Kinga Dunin czyta, Weekend

Kobiety piszą eseje. Wikipedia ich nie uwzględnia

Esej wciąż kojarzy mi się z panem, który wyjechał na stypendium do Włoch, tam chodzi do muzeów, tych mało znanych, i ma w związku z tym rozmaite wykwintne refleksje. To oczywiście stereotyp, ale może nie przypadkiem, jeśli zajrzymy do hasła „esej” w Wikipedii, znajdziemy tam tylko mężczyzn. Kinga Dunin czyta „Dziewczynki. Kilka esejów o stawaniu się” Weroniki Murek i „Najdłuższą podróż” Oksany Zabużko.

Weronika Murek, Dziewczynki. Kilka esejów o stawaniu się, Wydawnictwo Czarne 2023

W Dalston w północnym Londynie znajduje się kościół klaunów.

Aby móc do niego przystąpić, trzeba się zarejestrować. Tu jednak uwaga: nie istnieje żadna lista, na której można by wpisać swoje imię i nazwisko. Rejestr członków to kolekcja jajek, z których każde wymalowane jest na czarno, czerwono i biało, tak że przypomina twarz w makijażu scenicznym konkretnego klauna.

Dlaczego książka o dziewczynkach zaczyna się od historii o klaunach? Klaun to dość specyficzna rola, inaczej niż aktor nie zmienia jej w każdym przedstawieniu. Wybiera publiczną tożsamość na stałe i z czasem staje się nią coraz bardziej, coraz bardziej sobą. Ważne, że jest to persona, na którą sam świadomie się zdecydował.

Kiedy zobaczyłam tytuł tej książki, przez chwilę przyszło mi do głowy, że może to być coś przewidywalnego, o tym, jak wygląda socjalizacja dziewczynek, i że stereotypowe role genderowe ograniczają. Przepraszam. To też tam jest, ale to nie publicystyka, ale esej literacki, a Murek jest oryginalną pisarką, autorką obsypanego pochwałami zbioru opowiadań Uprawa roślin południowych metodą Miczurina.

Wyprawa z nią przez rozmaite odsłony „dziewczynkowatości” obfituje w wiele zaskoczeń. Jest kunsztownie uszyta, dygresyjna, ale utrzymuje stałą linię melodyczną, meandruje w nieoczywisty sposób wśród wielu tematów i motywów, porusza się między popkulturą a kulturą wysoką. I tak na przykład Dorotka z książki Czarnoksiężnik z krainy Oz i Dorotka wygładzona na potrzeby filmu, grająca ją Judy Garland przerobiona na odpowiednią dziewczynkę, i loczki Shirley Temple zamieszkają w jednym rozdziale z ciekawą analizą Lolity Nabokova.

Lolita 2.0

czytaj także

To też rzecz bardzo erudycyjna, z imponującą bibliografią, ale w żadnym momencie nie przeładowana – jest tyle, ile może zainteresować czytelnika. Bardzo polecam wam tę książkę, a w niej rzeczy, o których nigdy nie słyszeliśmy. Przynajmniej ja nie słyszałam. Dopiero od Murek dowiedziałam się o istnieniu Henry’ego Dargera, samotnika i dziwaka, po śmierci którego odnaleziono między innymi liczącą kilkanaście tysięcy stron książkę i tysiące towarzyszących jej ilustracji – Historia małych Vivianówien w krainie zwanej Królestwem Nierealnego, czyli rzecz o glandeko-angeliniańskiej zawierusze wojennej spowodowanej zniewoleniem dzieci (wspaniały tytuł!). Nawet jeśli ktoś o nim słyszał, bo nie jest całkiem nieznany, może nie wiedzieć, że czasem rysował dziewczynki z małymi penisami.

Kiedy myślimy o pisanych przez dziewczynki znanych dziennikach, na pewno przychodzi nam do głowy Anne Frank, ale kto zna niepublikowane fragmenty, w których Anne zastanawia się, jak wygląda cipka? Kto słyszał o nastoletniej Ninie Ługowskiej, która swój dziennik pisała w latach 1932–1937, a jego historię zakończyło aresztowanie Niny i jej bliskich przez NKWD? Albo o dzienniku młodej Chinki przekazanym przez matkę dziewczynki francuskiej dziennikarce?

Wszystko to służy snuciu czasami bardzo osobistej opowieści o plemieniu dziewczyńskim, które ma też swoje sekrety i „sekrety” (te tworzone w dołku w ziemi z kwiatów, kolorowych szkiełek), swoje rytuały, a nawet język. Nie wiedziałam, że istnieje aż tyle metaforycznych określeń dla menstruacji, których autorka nie wymyśliła, ale zebrała wśród znajomych.

Murek mówi nam, że potencjał dziewczynek może zakwitnąć na tysiąc sposobów, podlegać nieustannym zmianom. A w każdym razie takie jest jej marzenie.

Ania, Mary, Pollyanna i feminizm z przypadku, czyli kiedy dziewczyny zaczęły się buntować?

Przy okazji warto może spytać, czy istnieje coś takiego jak esej kobiecy? Esej wciąż kojarzy mi się z panem, który wyjechał na stypendium do Włoch, tam chodzi do muzeów, tych mało znanych, i ma w związku z tym rozmaite wykwintne refleksje. To oczywiście stereotyp, ale może nie przypadkiem, jeśli zajrzymy do hasła „esej” w Wikipedii, znajdziemy tam tylko mężczyzn.

A przecież kobiety też coś pisały, a przy tym sięgały po inne tematy, inaczej gospodarowały emocjami. Takim ważnym esejem dla polskiego posttransformacyjnego feminizmu były Szczeliny istnienia Jolanty Brach-Czainy, książka z 1992 roku. O egzystencji filozofowała w nim ona za pomocą ścierki do podłogi, opowiadając o codziennym krzątactwie. Podobnie u Murek – dziewczynki zasłużyły w jej eseju na taką samą powagę jak metafizyczne niepokoje czy malarstwo holenderskie.

„Dziewczyny”: Przebaczenie zamiast morału

*
Oksana Zabużko, Najdłuższa podróż, przeł. Katarzyna Kotyńska, Wydawnictwo Agora 2022

To był mój pierwszy od 2020 roku zagraniczny wyjazd na prezentację książki.

Pierwszy po dwóch latach COVID-ów (udało mi się przechorować i deltę, i omikrona!), odwołanych targów książki, niekończących się, wyczerpujących rozmów z pikselami na ekranie zamiast żywych ludzi i nowego – tak bardzo niezwykłego w kraju, który w ciągu trzydziestu lat przeżył trzy Majdany – lęku przed wszelkim tłumem.

Oksana Zabużko przyjeżdża z jedną niewielką walizką do Polski, żeby promować swoją książkę, wybucha wojna, więc zostaje tu do dzisiaj. Jeździ po Europie i opowiada o sytuacji w Ukrainie.

Najdłuższa podróż wcześniej ukazała się we Włoszech i w tym perswazyjnym eseju autorka stara się przedstawić opowieść, która dziś potrzebna jest w Europie Zachodniej może bardziej niż w Polsce i krajach naszego regionu. Co nie znaczy, że nie jest ważna i ciekawa także dla nas, ale chyba więcej rozumiemy.

Zabużko z rosnącą irytacją odpowiada na powtarzające się wciąż pytania dziennikarzy. „Czego moim zdaniem chce Putin? – przeszłam w krzyk. Chodziłam po pokoju od ściany do ściany i krzyczałam na nieszczęśnika przez telefon jak na cały kolektywny Zachód razem wzięty: czy pan ze mnie kpi?! Przecież on już dziesiątki razy prosto w oczy wam mówił, czego chce – żeby Ukraińców nigdy  w i ę c e j  n i e  było, żebyśmy zniknęli, przestali istnieć, jak Żydzi u Hitlera, przecież nawet tych samych słów używa, »ostatecznie rozwiązać kwestię ukraińską«, jak długo jeszcze będziecie udawać, żeście nie słyszeli?”

Krzyż wam na drogę, chachły, czyli o toksycznej miłości

Nie, Putin nie oszalał, od trzydziestu lat Rosja realizuje swój scenariusz. Scenariusz ten zakłada cztery etapy działań. Najpierw atak ideologiczny, agenturalny, uzyskanie wypływu na elity, media, myślenie o świecie. Może on zająć dziesiątki lat, jedno pokolenie. Następnie destabilizacja ważnych instytucji życia publicznego. Potem szybka, krótka wojna i wreszcie „normalizacja” – ustanowienie porządku kontrolowanego przez Kreml.

Czy rzeczywiście – w formie ogólnej – taka doktryna podporządkowywania sobie innych krajów została stworzona już w latach 60. przez KGB? Czy obecnie jest to rzeczywiście precyzyjnie i drobiazgowo od trzydziestu lat realizowany plan? Mam ochotę odruchowo powiedzieć – no bez przesady, czy to jakaś teoria spiskowa, gdzie cokolwiek wydarzało się w Ukrainie, było z rozmysłem zaprojektowane przez Kreml? Ale ulegam opowieści, zresztą czy to nie prawo eseju, z jego emocjonalnością i subiektywizmem? Naprawdę wszystko to pasuje!

Jak bezpieka przejmowała władzę w Rosji [rozmowa]

Na przykład, kiedy Zabużko pisze o tym, co jest jej najbliższe – kulturze. O tym, jak szybko powstał monopol dystrybutorów wydawnictw rosyjskojęzycznych i wykupywane były prawa wydawnicze, co blokowało możliwość powstawania przekładów na język ukraiński. Jak przejęty został rynek nie tylko książki, ale też filmu, muzyki popularnej. O „federalizacji” telewizji – powstaje wiele stacji, często należących do sprzyjających Rosji oligarchów, a władza publiczna traci na nie wpływ. Jeśli nie wszystko było tu wynikiem zaplanowanych rosyjskich działań, a dołożył do tego rękę kapitalizm, skutek jest podobny. A oczywiste profity czerpie z tego Rosja.

I rzeczywiście – jak pisze Zabużko – udało się sprzedać światu opowieść o dwóch Ukrainach, możliwej wojnie domowej, dyskryminacji Rosjan, banderowcach, mafiozach i prostytutkach.

Czy miałoby to taką siłę, niepodlewane gazem i ropą? To nie jest książka o tym, tylko o sile ukraińskiego społeczeństwa. Jego niezwykłej solidarności i odwadze. Bo to nie przywódcy i politycy (nie tylko oni) zadecydowali o tym, że Ukraina broni się z taką determinacją. To zwykli ludzie pojawili się na Majdanie i dzięki temu nie zakończył się on kolejnym etapem „scenariusza” już wtedy. Dzięki temu wciąż trwały walki w Donbasie i nigdy nie pogodzono się z jego utratą. To Ukraińcy chcieli bronić swojego państwa. I może to, że w Ukrainie trwa wojna, i to nie od roku, świat w końcu zrozumiał.

To im – tym w okopach, ale też na FB, organizującym się w kolejnych akcjach, tym poza krajem, którzy wciąż przypominają to, czego może wygodnie byłoby nie widzieć, Oksana Zabużko poświęca swoją książkę.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij