Kinga Dunin czyta

Dunin: Test pomarańczy

Nie ma dobrych małżeństw, albo jest to niezwykle rzadkie, właśnie dlatego, że kobiety wciąż są w nich wykorzystywane i poniżane przez mężczyzn.

Trzydziestoletnia Sara wkurwiona na patriarchat, albo zmęczona mężem i małym dzieckiem, co w tym wypadku na jedno wychodzi, buntuje się i wyjeżdża na tydzień na Teneryfę. Skoro powieść Marii Sveland nosi tytuł Zgorzkniała pizda (po szwedzku Bitterfitttan), można chyba napisać, że bohaterka jest wkurwiona, by podkreślić siłę jej gniewu i frustracji. Jednak mimo mocnego tytułu oraz skłonności bohaterki do płaczu i ataków wściekłości jest to książka mało rewolucyjna. Po tygodniu Sara, myśląc o kolejnym dzidziusiu, wraca w ramiona męża, a on namawia ją, żeby częściej wyjeżdżała odpocząć sama. 

Do czytania przy basenie bierze ze sobą Strach przed lataniem Eriki Jong, feministyczny bestseller z lat 70. Ogólnie rzecz biorąc, rzecz o wyzwoleniu seksualnym. Powieść Jong była dość zabawna, prawie każdy, kto ją czytał, zapamiętał samolot pełen psychoanalityków oraz różnicę między sedesem niemieckim i amerykańskim. Oraz dość odważna w domaganiu się wolności i prawa do seksualnej przyjemności bez zobowiązań. Sara czyta Jong i obficie cytuje. Jednak w XXI wieku nie pożąda wyzwolenia seksualnego, już była wyzwolona, zanim wyszła za mąż, potrzebuje snu i samotności. Jest młodą matką szarpiącą się między pracą i karierą a domem i dzieckiem. Wściekła na męża, że wziął tylko dwa miesiące urlopu dla ojców i ogólnie zbyt mało się przykłada. 

To niezbyt dobra powieść, w której jest dużo publicystyki – autorka jest dziennikarką – ale właściwe niewiele się w niej dzieje. Jak to na wczasach: wycieczka, aerobik, kieliszek wina… I czas na rozmyślanie. Poza wyrzekaniem na patriarchat bohaterka wspomina dzieciństwo i młodość. Przemocowego ojca, wiecznie poniżaną przez niego matkę, usługującą wszystkim. Jej rodzina miała być i jest inna. Mąż ją kocha, zajmuje się synkiem. I jeszcze państwo szwedzkie dba o różne wygody – oddzielny pokój w szpitalu, troskliwy personel, urlopy, przedszkola. Co zatem nie gra? Klasyka, jeśli chodzi o kobiety z klasy średniej: trudno pogodzić pracę i karierę z macierzyństwem. A kobiety i mężczyźni mimo zmian, partnerstwa, ojca przy porodzie i tacierzyńskiego urlopu wciąż w gruncie rzeczy powielają dawne schematy. Kobiety są opiekuńcze i odpowiedzialne, a mężczyźni potrafią być egoistami, korzystającymi z tego. Równość i partnerstwo są zagrożone właśnie przez te psychiczne różnice. I zostawmy na boku pytanie, czy są one naturalne, czy kulturowe. Autorka wymienia też inne przejawy seksizmu – gorsze traktowanie kobiet w pracy, zagrożenie przemocą. Jednak to w tych różnicach w podejściu do związku i do rodzicielstwa widzi, jak się wydaje, najtwardszy bastion patriarchatu. Nie ma dobrych małżeństw, albo jest to niezwykle rzadkie, właśnie dlatego, że kobiety wciąż są w nich wykorzystywane i poniżane przez mężczyzn, niewysłuchane. 

Dość łatwo jest wyśmiać to jojczenie na Teneryfie. Przypomnieć o kobietach w Afganistanie albo tych z niższych klas, które może nie odczuwają aż takiego przymusu samorealizacji w pracy, mają za to wiele innych problemów.

Jednak książka ta, przetłumaczonym na kilka języków, stała się bestsellerem. Widać w coś jednak trafia, oddaje autentyczne doświadczenie kobiet – tak, tak, z klasy średniej, ale kto czyta książki. To, że nie jest to doświadczenie uniwersalne, nie oznacza, że jest nieistotne, że należy je pominąć.

I że o niczym nie świadczy. Rzeczywiście jest tak, że dobry ojciec zasługuje na pochwały – umie przewinąć, nakarmić i nawet sam wykąpać. Rewelacja! Te same czynności u kobiet są po prostu oczywiste. Czy ktoś będzie zachwycał się tym, że matka umie zmienić dziecku pieluchę? Chociaż dla wykształconej, ambitnej, aktywnej zawodowo kobiety przestawienie się na macierzyństwo jest równie trudne. A umiejętność zmiany pampersa nie jest cechą wrodzoną. Prawdą też jest, że poza podziałem konkretnych obowiązków istnieje mniej widoczny podział odpowiedzialności. I ta odpowiedzialność za opiekę nad dziećmi i zawiadywaniem domem, wraz całym towarzyszącym temu obciążeniem psychicznym, spada zazwyczaj na kobiety. Dobrzy mężowie dzwonią ze sklepu, żeby zapytać, co mają kupić. 

Można to zlekceważyć, ale to śledzenie mikrowładzy, relacji dominacji w rodzinie nuklearnej, jest interesujące. I nie oderwane od rzeczywistości.

Na koniec zatem „test pomarańczy”. Siedzisz z partnerem/partnerką przy stole, rozmawiacie. Kto sięgnie po pomarańczę, obierze ją, podzieli i podsunie drugiej osobie? Kobieta czy mężczyzna? Sveland twierdzi, że prawie zawsze robi to kobieta. Coś w tym jest!

Maria Sveland, Zgorzkniała pizda, przeł. Maciej Muszalski, Czarna Owca, Warszawa 2013

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij