Decyzja o obniżeniu składki zdrowotnej przedsiębiorcom jest niesprawiedliwa wobec etatowców, szkodliwa z punktu widzenia systemu ochrony zdrowia i pozbawiona sensu z perspektywy polityki rozumianej jako sztuka dobrego rządzenia państwem. Ma jednak sens z punktu widzenia polityki rozumianej jako wyborcza gra o głosy, o władzę i o jej utrzymanie.
Przegłosowanie przez Sejm obniżki składki zdrowotnej nie wynikało z głębokiego przekonania KO, Polski 2050 i PSL, że jest to coś, czego państwo najbardziej dziś potrzebuje – choć jakaś część rządzącej koalicji będzie przychylnie patrzeć na procesy pełzającej prywatyzacji opieki zdrowotnej, jakie wzmocni ta decyzja – a z tego, że rządowa większość uznała to za korzystne dla siebie w kontekście kampanii prezydenckiej.
Hołownia desperacko potrzebował sukcesu
Wszyscy głosujący za obniżką składki ponoszą za to polityczną odpowiedzialność, jednak siłą polityczną najbardziej zdeterminowaną, by doprowadzić do zmiany, była Trzecia Droga, a zwłaszcza Polska 2050. Co znów nie wynikało z tego, że partia Hołowni – poza wyjątkami, jak Ryszard Petru – jest tą częścią koalicji rządowej, której ideowo najbliższy jest liberalny populizm i pragnienie prywatyzacji usług publicznych, a z tego, że desperacko potrzebowała jakiegokolwiek sukcesu, pokazującego jej sprawczość w rządzącej koalicji.
Bo choć to Nowa Lewica najczęściej zbiera cięgi za brak sprawczości w rządzie – i przy okazji dyskusji o składce zbierze ponownie – to przynajmniej może się pochwalić dowiezieniem wolnych Wigilii czy renty wdowiej. Można mieć wątpliwości, czy pierwsza zmiana nie jest zbyt drobna, by ogłaszać wokół niej wielki polityczny sukces, i czy druga to rzeczywiście dobre rozwiązanie, ale jak by nie patrzeć, coś im się udało przeprowadzić. Polska 2050 nie ma podobnego sukcesu.
czytaj także
Mogła nim być „ustawa incydentalna” Hołowni, proponująca kompromis w sprawie tego, kto w Sądzie Najwyższym ma orzekać o ważności wyborów. Zawetował ją jednak prezydent Duda. Gdyby nie to, Hołownia mógłby przedstawiać się teraz jako mąż stanu, postać prawdziwie prezydenckiego formatu, zdolna stać na straży konstytucji, wznieść się ponad małostkową partyjną logikę. Tymczasem decyzja Dudy wzmocniła desperację Hołowni i jego formacji w sprawie składki.
Przegłosowanie obniżki przez Sejm to dla Hołowni sukces, jakiego potrzebował. Tym ważniejszy, że Hołownia – podobnie jak Zandberg – pozycjonuje się w tych wyborach w kontrze do Sławomira Mentzena. Zandberg przedstawia się jak anty-Mentzen, Hołownia – jako lepszy Mentzen. Podobnie jak Ryszard Petru w kampanii w 2023 roku, lider Polski 2050 kusi wolnorynkowych wyborców, pokazując, że rozumie ich pragnienia i spełni wiele z nich bez tego całego szaleństwa, z jakim wolnorynkowe rozwiązania idą w pakiecie u Mentzena.
W co grali najwięksi?
Koalicji Obywatelskiej zależało na obniżeniu składki z nieco innych powodów, choć również związanych z optymalizacją kampanijnej strategii. Odwrócenie Polskiego Ładu i likwidacja obciążeń, jakie nałożył na przedsiębiorców, stanowiły jedną z obietnic KO w wyborach. Przedsiębiorcy mają w elektoracie tej formacji pokaźną reprezentację, a liberalny populizm ciągle przemawia do wielu niebędących nimi wyborców Platformy i Koalicji. Warto pamiętać, że PO zaczynała swój polityczny żywot jako umiarkowanie konserwatywna światopoglądowo partia antypaństwowego, wolnorynkowego populizmu. Decyzja o obcięciu składki wpisuje się więc w historyczną tożsamość partii i z pewnością nie zaszkodzi Trzaskowskiemu w kampanii, przynajmniej w pierwszej turze.
czytaj także
Z punktu widzenia KO scenariusz, w którym Hołownia wzmacnia się nieco kosztem Mentzena, też nie jest najgorszy. Marszałek Sejmu prawie z pewnością poprze w drugiej turze Trzaskowskiego, Mentzen najpewniej tego nie zrobi. Elektorat, który w pierwszej turze zagłosuje na Hołownię, będzie miał krótszą drogę do pokonania, by w drugiej poprzeć Trzaskowskiego, niżby miał, gdyby poparł Mentzena.
PiS zagłosował przeciw obniżeniu składki. Kaczyński zgłaszał w tej sprawie bardzo sensowne zastrzeżenia, argumentując, że zmiana ta uczyni polski system podatkowo-składkowy bardziej regresywnym, wbrew standardom panującym w praktycznie wszystkich państwach europejskich.
Doceniając – piszę bez ironii – słowa prezesa, warto pamiętać, że PiS odcina się dziś od Polskiego Ładu, zwłaszcza zmian, z jakimi wiązał się on dla przedsiębiorców. Był to jeden z trzech głównych powodów decyzji, by w kampanii prezydenckiej postawić nie na Mateusza Morawieckiego (który kojarzy się też z lockdownami i Zielonym Ładem), tylko na Karola Nawrockiego. W ciągu ostatnich miesięcy PiS wielokrotnie dawał do zrozumienia, że w pogoni za elektoratem Konfederacji jest w stanie odciąć się od niemal wszystkich – poza świadczeniem rodzinnym – prospołecznych rozwiązań z ośmiu lat swoich rządów.
PiS nie poparł obniżki składki zdrowotnej nie w obronie progresji podatkowej, ale by utrudnić Tuskowi spełnienie wyborczej obietnicy. Można się przy tym zastanawiać, czy nieobecność części posłów w trakcie głosowania nie miała strategicznego charakteru. Sytuacja, gdy obniżka składki przechodzi przy sprzeciwie PiS, jest dla tej partii w miarę wygodna. Gdyby PiS wspólnie z Razem i Nową Lewicą zablokował zmianę, Nawrocki musiałby się gęsto tłumaczyć, czemu popierająca go siła nie chce ulżyć przedsiębiorcom. Jego kampania i bez tego ma dość kłopotów. Dla PiS najlepiej byłoby, gdyby Duda podpisał ustawę, tak by temat spadł z afisza przed wyborami.
Otwarcie dla Zandberga?
Na razie obniżenie składki jest największym problemem dla Magdaleny Biejat i Nowej Lewicy. Partia nie przeżyła takiego kryzysu w mediach społecznościowych i nie zebrała takich batów ze strony swojego zaangażowanego komentariatu od czasu porozumienia z PiS w sprawie głosowania za Europejskim Planem Odbudowy.
Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne to straszne gówno (ale można je zwalczać)
czytaj także
Obniżenie składki zdaje się potwierdzać narrację Adriana Zandberga o braku sprawczości Nowej Lewicy w rządzie. Jaki jest sens trwania w tym układzie, skoro Nowa Lewica nie potrafi zablokować nawet najbardziej antyspołecznych posunięć rządowej koalicji? Biejat zapowiada walkę o odwrócenie zmian w Senacie, ale wątpliwe, by była tu w stanie cokolwiek ugrać – próby mogą jeszcze wzmocnić wrażenie bezsilności partii i jej kandydatki.
Zandberg ma teraz spore pole do działania. Zaapelował już do prezydenta o weto. Powinien publicznie domagać się spotkania z Andrzejem Dudą, by móc przedstawić mu swoje racje. Jeśli prezydent się z nim spotka, wzmocni to profil kandydata Razem. Jeśli odmówi i podpisze ustawę, Zandberg będzie mógł atakować głodzący państwo duopol PO-PiS, zamykający się na głosy społeczeństwa. Razem nie ma co prawda 69 posłów, by zgłosić wniosek o wotum nieufności wobec ministry Leszczyny, a wspólne składanie go z PiS byłoby ryzykowne, ale gdyby wniosek pojawił się w Sejmie przed wyborami, Zandberg miałby okazję, by pognębić nie tylko KO, ale też swoją konkurentkę z Nowej Lewicy.
Jednocześnie potencjał tego typu mobilizacji jest ograniczony przez popularność przegłosowanej przez Sejm zmiany. Według sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” z listopada zeszłego roku aż 72,8 proc. badanych popiera obniżenie składki przedsiębiorcom. Co ciekawe, największy entuzjazm ten postulat wzbudza wśród wyborców deklarujących… lewicowe poglądy. Zdecydowanie popiera go 22 proc. z nich, a raczej popiera 61,7 proc. Przeciw jest tylko 9 proc., a „zdecydowanie przeciw” 0,9 proc.
czytaj także
To niekoniecznie te same osoby, które głosowały na Lewicę w 2023 roku. Badania CBOS pokazywały wówczas np., że aż 46 proc. wyborców KO deklaruje lewicowe poglądy. W Polsce elektorat deklarujący się jako lewicowy ma tak naprawdę dość liberalne poglądy.
Elektorat Nowej Lewicy będzie bardziej sceptyczny wobec obniżki składki niż szersza grupa wyborców deklarujących lewicowe poglądy. Dla jakiejś części bezsilność Nowej Lewicy w tej kwestii może być argumentem za tym, by w pierwszej turze oddać głos protestu na Zandberga. Ale kandydat Razem powinien pamiętać, że zaangażowany lewicowy komentariat to nie szeroki lewicowy elektorat.
Racja i szable
Decyzja w sprawie składki daje Zandbergowi dobry pretekst, by w drugiej turze nie poprzeć żadnego kandydata – zwłaszcza gdyby Duda podpisał ustawę, a Trzaskowski walczył w dogrywce z Nawrockim. Utrudnia jednocześnie poparcie Trzaskowskiego Biejat.
Dla jakiejś części wyborców lewicy składka plus zawieszenie prawa do azylu to wystarczające powody do rezygnacji z oddania głosu w drugiej turze. Czy to zagrozi Trzaskowskiemu? KO wydaje się nie przejmować tym scenariuszem. Przy dużej przewadze nad Nawrockim głos niewielkiego, najbardziej progresywnego elektoratu może nie mieć znaczenia, a niewykluczone, że ten i tak ostatecznie zmobilizuje się przeciw kandydatowi PiS. Zwłaszcza że trudno w jego kampanii znaleźć jakiekolwiek prospołeczne akcenty.
Lewica – i ta Biejat, i ta Zandberga – ma w swojej krytyce składki zdrowotnej rację. Niestety, politycznie nic z tego raczej nie wyniknie.