Film

Bohaterki, które potrzebowały pomocy

Czyli aborcja w kinie polskim.

Kiedy aborcja jest nielegalna i kobieta szuka ratunku z obawy przed wymiarem sprawiedliwości, ucieka się do opowieści o „przyjaciółce, która potrzebuje pomocy”. Kiedy aborcja jest tabu, a kobiety chciałyby na ten temat porozmawiać, poręczne są filmowe przykłady „bohaterek, które potrzebują pomocy”.

Z braku rzetelnych filmów oświatowych i dokumentalnych o prawach reprodukcyjnych kobiet (jaki właściwie tytuł miał film edukacyjny pokazywany nam w ostatniej klasie szkoły podstawowej w latach 80.? Czy ktoś ma kopię dokumentu W Polsce matką być… aborcja po polsku? Czy gdzieś można jeszcze zobaczyć Podziemne państwo kobiet?), przypomnijmy sobie fabuły, dzięki którym mogłyśmy w granicach bezpiecznej fikcji rozważyć kwestię wyboru. My, kobiety trzydziestoparoletnie, które mamy już dzieci lub nie chcemy ich mieć.

Nie rozmawiałyśmy przecież o aborcji z matkami i babkami, choć to właśnie one od 1956 mogły korzystać w tym celu z publicznej służby zdrowia. W dodatku inicjowałyśmy swoje życie seksualne i wkraczałyśmy w pełnoletniość, kiedy wokół sprawy zaczęło wrzeć, a ostatecznie w 1993 roku doszło do tzw. kompromisu aborcyjnego. Aborcja to pierwsze hasło w wydanym w tym samym roku po polsku Słowniku teorii feminizmu Maggie Humm, który czytałyśmy na studiach, ale zarazem ostatnie słowo praktyki filmowej. Fabuły z wątkiem aborcyjnym należą i w światowym, i w polskim kinie do rzadkości.

Jak w filmie fabularnym przedstawiano dotychczas aborcję: jako tragiczny wybór czy ulgę? Jako zwykłe wydarzenie w cyklu reprodukcyjnym kobiety, czy ciężki dylemat moralny, zabieg medyczny czy przestępstwo? Samotne przedsięwzięcie czy zorganizowaną pomoc? Nasze bohaterki to te, które rodzą dzieci z przypadku, czy te, które pomagają przerwać nieplanowane ciąże innym kobietom? Raczej filmy polskie czy zagraniczne?

Prawo wyboru w odcinkach

Mogłyśmy mieć najwyżej po kilka lat, kiedy polska telewizja pokazała serial Białe tango (1981) według scenariusza Marii Nurowskiej i Janusza Andermana, w reżyserii Janusza Kidawy. Tego serialu pewnie nie oglądałyśmy z matkami, a szkoda. Obejrzany po trzydziestu latach robi wrażenie. Osiem odcinków, osiem kobiet w różnym wieku, osiem spraw: pierwszy raz, samotne macierzyństwo, bezdomność z dzieckiem, zawiedzione ambicje, zdrada małżeńska, operacja plastyczna, wdowieństwo, a pośród nich przerwanie ciąży jako jedno z normalnych wydarzeń w życiu kobiety, kiedy musi podjąć decyzję, co dalej. I to sama. Jola (Tatiana Sosna-Sarno) pracuje na pół etatu jako sekretarka i przygotowuje się do egzaminów na studia. Romans z dojrzałym mężczyzną, dziennikarzem, rozbudza w niej nadzieje na karierę modelki i partnerstwo. Pochopnie wypowiada łóżko w pokoju sublokatorskim oraz połówkę etatu i przenosi się do Jerzego. Podczas jednego z jego wyjazdów odkrywa, że jest w ciąży i podejmuje decyzję o aborcji. Oglądamy serię krótkich ujęć: nudności, poczucia osaczenia, wreszcie poszukiwania przysłowiowych dwóch tysięcy. Ginekolog w prywatnym gabinecie wykazuje minimum fałszywej troski, w gruncie rzeczy podszytej pogardą. Jerzy, dowiedziawszy się o zabiegu, wyrzuca ją z domu. Jola ląduje na dworcu, skąd zabiera ją do siebie koleżanka dzieląca z nią etat sekretarki, samotnie wychowująca dziecko, bohaterka odcinka Druga miłość. Dwa odcinki, dwie decyzje, każda uzasadniona przebiegiem wydarzeń i temperamentem bohaterki.

„Cały czas ty decydowałeś za mnie, tym razem ja chciałam zadecydować za siebie” – rzuca mężczyźnie na odchodne Jola.

W finale rozstajemy się z dziewczyną przedwcześnie pozbawioną złudzeń, ale na szczęście nie pozbawioną przyjaciół. W tytule odcinka Na pół etatu pobrzmiewa być może odautorska nagana, ale i tak dostałyśmy więcej niż kiedykolwiek w jakimkolwiek innym polskim serialu. Prawo wyboru.

Mdłości stanu wojennego

W tym samym roku w Zespole Filmowym Silesia rozpoczęto zdjęcia do jedynego w polskim kinie powojennym dramatu aborcyjnego, który choć nie był półkownikiem, to jest jednym z najbardziej ukrytych polskich filmów, mimo że firmowały go nazwiska Laca Adamika, reżysera i Agnieszki Holland, współscenarzystki. W filmie Mężczyzna niepotrzebny! (1982) relacje między bohaterami tworzą gęstą sieć, w której seksualność jest jednym z najistotniejszych wymiarów egzystencji. Wszystko to odbywa się poza oswojonymi w polskim kinie schematami fabularnymi, jak film obyczajowy, komedia czy melodramat. Mimo że aborcja była w tym czasie legalna, lekarze (i kobiety, i mężczyźni) wykonywali zabiegi także prywatnie, w szpitalu po godzinach lub u siebie; oni – żeby zarobić, pacjentki – żeby uniknąć zbędnych wyjaśnień i zyskać na czasie. Studenci medycyny zdecydowali się pomóc bohaterce filmu „po koleżeńsku”. Małgosia zaszła w ciążę z lekarzem, który sypiał z połową szpitala. Przed kamerą zainscenizowano brutalną, naturalistyczną scenę aborcji zaawansowanej ciąży, w której pacjentką wstrząsają drgawki, a niedoszły lekarz popisuje się przed swoim kolegą. Po wszystkim dziewczyna, co prawda, śmieje się ulgą z koleżankami w akademiku, ale zaraz potem próbuje powiesić się w toalecie.

Aborcja jest jedną z praktyk moralnego wykolejania świata, w którym jeśli jesteś wrażliwa, zbiera ci się na mdłości, a jeśli jesteś dość cyniczny, wyprzesz się dziecka lub sam je wyskrobiesz. Późne głuche echo kina moralnego niepokoju było już ledwo słyszalne. Umieszczenie akcji w środowisku lekarskim wydawało się rodzajem oskarżenia pod adresem tych, którzy mając pełną wiedzę o rozrodczości człowieka, nie potrafią zapobiec nieplanowanym ciążom. A może i przeciw całej szaroburej, zimnej, nieczułej rzeczywistości przełomu 1981 i 1982 roku. Jak to się stało, że wątek aborcji nie tylko przedostał się na ekran telewizyjny, ale stał się głównym tematem dramatu kinowego? Otóż w 1981 roku wprowadzono ostatnią w Polsce Ludowej regulację prawną w kwestii aborcji, ograniczającą dopuszczalność przerywania ciąży do 12 tygodnia i kładącą nacisk na konsultacje społeczne.

Podbrzusze za kratkami

Z granicą dwunastego tygodnia borykała się też Dorota (Krystyna Janda) w Dekalogu 2 (1989), który oglądałyśmy już z pewnością w większym gronie w tych wyjątkowych czasach, kiedy telewizja publiczna w porze najwyższej oglądalności proponowała produkcje wysokiej jakości. Kieślowski i Piesiewicz postawili dojrzałą kobietę przed wyborem utrzymania bądź przerwania ciąży, w którą zaszła z kochankiem w sytuacji, kiedy jej mąż mógł umrzeć na raka lub cudem wrócić do zdrowia. O ile lekarz (Aleksander Bardini) o sprywatyzowanej idei Boga miał dylemat moralny, o tyle rozterka kobiety miała wymiar praktyczny i etyczny w świeckim wymiarze, nie metafizyczny i wiązała ciążę ze zobowiązaniem wobec drugiego dorosłego, ukochanego mężczyzny. Napięcie w filmie rosło wraz z każdym opóźnieniem przez lekarza decydującej rozmowy i każdym dniem, który zbliżał kobietę do granicy 12 tygodnia.

Bo ciąża to czas, najpierw 9 miesięcy niepokoju, a potem co najmniej 18 lat odpowiedzialności za kogoś.

Dorota rozważała tę kwestię, stojąc z papierosem na klatce schodowej, w końcu korytarza, przy oknie, zakratowanym od pasa w dół. Czy przypadkiem Edward Kłosiński, prywatnie mąż aktorki, ujął ją w kadrze właśnie w tak symboliczny dla kondycji Polki sposób? Zakratowaną od pasa w dół? Wątek Doroty powraca w Dekalogu 8, na zajęciach z etyki na Uniwersytecie Warszawskim. Przylega pozornie do historii stosunków polsko-żydowskim, niepokoi prolajferskim skojarzeniem aborcji z Holokaustem, ale twórcy filmu skutecznie je demontują, pokazując jak fałszywa moralnie bywa wierność 8. przykazaniu albo kościelnym rytuałom. Niby najważniejsze jest dziecko, a potem okazuje się, że ważniejszy jest strach, naród, Kościół katolicki.

Nic pod Twoją obronę

Wystarczyło pięć lat tzw. kompromisu aborcyjnego (często fikcyjnego, niemożliwego do realizacji w publicznej służbie zdrowia i nie dopuszczającego aborcji z powodów społecznych), by na ekrany trafił przedziwny film Doroty Kędzierzawskiej Nic (1998). Trzeba przyznać, że był to pierwszy reżyserski kobiecy głos w tej sprawie w postkomunistycznej Polsce, odsłaniający nie jakieś moralne dylematy, ale emocjonalną, ekonomiczną i społeczną pułapkę, w jaką wpadła młoda uboga matka trójki dzieci, w ciąży z czwartym, zagrożona przemocą domową ze strony męża. Pod koniec XX wieku w demokratycznej Polsce Kędzierzawska odtwarza stary złowrogi kobiecy scenariusz: poszukiwanie pieniędzy na nielegalny zabieg, próbę spędzenia płodu domowymi sposobami (gorące kąpiele, skoki po brzuchu), wreszcie uduszenie noworodka i zakopanie w parku. Macie swoją matkę Polkę! – wydaje się mówić reżyserka, ale w swoim stylu – ściszonym głosem, kontemplacyjnym obrazem. Hela w obiektywie Artura Reinharta jest zjawiskowo piękna, niczym Madonna Rafaela Santiego albo Wenus czy Wiosna Botticellego. Ale może oberwać, bo jest dla męża tak nieznośnie głupia, sentymentalna i rozpłodowa, że lepiej dla niej, by uciekła z bachorami przed karzącą mężowską ręką. Matka Polka – między obrazem Madonny a obrażeniami ciała, dysonans nie do zniesienia, film nie do obejrzenia. Estetyczna pułapka. „Czy oskarżona chce coś powiedzieć na swoją obronę?”– pyta w finale sąd. „Nic” – odpowiada eteryczna Hela, dzieciobójczyni. Jeszcze gorzej niż w przedwojennych filmowych melodramatach, tam przynajmniej na sali była jakaś prawniczka, delegatka od Krzywickiej i Boya-Żeleńskiego do piekła kobiet. Im bliżej współczesności, tym gorzej. Jeśli damy sobie odebrać prawo wyboru, też nie będziemy miały nic na swoje usprawiedliwienie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Monika Talarczyk
Monika Talarczyk
Historyczka kina, badaczka kina kobiet
Dr hab., prof. PWSFTviT w Łodzi, historyczka kina, badaczka kina kobiet. Autorka książek: „PRL się śmieje! Polska komedia filmowa 1945-1989” (2007), „Wszystko o Ewie. Filmy Barbary Sass a kino kobiet w drugiej połowie XX wieku” (2013), „Biały mazur. Kino kobiet w polskiej kinematografii” (2013, Nagroda PISF), „Wanda Jakubowska. Od nowa” (2015). Członkini Stowarzyszenia Kobiet Filmowców i współpracowniczka Krytyki Politycznej.
Zamknij