Kultura

Oscar Wilde z YouTube’a, czyli filozofia bez przynudzania

Natalie Wynn jest pianistką, filozofką i trans kobietą. Gdy YouTube zaczął jej polecać altprawicowe filmy o tym, że „feminizm to zguba ludzkości”, a „ruch Black Lives Matter to syf”, postanowiła je skontrować. Jej kanał ContraPoints jest dziś jednym z najbardziej wpływowych na YouTubie.

– Trudno mi w prostych słowach opisać materiały, które tworzę na YouTubie. Wyobrażam sobie, że siedzę z tyłu w uberze i kierowca pyta mnie, kim jestem z zawodu. Odpowiedziałabym, że youtuberką. „A o czym są twoje filmiki?” „O makijażu!” No bo tak, robię tutoriale kosmetyczne, które nazywają się, mhm… ContourPoints – mówiła Natalie Wynn, prezentując swoją twórczość na festiwalu XOXO w 2018 roku.

Za jej plecami na ekranie widać podgląd jej kanału na YouTubie: zgadza się, make-up na wszystkich miniaturach ma idealny, ale tytułom jej wideoesejów daleko do przepisu na perfekcyjne konturowanie policzków czy blendowanie cieni do powiek. Jej filmiki poruszają takie tematy jak cywilizacja zachodnia, kultura inceli, postmodernistyczny neomarksizm (co to, kurde, w ogóle jest?) albo nazwy i pojęcia, z którymi spotkał się chyba każdy, kto w ciągu ostatnich pięciu lat zerknął do internetu: Jordan Peterson, prawa osób transpłciowych, kultura unieważniania, wybory, J.K. Rowling, lewica, zawiść albo „Po czym rozpoznać faszystę?”.

Incele kontratakują

Jak z doktorantki filozofii stała się jedną z najpopularniejszych współczesnych youtuberek, która potrafi zabawnie i z polotem opisywać najbardziej zawikłane koncepcje i nie boi się mieszać humoru z modą i Platonem?

Niefajnie było być facetem

Natalie urodziła się w 1988 roku. Dzieciństwo, młodość i częściowo studia uniwersyteckie spędziła w ciele mężczyzny.

– Jako dziecko nie byłam trans. Nie powiedziałabym wtedy o sobie, że jestem dziewczyną uwięzioną w ciele chłopaka. Potrafiłam żyć jako chłopak. To było okej. Ale już później, jako mężczyzna, nie dawałam rady – przyznaje w wywiadzie dla „Guardiana”, opisując skomplikowane i długotrwałe poszukiwania samej siebie. – Nie jestem tą samą osobą co przed rokiem, a co dopiero pięć lat temu. Ale myślę, że wszyscy tak mają.

Urodziła się i dorastała w Wirginii, w rodzinie z klasy średniej. Jej ojciec był profesorem psychologii, matka – lekarką. Od małego grała na pianinie, ukończyła prestiżowy bostoński Berklee College of Music w klasie fortepianu. Jej życie toczyło się wokół muzyki przez całe 20 lat. W młodości muzyka była dla niej, jak sama twierdzi, pewną formą eskapizmu. Gra do dziś, czasem nawet dla swoich subskrybentów na Patreonie, a czasem tak po prostu, dla samej siebie i dla wszystkich, którzy odwiedzają jej Instagram.

Jednak w trakcie studiów muzyka zaczęła schodzić na dalszy plan, ustępując miejsca nowej fascynacji, filozofii. Natalie kończyła studia na tym kierunku na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie, a następnie dostała się na studia doktoranckie na Northwestern. Szybko jednak porzuciła środowisko akademickie.

– Myśl, że do końca życia pozostanę nudną akademiczką, wywoływała we mnie przerażający ból egzystencjalny – tak komentuje swoje odejście.

Świat akademicki wydawał jej się elitarny, nudny, pod wieloma względami niepotrzebny. Co więcej, właśnie tam po raz pierwszy spotkała się z transfobią. To właśnie wtedy zaczęła eksperymentować ze swoim wizerunkiem, szukać tożsamości, która wyrażałaby ją najlepiej. Czasem wkładała sukienkę albo malowała paznokcie, a koleżanka z katedry, którą dziś Natalie określa jako „typową terfkę” (radykalną feministkę wykluczającą osoby trans), miała jej doradzać wizytę u psychiatry.

Wojny nie tylko teoretyczne. O co chodzi terfkom?

– Myślę, że była wrogo nastawiona do wszelkich form tego, co powszechnie uważa się za kobiece „ozdoby”. Być może dostrzegała w tym męską opresję wobec kobiet – zastanawia się Natalie w wywiadzie dla „Guardiana” i dodaje: – Nie mogę się powstrzymać, żeby takim ludziom w pewien sposób nie współczuć, jest mi ich szkoda. Wydaje mi się, że nie mają zrozumienia dla męskiej kobiecości, tego, co ona oznacza w naszej kulturze. Nie wiedzą, jak się do niej odnosić. Kiedy mężczyźni się malują, nie zawłaszczają kobiecej kultury. Coś takiego jak kobieca kultura w ogóle nie istnieje. Gender jest elementem kultury. Narzuca nam kategorie istnienia i wymusza przynależność do jednej z nich w zależności od płci, która została nam przypisana w momencie urodzenia.

Kilka punktów na „nie”

W okresie dojrzewania miała problemy psychiczne. Rozpoczęły się pielgrzymki po gabinetach, gdzie usłyszała najrozmaitsze diagnozy, od depresji po chorobę dwubiegunową. Dziś niektóre z ówczesnych orzeczeń specjalistów postrzega i ocenia inaczej, nie zgadza się na przykład z diagnozą OCD (zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne), którą postawiono jej, ponieważ zdaniem lekarzy poświęcała zbyt dużo czasu na dbanie o siebie, choćby o pielęgnację włosów.

– Uważam, że chodziło tu o genderowe wymuszanie przez psychoterapię, z czym się nie zgadzam. Gdybym była dziewczyną, raczej wątpię, by ktoś przejmował się tym, że spędzam zbyt dużo czasu, malując się w łazience. Stereotypy genderowe są wymuszane na nastolatkach w dość agresywny sposób – opisuje swoje doświadczenia Natalie.

Dlaczego facet przebiera się za kobietę, a nie na odwrót?

Jej droga do samoakceptacji i zrozumienia nie była jednak prosta. Długo definiowała się jako osoba genderqueer, a w 2017 roku rozpoczęła swoją drogę tranzycji.

– Mam za sobą okres, kiedy sama siebie przekonywałam, że jestem heteroseksualną kobietą. Chyba w ten sposób było mi łatwiej dopasować się do ogółu. Mam też za sobą okres, kiedy byłam pewna, że jestem mężczyzną, który po prostu lubi „kobiece” rzeczy. Przez jakiś czas określałam się jako osoba niebinarna, w końcu jednak zrozumiałam, że pragnę operacyjnej korekty płci. Zmieniłam imię i zaczęłam się w pełni identyfikować jako transpłciowa kobieta.

Później, już jako trans kobieta dokonała coming outu jako lesbijka. A to wszystko na oczach tysięcy, a nawet milionów internautów. O swojej tranzycji mówi na YouTubie z ironią, że było to trochę jak powtórka z okresu dojrzewania, tyle że przed całym światem. Po zakończeniu kariery „nudnej akademiczki” przeprowadziła się z miłości, zakończonej później bez happy endu, do Baltimore i utrzymuje się z tego, co się akurat napatoczy. Na przykład jako kierowczyni Ubera czy copywriterka. Filmy na YouTubie kręci już od 2008 roku. Jako 19-latka zajmowała się głównie krytyką religii ze swojej sceptycznej, ateistycznej perspektywy, grając jednocześnie na fortepianie.

Pomysł obrania drogi profesjonalnej youtuberki dojrzewał w niej stopniowo, jednak na jej decyzji najbardziej zaważyła sprawa Gamergate, czyli burza, która rozpętała się w internecie wśród społeczności graczy w 2014 roku, ujawniając ciemne strony amerykańskiego środowiska gamingowego i internetowego. W Gamergate na światło dzienne wypłynęły społeczności inceli, którzy kobietom z branży gier komputerowych ochoczo grozili śmiercią, nękali je, a kilka z nich zmusili nawet, by wystąpiły do policji o ochronę. Odpryski z lawiny wywołanej przez Gamergate były później przedmiotem śledztwa FBI. Okazało się, że w świecie gamingu kryje się morze szowinizmu, że jest to środowisko, któremu trudno jest wyzwolić się ze stereotypu „młodego białego mężczyzny, który nienawidzi kobiet”.

Jak Tumblr-lewica przegrała z South Park-prawicą

– Nagle YouTube zaczął mi polecać filmy o tytułach takich jak Feminizm jako zguba ludzkości albo Dlaczego Black Lives Matter to syf? Wtedy przyszło mi do głowy, by wykorzystać swoje zaplecze akademickie i spróbować zareagować na tę falę – wyjaśnia Natalie.

Dlatego swój nowy kanał zatytułowała ContraPoints, czyli kilka punktów „przeciw”.

Platon YouTube

– Wtedy wydawało mi się to przerażające, jakby nie było żadnego głosu, który zdołałby sensownie odpowiedzieć tym prawicowym, szowinistycznym, konserwatywnym youtuberom. Z dzisiejszej perspektywy widać, że to było takie drobne internetowe trzęsienie ziemi, które zwiastowało nadciągający trumpizm. YouTube zaczął zapełniać się treściami prawicowymi. Zrozumiałam, że dam radę zainterweniować.

I tak zaczęła pracować nad swoimi wideoesejami, te stopniowo rozwinęły się w format, którego nie powstydziliby się zawodowi filmowcy. Od 2016 roku wrzuca je na swój nowy kanał ContraPoints. Na tle innych twórców wyróżnia ją nie tylko oczytanie, ale przede wszystkim ogromna empatia, z którą podchodzi do tematów, nawet tych najbardziej delikatnych. Stopniowo dopracowała technikę opartą na dialogach archetypicznych postaci – niektóre z nich powtarzają się w różnych filmikach, a każda reprezentuje pewien prąd światopoglądowy. Natalie z ironią przyznaje, że nie jest to żadna rewolucyjna koncepcja. Przecież już Platon pisał swoje książki w formie dialogu.

I tak oto w jej nagraniach spotykają się takie postacie, jak Tabby, lewicowa anarcho-cat girl, uosobienie ogólnej krytyki współczesnej skrajnej lewicy, Lady Foppington, arystokratka z XVIII wieku, reprezentująca przestarzałe sposoby myślenia, które nadal dobrze się mają w dzisiejszym społeczeństwie (najróżniejsze nauki rasowe, na przykład frenologia czy monarchizm) albo Tiffany Tumbles, beauty blogerka z YouTube’a, która jest osobą trans i przeciwstawia się temu, co uważa za „kulturę kneblowania”.

Za trudne? Skądże! Jej dialogowe eseje są lekkostrawne, wszystkie na pozór skomplikowane idee potrafi bowiem rozsupłać tak, by stały się zaskakująco proste: bo czy jest jakiś lepszy sposób, jak zrozumieć to, co dzieje się wokół nas, niż śledząc rozmowę dwóch koleżanek przy partii szachów albo na podwieczorku przy herbacie? Antyczny filozoficzny sympozjon Natalie przeszczepia do środowiska internetowej popkultury, eksperymentuje z dragiem, makijażem, bogatą scenografią, mnóstwem odwołań. Dlatego w jej nagraniach Kant może spokojnie spotkać się z Hume’em, Petersonem czy RuPaulem.

Expecto ContraPoints!

W swoich filmach pokazuje, że świat nie jest czarno-biały, że koniec końców jesteśmy przecież tylko ludźmi, z całym dobrodziejstwem inwentarza, dlatego nawet jej nie udało się uniknąć wielu kontrowersji. Raczej nie dziwi fakt, że praktycznie od początku jest nękana przez trolli z altprawicy, którzy obsypują ją wyzwiskami, próbują zastraszać, a nawet ujawnili jej adres.

Jednak stała się również obiektem krytyki ze strony lewicowych transgenderowych aktywistów, choćby dlatego, że udzieliła wywiadu dziennikarzowi znanemu z transfobicznych poglądów albo jako lektora jednego ze swoich filmów zaprosiła aktora filmów porno Bucka Angela, reprezentującego tak zwany transmedykalizm (mówiąc najprościej, chodzi o pogląd, że prawdziwa osoba transpłciowa to tylko ta, która odczuwa dysforię płciową i przejdzie operacyjną korektę płci). Na przekór wszystkim Natalie, przy wsparciu wielu patronów sponsorujących jej twórczość, wciąż kręci filmy, coraz dłuższe i bardziej złożone.

Znikająca litera „T”, czyli jak zabija transfobia

Jeden z ostatnich, półtoragodzinna podróż po kontrowersjach wywołanych przez pisarkę J.K. Rowling, doczekał się ponad 3,5 mln odsłon. Wideo oczywiście kręci się wokół transfobicznych tweetów pisarki i jej eseju z 2020 roku.

– Moim zdaniem ten esej to wołanie o pomoc. Pisze tam o swoim doświadczeniu z przemocą seksualną, o którym nigdy wcześniej nie mówiła. Opisuje własne doświadczenia z gender czy nieprzyjemnymi emocjami z okresu dojrzewania. I to wszystko kojarzy w jakiś sposób z osobami transpłciowymi. Uważam, że osoby transpłciowe stały się jakimś ujściem dla bólu, który w sobie nosi i z którym nie potrafi sobie w żaden inny sposób poradzić.

Zamiast po prostu potępić brytyjską pisarkę, Natalie proponuje widzom, by zastanowili się nad sobą i naszą zinternalizowaną transfobią.

– Umiejętna, konstruktywna krytyka stwarza przestrzeń do tego, by ludzi czegoś nauczyć. A może nawet pomóc się zmienić osobie, która napsuła nam krwi. Próbuję znaleźć w kwestii bigoterii jak najbardziej humanistyczne spojrzenie – podsumowuje Natalie.

Dobrze wie, że jest bardzo widoczną przedstawicielką osób transpłciowych, jednak rozumie też, że czasem oczekiwania mijają się z rzeczywistością i nie można spodobać się każdemu. Nie ulega jednak wątpliwości, że dzięki kanałowi ContraPoints niejeden internauta może dowiedzieć się co nieco o tym, jak bardzo złożony jest świat, w którym żyjemy. W sposób, który nie jest czarno-biały. Stylowo. Z humorem. Z porządną dawką filozofii, która w końcu przestała przypominać studencki koszmar Natalii, nudę i akademickość, i jest jego dokładnym przeciwieństwem.

**
Jana Patočková jest publicystką magazynu A2larm.cz.

Artykuł opublikowany w magazynie A2larm.cz. Z czeskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij