Od klęski w 2015 roku Platforma Obywatelska przypominała Andrzeja Gołotę po porażce z Lennoxem Lewisem. Nie potrafiła ani przemyśleć przyczyn swoich klęsk, ani bronić własnego dorobku. Powrót Tuska oznacza Platformę, która nie będzie dłużej przepraszać za to, kim jest i że w ogóle istnieje. Ale scena polityczna wygląda dziś jednak inaczej, niż kiedy Tusk odjeżdżał do Brukseli. Komentarz Jakuba Majmurka.
Do zwycięstwa w wojnie potrzebne są trzy rzeczy: po pierwsze materialne zasoby, po drugie strategia ich sensownej alokacji, po trzecie morale. Ze wszystkich opozycyjnych partii, mimo wszystkich swoich sondażowych zniżek, to Platforma Obywatelska wciąż ma największe zasoby. Z morale i strategią jest już trochę gorzej – co pokazują kolejne klęski ostatnich sześciu lat.
Donald Tusk, który w sobotę objął faktyczne kierownictwo w PO, bez wątpienia potrafi mobilizować morale partii. Czy jednak strategia, której zarys nowy-stary lider Platformy przedstawił na dzisiejszej konwencji, okaże się zwycięska? To oczywiste już nie jest.
Nie lękajcie się!
Gdybym miał w jednym zdaniu streścić przemówienie Tuska z sobotniej rady krajowej PO, to sięgnąłbym po słowa innego Polaka, który zrobił błyskotliwą karierę na niwie międzynarodowej: „Nie lękajcie się”. Ze wszystkich żartów, złośliwości, anegdotek i motywacyjnych fragmentów mowy Tuska można było wyciągnąć głównie ten przekaz do działaczy niegdyś rządzącej partii.
Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej – Warszawa 3.07.2021
? NA ŻYWO: Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej ✌??#PoZwycięstwo ? Oglądajcie i komentujcie!
Posted by Platforma Obywatelska on Saturday, July 3, 2021
Starą, zalęknioną, niepewną siebie Platformę reprezentował na Radzie Krajowej Borys Budka, który abdykował i przekazał władzę Tuskowi. Jest to sytuacja raczej nieznana w zachodnich partiach demokratycznych. Można ją próbować marketingowo zaspinować jako wyraz dojrzałości Budki, stawianie interesu partii i przyszłości Polski ponad własnymi ambicjami – podobnie zrobili zwolennicy François Hollanda w 2017, gdy socjalistyczny prezydent ze względu na katastrofalne sondaże zrezygnował z walki o reelekcję.
Ale faktem jest, że dzisiejszy dzień jest klęską Budki i całego pokolenia polityków PO. Pokolenia, które odsunęło Schetynę, wywalczyło władzę w partii, po czym samo uznało, że nie daje rady, i poprosiło o powrót ojca założyciela Platformy.
Pytanie, jak na ten manewr zareagują inni politycy, którzy byli przekonani, że nadszedł ich czas, a okazuje się, że będą musieli poczekać, aż Tusk skończy. Zwłaszcza jeden polityk: Rafał Trzaskowski. Jeszcze niedawno zapowiadał, że zawalczy z Tuskiem o przywództwo w partii. W sobotę nie zabrał nawet głosu i nie rozmawiał z dziennikarzami.
Żeby być drugim Tuskiem, Trzaskowski musiałby przejść do Hołowni
czytaj także
PO zgodnie ze statusem przekazało Tuskowi funkcję p.o. przewodniczącego Platformy do czasu końca kadencji Budki lub jej skrócenia. Najwcześniej skrócić ją można od stycznia przyszłego roku. Z wypowiedzi polityków Platformy dla mediów można jednak odnieść wrażenie, że Tusk zostanie aż do następnych wyborów. Nie są to dobre demokratyczne obyczaje. Jest bardzo ciekawe, jak „pokolenie Trzaskowskiego” zachowa się za kilka miesięcy, zwłaszcza gdyby Tuskowi walka z PiS nie szła najlepiej.
Na razie jednak na tle Budki Tusk zaprezentował się z wielką energią i pewnością siebie. Wygłosił bardzo dobre przemówienie, z którym można się nie zgadzać – o czym niżej – ale któremu nie można odmówić wielkiej retorycznej sprawności.
Tusk wystąpił jako twardy i skuteczny lider, człowiek sukcesu z międzynarodowym sznytem, wreszcie coach i terapeuta. „Politycznym problemem nie jest brak programów, wizji, idei. Ważne jest odzyskanie wiary w sprawczość i możliwość wygranej. Nie wygra ten, co nie wierzy we własne siły. Nie wygra partia, która nie wierzy w sens własnego istnienia” – mówił jak wojskowy dowódca mobilizujący swoich żołnierzy do walki w hollywoodzkim filmie.
Tusk wyraźnie ma tę wiarę i potrafi nią zarażać działaczy i wyborców Platformy. Tej wiary partii niewątpliwie brakowało. Od klęski w 2015 roku niegdyś dominująca na polskiej scenie politycznej partia przypominała Andrzeja Gołotę po porażce z Lennoxem Lewisem. Nie potrafiła ani przemyśleć przyczyn swoich klęsk, ani bronić własnego dorobku z okresu 2007–2015. Z jednej strony ugięła się przed narracją PiS, z drugiej nie potrafiła sensownie przemyśleć, czemu ta narracja działa i wygrywa kolejne wybory.
Powrót Tuska oznacza Platformę, która nie będzie dłużej przepraszać za to, kim jest i że w ogóle istnieje. Na razie wystarczyło to, by skutecznie zdominować sobotni cykl informacyjny i odsunąć w cień kongres PiS, który miał być wydarzeniem końcówki politycznego sezonu.
Jaki jednak ma Donald Tusk pomysł, żeby przekonać do PO dość wyborców, by odsunąć PiS od władzy?
Matyja: Po stronie opozycji nie ma ośrodka zdolnego do prowadzenia gry z Kaczyńskim
czytaj także
Taktyka polaryzacji
Jak można sądzić z sobotniego wystąpienia, główny pomysł Tuska na walkę z PiS polega na totalnej polaryzacji sceny politycznej: dobro wobec zła PiS. „Dzisiaj zło rządzi w Polsce, stajemy do walki z tym złem. To jest wystarczający powód, nie wymaga żadnego uzasadnienia. Trzeba zacząć od pierwszego przykazania: jak widzisz zło, walcz z nim i nie pytaj o dodatkowe powody” – mówił.
Można złośliwie zauważyć, że trudno powiedzieć, by problemem PO w ostatnich sześciu latach było to, że partia zbyt rzadko mówiła: „PiS i jego władza są złem”. Można oczekiwać, że Tusk jako lider artykułujący opór wobec PiS okaże się znacznie sprawniejszy niż Schetyna czy Budka. Tym bardziej że wraca do polskiej polityki w momencie, gdy obóz Zjednoczonej Prawicy wszedł w okres ciągłego kryzysu i choćby przez samą długość swoich rządów zaczyna męczyć ludzi.
Z drugiej strony Tusk może też zmobilizować zwolenników PiS. Na twardy elektorat rządzącej partii Tusk działa podobnie jak Kaczyński na Obywateli RP. Obok Kaczyńskiego Tusk jest politykiem z największym i najbardziej zaciętym negatywnym elektoratem. Taktyka totalnej polaryzacji jest więc co najmniej ryzykowna i będzie wymagała od Tuska sporo zręczności. Od 2015 roku tego typu polaryzacje wygrywał regularnie Kaczyński.
czytaj także
Politycy i sympatycy lewicy zaatakowali już Tuska na Twitterze za to, że nie ma programu, a jedyny jego pomysł to atakowanie PiS. Wyborcy oczekują od polityków kompletu: i programowych rozwiązań, i artykułowania politycznego, i moralnego sprzeciwu wobec PiS-u.
W latach 2005–2014 Tusk politykę opartą na grze z kontry przeciw PiS opanował do perfekcji. Udało się mu w ten sposób dwukrotnie wygrać wybory parlamentarne, zapewnić Platformie prezydenturę Komorowskiego oraz w dużej mierze zmarginalizować resztę opozycji. Widać, że nowy-stary lider ma ambicję, by powtórzyć ten manewr.
W jego wystąpieniu z soboty nie było żadnej oferty współpracy dla opozycji. Brzmiało ono tak, jakby w Polsce istniały tylko dwie partie: PO i PiS. Tusk z pewnością liczy, że tego typu retoryka stanie się samospełniającą się przepowiednią.
Nowe i stare
Scena polityczna wygląda dziś jednak inaczej, niż kiedy Tusk odjeżdżał do Brukseli. Platforma sondażowo nie jest już największą partią opozycji. Poza PO na demokratycznej opozycji mamy dziś trzy inne partie, które mają swoje elektoraty, tożsamości i pomysły. Nawet jeśli Tusk część z nich zepchnie pod próg, to będzie to działało na korzyść nie PO, lecz PiS – za zmarnowane głosy opozycji premię dostanie rządząca dziś partia.
Tusk musi nie tyle pokonać PiS, ile zapewnić sobie w następnym Sejmie większość – najlepiej taką, która będzie zdolna blokować weto Andrzeja Dudy. Bez współpracy z resztą opozycji tego nie zrobi.
W innym miejscu niż w 2014 roku jest też centrum polskiej sceny politycznej. Co innego uchodzi za oczywiste i zdroworozsądkowe. PiS wprowadził do głównego nurtu z jednej strony socjalne myślenie, z drugiej politykę skrajnie prawicową. Młodzi wyborcy – przynajmniej w deklaracjach – mocno popłynęli na lewo. Oczywisty w czasach Tuska model umowy społecznej na linii państwo–Kościół został co najmniej poważnie zakwestionowany i będzie wymagał jakiejś korekty.
Powrót Tuska? Znam jego poglądy, pamiętam, jak klęczał obok biskupów
czytaj także
Czy Tusk dostrzega te zmiany? Jak chce do nich dostosować swój przekaz? Na pewno nie widać, by zauważył to, jak bardzo w zeszłym roku to kobiety i ich prawa ukształtowały pole polityczne w Polsce. Nowy-stary przewodniczący PO zaledwie napomknął o zeszłorocznych protestach, nie odnosząc się do ich istoty. Do władz PO wrócił dzięki temu, że z zasiadania w nich zrezygnowała jedyna kobieta – Ewa Kopacz. Na publicznej części rady krajowej mówili wyłącznie mężczyźni. W trzeciej dekadzie XXI wieku dobrze to nie wygląda.
W pozostałych kwestiach nowy-stary lider PO nie przedstawił programu, swojej wizji Polski, można jednak zgadywać, jak będzie ją kształtował choćby na podstawie tego, za co konkretnie w sobotę atakował PiS.
Pojawiły się trzy główne wątki: nieudolność PiS, nepotyzm i zawłaszczanie państwa przez partię, wreszcie polityka gospodarcza w „formule 3D: dług, daniny, drożyzna”. „Zabrać wszystkim i rozdać niektórym po uważaniu” – tak podsumował gospodarczą doktrynę PiS.
Tusk wraca tu do języka z początków PO: do rynkowego i antypartyjnego populizmu. Dokłada jednak do tego nowy element: ekologię. Jednym z ciekawszych momentów jego wystąpienia było przyznanie, że nie doceniał skali zagrożenia kryzysem klimatycznym, że dziś to jest najważniejsze wyzwanie ludzkości. Choć nie przedstawił konkretów, lepsze to niż postawa PiS, który by ugrać kilka głosów, okłamuje górników i górnicze regiony, że możemy nic w gospodarce opartej na węglu nie zmieniać.
Czy PO stanie się zatem partią sprzeciwu wobec socjalnej polityki PiS w imieniu interesów klasy średniej, do czego dołoży ekologię? Byłby to ciekawy ruch. Z jednej strony zostawiałby on przestrzeń lewicy dla odróżnienia się od PO – w tym sensie Tusk to dla niej lepsza wiadomość niż Trzaskowski, który z łatwością pożarłby lewicy jej elektorat. Mogłoby to też zepchnąć Konfederację pod próg. Z drugiej strony, z taką PO lewicy o wiele trudniej byłoby rządzić, a PiS może skutecznie mobilizować w kontrze do takiej partii poparcie uboższych Polaków i Polek.
Nie wiem, czy Tusk dobrze rozegra swoją kartę. Czy jego pomysł na pokonanie PiS jest dobry? Pytań i wątpliwości jest wiele. Fakt, że po 15 latach politykę najpewniej znów zorganizuje nam spór dwóch liderów aktywnych od czasów Sejmu I kadencji, pokazuje zakleszczenie polskiej polityki.
Jednocześnie powrót Tuska może pozwolić ogarnąć się ciągle najsilniejszej – jeśli chodzi o zasoby, władze w miastach i regionach – partii na opozycji. Do odsunięcia od władzy PiS jest to warunek konieczny. A odsunięcie PiS od władzy jest dziś w Polsce politycznym priorytetem.