Rząd po spotkaniu z częścią środowisk osób z niepełnosprawnościami przedstawił propozycję nowego świadczenia, tzw. wspierającego. Tylko czy to może być przełom dla potrzebujących? O nowej propozycji politycznej PiS pisze Rafał Bakalarczyk.
Kontekstem rządowych propozycji jest nie tylko zbliżająca się kampania wyborcza, ale przede wszystkim ważny etap samoorganizacji samych zainteresowanych środowisk, które – znów – głośno upomniały się o przestrzeganie ich praw. Od wielu dni trwa bowiem w Sejmie protest osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin z postulatem podniesienia renty socjalnej (uczestnicy domagają się zrównania jej z płacą minimalną). Dziś są oni sceptyczni wobec propozycji rządzących.
Ponadto, od września działa też pokrewny ruch osób niepełnosprawnych i ich rodzin (tzw. ruch 2119 – nazwa od wielkości kwoty świadczenia pielęgnacyjnego), którego głównym żądaniem jest zniesienie zakazu pracy dla pobierających świadczenia rodziców i osób opiekujących się bliskimi. Reprezentantki tego ruchu rzeczniczego również były na spotkaniu, po którym przedstawiciele resortu pracy i polityki społecznej zaproponowali nowe plany reform.
Warto zwrócić uwagę na długotrwałe, choć nie zawsze dostrzegane procesy, jak choćby coraz silniejsze przywiązanie do – zawartych w Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych – wartości, jak możliwość samostanowienia, podmiotowe traktowanie czy prawo uczestnictwa. Wyrażają się one w treści postulatów i formie ich głoszenia i mogą sprzyjać presji na decydentów.
Przedstawiona przez resort ministry Marleny Maląg wizja tzw. świadczenia wspierającego jest na razie wstępną – choć dość szczegółowo opisaną – koncepcją, która dopiero czeka na sformalizowanie w formie projektu lub choćby pisemnych założeń, które można by przeanalizować. Z tego powodu wiele interesariuszy i ekspertek na razie wstrzymuje się od zdecydowanych ocen czy w ogóle od wyrażania opinii, czekając na konkrety.
czytaj także
Co istotne w tym wypadku, problematyka świadczeń finansowych dla osób z niepełnosprawnościami, jak i ich opiekunów przez lata bardzo się skomplikowała. Składa się na to wiele przepisów, a zarazem luk i barier dostępu, które w różnym stopniu dotykają różne grupy z tego środowiska. Dlatego też nie wystarczy podniesienie tego czy innego świadczenia – potrzebny jak szerszy pomysł polityczny na uczynienie systemu bardziej racjonalnym, sprawiedliwym i włączającym osoby i grupy w różnej sytuacji.
Co proponuje rząd?
Nowe świadczenie miałoby być przyznawane obok (a nie zamiast!) świadczeń rentowych, które już dziś pobiera ogromna część osób z niepełnosprawnościami. Jego dostępność i wysokość nie byłyby zależne od kryterium (progu) dochodowego ani od wieku powstania niepełnosprawności, lecz od jej poziomu, który byłby orzekany wedle nowej, wzorowanej na doświadczeniach hiszpańskich skali sprawności funkcjonalnej.
Planowane byłyby trzy poziomy wsparcia, a dla osób z najwyższego poziomu nowe świadczenie miałoby być uruchomione już od 2024 roku, dla pozostałych zaś w kolejnych latach. Wysokość wsparcia byłaby powiązana z kwotą renty socjalnej (dla I poziomu 200 proc. kwoty renty, dla II – 100 proc. i dla III – 50 proc.).
Co ważne, świadczenie byłoby przypisane osobie z niepełnosprawnością, a nie opiekunowi. Możliwe byłoby przeznaczenie go na wynagrodzenie opieki/wsparcia sprawowanych przez bliskich (nie miałoby wpływu to, czy i w jakim wymiarze mogą pracować zawodowo), ale też na finansowanie zewnętrznych usług wspierających/opiekuńczych lub różne warianty mieszane, dostosowane do potrzeb, preferencji i możliwości w danej rodzinie. Warunkiem otrzymania tej pomocy byłoby jednak niepobieranie przez opiekuna świadczenia pielęgnacyjnego.
Ci, którzy jednak chcieliby pozostać przy dotychczasowym świadczeniu pielęgnacyjnym (z możliwością – niedostępną dziś – pracy, acz limitowanej pod względem dochodów), mieliby taką możliwość i gwarancje w ramach praw nabytych. Tam zaś, gdzie nie było pobierane świadczenie pielęgnacyjne, a korzystano ze wspierającego, opiekunowie rodzinni/nieformalni objęci byliby szeregiem uprawnień związanych z odprowadzaniem składek emerytalnych, ubezpieczeniem zdrowotnym czy wsparciem finansowym po ustaniu opieki. Bardziej szczegółowo o ustaleniach piszą też same uczestniczki na profilu Protestu 2119. Co z tego wszystkiego wynika?
Jedni mogą sporo zyskać, a inni prawdopodobnie nie stracą
Po pierwsze, propozycja niesie szansę na zwiększenie wsparcia dla dużej części niepełnosprawnych (i pośrednio ich rodzin) przy utrzymaniu dotychczasowych praw tych, którzy nie mogliby lub nie chcieli skorzystać z nowego rozwiązania. Pobierający dziś świadczenie pielęgnacyjne zachowują prawa nabyte na dotychczasowych zasadach, wręcz poprawionych, gdyż z możliwością zarabiania do pewnego poziomu. Trzeba jednak pamiętać, że część tych opiekunów z uwagi na własny stan zdrowia oraz obowiązki opiekuńcze i tak z możliwości zarabiania nie mogłaby skorzystać w praktyce. Mieliby jednak taką możliwość formalną, której dziś brakuje. Niekoniecznie zyskaliby na nowym prawie, ale też nie stracili.
Czy Polski Ład przysłuży się osobom z niepełnosprawnościami?
czytaj także
Dla osób, które chciałyby nie tylko gwarancji status quo, lecz poprawy swego zabezpieczenia (choćby poprzez suflowane przez sejmowy protest podniesienie renty socjalnej), taka ochrona praw nabytych może nie być satysfakcjonująca. Jestem jednak przekonany – o czym dalej – że i przedstawiciele tej grupy mogą skorzystać na rozwiązaniu. Co więcej, już samą deklarację (oby została spełniona), że prawa nabyte nie zostaną naruszone, uważam za znaczącą. Wszak przed dziesięciu laty, reformując świadczenia pieniężne, o to nie zadbano, czego rezultatem było pozbawienie słusznie nabytych (i do dziś w pełni nieodzyskanych) praw wykluczonych opiekunów. Po wstępnych deklaracjach resortu mam nadzieję, że tego typu drastyczny w skutkach błąd się nie powtórzy.
Bardziej elastycznie i podmiotowo. Bliżej konwencji
Po drugie, propozycja wydaje się wychodzić naprzeciw zobowiązaniom wynikającym ze wspomnianej już, a ratyfikowanej przed dekadą Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych. W centrum stawia ona właśnie osobę z niepełnosprawnościami i jej różnorodne prawa, w jej duchu od lat formułowane są oczekiwania dużej części środowiska. Co prawda, ono samo nie jest jednomyślne np. w kwestii podziału przypisania wsparcia między osoby opiekujące a same osoby z niepełnosprawnościami. Niemniej z perspektywy wartości konwencji aktualnie zarysowany przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej kierunek wydaje się właściwy, co zarazem – dodajmy – nie musi kolidować z potrzebą dowartościowania i wsparcia pracy opiekuńczej, jaką wykonują bliscy tych osób.
czytaj także
Sama nazwa świadczenia wydaje się realizować ducha konwencji, gdyż nie mówi się expressis verbis o opiece, ale o wsparciu właśnie. Potencjalne zwiększenie podmiotowości osoby z niepełnosprawnościami nie wynika nawet z tego, że świadczenie ma być właśnie jej przypisane (a nie opiekunowi), lecz z faktu, że jego kształt daje znacznie większą dowolność w sposobie wydatkowania środków. Mogą one zostać przeznaczone, w różnych konfiguracjach, na zaangażowanie różnych osób w proces opieki czy wsparcia, zarówno z kręgu bliskich, jak i z zewnątrz, także profesjonalnych pracowników opieki czy asysty.
Taka formuła oznacza też zmianę samej filozofii zabezpieczenia od rekompensowania kosztu rezygnacji z pracy (jak to jest dziś w przypadku świadczenia pielęgnacyjnego) w kierunku kompensowania kosztów towarzyszących samej niepełnosprawności. Wyrazem tego jest również brak – w mojej ocenie szkodliwych – progów dostępu i różnicowania w postaci testu niskiego dochodu czy wieku, w jakim powstała niepełnosprawność. Wielkość świadczeń ma być – przynajmniej w założeniach – proporcjonalna do poziomu potrzeb, jakie mierzyłaby nowa, funkcjonalna skala niepełnosprawności.
Z korzyścią dla wykluczonych i defaworyzowanych opiekunów
Po trzecie, nowe świadczenie pozwoliłoby – choćby pośrednio – złagodzić problemy grup, które w dotychczasowym systemie były defaworyzowane lub wprost wykluczone. A jest ich sporo, i to liczne. Pierwszą są opiekunowie chcący i mogący w jakimś wymiarze pracować zawodowo. Aktualnie to niemożliwe, z uwagi na wymóg braku pracy przy pobieraniu świadczenia pielęgnacyjnego.
Kolejną grupą są opiekunowie pobierający któreś ze świadczeń emerytalno-rentowych. Dzisiejsze prawo nie wynagradza ani nie rekompensuje ich wysiłku. Gdyby weszło w życie świadczenie wspierające, mogłoby ono np. posłużyć za wynagrodzenie właśnie opiekunów w takiej sytuacji. Podobnie jest w przypadku osób opiekujących się nieformalnie innymi ludźmi (nieraz też bliskimi), wobec których nie ciąży obowiązek alimentacyjny (gdy np. ktoś opiekuje się partnerką, partnerem, teściową czy wujkiem itd.). Obecne prawo nie pozwala im na pobieranie świadczenia pielęgnacyjnego ani żadnego innego z tytułu sprawowanej opieki. Tymczasem nowe rozwiązanie wspierające dawałoby pole do opłacenia choćby części wysiłku i zaangażowania, jakie wkładają te osoby.
Po czwarte, proponowane świadczenie wspierające byłoby szansą na złagodzenie dramatu tzw. wykluczonych opiekunów osób dorosłych. Przypomnijmy, że wobec obowiązujących wciąż – choć zakwestionowanych już 8,5 roku temu (!) przez Trybunał Konstytucyjny – przepisów, jeśli niepełnosprawność osoby wspieranej powstała w dorosłym życiu, to opiekunowi świadczenie pielęgnacyjne nie przysługuje. Wielu z nich może co najwyżej liczyć na 620 złotych (!) specjalnego zasiłku opiekuńczego, ale – z uwagi na próg dochodowy 764 złote na osobę – część nie może otrzymać nawet i tej pomocy. Skazuje to tych ludzi na głębokie wykluczenie, które proponowane świadczenie mogłoby przynajmniej złagodzić.
Choć zakładane kwoty zapewne nie rekompensują wszystkich nakładów fizycznych, czasowych, psychicznych i emocjonalnych zaangażowania opiekuńczego, to środki ze świadczenia wspierającego mogłyby i tak okazać się dużo wyższe niż to, co państwo dziś tym ludziom oferuje. Nie wiem, czy takie rozwiązanie można było uznać za formę realizacji w końcu wyroku TK z 2014 roku, ale jak się wydaje, łagodziłoby część problemów, do jakich ów wyrok się odnosił.
Niepełnosprawność w mediach: ofiary albo bohaterowie w społecznej próżni
czytaj także
Warto w tym miejscu podkreślić jeszcze jedno. Propozycje rządowe przewidują także dla opiekunów osób, którym przysługiwałoby świadczenie wspierające – określone „osłonowe” uprawnienia w zakresie zabezpieczenia społecznego. Chodzi o odprowadzanie składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe, prawo zabezpieczenia zdrowotnego czy zasiłki dla bezrobotnych lub – w określonych przypadkach – świadczenia przedemerytalne po ustaniu opieki. Obecnie niepobierający świadczenia pielęgnacyjnego mogą być nieraz poza systemem powyższych uprawnień, pojawia się więc szansa, by to zmienić. To ważne również o tyle, o ile pomysłom przekierowania wsparcia z opiekuna na osobę otrzymującą wsparcie/opiekę towarzyszyły od dawna obawy, że przy okazji pozbawi się opiekunów dodatkowych uprawnień, jakie część z nich otrzymywała w związku z odgrywaną przez nich rolą (m.in. właśnie do zabezpieczenia emerytalnego czy zdrowotnego). To, co na razie przedstawiono, zdaje się sugerować, że autorzy planowanych zmian pamiętają o tym zagrożeniu.
Znaki zapytania i obawy
Wszystko to skłania do pozytywnego oglądu potencjalnych proponowanych rozwiązań, choć nie zwalnia od formułowania pytań i wątpliwości. Przykładowo, nie jest jasne, w jakiej relacji nowe świadczenie miałoby być do szeregu innych elementów systemu zabezpieczenia, zarówno tych istniejących, jak i tych, które miałyby dopiero zostać przyjęte (np. systemowo zapewnione usługi asystencji osobistej). Wiemy, że świadczenie wspierające miałoby być „obok, a nie zamiast” świadczenia rentowego, ale czy chodziłoby o różne rodzaje świadczeń rentowych (a jest ich trochę, np. renta socjalna, renta rodzinna czy renta z tytułu całkowitej albo częściowej niezdolności do pracy)? A wobec innych świadczeń? Część osób z niepełnosprawnościami nie pobiera rent, ale np. zasiłek stały z pomocy społecznej czy któreś ze świadczeń emerytalnych. Poza tym są jeszcze inne pomniejsze świadczenia i zasiłki, które również stanowią składowe sytuacji finansowej poszczególnych osób z niepełnosprawnościami (zasiłki i dodatki pielęgnacyjne czy – od 2019 roku – tzw. świadczenie uzupełniające).
czytaj także
Czy i które z nich będą łączone z nowym świadczeniem wspierającym, a które nie? Choć minister Paweł Wdówik zapowiada w ścisłym powiązaniu z nowym świadczeniem wręcz zwiększenie dostępu do usług asystenckich, to kwestia relacji między jednym i drugim będzie wymagała dalszego przemyślenia i dyskusji (co może być o tyle problematyczne, że przygotowanie systemowych przepisów o asystencji przejął już jakiś czas temu ośrodek prezydencki i – jak sugerują organizacje rzecznicze – prace utknęły w mało czytelnym punkcie). Należy koniecznie zadbać, aby dyskusja o wprowadzeniu świadczenia wspierającego nie przyćmiła ani nie przesunęła w czasie przygotowań do uregulowania sprawy asystentury osobistej, nie bez powodu postrzeganej jako jeden z docelowych filarów polityki wobec niepełnosprawności.
Po drugie, ważne jest pytanie, na ile nowe świadczenie będzie wliczane do dochodu branego pod uwagę przy otrzymaniu szeregu innych, często pozafinansowych form wsparcia, których osoby z niepełnosprawnościami, zwłaszcza w stopniu znacznym, mogą potrzebować. Odpłatność za część takich usług (lub dostęp do nich), jak np. specjalistyczne usługi opiekuńcze czy korzystanie z turnusów rehabilitacyjnych są dziś zależne od progów dochodowych i od stopnia ich przekroczenia. Trzeba bardzo uważać, by dodatkowe środki były tak prawnie określone, że nie spowodują ryzyka utraty lub ograniczenia możliwości korzystania z różnych innych, pozafinansowych form pomocy.
Po trzecie, jak to nowe rozwiązanie ma się do tego, o co tak dramatycznie walczą na sejmowym korytarzu osoby z niepełnosprawnościami i ich rodzice, czyli do podniesienia renty socjalnej? Czy wprowadzenie świadczenia wspierającego wychodzi im naprzeciw? Wydaje się, że tak, ale nie do końca i nie w każdym przypadku. Jeśli ktoś jest sam i pobiera rentę socjalną, a jego opiekun nie pobiera świadczenia pielęgnacyjnego, taka osoba wprawdzie nie będzie na razie miała podniesionej renty, ale – w myśl rządowych propozycji – otrzymałaby, proporcjonalnie do potrzeb, dodatkowe świadczenie. Mogłoby się zatem okazać, że zwiększenie zabezpieczenia socjalnego dla tych ludzi dokona się, ale nieco inną drogą, niż postulowano.
czytaj także
Co jednak w sytuacji, gdy ktoś niepełnosprawny od dziecka pobiera rentę socjalną i jest np. pod opieką pobierającej świadczenie pielęgnacyjne matki? Jak rozumiem, w myśl rządowej propozycji, zarówno poziom renty socjalnej, jak i poziom świadczenia pielęgnacyjnego nie mają być zmienione, a pobieranie przez opiekuna tego ostatniego pozbawiałoby daną osobę z niepełnosprawnością prawa do świadczenia wspierającego. W takiej sytuacji (o ile dobrze rozumiem wyjściową koncepcję) nowe propozycje nie niosłyby specjalnie atrakcyjnej obietnicy dla tych osób. Nad tym trzeba poważnie się zastanowić.
Wreszcie, czwarta kwestia to sposób finansowania nowego świadczenia, którego wprowadzenie oznacza dodatkowe wydatki publiczne. W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o funduszu solidarnościowym w kontekście tego, że w odczuciu części osób z niepełnosprawnościami został on przekazany na cele nieraz odległe temu, czemu pierwotnie miał służyć. Czy właśnie ten fundusz będzie włączony w finansowanie i wypłatę świadczeń wspierających, a może środki na nowe wsparcie pójdą z innych źródeł? Gdziekolwiek leżałaby odpowiedź, należy dbać o to, by nowe rozwiązanie nie polegało po prostu na przerzuceniu środków z jednej kieszeni wsparcia niepełnosprawnych do innej. Wówczas bilans reformy mógłby być mniej korzystny, niż to wynika z samej, w założeniach atrakcyjnej, koncepcji.
***
Być może część tych znaków zapytania łatwo jest rozwiać już dziś lub nastąpi to niebawem, ale lepiej dmuchać na zimne i już dziś wskazywać na to, co budzi obawy lub wymagałoby doprecyzowania. Na każdym etapie programowania zmian potrzeba pytań, ale i podpowiedzi, by rządzący, ale też inni uczestnicy spotkań mogli je przemyśleć i przedyskutować. Nie zmarnujmy tej szansy, gdyż być może stoimy w tej konkretnej sprawie w obliczu faktycznie długo oczekiwanego przełomu na lepsze, który dałby poczucie podmiotowego traktowania, sprawiedliwości i bezpieczeństwa tej zróżnicowanej i tyle razy pokrzywdzonej grupie.