo jeszcze nie w stu procentach dopasowano do wymogów religijnych fundamentalistów katolickich, to jestem pewna, że doktor Chazan, zamiast ubiegać się o wysokie publiczne stanowiska, powinien dobrowolnie stawić się w sądzie i w zgodzie ze swoim sumieniem żądać dla siebie kary za masowe mordowanie dzieci w przeszłości.
Sądzicie, że to nie nastąpi? Ja też się obawiam, że sumienie doktora Chazana, które dało się rozciągnąć na cały szpital, dziwnym trafem wyłącza się w odniesieniu do niego samego. Zresztą to nie jest wyjątkowa sytuacja, to reguła: prawne i społeczne skutki fundamentalistycznych dążeń mają dotykać wszystkich oprócz tych, którzy represyjne prawo tworzą. Czy to nie z tego samego powodu 62-letnia ministra polityki społecznej i rodziny bez zażenowania ogłasza, że kobiety po sześćdziesiątce powinny odchodzić z pracy i za darmo służyć całej rodzinie jako jej „kapitał opiekuńczy”, a o tym, jak żyć moralnie, poucza nas instytucja kryjąca w swoich szeregach całe zastępy bezkarnych pedofilów?
czytaj także
Stanowiska publiczne mają różny charakter, są jednak takie, których piastowania nie da się pogodzić z ekstremizmem religijnym – jest to zwyczajnie niebezpieczne dla życia i zdrowia obywateli i obywatelek. Wojewódzki konsultant ginekologii i położnictwa to według mnie jedno z nich, choć najwyraźniej wojewoda świętokrzyska widzi to inaczej.
**
Fragment książki Agaty Diduszko-Zyglewskiej Krucjata polska, opublikowanej w 2019 roku przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej.