Kraj

Związki partnerskie po raz 2137, gdy potrzebna jest równość małżeńska

Wprawdzie wprowadzanie czegokolwiek, co ucieszyłoby elgiebety, niczego nie zmieniłoby w raczej chłodnych relacjach PO z ultrakonserwatystami, ale mogłoby sprawić, że w kolejnej kampanii wyborczej nie byłoby czego obiecać queerom.

„Rząd i Lewica w tej sprawie mają zerową sprawczość” – tak zapowiedź złożenia przygotowanego przez ministrę ds. równości Katarzynę Kotulę poselskiego projektu ustawy o związkach partnerskich skomentowała Urszula Pasławska z PSL. Aż chce się jej przyznać rację, bo symboliczna walka o podstawowe prawa osób LGBT+ półtora roku po ostatnich wyborach parlamentarnych to działanie spóźnione i niewystarczające.

Jeśli, Lewico, choć trochę ci zależy na symbolicznym upomnieniu się o swoich wyborców, to napisz ustawę o równości małżeńskiej. Inaczej Tusk cię wchłonie, a tego przecież nikt poza nim nie chce. Zresztą, bezczelność i odwaga w koalicji, która nogami i rękami broni się przed wyrazistością na morzu konserwatyzmu, po czerwonej kartce od rozczarowanego niedasizmem społeczeństwa, nie może chyba nikomu zaszkodzić.

Januszewska: Wesołego antykapitalistycznego geja

Okazja nadarza się do tego idealna, bo nie tylko trwa miesiąc dumy, ale i świętujemy dwie ważne rocznice, które najdobitniej pokazują, co się bardziej spina politycznie – lanie wody, czy jednak pójście pod prąd ciepłej wody z kranu.

2 czerwca minęło 14 lat od słynnej obietnicy Donalda Tuska. Premier przekonywał wtedy, że w wyborach parlamentarnych w 2011 roku na pewno weźmie związki partnerskie na rządowy tapet. Nic się od tamtej pory nie zmieniło. No, może poza tym, że dziś wódz Platformy Obywatelskiej jeszcze szerzej niż kiedykolwiek uśmiecha się do skrajnej prawicy, by nikt już nie miał wątpliwości, że jego partia znajduje się daleko od centrum. Premier w swoim exposé, wygłoszonym przed przegłosowanym właśnie wotum zaufania dla jego rządu, sporo mówił o zmianach, ale nie tych, które dotyczą par jednopłciowych, tylko związanych z deregulacją przedsiębiorczości.

To miał być – jak stwierdził premier – prezent dla Mentzena, ale ten się nie połasił. Tak samo, jak jego wyborcy na umizgi Trzaskowskiego. Wprawdzie wprowadzanie czegokolwiek, co ucieszyłoby elgiebety, niczego nie zmieniłoby w raczej chłodnych relacjach PO z ultrakonserwatystami, ale mogłoby sprawić, że w kolejnej kampanii wyborczej nie byłoby czego obiecać queerom.

Lewica w Polsce boi się własnego cienia

czytaj także

Wychodząc jednak z tuskowego marazmu, warto przypomnieć o innej rocznicy. W środę 11 czerwca świętowaliśmy 20-lecie przemarszu zakazanej przez Lecha Kaczyńskiego Parady Równości w Warszawie. Na archiwalnych zdjęciach z tamtego wydarzenia widać wiele znanych twarzy, choćby Roberta Biedronia, który wtedy był szefem Kampanii Przeciwko Homofobii, a dziś jest europosłem. Można się zastanawiać, gdzie jest sprawczość polityka, który w poprzednich wyborach prezydenckich uzyskał niewiele ponad 2 proc. poparcia i nie oddał – jak deklarował – swojego mandatu. Ale kto wie – może gdyby on i mnóstwo innych mniej i bardziej znanych wtedy i dziś uczestników parady potulnie zostało w domu, jak pan Kaczyński przykazał, dziś nie dałoby się bezpiecznie przejść ulicami Warszawy z tęczową flagą albo mieć otwarcie queerowych polityków w Sejmie.

Polityka jest wprawdzie sto lat za Polakami, którzy nie tylko coraz liczniej popierają związki partnerskie, lecz i równość małżeńską, ale to nie znaczy, że nie może mieć w sobie krzty buntu. Związki partnerskie nie rozwiązują większości problemów, z jakimi zmagają się nieheteroseksualne pary, bo na przykład zmuszają do rozwodu małżeństwa transpłciowych osób. Nie realizują więc zasad prawdziwej równości, do której zobowiązują Polskę choćby prawo europejskie i wyroki międzynarodowych organów.

A gdy i tak jest się na marginesie, to może można się czasem wychylić. Razem, póki co, wychodzi to całkiem nieźle.

„Dziękuję pan Ziobro”. Uzgodnienie płci będzie możliwe bez pozywania rodziców

Myślę sobie więc, że skoro i tak nie można nic zrobić: przekonać Tuska do postawienia ultimatum PSL-owi czy przestać powtarzać mantrę „Duda nie podpisze”, a wkrótce do Belwederu wprowadzi się nowy i jeszcze mniej chętny do jakichkolwiek rozmów lokator, to co Lewicy szkodzi forsować prawo, które jeśli nie przesunie w lewo ustawy, to chociaż sejmową debatę? Spójrzmy, co mamy na drugim biegunie. Grzegorza Brauna, który bandytersko i przemocowo walczy ze wszystkim, z czym mu ideologicznie nie po drodze, właśnie zniszczył tęczową wystawę w Sejmie i pewnie włos mu z głowy nie spadnie. Dlaczego więc po lewej stronie mamy do czynienia z tchórzostwem?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Autorka książki „Gównodziennikarstwo” (2024). Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij