Jestem zwolennikiem dostarczania broni na Ukrainę – żeby powstrzymać wojnę. Pacyfizm, który oznacza odmowę dostarczania broni Ukrainie, jest sojusznikiem Rosji – mówi Sławomir Sierakowski.
Łukasz Łachecki: Ile czasu dziennie poświęcasz zbiórce na bayraktara?
Sławomir Sierakowski: Od świtu do zmierzchu. Z zewnątrz może się wydawać, że zbiórka działa sama, mój post pojawia się raz na godzinę i tak to sobie leci. Pewnie sam bym też tak myślał. Jednak trzeba wydzwonić wszystkich znajomych, zorganizować drużynę, chodzić stale do mediów, udzielać wywiadów, a potem je autoryzować, przekonać ileś znanych osób do poparcia i włączenia się, dotrzeć też do tych, których wcześniej nie znałem, wymyślać posty, czytać komentarze, analizować dane itd. To jest permanentne gapienie się w komórkę, pisanie na komputerze, dzwonienie, fizyczna praca i ciągły stres, czy damy radę i co jeszcze można zrobić.
czytaj także
Działasz sam?
Nie. Niemal od razu odezwał się do mnie Żenia Klimakin, Ukrainiec mieszkający w Polsce. Dzięki niemu i jego przyjacielowi Żeni Prykhodce mamy szatę graficzną, opracowanie nagrań przychodzących z Ukrainy, potrzebne kontakty i przede wszystkim poczucie, że nie jestem sam.
Szybko dołączyli inni. Doskonale zachował się portal Zrzutka.pl, który potraktował sprawę priorytetowo. Cały zespół pomaga, jak się da. Jest Paweł Malko, znawca mediów, związany przez lata z „Gazetą Wyborczą”, dołączyła teraz agencja reklamowa K2. Codziennie rano mamy kolegia, wieczorem odbywają się spotkania zespołu dotyczące dopięcia spraw formalnych.
Dużego zespołu? Sam bayraktar, nawet bez możliwego oddania drona za darmo i przekazania nadwyżki na inne cele, to 10 proc. tegorocznego budżetu WOŚP. Na taki wynik nie pracuje jedna osoba.
Prawie codziennie pomagają mi Agnieszka Holland, Monika Sznajderman, Adam Wajrak, Edward Miszczak i Monika Olejnik. Tę akcję ponieśli też zwykli ludzie, którzy sami zaczęli dzwonić po znajomych, postować, szerować, sprawdzać na Zrzutka.pl, jak idzie. Inaczej z dnia na dzień nie wpłynąłby milion złotych, a dziś nie byłoby ponad 13 milionów. Już 120 tysięcy osób zdecydowało się dorzucić. Armia ludzi.
Przy okazji udało ci się zawiązać trochę nieoczywistych sojuszy. Nie wszyscy wspierający mogą liczyć choćby na przychylne artykuły na Krytyce Politycznej.
Poglądy polityczne zostawiłem w szatni, bo inaczej nie dalibyśmy i możemy nie dać rady. Są oczywiście osoby, dla których jestem barierą nie do przejścia, jeśli chodzi o włączenie się do tej akcji, i nic z tym nie zrobimy. Ale sporo osób o prawicowych poglądach się przekonało. Rosyjska armia, jak tu wejdzie, nie będzie się zastanawiała, czy głosowaliśmy na PiS, czy na Lewicę. Patrząc po komentarzach wpłacających, udało się zrobić coś ponad podziałami.
Żeby zasygnalizować, że chodzi o Ukrainę, a nie nasze kłótnie, założyłem skarbonkę „Sierakowski to wróg, ale wpłacam na Ukrainę”, która jest drugą pod względem popularności skarbonką po białoruskiej, z czego się bardzo cieszę.
czytaj także
Popularność tej największej skarbonki ma symboliczne znaczenie.
Białorusini chętnie wzięli udział w zbiórce, udało im się zebrać już ponad 60 tysięcy złotych, co zważywszy na ich liczebność w Polsce i sytuację materialną, jest bardzo dobrym wynikiem. To sygnał wysłany przez nich, przypomnienie, że są po stronie Ukrainy, a nie po stronie Łukaszenki i Putina. Włączyły się białoruskie media niezależne, NEXTA i Biełsat.
Sam dron ma oczywiście przede wszystkim znaczenie militarne, ale ma też społeczne znaczenie dla Ukraińców, którzy odczytują to jako sygnał „nie słabnie nasze poparcie, cały czas jesteśmy z wami”. A także dla nas, Polaków, bo próbujemy coś zrobić razem, mimo wszystkich różnic. A to już wydawało się niemożliwe.
Gdy ostatnio rozmawialiśmy o przyłączeniu Finlandii i Szwecji do NATO, nie wiedzieliśmy jeszcze, że przeciwko ich wejściu będzie protestować Turcja. Jej znaczenie jako części paktu w ostatnim czasie wzrosło, ale wspieranie jej przemysłu zbrojnego może wzbudzać opory, m.in. ze względu na politykę wobec Kurdów.
Zbiórka na bayraktara to reakcja na desperackie wręcz prośby prezydenta Zełenskiego o broń, o danie szansy Ukrainie na powstrzymanie ofensywy rosyjskiej, która prowadzi do masowych zbrodni. Rosja wywiozła już ponad 300 tysięcy dzieci z Ukrainy, żeby zrobić z nich Rosjan, wywiozła łącznie 1,5 miliona mieszkańców Ukrainy, zabijają i kradną wszystko, co się da: od ludzkiego życia po zboże. Bez broni nic się z tym nie da zrobić – nie da się niestety wygrać wojny pomocą humanitarną.
Owszem, Turcja nie jest oazą praw człowieka. Ale tak zorganizowane są stosunki międzynarodowe, że trzeba lawirować, żeby osiągnąć zadowalający – zawsze częściowo – efekt. Żeby nie kupować ropy czy gazu od Rosji, będziemy je kupować w Arabii Saudyjskiej czy Katarze.
Od czegoś trzeba zacząć, a najlepiej od tego, na co ma się jakiś wpływ, a tu możemy mieć pewien wpływ na ocalenie choćby kilku żołnierzy ukraińskich, którzy będą mogli zdalnie prowadzić walkę z agresorem. Z tym zastrzeżeniem, że próba zebrania 22 milionów złotych jest rzeczą szaloną i dalej możemy nie zebrać tej kwoty.
Świat nie jest przyzwyczajony do wojen, które toczą się w demokratycznych państwach
czytaj także
Dostajesz informacje od Litwinów na temat ich zbiórki. Co mówią? Jakie problemy mogą stanąć na drodze do celu?
Największą przeszkodą jest filozofia „teraz już z górki”. Wiem to też od Litwinów i Ukraińców, którzy mówią, że zebranie drugiej połowy jest trudniejsze, a przecież nam wydawało się, że to te pierwsze 11 milionów będzie wysiłkiem niewyobrażalnym.
Okazuje się, że wszystko przed nami, choć fakt, że zebraliśmy ponad połowę, daje poczucie, że mamy sprawy w swoich rękach, że pojawiła się świadomość grupowa wśród wpłacających, bo wokół akcji utworzyły się po prostu więzi społeczne.
Pojawiają się więksi wpłacający, firmy?
Tak, wreszcie pojawiają się wpłaty ze strony firm, we wtorek od jednej dostaliśmy 100 tysięcy, dwie inne zadeklarowały wpłatę kolejnych 50 tysięcy. Oczywiście zabiegamy o to, żeby włączyło się więcej. Najważniejsze, żebyśmy dalej byli zmobilizowani – dzwonili do znajomych, lokalnych mediów, zakładali Skarbonki na Zrzutka.pl i zbierali razem. Żebyśmy byli konsekwentni i rzetelni do końca.
Wojna w Ukrainie: czy lewica ma pomysł na bezpieczeństwo międzynarodowe?
czytaj także
Przez 20 lat od założenia Krytyki Politycznej twoje poglądy na pacyfizm czy militaryzację ewoluowały? Dziś temat militaryzacji w różnych ujęciach zaczyna być istotny dla lewicy.
Ja nigdy nie byłem radykalną lewicą i przede wszystkim nie miałem idealistycznych iluzji co do świata. Takie złudzenia można mieć, jak się graniczy z Oceanem Atlantyckim, ale nie, jeśli obok jest Rosja. Pacyfizm, który oznaczałby odmowę dostarczania broni Ukrainie, jest sojusznikiem Rosji.
Wszystko poza polityką odstraszania jest w gruncie rzeczy zaproszeniem Rosji do agresji. I tak było zawsze. Tak było na przykład, gdy Zachód się wahał, choćby w sprawie Gruzji na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku, gdzie planowano zaproszenie do NATO Gruzji i Ukrainy, ale przez sprzeciw Francji i Niemiec się z tego wycofano. Chwilę później mieliśmy inwazję na oba kraje. Dlatego podobnie jak bardzo pryncypialni w kwestii praw człowieka niemieccy Zieloni jestem zwolennikiem dostarczania broni na Ukrainę – po to, żeby powstrzymać wojnę, a nie po to, żeby trwała.
https://www.facebook.com/100011801762944/posts/1498329303903781/?d=n
Posted by Agnieszka Holland on Thursday, 30 June 2022
Dron dla Ukrainy🇺🇦 #zrzutkapl Sławomir Sierakowski 👈 https://zrzutka.pl/bayraktar k. Sławomir Sierakowski
Posted by Kuba Wojewódzki Jednoosobowa subkultura on Monday, 11 July 2022
Zrzutka na bayraktar. https://zrzutka.pl/bayraktar
Posted by Robert Makłowicz on Wednesday, 13 July 2022
LINK DO ZRZUTKI: https://zrzutka.pl/bayraktar
**
Sławomir Sierakowski – współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki”, stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Timesie”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”.