Ze Sławomirem Sierakowskim rozmawia Maciej Stasiński.
Maciej Stasiński: Jak to się stało, że po 26 latach transformacji demokratycznej ludzie wybrali władzę, która wywraca cały ustrój – demokrację liberalną i rządy prawa – na nice?
Sławomir Sierakowski: Bezpośrednich przyczyn było wiele, jak afera podsłuchowa, samobójstwo Komorowskiego, zwyczajne zużycie władzy PO po ośmiu latach rządzenia… Można by mnożyć.
Ale zasadniczą przyczyną jest to, że od samego początku transformacji zapanował u nas dysfunkcjonalny dla polityki konflikt pomiędzy modernizacją kraju i antymodernizacją – zamiast pożądanego konfliktu pomiędzy dwiema różnymi wizjami potrzebnej modernizacji, na przykład prawicowej i lewicowej. U nas jedna strona postrzega drugą nie jako alternatywną drogę rozwoju kraju, lecz jako zagrożenie dla Polski. To, co PiS dziś niszczy, to nie tyle jest demokracja, ile liberalizm. Pluralizm mediów, rządy prawa, Trybunał Konstytucyjny, trójpodział władz, wolności jednostki – to są zasady liberalne, a nie demokratyczne.
Dla tamtej strony to wygląda tak samo: zachodnia demokracja to zagrożenie dla Polski, Polaków, narodu.
Demokratyczne zwycięstwo antyliberałów jest możliwe i nierzadkie. Demokracja jako rządy większości dzięki wolnym wyborom oraz liberalizm jako system wolności i gwarancji ustrojowych połączyły się na dobre w krajach Zachodu po II wojnie światowej. Wcześniej bywało, że rządy prawa, indywidualne wolności czy niezależne sądy istniały w warunkach autorytaryzmu. Z drugiej strony wola większości może unicestwić prawa jednostek i rządy prawa, ustanowić dyktaturę.
A demokracja liberalna to ustrój, który daje pole do konfliktu, kłótni o politykę, ale ujmuje je w ramy, których nikt z uczestników nie kwestionuje. Konstytucja i Trybunał Konstytucyjny, który jej pilnuje, to główne spoiwo liberalnej wspólnoty; to właśnie takie ramy porządku.
No więc teraz następuje niszczenie tych ram liberalnej demokracji i dlatego to jest bardzo niebezpieczne. Bo przestaje nas cokolwiek łączyć. Nie ma wspólnoty. Są wrogie plemiona. Toczy się wojna domowa bez broni.
Na razie…
Nie wiem, ale wiem, że Macierewicz jest w rządzie dlatego, że Kaczyński potrzebuje człowieka, który nie zawaha się przed niczym, nawet przed wyprowadzeniem wojska na ulice. Kaczyński, kiedy mu spadną sondaże poniżej 20 proc., może zwątpić w sens wyborów. Wtedy nie tylko liberalizm, ale nawet demokracja jako rządy wybieralne w wyborach może być zagrożona.
Dlaczego nam się to przydarza?
Niepodległość i demokracja zostały nam podarowane przez geopolitykę. Ale nie dorobiliśmy się prawdziwego sporu lewicy i prawicy, czyli sporu o to, jak się modernizować po komunizmie.
W Europie współistnieją trzy kultury polityczne. Na Zachodzie demokracja liberalna, w Europie Środkowo-Wschodniej demokracja, ale niekoniecznie liberalna, oraz w Rosji czy Eurazji ani demokracja, ani liberalna, lecz autorytaryzm.
Nas od Zachodu różni brak lewicy, z winy komunizmu i postkomunizmu, który ją zohydził, oraz pozycja Kościoła katolickiego jako wielkiej siły antymodernizacyjnej.
U nas kapitalizm przybrał ostrzejsze formy niż na Zachodzie. […]
Czytaj całość na gazetawyborczna.pl
***
Rozmowa ukazała się na łamach „Magazyny Świątecznego” „Gazety Wyborczej” w sobotę 16 stycznia.
**Dziennik Opinii nr 16/2016 (1166)