Czytaj dalej, Weekend

„Daleko od szosy”, czyli hybryda kapitalistyczno-socjalistyczna

Reżyser wskazuje dwie cechy, które jego zdaniem decydują o atrakcyjności opowieści awansu Leszka Góreckiego: „niebanalna” międzyklasowa miłość do studentki, a potem doktorantki Ani oraz wyjątkowy charakter bohatera, niejako predysponujący do pomyślnego przejścia ścieżki awansu.

Paradoksalnie, ta chyba najlepiej dziś pamiętana opowieść o awansie wiejskiego wychodźcy w okresie socjalizmu państwowego jest może najbardziej kapitalistyczną ze wszystkich socjalistycznych opowieści awansu. Powstała dzięki wypadkowej tych samych procesów, które Jerzego Hoffmana doprowadziły do ekranizacji Trędowatej, a Andrzeja Wajdę do Ziemi obiecanej, czyli stopniowego oddalania się od dyskursu egalitarnego i faktycznego porzucenia koncepcji awansu kolektywnego w socjalistycznej sferze publicznej w latach 70., a szerzej – do opisywanego przez Macieja Gdulę porzucania „hegemonicznej idei egalitaryzmu” na rzecz „idei aktywnego społeczeństwa”.

W 1970 roku droga do awansu przez miłość była jeszcze „staroświecką historyjką”, jedynie zasugerowaną osobie awansującej przez twórców filmu Mały (zresztą potem z trzaskiem zamknęli przed nim drzwi inteligenckiego domu); w 1976 roku miłość Leszka Góreckiego (Krzysztof Stroiński) i Ani Popławskiej (Irena Szewczyk) w serialu Daleko od szosy nie wzbudza już tak negatywnej reakcji.

Akcja siedmiu półtoragodzinnych odcinków rozgrywa się w czasie trudnym do precyzyjnego zidentyfikowania. Leszek migruje na Śląsk w poszukiwaniu pracy, w rodzinnej wsi pozostawia narzeczoną Bronkę (Sławomira Łozińska). Mieszka w hotelu robotniczym i pracuje jako niewykwalifikowany robotnik. Na wakacje wraca do domu i wtedy poznaje Anię, studentkę z inteligenckiej łódzkiej rodziny. Zakochuje się i wyjeżdża za nią do wielkiego robotniczego miasta, podejmuje naukę w szkole wieczorowej.

Serial wszedł na ekrany telewizyjne w grudniu 1976 roku i przez półtora miesiąca jego popularność nieustannie rosła, aż pobił rekordy oglądalności i po raz kolejny wywindował Zbigniewa Chmielewskiego, twórcę Dyrektorów, na pozycję reżysera najchętniej oglądanej produkcji telewizyjnej. W badaniu zleconym przez Telewizję Polską Daleko od szosy uzyskało niezwykle pozytywne oceny – 72 procent ankietowanych uznało ostatni odcinek za „bardzo dobry”. Według kierownika Pracowni Badań Audytoriów Radia i TV OBOP taki wynik znacząco odstawał na korzyść serialu od średnich ocen innych produkcji telewizyjnych, również zagranicznych. Większość respondentów za największy atut Daleko od szosy uznawała wiarygodność, przedstawienie „typowej drogi awansu młodego człowieka”.

Państwa dziecko ma pęknięty habitus

Wiemy już, że ukazywanie „typowych” przedstawicieli klasy robotniczej i chłopskiej oraz typowych dróg awansu obrała za jeden z głównych celów sztuka socrealistyczna. Filmy, kroniki i dzieła literackie miały pokazywać trudne, lecz ostatecznie zakończone sukcesem trajektorie awansu godne naśladowania. Odczytanie przez widzów losów Leszka jako „typowych” na pierwszy rzut oka wydaje się świadczyć, że rozpoznawano w nich nie wzór, lecz realistycznie przedstawione trudności i wyzwania napotykane przez osobę w trakcie awansu.

Zbigniew Chmielewski, twórca serialu, zapewniał, że scenariusz Daleko od szosy, napisany wspólnie z Henrykiem Czarneckim, oparty był na prawdziwej historii, w dodatku spisanej przez osobę awansującą […]. Chmielewski zwrócił uwagę na tę konkretną opowieść o awansie nie ze względu na jej typowość, lecz wyjątkowość. Autor – „ciekawy życia, wrażliwy chłopak” – opisuje „nietypową drogę do awansu życiowego, niebanalną miłość, która stała się inspiracją przy podejmowaniu ważnych decyzji”. Na pytanie dziennikarki o to, czy „uważa […] swojego bohatera za typowego przedstawiciela pokolenia”, Chmielewski odpowiedział wymijająco: „Może pewnej części. Tych, którzy osiągnęli cel nie od razu i nie tak łatwo […]. Jest przedstawicielem młodzieży ze wsi, ale czy typowym? Wyróżnia się wrażliwością, silnym charakterem, wytrwałością, ma też swoją fantazję. Musi się czymś wyróżniać, inaczej obserwowanie go nie byłoby ciekawe”.

Reżyser wskazuje więc dwie cechy, które jego zdaniem decydują o atrakcyjności opowieści awansu Leszka Góreckiego: „niebanalna” międzyklasowa miłość do studentki, a potem doktorantki Ani oraz wyjątkowy charakter bohatera, niejako predysponujący do pomyślnego przejścia ścieżki awansu. Obie cechy dostrzegli również krytycy filmowi „Kina” Lesław Bajer i Hanna Samsonowska w dyskusji poświęconej fenomenowi serialu. Bajer wydobywa nawet – kluczową dla Poruszonych – różnicę między serialem Chmielewskiego a wcześniejszymi opowieściami awansu. Porównał Daleko od szosy do filmu Pójdziesz ponad sadem (1974) Waldemara Podgórskiego, w którym główną rolę również gra Krzysztof Stroiński, i zwrócił uwagę na nieobecność w serialu „obiektywnych warunków awansu społecznego”. Pod tą kategorią kryją się państwowa infrastruktura kolektywnego awansu klas ludowych, rozmaite „ułatwienia” gwarantujące „prawidłowość awansu jako zjawiska społecznego”, ale i społeczna atmosfera uznająca awans za coś zarówno oczywistego, jak i wartego wspierania. Zamiast tych sprzyjających czynników serial pokazuje „heroizm jednostki”: Leszek uparcie dąży do celu, „usuwa kłody spod nóg”.

Bajer i Samsonowska słusznie podkreślają rolę historii miłosnej w tej opowieści awansu: w oczywisty sposób podwyższa atrakcyjność serialu w oczach widzów, ale też spełnia podstawową funkcję strukturalną. Miłość rzeczywiście funkcjonuje jako „spiritus movens działania” głównego bohatera. „Tajemnica powodzenia serialu polega m.in. na tym, że ów romans, jego własna logika, stał się momentem szerszego zjawiska społecznego, jakim jest mechanizm awansu”. Krytycy nie doprowadzają swojej analizy do końca, nie wiążą bowiem ze sobą dwóch cech rozstrzygających o różnicy między serialem a innymi socjalistycznymi opowieściami awansu, czyli międzyklasowej miłości z indywidualizmem.

RWS, czyli abonament na warzywa. Jakim ryzykiem obarczona jest ta inwestycja?

Tymczasem ich powiązanie ma doniosłe skutki. Daleko od szosy jest pierwszą socjalistyczną opowieścią awansu, w której miłość państwa do przedstawiciela klasy ludowej i wynikającą z niej dobroczynność wprost zastąpiono indywidualną miłością przedstawiciela klasy wyższej do przedstawiciela klasy ludowej. Ania jest patronką awansu Leszka, jej dobroczynność zastępuje „obiektywne warunki awansu społecznego” w socjalizmie, czyli działalność struktur państwowych. Akcja Daleko od szosy bez wątpienia rozgrywa się w rzeczywistości socjalistycznej, przypominają o tym typowe dla niej instytucje: wielka budowa, hotel robotniczy, technikum samochodowe, oraz skala aspiracji Leszka – wyjazd do miasta i zdobycie średniego wykształcenia. Niemniej mechanizmy narracyjne ukazujące tę trajektorię są już właściwie kapitalistyczne. Do Daleko od szosy pasuje termin ukuty przez Zygmunta Kałużyńskiego dla opisu Złota Hasa: jest kapitalistyczno-socjalistyczną „hybrydą, która zakwitła”.

Architektura PRL: nie tylko polityka

Przyjrzymy się miłosnemu trójkątowi serialu. W pierwszych dwóch odcinkach widzowie śledzą związek Leszka i Bronki, miłej dziewczyny z sąsiedniej wsi. Młodzi poznają się na wiejskiej zabawie i kontynuują znajomość mimo wyjazdu Leszka na Śląsk. Już pierwszy pobyt w mieście wystawia ich relację na poważną próbę. Leszek zdradza Bronkę z prostytutką Lolą i nabawia się choroby wenerycznej, a potem desperacko ukrywa to przed dziewczyną w trakcie jej wizyty w hotelu robotniczym. Zdrada przedstawiana jest jako seksualny wyskok młodego chłopaka, nie wpływa na jego plany życiowe, wtedy jeszcze dotyczące Bronki i marzeń o skończeniu kursu kierowcy.

Prawdziwa konkurencja dla Bronki pojawia się dopiero w odcinku trzecim. Na wakacje do wioski Leszka ściąga wesoła gromada studentów z Łodzi pod przewodnictwem Wieśki, koleżanki Leszka z dzieciństwa, która przed laty wyjechała z rodzicami do Łodzi. Grupa od razu zaimponowała Leszkowi miejskim luzem i poczuciem humoru, a on im praktyczną wiedzą z zakresu mechaniki samochodowej. Choć na początku odcinka zalotnik odwiedza gospodarstwo Bronki, by sprawdzić, czy pod jego nieobecność nie zainteresowała się innym chłopakiem, stopniowo traci dziewczyną zainteresowanie. W porównaniu z nowoczesną Anią Bronka zaczyna się bowiem Leszkowi wydawać… zbyt wiejska. Sposób pokazywania pierwszej dziewczyny Leszka znacząco się zmienia. Początkowo była pełna wdzięku, nieśmiała i skromna, zakochana, niedoświadczona w relacjach romantycznych; na zmianę szeroko się uśmiechała i speszona spuszczała oczy.

Niewątpliwie Łozińska wykreowała postać stereotypową, ale budzącą sympatię. W odcinku Ania uklasowiona cielesność Bronki osuwa się jednak w stereotyp negatywny: dziewczyna wcześniej młoda i niewinna, nabiera ociężałości. Efekt wzmacniają wizualne porównania między Bronką i Anią. Dwie sceny szczególnie wyraźnie wykorzystują – znany z kapitalistycznych opowieści awansu – mechanizm wytwarzania dystansu między bohaterem wstępującym na drogę awansu a środowiskiem pochodzenia. W pierwszej różnica klasowa między Anią a Bronką zostaje uchwycona w pozornie prozaicznej czynności jedzenia czereśni. Podczas rozmowy z Leszkiem Ania je czereśnie dyskretnie, wkłada do buzi po jednym owocu, następnie wypluwa niezauważenie pestkę w dłoń i odkłada delikatnie na stojący obok talerzyk, na którym z jeszcze nieznanego widzom powodu koncentruje się kamera. Kilka scen później Leszek z Bronką siedzą na ławce w sadzie, Bronka w nietypowy dla siebie sposób jest rozczochrana, zgarbiona, rumiana, jakby już za bardzo „wiejska”. Głośno przeżuwa z otwartą buzią, pestki wypluwa jak najdalej. Leszek śledzi trajektorie ich lotu. Wskazuje owoc. „Popatrz, jaka ta ładna” – mówi z namysłem, jakby oceniał dzieło sztuki. „Duża” – stwierdza Bronka i spluwa. „Nie mówię, że duża, ino że ładna”. Czujemy, że irytacja bohatera rośnie. Bronka dalej pluje pestkami z rozmachem, niczego nieświadoma.

Leszczyński: PRL przyniósł awans cywilizacyjny

czytaj także

Niedługo później, może dla widzów jeszcze nieprzekonanych o oczywistej wyższości Ani nad Bronką, realizatorzy proponują montaż: naprzemiennie pokazuje Bronkę w trakcie prac gospodarskich i Anię opalającą się nad jeziorem. Bronka, w fartuchu nałożonym na sukienkę, chustce i gumiakach, karmi świnie. Kamera w zbliżeniu pokazuje ciało miejskiej dziewczyny w jednoczęściowym kostiumie kąpielowym – udo, kolano i stopę – następnie przesuwa się z powrotem w stronę twarzy; to w nią wpatruje się z bliska leżący obok Leszek. Pocałunek jeszcze nie następuje, reżyser znów zaprasza nas do Bronki, tym razem jest w oborze, karmi inne zwierzęta, przerzuca siano, spracowana i spocona. Ostateczną decyzję o porzuceniu Bronki i rodzinnej wsi na rzecz Łodzi Leszek podejmie dopiero pod koniec tego odcinka. Choć w międzyczasie wymusi zbliżenie z wiejską dziewczyną, po zastosowanej technice wizualnych porównań między Bronką i Anką trudno go potępić.

Bajer uznał Daleko od szosy za „romans naszych czasów”. Wypada z tym stwierdzeniem się zgodzić, jeśli w słowie „romans” dostrzegamy przede wszystkim strukturę narracyjną, a nie socjologicznie obserwowalne praktyki zawierania związków. Gdyby chcieć zastosować tę drugą miarę, należałoby za krytykiem Czesławem Dondziłłą powtórzyć, że „wątek miłosny między studentką i wiejskim chłopcem po szkole podstawowej” jest co najmniej „bliski wydumaniu”. Przypomnijmy, że nawet w najbardziej egalitarnych pod tym względem latach 50. i 60. częstotliwość zawierania międzyklasowych małżeństw między kobietami z wyższym wykształceniem, w dodatku pochodzenia inteligenckiego, a wiejskimi mężczyznami po podstawówce były niezwykle rzadkie. Inteligencja (zwłaszcza jej część z wyższym wykształceniem) zawsze dążyła do endogamii, a w latach 70. zamknęła się jeszcze szczelniej. Pod koniec trzeciego odcinka Leszek wyznaje swojej wiejskiej dziewczynie, że kocha inną, a potem pierwszy raz szczerze opowiada Ani, jak ograniczony czuje się przez wiejskie życie. Dramaturgię tej rozmowy podkreśla zbierająca się nad zakochanymi burza. Anka, przejęta, objawia się jako patronka awansu.

„ – Słuchaj, gdybyś spróbował jeszcze raz, gdybyś się odważył na to wszystko od początku. Przecież są technika dla pracujących. Mogłabym ci pomóc.  – Ale ważne jest, po co chcesz mi pomóc.  – Ludzie powinni sobie nawzajem pomagać.  – A ja nie mam ci w czym pomóc.  – Nawet nie wiesz, jak bardzo potrzebna mi twoja wiara, wytrwałość, nigdy tego nie miałam za wiele”.

Czy PRL wyzwolił kobiety?

W dialogu tym jak na dłoni widać opisywany przez Robbinsa proces przebierania się klasowej dobroczynności w szaty miłości. Leszek nie ma Ance nic do zaoferowania, ale ona – już nim zauroczona – na poczekaniu wymyśla walutę zapłaty: jego hart ducha, upór i motywację, czyli cechy ukształtowane w trudach chłopskiego życia.

W kolejnych odcinkach Anka poświęci wiele, by pomóc Leszkowi – przede wszystkim relacje z rodzicami (sprzeciwiają się jej związkowi) i wygodę mieszczańskiego życia. Sceny poszukiwania mieszkania, opieki nad dzieckiem, nauki po nocach, tracenia i odzyskiwania nadziei tchną melodramatyzmem. W ostatnim odcinku mimo wszelkich przeciwności główny bohater kończy technikum samochodowe i snuje plany o rozpoczęciu studiów. Międzyklasowe uczucie konsekwentnie pokazywane jest jako niezbędne Leszkowi do przetrwania i zrealizowania awansu społecznego, odgrywa „rolę przyspieszacza”.

Jeśli bohatera Daleko od szosy widzowie odczytywali jako „typowego” i „autentycznego”, była to raczej typowość, o której przyjemnie pomarzyć, nie zaś powszechnie spotykana. Zdecydowany zwrot w opowiadaniu o mobilności społecznej zapowiada ostateczne wyczerpanie się cech, które do tej pory – w sposób utwierdzający bądź krytyczny – tworzyły szkielet socjalistycznych opowieści awansu, podstawową ramę odniesienia. Od drugiej połowy lat 70. stopniowo zanikały cechy składające się na rozumienie socjalistycznej mobilności społecznej jako procesu odgórnie sterowanego, powszechnego i kolektywnego. Wraz z nimi w niepamięć odchodzi również podstawa socjalistycznej umowy społecznej. Zanim to jednak ostatecznie nastąpi, ci, którzy postrzegali swój awans jako niewystarczający, wystąpią przeciwko tym, którzy swoją trajektorię już zrealizowali.

Magda Szcześniak: Poruszeni. Awans i emocje w socjalistycznej Polsce

*

Fragment pochodzi z książki Poruszeni. Awans i emocje w socjalistycznej Polsce, która właśnie ukazała się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej.

**

Magda Szcześniak – kulturoznawczyni i historyczka kultury, adiunktka w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka książki Normy widzialności. Tożsamość w czasach transformacji (2016). Stypendystka Fundacji Fulbrighta, Narodowego Centrum Nauki, Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Laureatka Nagrody Naukowej „Polityki” w dziedzinie nauk humanistycznych (2017).

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij